Rozdział 9

"Nadzieja bierze mnie w ramiona i trzyma w swoich objęciach,
ociera mi łzy i mówi, że dziś, jutro,
za dwa dni wszystko będzie dobrze,
a ja jestem na tyle szalona, że ośmielam się w to wierzyć."


-------------------------------------


Ayame powoli otworzyła oczy i zamrugała kilka razy. Deidara jeszcze spał z lekko rozchylonymi ustami. Jego rozpuszczone włosy opadały mu na klatkę i ramiona. Dostrzegła dziwny symbol i szew na jego klatce, jakby tam były kolejne usta, lekko się wzdrygnęła. Czuła koszmarny ból głowy i suchość w ustach, nic dziwnego, w końcu bardzo rzadko piła alkohol, a poprzedniego wieczora zdecydowanie przegięła. Nadal zbierała myśli obserwując śpiącego chłopaka, po chwili powoli wstała i założyła majtki i spodenki. Poczuła mdłości, więc narzuciła na siebie koszulkę nie zakładając pod spód stanika i wybiegła do łazienki. Nie zwróciła uwagi na to, czy ktoś jest w salonie, miała nadzieję, że toaleta będzie wolna. Na szczęście była. 
Dziewczyna pochyliła się nad muszlą, szybko zgarnęła dłonią włosy w kitkę i zwymiotowała. Gdy skończyła, podniosła się powoli i wypłukała usta miętowym płynem nad zlewem. Po chwili poczuła znów ucisk w żołądku i na wszelki wypadek klęknęła nad muszlą. 

- Żyjesz..?

Usłyszała z progu łagodny głos Konan, była w stanie wydusić ciche "Ehmm".

- Zrobić ci ziółka czy coś? Nieźle wczoraj popiłaś. 

- Poproszę...

Ayame wstała powoli, jej skóra była biała jak papier. 

- A co z Deidarą?

- Emm- Ayame wiedziała, że to pytanie padnie- jakby... Hm... Jeszcze za wczesna pora na takie pytania, Konan. A ty i Itachi?

- Pain dostał dziś szału, więc... Chyba to coś znaczy.

- Widziałam, że Pain coś tam do ciebie... Uhh moja głowa. 

- A Hidan wczoraj mało nie rozsadził drzwi do twojego pokoju, Kisame go powstrzymywał, bo wpadł w szał, gdy zobaczył, że zniknęłaś razem z Deidarą. 

- Yhh niech się chrzani.

Wyszły do salonu, gdzie na kanapie siedział Kisame z kawą w dłoni.

- Ayame, żyjesz- zaśmiał się- chociaż kac prawie cię pokonał.

- Cóż, potrafię trochę się otrzeźwić, ale na kaca jeszcze nie wymyśliłam jutsu. 

- Otrzeźwić?

- Noo- usiadła przy stole, a Kisame zwrócił się w jej stronę i słuchał dalej- wiesz, zbieram chakrę i usuwam część alkoholu we krwi. Trochę jak usuwanie trucizny. I wtedy trochę trzeźwieję. 

- Serio?- Kisame parsknął śmiechem- Wow, to jest... W sumie praktyczne zastosowanie umiejętności w życiu codziennym, nie powiem. Czym jeszcze nas zaskoczysz?

- Obawiam się, że mam jeszcze kilka asów w rękawie. 

Spojrzała na zioła zaparzone w kubku, który postawiła przed nią Konan. Teraz była już zupełnie wyluzowana. Nie zastanawiała się, co może powiedzieć, a co nie. Wiadomo, przy Painie i Kakuzu się pilnowała. Kisame poszedł do kuchni, a Konan do łazienki żeby wziąć prysznic.

- To może jajecznica? 

- Nie, ja pasuję...- Ayame westchnęła i oparła czoło o blat, po chwili się podniosła słysząc dźwięk otwieranych drzwi- Yh...

- A ty, Hidan chcesz jajecznicę?

- Nie- burknął białowłosy i wyjął z lodówki butelkę z mlekiem, po czym pociągnął duszkiem kilka łyków

- Hidan, ile razy mam mówić, nalewaj sobie do szklanki.

- Spierdalaj, Kisame!- usiadł przy stole naprzeciwko Ayame i postawił butelkę na stole- Będę robił co kurwa będę chciał i chuj!

Jako jedyny nie wyglądał na skacowanego w żadnym stopniu. Może to kolejny profit z nieśmiertelności. Po chwili przybiegł radośnie Tobi, pomasował kark Ayame kilkoma ruchami, usiadł obok niej i coś gadał, ale nie była w stanie go słuchać. Hidan gapił się na Ayame, a ona unikała jego wzroku jak ognia, miała wrażenie że wgapia się w nią jakby czekał na odpowiedź na pytanie, którego jeszcze nie zadał. Nie musiał długo czekać, gdy pojawiła się odpowiedź w drzwiach pokoju dziewczyny. Wyszedł stamtąd zaspany Deidara ubrany w granatowe spodnie i koszulkę z siateczkowymi wstawkami na rękawach. Mimo zmęczenia widać było satysfakcję wypisaną na jego twarzy, tym bardziej, że zobaczył go Hidan, który zacisnął zęby i pięść. 

- Ayame, wstałaś już- uśmiechnął się blondyn w najbardziej uroczy ze sposobów- Kisame, mogę prosić o jajecznicę, skoro robisz?

Szedł do stołu, gdy zbliżył się do krzesła obok Hidana, ten gwałtownie wstał prawie przewracając stół. Ayame, która właśnie trzymała kubek z ciepłym naparem, wylała go na siebie. Na szczęście nie był na tyle gorący żeby ją poparzyć, ale w jednej chwili pożałowała, że nie założyła stanika. Mokra, ciemnoszara koszulka przylgnęła do jej piersi, wyraźnie odznaczając sutki. Dziewczyna pisnęła, Hidan, Deidara i, o dziwo, nawet Tobi, na chwilę zawiesili wzrok, a Kisame chrząknął i szybkim ruchem zarzucił na Ayame swoją pelerynę, którą się owinęła i wstała od stołu.

- Arigato, Kisame. A wy- spojrzała na trójkę z wyrzutem- wstydźcie się! Głupki. Zboczone głupki!

Urażona poszła do pokoju się przebrać, a Deidara palnął Tobiego w tył głowy i powiedział:

- Oi, co to było? Ai-chan...

- Ayame- burknął zirytowany Hidan- ona ma na imię Ayame, ile razy ma to wam powtarzać. Ai to zupełnie inne imię, ja pierdole! Niech mi Pain znajdzie zajęcie, bo ocipieję tutaj, na Jashina!

Kisame nałożył sobie i Deidarze jajecznicę i usiadł przy stole. 

- Hidan, czemu się tak pieklisz? Niech mówi na nią tak, jak chce. 

- A pierdolcie się wszyscy!

Wstał i gdzieś poszedł, a Kisame westchnął. 

- Już nawet mi go trochę szkoda. 

- Niby czemu? Upatrzył sobie zdobycz, ale nie upolował to się wścieka. 

- A ty? Ayame nie jest twoją zdobyczą? 

- Nie nazwałbym tego w ten sposób.

Chciał coś dodać, ale dołączyła do nich Ayame, która już się uspokoiła. Oddała Kisame płaszcz i usiadła przy stole. 

- Ai-chan- uśmiechnął się Deidara- jak się czujesz?

- Chyba polewanie się ciepłymi ziołami będzie nową metodą zaleczenia kaca, bo jakoś mi lepiej. 

- Muszę za chwilę polecieć w jedno miejsce z Itachim-zaczął Deidara- ale popołudniu wrócimy.

- Aha- Ayame nie wiedziała jak ma zareagować i nerwowo się uśmiechnęła- to... Zobaczymy się później. Bo... i tak mieszkamy w jednym miejscu. 

Deidara się zaśmiał i poszedł szykować na misję zwiadowczą. Ayame znów pacnęła czołem o blat stołu, a Kisame się zaśmiał.

- Nie śmiej się ze mnie, baaaka- powiedziała nie podnosząc głowy

- Deidara jest na serio w ciebie zapatrzony. Hidan też. 

- Tobi też uwielbia Ai-chaaaan!- Tobi zawołał i pacał przez chwilę dziewczynę po głowie, jakby chciał zostać zauważony- Ai-chaaan!

- Uhh... Muszę wymyślić coś na obiad. Może makaron teriyaki... Tak... To będzie dobre... 

- Traktujesz go poważnie?- dopytał Kisame

- Ja...- podniosła się- Chyba tak. To jest... dosyć świeże, mimo, że intensywne. Na razie układam to sobie. Bardzo go lubię i stał się dla mnie bliski. I dba o mnie. I mnie nie irytuje jak ten cholerny Hidan! Nawet nie miałam ochoty rozpakować prezentu od niego. Jest koszmarnie irytujący i używa za dużo wody kolońskiej. Muszę iść pod prysznic...

- Może wolisz łazienkę z wanną?- Kisame wskazał korytarz- Pierwsze drzwi po prawej. Tam jest butelka w kształcie ryby, to mój płyn do kąpieli, jeśli lubisz bąbelki. 

- Och, brzmi cudownie, arigato!

Pobiegła do pokoju po ubranie i ręcznik i ruszyła do łazienki. Jeszcze w niej wcześniej nie była, wiedziała, że jest, ale nie miała odwagi się o nią zapytać. W środku były jasne kafelki, wc za półścianką w kącie i przy drzwiach duża narożna wanna, przy której stała szafka wypełniona różnymi kosmetykami do mycia. Był i płyn do kąpieli. Odkręciła wodę i wlała go trochę do wanny. Rozebrała się i weszła do ciepłej wody, której przybywało. Jeszcze raz spojrzała na szafkę, stała tam woda kolońska z naklejką na której widniała nazwa "Sex and violence". Ayame powstrzymywała parsknięcie śmiechem. To było oczywiste, do kogo należy ten flakonik. Zastanawiała się, czy zapach na prawdę mu się podoba, czy może kupuje tylko ze względu na nazwę. Nie wytrzymała i parsknęła śmiechem sięgając po buteleczkę, odkręciła korek w kształcie kryształowej czaszki, co wydało jej się jeszcze bardziej obciachowe i powąchała zawartość. Lekko zmrużyła oczy i pokiwała głową odstawiając flakonik na miejsce. Na jej usta wdarł się cień uśmiechu, który szybko przegoniła

- Co za kretyn...

Po kąpieli poszła do pokoju i rozczesując mokre włosy oglądała zdjęcia, które dostała od Tobiego. Gdy poszła do kuchni, nikogo nie było. Odetchnęła z ulgą i cieszyła się chwilą spokoju przy garach. Przypomniała się jej noc z Deidarą i poczuła przyjemny ucisk w żołądku, a na jej karku pojawiła się gęsia skórka. Lekko przygryzła dolną wargę i pomasowała szyję. Tamto było zdecydowanie przyjemne. Szybko się opanowała, gdy pojawił się Hidan, jeszcze bardziej skrzywiony niż zwykle. Otworzył lodówkę, warknął i zamknął ją z takim impetem, że wszystko w środku się zatrzęsło. Był bardzo wkurzony, widać to było po nim do tego stopnia, że Ayame nie miała ani krzty ochoty żeby mu dokuczyć. Zajrzał do szafki, gdzie zwykle były ciastka i trzasnął drzwiczkami. 

- Hidan, chcesz... spróbować?- chwyciła makaron pałeczkami i chciała mu podać, ale trącił ją rękę tak, że nitka grubego udonu i pałeczki wylądowały na ziemi, a dziewczyna spojrzała na niego wystraszona- Ał... 

- Nie chcę!- krzyknął- Jeszcze się za bardzo zbliżę i poczujesz moją wkurwiającą wodę kolońską. Przecież cały jestem kurwa tak wkurwiający, że po chuj rozpakowywać prezent ode mnie, nie? Kurrrrwa!

Złapał krzesło i cisnął nim o ścianę. Tym razem nie było nikogo, kto by mógł to zatrzymać. Siedzisko rozpadło się na kawałki, a z pokoju Kakuzu było słychać głośne "PODLICZĘ CIĘ ZA TO, HIDAN!". Ayame poczuła drżenie swojej brody i próbowała się uspokoić, serce jej waliło, nie wiedziała co ma zrobić, co gorsza, nie wiedziała, co zrobi Hidan. Spojrzał na nią z wyrzutem i zmarszczył brwi. Dostrzegł przerażenie w jej oczach.

- Hidan... Proszę...

- Ty prosisz?! Na Jashina, to mnie zraniłaś, potraktowałaś jak ścierwo! 

- Co?! 

W progu stanął Tobi, który zacisnął pięść i był gotów powstrzymać Hidana. Zawahał się, gdy zobaczył narastającą w dziewczynie złość.

- Mogłeś przyjść porozmawiać, a nie demolować kuchnię i mnie zastraszać, bo poczułeś się zraniony! Nie wytykam ci tego, że chciałeś mnie zabić! 

- Yhh kurwa!- myślał, że dziewczyna się rozpłacze, przeprosi i jakoś to dalej będzie, jednak ona zbiła go z tropu- Zamknij się! Mówiłaś to wszystko mając w dupie to, czy cię lubię czy mam wyjebane! 

- A lubisz mnie czy masz wyjebane?

- MAM WYJEBANE!- krzyknął, a Tobi zaczął się zastanawiać czy nie powinien iść po popcorn, gdy Kisame stanął obok niego, czarno włosy uniósł dłoń w milczeniu, żeby Kisame nie psuł przedstawienia- Mam kurwa wyjebane!

- To czemu do cholery się tak rzucasz?!- teraz mieli pewność, włosy dziewczyny na prawdę się unosiły, gdy była wściekła- Zapytałam się ciebie już wcześniej "O co ci kurde chodzi?" i nie dostałam odpowiedzi! A prezent chciałam rozpakować, ale dopiero jak mi przejdzie wkurzenie! Teraz prezent by mi nie sprawił radości! Ale jak tak patrzę, to chyba rozpakuję go na kolejne urodziny!

- Zamknij się!- uderzył pięścią w ścianę i zacisnął zęby- Jakim prawem się ze mną wykłócasz?! Jestem pierdolonym bogiem i...

- Jestem bogiem, jestem bogiem- powiedziała przedrzeźniając go, na co Kisame powstrzymywał śmiech- zawsze to samo, gdy brakuje ci argumentów! 

- Wkurwiasz mnie!

- To ze mną nie rozmawiaj!

- Nie będziesz mi rozkazywać! 

- Ty też nie będziesz rządzić moim życiem, a teraz wybacz, ale muszę zrobić jedzenie.

- Tak, nie będę zarządzać tym, z kim się puszczasz. 

Dziewczyna zrobiła się czerwona ze złości i uderzyła Hinada z całej siły pięścią w twarz, aż poleciał na plecy. Kisame wyrwało się głośne "Wow" i wtedy w końcu zauważyli dwójkę obserwującą tą irracjonalną scenę, przypominającą jakąś parodię. Hidan otarł strużkę krwi z pękniętej wargi i maskował uśmiech. Pokiwał głową i wstał.

- No to mnie kurwa zaskoczyłaś. Jak chcesz to masz krzepę. 

 - Już?- Kisame podszedł- Można bić brawo? Przedstawienie zakończone? 

- Tak- powiedziała zmieszana i zawstydzona sytuacją dziewczyna- możecie już sobie nakładać jedzenie.

- Ja jem na mieście!- palnął urażony Hidan i ruszył do wyjścia


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top