1
*rano*
Obudziłam się o 3:45, czyli kwadrans przed pobudką. Od nie całego roku przyzwyczajałam się do wstawania o 4.00 i ciężkich treningów.
Mam nadzieję, że nie zawalę, nie chcę być szpiegiem, a z tego co mówił Pat, ci, którzy nie dają rady na treningach, trafiają albo na szpiegów, albo do laboratorium.
Ide się wykąpać, bo przecież jak zrobię to przed pobudką, to nikt mnie nie zobaczy.
Zabrałam mundur, który dzień wcześniej naszykował mi Pati, i poszłam pod prysznic, chyba powinnam powiedzieć raczej "idę do łaźni".
Idę przez betonowe korytarze, w których tylko podłoga była wyłożona białymi płytkami.
Wiem gdzie są prysznice, bo Pat i Paul pokazali mi to po drodze do pokoju.
Mijałam mnóstwo stalowych, najprawdopodobniej pancernych, drzwi z różnymi, najczęściej stalowymi, plakietkami:
"Lab"
"stołówka"
"sala treningowa"
I wiele innych.
Ale jedne się wyróżniały, też były metalowe, ale jakby oklejone drewnem, czy czymś takim, tak, że wyglądały na zrobione z ciemnego dębu, miały też inną plakietkę: zamiast metalowej, złotą.
Zatrzymałam się na chwilę i przeczytałam to co na niej jest.
- Red Lider... - pomyślałam - to pewnie jego biuro... Gościu lubi złoto...
Później zauważyłam drugie takie drzwi, ale bez plakietki, czyli tu sypia (dop. Aut. Pokoje w których śpią mają tylko plakietkę z numerem, by rozróżnić gdzie kto śpi, ale Tord tego nie potrzebuje, bo jest liderem i ma własną sypialnię).
Gdy odchodziłam, drzwi się otworzyły, a zza nich wyszedł Lider.
- Nie śpisz już? - powiedział zdziwionym tonem gdy mnie zauważył. - Normalnie, rekruci zawsze się spuźniają...
- Nie jestem idiotą... Byłem gotowy na wstawanie o takich godzinach... - odparłam.
- Idziesz pod prysznic? Jak chcesz możesz skorzystać z mojego, wydajesz się być spoko - lekko się do mnie uśmiechnął.
To nie był ten lider, o którym pisał mi Pat. On jest przyjazny i uprzejmy, a nie maszyna do zabijania, i okrutnik.
- To niezgodne z zasadami...
- Ja ustalam zasady. Chodź, po kąpieli od razu zrobimy ci skan oczu i palca, oraz uzupełnimy papiery i zobaczymy jak strzelasz.
Dopiero teraz zauważyłam, że drzwi do pokoi mieszkalnych są na kod, a do innych albo odcisk palca, albo skan tęczówki.
Nie mając innego wyboru, poszłam za liderem do jego sypialni. Było tam dwuosobowe łóżko, duża szafa, duży dywan, wieszaki na błoń. Podłoga wyłożona ciemnym parkietem, czerwone ściany, na których, w okolicach łóżka, wisiały plakaty i zdjęcia Hentai. Wszędzie na podłodze było ich mnóstwo. Na ścianie po prawej, tuż za szafą, były kolejne dzwi, które wskazał mi chłopak.
- Tam jest łazienka.
Ja tylko skinęłam głową i poszłam w tamtą stronę.
Weszłam do środka, zamknęła za sobą drzwi na klucz i rozejrzałam się po pomieszczeniu, było przytulne, w kolorach beżu i brązu. Płytki na podłodze i na nie cały metr wysokości ściany były ciemno brązowe, a wyżej były beżowe. W rogu, między ścianą naprzeciwko, a ścianą po prawej, stał wielki prysznic. Przy ścianie, w której są drzwi, są umywalki z wielkim lustrem, które przechodzi na ścianę po prawej. W rogu po lewej był sedes.
Nie myśląc długo, zaczęłam się rozbierać do kąpieli.
Gdy byłam już całkiem nago, przejrzałam się w lustrze, blizna po wypadku samochodowym, ciągnęła się od lewego biodra, do prawej piersi.
Jaki to był wypadek? Jakiś czas temu, konkretnie tydzień przed moimi urodzinami, rodzice zabrali mnie na zakupy, gdy wracaliśmy, wjechał w nas pijany koleś. Rodzice zginęli na miejscu, a ja trafiłam do szpitala, z brzuchem rozerwanym jakimś metalowym prętem. Leżałam tam przez jakiś miesiąc, więc gdy wyszłam, byłam pełnoletnia.
Tak, oklamałam Pata. Rodzice nie wyjechali, po prostu jestem sierotą. A że mieszkałam sama i nikt nie chciał mnie zatrudnić, popadłam w długi, za tydzień mieli mi odciąć prąd i wodę, więc postanowiłam trzymać się jedynej rodziny jaką mam, ale niestety ciotki nie chciały mnie przyjąć ani mi pomóc, bo jak mówiły "jesteś już dorosła, musisz sama sobie dać radę".
Pat pisał listy też do moich rodziców, ale ja odpisywałem za nich, nie chciałam by się dowiedział, bo zabrał by mnie do Anglii, gdzie trafiła bym do prywatnej szkoły, albo pomógł by mi zostać wojskowym kucharzem albo sanitariuszem, a tego nie chciałam.
Weszłam pod prysznic i wyszłam spod niego po pięciu minutach już w pełni czysta.
Wytarlam się, ubrałam i wyszłam z łazienki.
- Gotowy? - spytał czerwony kapturek (dop. Aut. Od teraz tak go nazywam XD)
- Ta...
Wyszliśmy z sypialni i poszliśmy do jego biura, gdzie on usiadł za biurkiem, a ja w fotelu przed nim.
Jego biuro było w takich samych kolorach co pokój. Na środku stało ciężkie dębowe biurko, na którym było dużo papierów, za nim stał regał z segregatorami, teczkami i folderami.
Po jednej stronie stała kanapa, a po drugiej gablota z bronią.
- A więc - rogaty podał mi jakieś papiery i długopis. - uzupełnij to.
Po kilku minutach, było uzupełnione i poszliśmy do laboratorium na skan tęczówki i palca.
*kilka miesięcy później*
Właśnie jestem na stołówce, siedzę sama przy stoliku, bo nikt oprócz Pata się mną nie interesuje, a nie mogę z nim siedzieć przy stoliku, bo nie możemy jeść z osobami wyższej rangi.
*perspektywa Torda*
Od kiedy Emil dołączył do armii, obserwowałem go. Dawał sobie radę na treningach, ale wszystko robił inaczej niż inni żołnierze, nie robił nic źle, po prostu inaczej.
Mam wrażenie, że on coś ukrywa, a ja się dowiem co...
Teraz siedzę na stołówce i też go widzę... Siedzi sam i je to co dał radę "upolować" po treningu. Szkoda mi się go zrobiło. Widzę że Pat cholernie się o niego martwi. Wiem że są rodziną, ale żeby aż tak?
Mniejsza.
Po obiedzie, powiem mu, że jedzie ze mną na misję...
*po obiedzie*
*perspektywa Emili*
Lider wezwał mnie do swojego gabinetu.
Właśnie stoję przed drzwiami i do nich pukam.
Gdy usłyszałam "wejść", wykonałam rozkaz.
- Siadaj - powiedział szarooki wskazując miejsce.
Zrobiłam to.
- Jesteś bardzo dobrym żołnierzem, więc zabiorę cię na misję... - kontynułował. - Mówiłeś że potrafisz udawać inną osobę... Dał byś radę udawać dziewczynę? - skinęłam głową - dobrze... A więc... Jesteś Emili, masz 18 lat i poznaliśmy się gdy przyjechałaś tu do babci - gdy on mówił ja myślałam.
- Mogę mieć jedną uwagę?
- Oczywiście.
- Można by zmienić tą historię postaci i imię?
- Jaki masz pomysł?
- Zostanę dziewczyną o imieniu Emilia, pochodzę z Polski i przeprowadziłam się tu do kuzyna. Poznaliśmy się kiedyś w sklepie spożywczaku. Upadł ci portfel a ja ci go podałam, tak wywiązała się rozmowa i się poznaliśmy...
- Kreatywnie, nie powiem... Jeszcze dziś wyrobimy fałszywe dokumenty... - przerwałam mu
- Już mam... Przezorny zawsze ubezpieczony...
- Wiedziałem, że można na ciebie liczyć.
- Mogę wiedzieć na czym będzie polegać ta misja?
- Jedziemy na przedmieścia Londynu, do domu w którym mieszkam z siostrą, trzema kolegami i ich siostrami. Pomożesz mi w tajnym projekcie... Ale tam, mówisz do mnie "Tord"
Skinęłam głową i za pozwoleniem oddaliłam się.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top