Rozdział 11
"Ludzie rzadko zdają sobie sprawę, że kiedy ich usta kłamią,
ich oczy cały czas mówią prawdę."
--------------------
Kolejne dwa tygodnie Ayame z Deidarą nie kryli się z buziakami, czy czułymi słowami, za co często byli strofowani. Dziewczyna gotowała dla wszystkich wymyślne potrawy, a gdy chciała wyjść na dwór, szła z Deidarą pod nadzorem Zetsu. Hidan z Zetsu wyruszyli na tygodniową misję, a gdy wrócili, nie obyło się bez kilku sprzeczek między białowłosym, a Ayame, a raz prawie doszło do rękoczynów jego z Deidarą. Konan i Itachi zaczęli spędzać więcej czasu razem, "ustalając priorytety misji", co nie umknęło innym członkom Akatsuki.
Tego dnia Ayame po obudzeniu przez chwilę obserwowała Deidarę, który nadal spokojnie spał. Poprzedniego wieczora wyznawał jej miłość, co miało miejsce już kilka razy. Jej jeszcze to nie przeszło przez gardło. Bała się to powiedzieć, jakby miało to nagle coś zmienić, nieodwracalnie. Uśmiechnęła się, czuła się przy nim dobrze, dzięki niemu zapominała o całym świecie. A seks był niesamowity. Wstała powoli z łóżka i poszła do kuchni, żeby przygotować dla niego śniadanie zanim się obudzi. W kuchni siedział Hidan i pił kawę. Skinął głową na powitanie i zrobił swoją skrzywioną minę. Ayame wyjęła składniki na naleśniki i powoli zaczęła wyrabiać ciasto. Hidan odstawił kubek do zlewu, zawahał się chwilę, ale postanowił go umyć. Dziewczyna poczuła zapach jego wody kolońskiej. Jego goła klatka nie robiła już na niej wrażenia, bo chodził tak prawie cały czas. Wyjęła z szuflady łyżkę, która wypadła jej z ręki. Hidan stęknął i schylił się po nią w tej samej chwili, co Ayame. Jego dłoń dotknęła dłoni dziewczyny, ale nie cofnął jej od razu. Uniosła głowę i spojrzała na niego, po czym szybko się wyprostowała i poprawiła włosy. Zauważył to. Te kilka sekund, gdy jej źrenice drgnęły, a usta lekko się rozchyliły. Uwielbiał gdy to robiła, wtedy na chwilę jej temperament przygasał i była taka niewinna. Jednak już po chwili mieszania składników na naleśniki czar prysł, a na jej policzku pojawił się ślad mąki, który Hidan wytarł nieproszony.
- Ej, co...
- Już się ufajdałaś cała, oczywiście. Yhh...
- Trudno, może lubię.
- Spoko, nic mi do tego.
Uśmiechnął się, aż dziewczyna poczuła się dziwnie. Obserwował ją, po chwili podszedł do lodówki i wyjął syrop klonowy.
- Ogarnę wszystko sama, nie musisz... Yhh robią się grudki...
- Niepotrzebnie wczoraj leczyłaś Itachiego, dłonie masz teraz zmęczone.
Hidan poczuł impuls, postanowił zaryzykować, najwyżej znów dostanie w twarz. Pewnym ruchem podszedł do dziewczyny od tyłu i chwycił za dłoń z ubijaczką i zaczął nią ruszać szybko i pewnie. Ayame poczuła falę gorąca, czuła, że jego ciało jest dosłownie kilka centymetrów od niej, czuła jego oddech na swoim karku. Trwało to krótką chwilę, bo usłyszała dźwięk otwieranych drzwi i szybko odepchnęła go od siebie łokciem. Zaspany Deidara wyszedł z jej pokoju. Zastanawiała się, czy zauważy wypieki na jej policzkach, a kątem oka zobaczyła że Hidan poprawia sobie zawartość spodni, przez co poczuła się jeszcze bardziej niezręcznie. Powinna była od razu go zdzielić, nie czekać, co sobie w ogóle myślała.
- Oooo Ai-chaaan, robisz naleśniki.
- To już nawet nie trzeba syropu- burknął Hidan- bo się już porzygam od słodyczy.
- Zawsze możesz zjeść poza siedzibą- odburknął Deidara
- Zawsze możesz spierdalać.
Deidara pokazał Hidanowi środkowy palec i podszedł do Ayame przytulając ją od tyłu, gdy zaczęła smażyć. Pocałował jej szyję, a Hidan odwrócił wzrok i zacisnął zęby. Dziewczyna mruknęła a po chwili powiedziała:
- Dei... Deidara, poparzę się jak będziesz tak...
- Gomen.
Gdy skończyła, Deidara zawołał wszystkich na śniadanie, ale przyszła tylko Konan i Kisame.
- Gdzie Itachi?- Dediara niedelikatnie zapytał niebiesko włosą
- Co? Nie wiem... To znaczy, jest w terenie. Załatwia swoją sprawę, razem z Kakuzu.
Ayame usiadła obok Deidary, a po jej drugiej stronie usiadł Hidan. Blondyn, dał jej kilka buziaków, Kisame śmiał się, że są uroczy jak dwa szczeniaczki i aż miło się na nich patrzy. Po śniadaniu Deidara wyruszył z Tobim na targ uzupełnić zapasy, a Konan miała ciężką pogadankę z Painem. Ayame nadal niewiele wiedziała, co planują, jakie mają misje. Nawet uważała, że lepiej, że mało wie. Gdy obiad był gotowy do odgrzania dla każdego, kto będzie chciał zjeść, salon posprzątany i kuchnia błyszczała, Ayame usiadła na kanapie i masowała obolały kark.
- Boli?
- Uhh! Hidan! Nie strasz mnie.
- No wybacz, kurwa, że żyję.
- Tak, boli mnie kark.
- Deidara jebany farciarz.
- Oi! Nie od tego, debilu.
- Tłumaczysz się.
- Odpieprz się, dobra?
Warknęła i próbowała sięgnąć chakrą w obolałe miejsce, ale wtedy dyskomfort się nasilał. Hidan westchnął.
- Czekaj, bo nie mogę patrzeć na ten obraz kurwa nędzy i rozpaczy.
Wskoczył na kanapę i usadowił się tuż za nią, dziewczyna wkurzona wystartowała do niego z pięścią, ale znów jej coś strzeliło w karku i prawie upadła na Hidana, który zmarszczył brwi i złapał jej rękę.
- Ja pierdole, chcę ci to tylko rozmasować, ogarnij dupę!
- Baka! Za blisko!
Usiadła tyłem do niego urażona, a on przesiadł się na oparcie kanapy. Zaczął masować jej kark, jego dłonie były mniej delikatne niż Deidary, stanowcze, dokładnie wiedział, gdzie ucisnąć, żeby rozluźnić jej mięśnie. Gdyby ból nie był tak silny, to w życiu by nie pozwoliła mu się dotknąć. W końcu był gburem i kretynem.
- Lepiej?
- Tak, jeszcze trochę w lewo...
Pochylił się nad nią i usłyszała jego szept tuż przy swoim uchu.
- Tutaj?
Zobaczył gęsią skórkę na jej szyi i docisnął punkt przy jej lewym barku. Dziewczyna niekontrolowanie jęknęła.
- Aj... Zabolało, ale teraz... Już jest przyjemnie.
Hidan poczuł jak krew przyspiesza w jego żyłach.
- Ayame... Chciałbym...
- Oi! Co tu...
Ayame odskoczyła od Hidana i trzymając dłoń na karku powiedziała machając drugą ręką w powietrzu.
- Deidara, to... Hidan musiał mi pomóc, nie mogłam szyją ruszyć, ani sięgnąć moim medycznym jutsu- podeszła i pocałowała blondyna- cieszę się, że już jesteś.
- Mhmm... - Deidara zmarszczył brwi i spojrzał na Hidana, który oblizał dolną wargę wstając z kanapy- Yhh...
- Co się boisz?- Hidan bezczelnie palnął- Tylko wymasowałem twoją dziewczynę.
- Ty...- Deidara chciał się rzucić na niego z pięścią
- Już, Dei, on tylko chce cię wkurzyć- zastopowała go Ayame- to mu najlepiej wychodzi.
- Rozmowy w nocy też były tylko po to, żeby cię wkurzyć, DEI- powiedział Hidan
- Co? Jakie rozmowy..?- spojrzał na dziewczynę i poczuł ucisk w żołądku, ale ona szybko wyjaśniła
- Rozmowy? Hidan, kuźwa, przesiadywałeś na kanapie, piłeś sake i gadałeś do mnie jak tylko szłam w nocy po coś do kuchni albo do łazienki. Ale teraz będę musiała cię ignorować jeszcze bardziej.
- Taa.
Hidan poszedł w stronę sali treningowej, a Deidara spojrzał na Ayame, która pogładziła jego włosy i go pocałowała.
- Zignoruj, serio.
- No dobra. A teraz, muszę coś zjeść.
Deidara się uspokoił, gdy zjedli obiad, poszli do pokoju i rozmawiali o niczym. Chłopak położył się na chwilę w jej łóżku.
- Chyba się zdrzemnę, Ai-chan, jeśli nie masz nic przeciwko.
- Ok! Ja pójdę się umyć.
- Dobrze. Kocham cię, Ai-chan.
Uśmiechnęła się i wyszła z pokoju. Najpierw chciała iść pod prysznic, ale zamarzyła jej się kąpiel w wannie z gorącą wodą. Poszła do drugiej łazienki i otworzyła drzwi. Myślała, że jeśli ktoś będzie w środku, to zamknie drzwi na kluczyk, ale oczywiście nie ten debil. Chciała wykrzyczeć że przeprasza, w chwili, gdy zobaczyła, że w środku jest zapalone światło, ale spojrzała na Hidana, który przysnął w wannie. Piana ledwo zasłaniała jego ciało, jego twarz bez standardowych grymasów wydała się delikatniejsza, oddychał powoli. Ayame poczuła, jak przyspiesza jej serce, już miała po cichu wyjść, gdy Hidan otworzył jedno oko i się uśmiechnął szeroko.
- Oj, nie ładnie.
- P... Przepraszam- odwróciła wzrok zawstydzona- myślałam, że nikogo nie ma i...
- I postanowiłaś poobserwować, jak relaksuję się w wannie?
- B... Baka!
Odwróciła się na pięcie i trzasnęła drzwiami, po czym poszła wściekła pod prysznic. Gdy stała pod gorącą wodą, zaczęła się zastanawiać, czy na pewno zamknęła drzwi do małej łazienki i czy przypadkiem teraz Hidan nie postanowi się zemścić.
*Po cholerę ja tam stałam, kretynka.*
Gdy wyszła z łazienki, zobaczyła Kisame dyskutującego z o czymś z Hidanem, który miał na sobie tylko ręcznik zawiązany w pasie. Ayame szybko przemknęła do swojego pokoju, gdzie Deidara drzemał w najlepsze. Usiadła na łóżku i powoli rozczesywała swoje mokre włosy obserwując Deidarę. I pojawiła się ta myśl. Może on jest dla niej za dobry? No tak, jest poszukiwanym przestępcą, ale ulega jej we wszystkim, nie podejmuje żadnej konfrontacji, jest zbyt... ugodowy? I niewinny, mimo swojego pokręconego usposobienia. Do niej był otwarty, dawał serce na dłoni.
- Nie gap się tak na mnie- powiedział i się uśmiechnął
- Wybacz, nie chciałam cię tym obudzić. Wypocząłeś?
- Trochę tak. Ładnie pachniesz, Ai-chan- zbliżył się, powąchał i pocałował jej szyję- chętnie bym cię zjadł.
- Haha, jeszcze byś się otruł.
- No nie wiem, sprawdźmy- delikatnie ugryzł ją w szyję, a dziewczyna jęknęła- całkiem smaczna.
- Baaaka- zaśmiała się i go pocałowała
Kilka chwil później rozległo się pukanie do drzwi. Ayame wstała i otworzyła, a jej oczom ukazał się uśmiechnięty Kisame.
- Ayame, ooo i Deidara jest u ciebie. Postanowiliśmy dzisiaj świętować jedno nasze zwycięstwo, więc za chwilę chodźcie, mamy ciastka i dużo alkoholu.
- Ja...- zaczęła Ayame- Nie wiem, czy...
- Ok!- Deidara zawołał zza jej pleców- Niedługo przyjdziemy, jak tylko coś dokończymy.
Kisame się zaśmiał i poszedł, a dziewczyna zamknęła za nim drzwi swojego pokoju.
- Za chwilę przyjdą- powiedział Kisame do Hidana i reszty, która zaczęła się krzątać po pokoju- haha jak skończą szybki numerek. Dzieciaki.
- Kisame, kurwa- Hidan burknął wiążąc troczek w swoich dresowych spodniach- spierdalaj z takimi szczegółami.
Deidara uśmiechnął się i przyciągnął do siebie Ayame. Pocałował ją i zaczął pieścić jej szyję, ale dziewczyna lekko się odsunęła.
- Chodź już do nich, później dokończymy.
- No... Ok. Może być i tak.
---------------------
Konan popijała swoje piwo siedząc na kanapie, obok niej siedział Itachi, a Ayame z każdym łykiem sake miała większą ochotę zapytać ich, czy to już oficjalne. Kisame doniósł miskę nori w tempurze i ciastka, Deidara wykłócał się z Tobim o to, że Tobi nic mu nie pomaga, Kakuzu rozmawiał z Hidanem o ulepszeniu ich taktyki, jakby na coś się przygotowywali, a gdzieś z boku co jakiś czas pojawiał się Zetsu dziwnie ich obserwując. Nagle Tobi zawołał.
- Ej! Zagrajmy w prawdę lub wyzwanie!
- Tobi- Konan zaczęła- to się zawsze źle kończy.
- To będzie mniej agresywnie tym razem! Graaaajmy!- zawył Tobi, a Konan przytaknęła
- Tobi się pyta Kisame, prawda czy wyzwanie?
- Prawda- powiedział po chwili zastanowienia Kisame
- Czy Kisame kocha Tobieeeego?
- Oczywiście- odpowiedział unosząc kieliszek- jak was wszystkich.
Zaśmiali się i bez słowa unieśli kieliszki i butelki, po czym pociągnęli łyk. Kisame spojrzał na Hidana i skinął głową, biało włosy powiedział wstając.
- Wyzwanie!
- Do końca wieczora nie powiesz ani razu "na Jashina".
- Cooo? Co to kurwa za wyzwanie?!
- Trzeba było powiedzieć że ma nie przeklinać- zaśmiała się Ayame, ale mina jej zrzedła, gdy Hidan zwrócił się do niej
- Ayame. Prawda czy wyzwanie?
Zawahała się przez chwilę. Wyzwanie... To jest pojeb, więc mógłby kazać jej cokolwiek. Westchnęła.
- Prawda.
- Czemu podglądałaś mnie dzisiaj w wannie?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top