4
*następnego dnia*
*Perspektywa Torda*
Dużo myślałem o tym co widziałem... On bardzo przypomina kuzynke Pata...
Może to jej brat bliźniak, o którym nie wiedziałem? Mniejsza...
Pójdę do niego... Musimy pogadać o misji...
Gdy byłem już pod drzwiami - zapukałem cicho, gdy nie usłyszałem odpowiedzi - otworzyłem drzwi i spojrzałem do środka.
Śpi.
Podszedłem po cichu z myślą, że mogę znaleźć odpowiedź na nurtujące mnie pytania.
Delikatnie odsunąłem kołdrę i zacząłem powoli rozpinać jej strój.
Nie mogłem uwierzyć własnym oczom.
- Emilia...? Jak ty...? - szepnąłem do siebie...
Jak moja pierwsza, a za razem jedyna, miłość, trafiła tutaj!? W dodatku udając faceta udającego kobietę!?
Muszę z nią porozmawiać, jak najszybciej...
Ale ona tak uroczo śpi...
Dobra, zabiorę ją gdzieś jak wstanie.
Zapiąłem ją i przykryłem szczelnie kołdrą.
Wyszedłem z jej pokoju, przypominając sobie nasze spotkanie:
Miałem dziesięć lat gdy pierwszy raz zobaczyłem te piękne duże oczy.
Czemu ich nie poznałem?
Czemu w ogóle próbowała być chłopakiem?
Co się z nią działo przez te lata?
Ktoś ją skrzywdził?
Kiedy byliśmy mali miała te iskierki radości w oczach, a teraz?
Jej oczy są zimne bez tego radosnego blasku, jakby coś się stało czemuś lub komuś ważnemu dla niej.
Najbardziej przeraża mnie myśl, że nie było mnie wtedy przy niej...
Od naszego pierwszego spotkania, pisaliśmy ze sobą listy... W jednym z ostatnich wysłała mi swój numer... A w ostatnim mówiła, że nie stać ją nawet na znaczki... (tak, ten list został wysłany zaraz po jej wyjściu ze szpitala dop. Aut)
Później kontakt się urwał... Nie odbierała telefonu, nie pisała, nic...
Naprawdę muszę z nią porozmawiać...
*następnego dnia rano*
*perspektywa Emili*
Obudziłam się bardzo wcześnie, bo około piątej nad ranem. Nie mogłam zasnąć, więc poszłam coś zjeść.
Po drodze zobaczyłam włączony telewizor i Torda leżącego na kanapie.
Pomyślałam, że może zasnął przed telewizorem, ale, gdy podeszłam by wyłączyć urządzenie, chłopak zapytał nagle:
- Po co ta cała szopka? Czemu nie możesz być ze mną szczera? - jego głos był spokojny i przepełniony smutkiem oraz nostalgią.
- O-o czym mówisz liderze? - udawałam głupią, miałam nadzieję, że jednak się nie dowiedział.
- Co się wtedy stało? Pisałaś, że nie stać cię nawet na znaczki i urwałaś kontakt. Nie odpowiadałaś na listy, wiadomości, telefony. Martwiłem się. Chciałem Ci pomóc, ale nie wiedziałem jak... - spojrzał na mnie ze łzami w oczach - zrobiłem coś nie tak? Byłaś mi osobą bliższą niż siostra, mówiłem Ci wszystko, chciałem dla ciebie jak najlepiej. Zrobił bym wszystko o co byś mnie poprosiła.
Troche nie rozumiem o czym mówi, ale później przypomniały mi się wszystkie listy, gdzie wplatał norweskie słowa. Nigdy nie umiał polskiego na tyle by pisać w tym języku, więc pisaliśmy po angielsku, bo od zawsze miałam smykałkę do tego języka.
Na te wszystkie wspomnienia napłynęły mi łzy do oczu.
- P-przepraszam, tak bardzo przepraszam. N-nie chciałam cię martwić. W-wyjaśnię ci wszystko. J-jeśli tylko chcesz mnie wysłuchać - odparłam zapłakana.
- Nie płacz, proszę. Co się stało, że przestałaś chcieć kontaktu ze mną?
- N-no bo... N-najpierw wypadek i-i śmierć rodziców. J-ja w szpitalu. Rodzina stwierdziła, że mi nie pomoże, bo jestem dorosła. Zostały mi tylko oszczędności rodziców i pieniądze z odszkodowania. S-starałam się oszczędzać i znaleźć pracę, ale nic z tego... P-pomyślałam o Patricku... T-to jedyna rodzina jaka mi została... A-ale nie chciałam być pielęgniarką czy kucharką... Na widok zakażonych ran jest mi niedobrze i nie umiem gotować... P-pomyślałam, że mogę zostać żołnierzem. Ż-że będę trenować i udawać faceta. Ch-chciałam tylko nie trafić do więzienia za długi... - starałam się mówić wyraźnie, ale płacz zniweczył moje plany.
- Wiesz, że to było nie potrzebne? Przygarną bym cię, była byś moją prawą ręką. Nie myśiała byś nic robić. Pomógł bym ci. - przytulił mnie i próbował uspokoić.
- B-bałam się...
- Moje biedactwo... - mocno przytulił mnie do siebie, na co syknęłam z bólu. - C-co się stało? - widocznie się zmartwił.
- T-to tylko blizna...
- C-co!?
- N-no... Podczas tego wypadku wpadłam na jakiś pręt czy coś... - odwróciłam głowę, lekko smutna.
Tord tylko spojrzał na zegar i westchnął.
- Czemu nie śpisz? Jutro poznasz dziewczyny...
- Obudziłam się i nie mogłam zasnąć, więc zeszłam coś zjeść, jak zobaczyłam, że telewizor działa, chciałam go wyłączyć...
On tylko westchnął i wstał.
- Zostań, zrobię Ci coś - pocałował mnie w czoło, po czym ruszył do kuchni.
Czemu jest dla mnie aż tak miły? Przecież byliśmy tylko przyjaciółmi...
...Chyba.
Nigdy nie myślałam, że nasza relacja może być czymś więcej, ale teraz jak na niego patrzę... Wyprzystojniał... Znaczy... Wysyłaliśmy sobie zdjęcia, które w sumie mam w swoim baraku... Ale nie spodziewałam się, że będzie tak przystojny w realu...
Zarumienilam się na te myśli. Czy ja się zakochałam?
Westchnęłam cicho, po czym zobaczyłam Toma wchodzącego do domu, kompletnie pijanego.
Próbowałam go ignorować, ale jak tylko mnie zobaczył, zaczął się do mnie kleić.
*perspektywa Torda*
Nie mogę uwierzyć w to co widzę.
Yehowa klei się do mojej kjæreste*! Jak on śmie!?
Nie powiem, wkurzyło mnie to.
Podszedłem do nich i przywaliłem mu tak mocno, że upadł obok kanapy.
- Idź do kuchni, jedzenie jest na stole - powiedziałem do ukochanej, po czym pocałowałem ją w czoło.
Ona się zarumieniła i poszła jeść, a ja wróciłem do okładania alkoholika.
*kilka godzin później *
Jak tylko Edd wstał i zobaczył Toma, zaczął robić mi wywody o tym, że nie powinienem go bić, a sam alkoholik poszedł do pokoju.
Nagle usłyszałem trzaśnięcie drzwiami i babskie krzyki.
- Wróciły... - mruknąłem do siebie niezadowolony, a siedząca obok mnie Emilia nie wiedziała czym spowodowany jest mój nastrój.
Krzyki zbliżały się, aż nagle ucichły.
Usłyszałem pisk jednej dziewczyny - Ell.
Jaka ona jest głośna!
Zaczęła obrzucać Emilie pytaniami, a moja Miłość nie wiedziała co odpowiedzieć nawet nie nadążała, bo co sekundę pojawiało się nowe pytanie.
- Zamkniesz się wreszcie!? - nie wytrzymałem.
- O co ci chodzi? Co ci się stało? Nigdy nie byłeś taki chamski! - Powiedziała Ell zmartwionym głosem.
Burknąłem coś pod nosem.
*perspektywa Tori*
Co mu się stało? Zawsze był miły dla Edda i Ell. I co to za laska? Nawet ładna, ale nie pasuje do mojego brata!
*perspektywa Tamary*
Co to za szmata obok mojego crush'a!? Zabije zdzire!
/////////////////////////////////////////////////////////////////
*kjæreste - ukochana/kochanie
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top