Rozdział 10
"Najgorsze w całkowitej samotności jest to,
że myślisz o czasach, w których pragnąłeś, żeby wszyscy zostawili cię w spokoju.
Kiedy to robią, zostajesz sam i okazujesz się dla siebie okropnym towarzystwem."
-----
Ayame siedziała nad swoją miską udonu z warzywami i dłubała w nim pałeczkami. Kisame i Kakuzu jedli obok niej, a Tobi siedział z miską na kanapie wciskając sobie nitki makaronu pod uchyloną maskę. Po chwili dołączyła do nich Konan.
- Ayame, słyszałam, że przywaliłaś Hidanowi.
- Tak, bo... przegiął.
- Należało mu się- wtrącił Kisame- ale myślę, że mamy lepsze tematy. Ayame, zacznij w końcu jeść, bo pomyślę, że dodałaś tam trutkę.
Gdy skończyli jeść, Kisame zaparzył herbatę w dzbanku i postawił go na stole razem z kubkami. Kakuzu nagle wtrącił do zaskoczonej Ayame.
- Nie myśl, że twój związek z Deidarą da ci dodatkowe przywileje. To poroniony pomysł. Gdy dochodzą emocje, shinobi przestaje pracować tak, jak powinien. Zaczyna podejmować złe decyzje w imię uczuć- przy okazji spojrzał na Konan, która cicho chrząknęła- Deidara, który jest dzieciakiem i teraz będzie dodatkowo przeżywać to wszystko, a do tego wkurwiony Hidan. Uważam, że to był poroniony pomysł, żeb...
- Kakuzu- przerwała mu Konan- przypomnę ci, że Pain wyraził zgodę na wszystko. I, że nie ty tutaj rządzisz, rozumiesz? Każdy ma swoją rolę. A czasem zacieśnianie więzi sprawia, że shinobi stają się silniejsi.
- Mówisz jak te wszystkie robaki z Konohy. Co wy z tym macie... - spojrzał na Ayame- A ty... Chyba nie dociera do ciebie, kim my jesteśmy. Nie chodzimy na misje jak twoja siostra, my... W chwili, gdy zdecydowałaś się związać z jednym z nas, gdy zaczęłaś radośnie robić nam obiadki, równie dobrze możesz czuć się jak zdrajca swojej wioski. Wielu shinobi wolałoby zginąć niż żyć w ten sposób...
- Kakuzu- Konan zaczęła- wystarczy. Potrzebny mi raport wydatków, musimy uzupełnić zapasy broni. Rozpisz to.
- Dobrze.
Wstał i poszedł. Ayame chcąc uniknąć dalszej rozmowy zabrała naczynia do zlewu i zaczęła je myć. Konan to wyczuła i wróciła do siebie mówiąc, że jakby co, to zawsze znajdzie dla niej chwilę. Kisame poszedł, Tobi podrzucił swoją miskę do zlewu.
- Ayame- powiedział półszeptem- nie przejmuj się. W tych czasach nie wiadomo, kto jest twoim przyjacielem i... Chcę ci powiedzieć, że nie jesteśmy tylko "ci źli", sama widzisz... Żartujemy, jemy razem, rozmawiamy.
- Chyba tak...
- Jakby co, będę u siebie. Jeśli będziesz chciała porozmawiać.
- Arigato.
Tobi poszedł. Została sama w kuchni i próbowała nie myśleć o tym, co powiedział Kakuzu. Fakt, jej rodzice by się chyba załamali wiedząc, że jest w związku z przestępcą. Nigdy w życiu by tego nie zaakceptowali, jak w ogóle mogło jej to przez przez myśl. Chyba przeskoczyła ze skrajności w skrajność, a może faktycznie postąpiła jak tchórz wybierając takie życie. Ale co jest złego w tym, że chcesz przeżyć.
- Jesteśmy!
Deidara i Itachi wrócili. Uchiha nałożył sobie jedzenie i poszedł do swojego pokoju. Deidara podszedł do Ayame i ją pocałował w policzek, gdy odkładała ostatnią umytą miskę.
- Ai-chan, jak tam?
- A jakoś.
- Co cię gnębi?
- Miałam pogadankę z Kakuzu.
- Chrzanić go- chwycił zaskoczoną dziewczynę w ramiona i się uśmiechnął- on uwielbia każdemu podcinać skrzydła. Jeszcze nie raz ci czymś dokopie. A... To rozwalone krzesło?
- Hidan robił sceny.
- Ach- Deidara czuł nutkę satysfakcji, bo domyślał się, jaki był tego powód, gdy Ayame położyła dłoń na jego ramieniu, chłopak cicho zasyczał z bólu- Ałć...
- Oh, co się stało?
- Mała potyczka. Może... Może mi to opatrzysz?
- Jasne, zdejmij płaszcz i...
- Mam koszulkę na ranie, może... Chodź do łazienki i tak muszę wziąć prysznic, a nie będę się tutaj rozbierał, jak co poniektórzy.
- Ok...
Weszli do łazienki, Deidara zdjął płaszcz i rzucił go na szafkę, w miejscu rany materiał przylgnął do ciała chłopaka. Ayame próbowała go zdjąć.
- Ała, cholera...
- Już prawie...- pomogła mu zdjąć koszulkę i zobaczyła zakrwawioną ranę- Ok.
Zebrała zieloną chakrę w dłoniach i starała się jak najlepiej zagoić ranę. Po chwili była coraz płytsza, a grymas zniknął z twarzy chłopaka.
- Uh...- Ayame stęknęła i przestała go leczyć, otarła kropelkę poty z czoła- Jeszcze mi trochę brakuje...
- Jest dobrze. Arigato, Ai-chan.
- Nie ma za co. Pójdę, a ty weź prysznic.
Odwróciła się, a chłopak niepewnie złapał ją za rękę.
- Może... Zostaniesz?
Przyciągnął ją do siebie i pocałował. Nie protestowała, w jego ramionach zapomniała na chwilę o wszystkim. Deidara zdejmował z niej kolejne ubrania, a gdy już byli nadzy, wciągnął dziewczynę pod prysznic. Ściągnęła gumkę z jego włosów, które miękko opadły na jego ramiona. Gdy odkręcił wodę, oczywiście na początku poleciała zimna. Dziewczyna pisnęła i się zaśmiała.
- Aaaj zimnooo!
- Za raz będzie cieplej.
Uśmiechnął się i ją pocałował, wplotła palce w jego włosy, a po chwili usłyszała trzaskające drzwi w pokoju obok. To znaczyło jedno, Hidan wrócił.
- Ai-chan, uwielbiam cię... Jesteś...- mówił Deidara jednocześnie całując jej szyję, a krople gorącej wody przyjemnie spływały po ich ciałach- Jesteś śliczna i niesamowita... Nigdy wcześniej nie czułem się tak przy żadnej dziewczynie.
- Deidara...- uśmiechnęła się- Jestem tylko...
- Jesteś "aż"- spojrzał jej w oczy- zależy mi na tobie.
Przycisnął ją plecami do ściany i powędrował dłonią w dół. Dziewczyna jęknęła kilka razy zastanawiając się, czy Hidan to słyszy. Starała się być cicho, ale gdy chłopak drugą dłonią zaczął pieścić jej pierś i całował jej szyję, czuła, że dłużej nie wytrzyma. Przycisnął ją mocniej do ściany i uniósł jej jedną nogę opierając udem o swoje biodro i wbił się w nią obserwując jak w jednej chwili jej klatka zaczyna pracować szybciej. Pocałował ją i przygryzł jej dolną wargę, zamknęła oczy i przez sekundę miała przed sobą obraz ze swojego snu z Hidanem. Otworzyła oczy i lekko uderzyła tyłem głowy o ścianę jakby to miało pomóc wyrzucić z głowy ten obraz.
- A... Ai-chan... Ai...
Powtórzył, a gdy jego dłoń zawędrowała w dół i dodatkowo pieściła ją językiem, dziewczyna zapomniała o wszystkim. Spojrzała w lekko przymrużone, duże, niebieskie oczy Deidary, zaczęła go mocno całować, a chłopak przyspieszył. Jęknęła głośniej i głośniej. Gdy tylko usta drugiej dłoni przylgnęły do jej sutka, odsunęła usta od jego ust i jęknęła dochodząc w tym samym momencie co chłopak. Oparł czoło na jej ramieniu i łapał oddech. Gdy się podniósł, pocałował dziewczynę i się uśmiechnął.
- To było... Dobre...
- Twoje dłonie są... Bardzo przydatne- zaśmiała się dziewczyna
Wyszli spod prysznica i się przebrali. Gdy wyszli z łazienki, zobaczyli Hidana, który chwilę wcześniej wyszedł ze swojego pokoju, co oznajmił kolejnym trzaśnięciem drzwiami. Ayame poprawiła nerwowo mokre włosy i poczuła, że niekontrolowanie na jej policzkach pojawia się rumieniec. Przeklinała siebie za tamten sen, poza tym prawdopodobnie słyszał jej jęki, co było dość zawstydzające. Ich spojrzenia spotkały się na ułamek sekundy, gdy Deidara chwycił dziewczynę za rękę i zaciągnął do swojego pokoju.
- Dei, co ty...
- Chciałem- zamknął za sobą drzwi i zaciągnął dziewczynę na łóżko- chciałem spędzić z tobą chwilę czasu zanim znów mnie gdzieś wyślą- uśmiechnął się, widząc uśmiech na jej twarzy, pojedyncze kropelki wody kapały z jego włosów- więc...
- Opowiedz mi coś o sobie.
- Hmm... Pochodzę z Iwagakure... Należałem do Korpusu Eksplozji, zostałem wygnany z wioski, bo trochę mnie poniosło w mojej twórczości i modyfikacji mojego wybuchowego kekkei genkai, byłem chłopcem od brudnej roboty na zlecenie, żeby mieć za co przeżyć, a pewnego dnia dopadli mnie Itachi, Kisame i Sasori i ten cholerny Uchiha jako jedyny był w stanie mnie pokonać...
- Pokonać..?
- Myślisz, że Pain robił casting na członków Akatsuki? Nie... Nie bardzo chciałem tutaj być. Wcześniej częściej chodziłem na misje z Sasorim, teraz on pracuje nad jednym projektem więc łażę z Tobim. W sumie lepsze życie z nimi niż śmierć na ulicy, lub złapanie. Dostałem łapkę zagubionego dzieciaka z wybuchową duszą artysty...
- Właściwie... Ile masz lat?- było jej głupio, że zapytała o to dopiero teraz
- Dziewiętnaście. Jesteś ode mnie rok starsza, Ai-chan- uśmiechnął się- więc, jak sama widzisz, można powiedzieć, że od początku byłem "problematyczny".
- Nie wiedziałam... Myślałam, że sam chciałeś.
- Siedzimy w tym wszystkim razem. Tylko na mnie Pain ma plan. Na ciebie ma go Konan, tak mi się wydaje. A ty? Co powiesz o sobie poza tym, co już wiem?
- Chyba... Nic. Na razie nic. Moje życie było zwyczajne, zawsze byłam w cieniu siostry więc uciekałam z domu, żeby imponować innym dzieciakom i żeby rodzice mnie zauważyli. A teraz nawet mnie nie szukają...
- Skąd wiesz? Może jednak...
-Nie... To znaczy... Tak mi się wydaje. Nie wiem.
- Ulubione danie?
- Ramen! I dango z matchą. Twoje?
- Hmm...Wszystko, co gotujesz.
Zaśmiała się, a chłopak ją pocałował i pchnął na łóżko, po czym przytulił. Na chwilę się rozluźniła i próbowała wyczuć, jak pachnie Deidara. Po chwili poczuła, jak jej ciało się odpręża, ziewnęła i nagle przysnęła. Gdy się obudziła, w pokoju paliła się tylko mała lampka, a Deidara leżący obok lekko uniósł głowę.
- Obudziłaś się.
- Tak mi się przyjemnie leżało...- dała mu buziaka- Chyba już późno?
- Koło północy.
- Pójdę do siebie.
- Możesz zostać.
- W takim razie pójdę się napić wody, przebiorę w piżamę i wrócę.
Uśmiechnęła się i wyszła z pokoju. W kuchni i salonie było prawie zupełnie ciemno, paliła się tylko jedna lampka, ale dziewczynie to wystarczyło żeby dostać się do lodówki. Znała już to miejsce na pamięć. Sięgnęła po szklankę, nalała sobie wodę, ruszyła w stronę swojego pokoju i po chwili prawie ją wypuściła z rąk, gdy dostrzegła Hidana siedzącego na kanapie z butelką sake. Cicho pisnęła i przyłożyła dłoń do klatki piersiowej szepcząc.
- W... Wystraszyłeś mnie. Nie zauważyłam cię.
- To nie nowość- odpowiedział biorąc łyk z butelki i odwracając głowę w bok
- Słucham..? Jak tylko pytałam o coś, to robiłeś się opryskliwy i chamski...
- Idź spać.
- Właśnie o tym mówię.
- No to ja pójdę.
Chciał już wstać, ale Ayame prychnęła i poszła do swojego pokoju. Gdy zakładała piżamę, spojrzała na prezent od Hidana rzucony w kąt. Przełożyła go do szafki i wyszła z pokoju. Hidan nadal siedział na kanapie, czuła jego wzrok na sobie, gdy wchodziła do pokoju Deidary, żołądek jej się zacisnął.
- Już myślałem, że nie wrócisz.
- Jestem jestem- położyła się obok chłopaka i zaczęła kręcić kółka palcem na jego koszulce, po czym nieśmiało zapytała- jak... Jak traktujesz naszą relację?
- Ja...- był lekko zaskoczony i poczuł jakby miał rozbroić bombę, ale nie taką jakie lubił, obawiał się odtrącenia, ale też nie chciał jej wystraszyć- A ty?
- Ej, zapytałam pierwsza- uśmiechnęła się
- Wiesz... Jeszcze nie wiem, czym jest miłość. Sztuka jest dla mnie eksplozją, a uczucie... Też jest nagłe i intensywne.
- Eksplozja trwa chwilę...
- Tak, ale mimo to... Uczucie jest czymś nienamacalnym. Czymś innym. A ty? Co powiesz na tem temat?
- Byłam zauroczona w jednym chłopaku. Ale... Naśmiewał się z moich włosów i był okropny. Teraz na szczęście już go nigdy nie zobaczę. A twoja pierwsza miłość?
- Hmm... Czerwone włosy, ciemne oczy... Nerwowa i urocza i świetnie gotuje. Na dodatek jest tu obok.
- Serio?- uśmiechnęła się przygryzając dolną wargę
- Tak. Wcześniej nie miałem do tego głowy, poza tym... Nie spotkałem nikogo takiego.
Pocałował ją i delikatnie pogładził po policzku. Lubiła jego uśmiech, a jego dotyk był bardzo delikatny, z wyjątkiem tej jednej chwili pod prysznicem.
- Zakochać się w zakładniczce haha, to chyba tylko ja potrafię.
- Ej- szturchnęła go w bok i się zaśmiała- ty też nie jesteś tutaj z własnego wyboru. Mądrala.
- Tak tak. Dobranoc, Ai-chan.
- Dobranoc, Dei-chan.
- Ej- powiedział po chwili ciszy- to brzmi koszmarnie głupio. Jak już musisz, to Dej.
- Tak tak.
- Eh ty.
Pocałował ją w czoło i przytulił mocniej.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top