Rozdział 17


"Odnosił wrażenie jakby cały był jednym wielkim chaosem.
Bał się, że straci panowanie nad sobą.

Starał się myśleć o czymkolwiek, o czymś zupełnie obojętnym,
byle nie o tym co go gnębiło, 
ale zupełnie mu się to nie udawało."


--------------------------------


Ayame poczuła szczypanie w policzek. To był kiepski sposób na obudzenie, zmarszczyła brwi i odgoniła upierdliwą dłoń. 

- Ummm...- nie chciała otwierać jeszcze oczu, ale nie miała wyboru- Hidan! 

- W końcu- wyszarpnął spod niej swoją rękę- już myślałem, że mi ręka odpadnie. Zdrętwiała pierdolona jak chuj!

- Nie wnikam co ci drętwieje... 

- Pierdole, nie to miałem na myśli!

Usiadł i się przeciągnął, gdy dziewczyna też się podniosłą, przyciągnął ją do siebie i niespodziewanie pocałował. Chwycił jej nogę i posadził ją na swoich udach okrakiem. Lekko się zbliżyła, a Hidan mruknął. Żałował, że nie zaczął od zdjęcia z siebie ubrań, ale na to też przyjdzie moment. Teraz chciał całować jej usta.

- Hidan...- cicho jęknęła i spojrzała w jego fioletowe oczy

Uśmiechnął się i zaczął całować jej szyję, gdy dziewczyna przysunęła się jeszcze bliżej i otarła o niego kołysząc biodrami, mimo, że przez materiał, poczuł dreszcz na karku i falę gorąca pędzącą przez całe ciało. Wsunął ręce pod jej koszulkę, ale jeszcze nie chciał się spieszyć, przesunął dłońmi pod jej biustem i zaczął delikatnie gładzić jej plecy, a po chwili kark. Koszulka się jej podwinęła, czuł jej nagie piersi na swojej klatce, ale nie spojrzał w dół, jeszcze nie. Uniósł głowę, Ayame lekko mrużyła oczy, już dawno chciał zobaczyć ten wyraz na jej twarzy. Pocałował ją, a jej dłoń powędrowała w dół i chwyciła jego twardą męskość przez spodnie. Hidan jęknął, mocno wpił się w jej usta, a po chwili poczuła palący ból biegnący od karku do połowy łopatki. Odskoczyła od niego i zobaczyła jak zlizał krew z palców, miała wrażenie, że przez chwilę skóra przy jego szczęce zaczęła robić się czarna, ale się to cofnęło. Syknęła z bólu, zasłoniła się kołdrą i zdjęła koszulkę która była zaplamiona krwią na plecach. Szybko użyła chakry leczniczej. Wszystko trwało dosłownie kilka sekund.

- Hidan, podrapałeś mnie...- jej warga lekko drgnęła- To cholernie bolało...

- Ayame...

- I...- znów syknęła z bólu i przyspieszyła gojenie- Czemu polizałeś... To było...- skrzywiła się i próbowała zebrać myśli kończąc leczenie- Czemu twoja skóra zaczęła zmieniać kolor..?

Przycisnęła do siebie kołdrę i rzuciła na podłogę koszulkę. Hidan ją obserwował. Przez chwilę miał ochotę po prostu wyjść, ale to by było najgorsze rozwiązanie. Wcześniej z nikim się nie liczył, nie musiał. 

- Wiesz- uśmiechnął się jakby to miało wszystko naprawić- ja tam lubię na ostro.

- Ja... Ja nie aż tak. To na prawdę bolało, a ty...

- Już...- objął ją- Już nie będę, przepraszam. Ok?

- Mhmm.

Przytaknęła niepewnie, ale jego ramiona ją uspokoiły. 

- Może dam ci jakąś koszulkę? 

Wstał, podszedł do szafki i podał Ayame pierwszą lepszą koszulkę. Siedziała do niego tyłem, na jej plecach widniał jeszcze słaby ślad po zadrapaniu. Wszedł na łóżko i klęknął za dziewczyną, gdy się obrała, przytulił ją od tyłu opierając brodę na jej ramieniu. 

- Wybaczysz mi, Ayame? 

- Tak. Musimy... się lepiej poznać w pewnych kwestiach. 

- Pójdę zrobić kawę, chcesz?

- Hai, hai.

Wyszedł i minął się z Konan, która słyszała od Kakuzu o pogadance z Ayame. Zapukała i weszła do jej pokoju. 

- Ayame, to, co mówił Kakuzu...- spojrzała na zakrwawioną koszulkę i spojrzała na dziewczynę, która właśnie prawie się przewróciła zakładając spodnie- Co się stało? Widziałam, że Hidan stąd wyszedł, co...

- To... To nic, po prostu- zrobiło się jej głupio- musimy się dotrzeć. Ja nie lubię takich rzeczy co on, ale już wie, więc... 

- Uważaj na swoją krew...

- Czemu?

- Yhh- Konan poprawiła kwiat z origami, który miała we włosach, zawsze to robiła, gdy się czymś denerwowała- to, jak widziałaś Hidana... Do swojego jutsu, do "rytuału" potrzebna mu krew ofiary. Wtedy zmienia się jego kolor skóry i jest żywą laleczką voodoo. Gdy zada sobie ból, zrani się, to samo się stanie z ciałem ofiary.

Oczy Ayame otworzyły się szerzej, przełknęła ślinę i szybko zmieniła temat.

- A Kakuzu?

- Nie przejmuj się tym, co mówi. 

Konan powiedziała jeszcze kilka zdań, uśmiechnęła się i dalej mówiła, aż wyszła z pokoju. Ayame przytakiwała, ale jej nie słuchała. Zastanawiała się nad tym, co usłyszała o Hidanie. Był żądny krwi. Taka była jego natura, niczym zwierzak. Wyszła do kuchni, gdzie chłopak z uśmiechem postawił jej kawę na stole. 

- Masz, dwie łyżeczki cukru i trochę mleka, taką pijesz, nie?

- Tak. 

Usiadła przy stole, a on obok niej. Konan nerwowo krzątała się przez chwilę po pokoju po czym poszła do gabinetu Paina. 

- Ayame, co jest? 

- Nic...

- Będę już delikatny, przepraszam. Poniosło mnie, gdy mnie dotknęłaś i...

- Wziąłeś do ust moją krew... Widziałam ten kolor na twojej skórze...

- Zapanowałem nad tym, kurwa, po chuj afera.

- Nie chcę się ciebie bać. 

- No to się nie bój. 

- Yhh zawsze taka rozmowa z tobą! 

- Oooo Jashinie...- położył dłoń na jej dłoni- zaufaj mi, ok? Tym bardziej, że reszta wróci dopiero w nocy.

- Coś się stało?

- Pewnie tak, patrząc po zachowaniu Konan. Zachowuje się jak jakiś ptak... który panikuje, że pisklęta nie wracają do gniazda. 

- Troszczy się... Hm.

- No mów resztę która ci siedzi w głowie. Przecież kurwa widzę. 

- Nie skrzywdzisz mnie, prawda? Nie będzie tak... że cię nagle poniesie i nad sobą nie zapanujesz? 

- Postaram...- widząc jej minę pokiwał głową i przewrócił oczami- No tak, jak się poczujesz źle, to mi przypierdol i kurwa tyle. Już? 

- Ok.

- No wyluzuj się już! Nic ci nie grozi. Przy mnie jesteś kurwa najbezpieczniejsza. A teraz muszę iść do Paina dowiedzieć się, czy potrzebują mojego wsparcia. 

- Ja pójdę do wanny. Potrzeba mi tego. 

Hidan się uśmiechnął, pocałował ją i poszedł, a ona zabrała ubrania z pokoju i poszła do łazienki z wanną. Przez chwilę się zawahała, ale nie zamknęła drzwi na zamek. Wlała sobie wodę i płyn do kąpieli, dzięki któremu wanna szybko wypełniła się pianą. Dziewczyna weszła do gorącej pachnącej wody i się położyła. Może faktycznie wystarczy wyznaczać Hidanowi granice, których nie będzie mógł przekroczyć. Przymknęła na chwilę oczy. Ślad na plecach jeszcze trochę szczypał. Woda w końcu zaczęła stygnąć, dziewczyna trochę żałowała, że nikt jej nie przeszkodził. Wyszła z wanny i zawinęła się w ręcznik. Wytarła się i przebrała, a gdy wyszła z łazienki wpadła na Hidana z zawiedzioną miną. 

- Eh spóźniłem się.

- Baaaaka- uśmiechnęła się- no cóż. Twoja strata. Musisz im pomóc, czy nie? 

- Nie, już wszystko zrobione. Kurwa, pierdolone nudy. Niech Pain mnie w końcu gdzieś wyśle, bo sam pójdę.

Ayame pokiwała głową i poszła do swojego pokoju, a Hidan za nią. Gdy zamknął za sobą drzwi, odwróciła się do niego i uniosła brwi.

- A ty tu co? 

- No a co mam do roboty? 

- Serio..?

Zaśmiał się i ją do siebie przyciągnął.

- No kurwa, żartuję przecież- złapał ją za rękę i zaciągnął do łóżka, leżeli obok siebie, a Hidan założył jej kosmyk włosów za ucho i oblizał dolną wargę- kurewsko lubię na ciebie patrzeć. Nie wiem jak to się stało. 

- No, nie umiesz w komplementy. Zdecydowanie. 

- No kurwa, a co mam mówić? Że jara mnie twój charakter, że uwielbiam jak lekko rozchylasz usta i... i kurwa właśnie to robisz.

Pochylił się nad nią i ją pocałował. W końcu się rozluźniła, wyczuł to. Fakt, wolał, gdy zbliżali się do siebie tuż po kłótni, ale nie chciał tego prowokować. Nie tym razem. 

- Ayame, uwielbiam cię... to jest w chuj zjebane. 

- Niesamowity dobór słów. Serio. 

Zaśmiała się, a Hidan pokiwał głową i ją pocałował. Oparł się na łokciach nad dziewczyną i się uśmiechnął. 

- Nadal się boisz?

- Mniej. 

Pocałował jej szyję, obojczyki, zszedł niżej i podwinął jej koszulkę odsłaniając brzuch. Gdy zaczął ją całować po brzuchu, dziewczyna zaczęła się śmiać bo ją to łaskotało. Hidan podniósł głowę i się uśmiechnął.

- Serio? Aż tak? 

- Mam cholerne łaskotki na brzuchu, co poradzę. 

Patrząc jej w oczy zaczął podwijać jej koszulkę, na policzkach dziewczyny pojawił się rumieniec. Podniecała go jej niepewna mina, ale nie mógł dać się ponieść. Spojrzał na jej piersi schowane w staniku, który "dzięki ci Jashinie" był zapinany z przodu. Spojrzał na nią pytająco, a dziewczyna tylko lekko przygryzła dolną wargę. Rozpiął zapięcie i poczuł dreszcz delikatnie łapiąc w dłoń jej pierś. Dziewczyna jęknęła, gdy polizał i przygryzł jej sutek. Spojrzał na nią badawczo, miała przymknięte oczy i głowę lekko odchyloną do tyłu. Całował jej ciało, brzuch, mimo, że znów zaczęła się zwijać ze śmiechu. Jej jasna skóra była delikatna i idealna. Miał ochotę ją ugryźć, znów wbić paznokcie, ale panował nad tym. Chciał tylko usłyszeć jej głos, tak, jak słyszał przez ścianę w łazience. Gdy szybkim ruchem ściągnął jej spodnie, dziewczyna zrobiła głośny wdech. 

- Różowe majteczki, zajebiście urocze. 

- H... Hidan baka!

- No co? Podobają mi się. 

Zbliżył się i zaczął ją pieścić ustami przez majtki. Dziewczyna jęknęła i sięgnęła dłonią do jego ramienia i go chwyciła. Chciała czuć bliskość. Powoli przesunął majtki, a gdy Ayame poczuła jego ciepły język, jęknęła głośno. Hidan poczuł jak twardnieje w spodniach, a dreszcz galopował mu po plecach. Delikatnie wsunął jej palec i zaczął nim poruszać nie przestając pieścić ustami. Wystarczyła krótka chwila, a dziewczyna głośno jęknęła, a jej plecy wygięły się w łuk. Przez chwilę łapała oddech, a z jej ust wydobyło się kilka cichych jęknięć. Hidan opadł obok niej i oblizał usta, co wprawiło ją w ogromne zakłopotanie. 

- Umm...

- Kocham... jak się rumienisz. Jesteś taka bezbronna i urocza.

Poprawił spodnie w kroku z grymasem, a Ayame zapięła stanik i zerknęła na niego. 

- Jeśli chcesz, teraz ja mogę... 

- Nie, jest ok. Ważne, że tobie było przyjemnie. 

Zastanawiała się czy to jego masochistyczne skłonności, czy może boi się stracić kontrolę. Myślał o tym, sam zadał sobie to pytanie. Po prostu chciał się z tym powstrzymać, żeby przyjemność była jeszcze większa. Większą radość daje to, na co się dłużej czeka. Spojrzał na Ayame, która go obserwowała. 

- Powiedziałeś...

- No i kurwa pięknie, wiedziałem, że zaczniesz mnie łapać za słówka. Typowe, kurwa. 

- Yhh, ja nie mogę, jesteś takim durniem! Co ja w tobie widzę?!

- O...- spojrzał na nią i uniósł jedną brew- Czyli coś widzisz. 

- A myślisz że inaczej bym ci na to pozwoliła? I w ogóle... Czemu akurat ty?! Chciałeś mnie zabić!

- I znowu z tym wyskakujesz... Ayame, weź nie pieeerdol. 

- A kim dla ciebie jestem?

- Hę?- usiadł na łóżku i się skrzywił- Jesteś Ayame Uzumaki, wkurzająca, czerwonowłosa laska, którą porwałem przez pomyłkę, a teraz dla niej złamałem moje zasady. Więc...

- Nieważne. 

Przymknęła oczy, a Hidan uszczypnął ją w policzek. 

- Ej!

- Lubię cię, durna Uzumaki- powiedział, a widać było, że ledwo mu to przeszło przez gardło- a teraz muszę wziąć prysznic. 

- Prysznic mhmm...

Uśmiechnęła się i oberwała poduszką. Hidan wyszedł z pokoju, a Ayame chwilę leżała na łóżku. W końcu wstała i niepewnie poszła do łazienki, gdzie Hidan brał prysznic. Udawał, że nic nie słyszy, był prawie pewien, że dziewczyna w ostatniej chwili się wycofa. I znów go zaskoczyła, gdy zasłonka lekko się uchyliła. Kilka kosmyków jego mokrych, jasnych włosów opadało mu na czoło, spojrzał na dziewczynę i uniósł jedną brew. 

- Jeszcze ci mało? 

- Tobie na pewno. 

Weszła pod strumień wody, a Hidan pokiwał głową.

- To jak było w tym śnie..?

- Pocałowałeś mnie- wyszeptała z ustami przy jego ustach- mocno i namiętnie, chwyciłeś mnie i przycisnąłeś do ściany, po czym wbiłeś się we m...

Nie dokończyła mówić, poczuł, że przegrał, że tej czerwonowłosej cholerze udało się przejąć kontrolę nad sytuacją. Pocałował ją i szybkim ruchem przycisnął do ściany, aż jęknęła. Językiem pieścił jej język, mocno ścisnął jej pierś.

- H... Hidan... 

Wepchnął jej język do ust. Jeszcze go nie uderzyła, czyli jej się podobało. Chwycił ją pod pośladkami, podniósł nadal przyciśniętą plecami do ściany i mocnym ruchem w nią wszedł, aż dziewczyna głośno jęknęła i objęła go za szyję lekko unosząc biodra. Był większy niż Deidara, ale przecież nie mogła tego powiedzieć. Chyba sam się domyślił. Przycisnął do siebie jej biodra i nimi poruszał.

- Hidan, to... Trochę boli...

- W... Wybacz...

Jęknął i zwolnił tempo, chociaż to jedno zdanie podnieciło go jeszcze bardziej. 

- Tak lepiej?

- T... Tak... Hidan...

Powiedziała to jednocześnie cicho pojękując, to mu wystarczyło, wbił palce w jej pośladki, głośno jęknął dwa razy i znów wszedł w nią głębiej kończąc. Gdy dziewczyna stanęła na ziemi spojrzała na Hidana, teraz to on łapał oddech. 

- Ale... Ty się jakoś...- próbował powiedzieć łapiąc oddech

- Tobi mi przynosi specjalne lekarstwa, robię mieszankę i... nie zajdę w ciążę, jeśli o to pytasz.

- Całe szczęście. Uh... To było...- spojrzał na nią i ją pocałował delikatnie gryząc wargę- Wykurwiście zajebiste. Uwielbiam cię, Ayame. Ale też jesteś okropna- uśmiechnął się- przez ciebie nie mogłem nad sobą zapanować. 

- Byłeś... Głośny. 

- A spadaj, muszę się umyć. 

Wyszła, wytarła się jego ręcznikiem i ubrała. Gdy wyszła z łazienki, zobaczyła przy stole Deidarę, Kisame i Kakuzu sączących piwa. Deidara wlepił w nią wzrok, Kisame, przez chwilę próbował wymyślić, co powiedzieć, ale na nic mądrego nie wpadł. Ayame widziała to po nich. Z resztą, chyba w całej kryjówce było ich słychać. W końcu myśleli, że reszta interesująca się życiem Akatsuki wróci później. Dziewczyna nie wiedziała, gdzie podziać wzrok.

- Ai... chan...

Przełknęła ślinę i poszła w stronę swojego pokoju, gdy otworzyła drzwi, z łazienki wyszedł Hidan w samym ręczniku zawieszonym w pasie i z uśmiechem, jakby przed chwilą wymordował wioskę. 

- Siema chłopaki! 





Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top