Prolog
*perspektywa Patricka*
Teoretycznie mam wolne i Lider pozwolił mi odwiedzić rodzinę, ale tak na prawdę, mam misję w Polsce i w wolnej chwili mogę odwiedzić moją 18-letnią kuzynkę i jej rodziców.
Właśnie dojeżdżam na miejsce. Parkuję przed ich domem. Wysiadam z samochodu. Podchodzę do drzwi.
Jak dawno mnie tu nie było, ponad 10 lat, ale cały czas wysyłaliśmy sobie listy, a w Czerwonej Armii jestem od jakichś 18 lat...
Ostatnio byłem tu z Tordem. Bardzo polubił Emilię, ale wątpię by ją poznał, ostatnio zaczęła udawać chłopaka, bo "tak jest łatwiej w życiu", jak to ujęła w ostatnim liście.
Kiedyś była taka dziewczęca: nosiła sukienki, bawiła się lalkami. A teraz? Zaczęła ubierać męskie ciuchy, chowa włosy pod jakąś czapką, ponoć wełnianą czy z czegoś takiego, i często się bije z innymi...
Niepewnie pukam do drzwi rodzinnego domu.
Słysze kroki za drzwiami i otwiera mi ona: dziewczyna z brązowymi oczami i włosami w odcieniu bardzo podobnym do moich, schowanymi pod czarną czapką, ubrana w czarną bluzę z kapturem, jeansy i czarne trampki.
Jej gust się zbytnio nie zmienił, dalej kocha ten kolor i twierdzi, że czarny ma mnóstwo odcieni, choć ja widzę tylko jeden - czarny.
Na twarzy dziewczyny widniało zdziwienie i radość, gdy dotarło do niej, że to naprawdę ja i że nie śni, rzuciła mi się na szyję.
- Patrick! Tęskniłam! - krzyknęła, a ja ją obiąłem i podniosłem, bo sięga mi maksymalnie do połowy klatki piersiowej. Po jakimś czasie ją odstawiłem. - Mogę wejść?
- Jasne! - odsunęła się robiąc mi miejsce w przejściu. Wszedłem i rozejzałem się po wnętrzu, nic się nie zmieniło, ewentualnie kolor na ścianach.
- Gdzie twoi rodzice?
- Wyjechali w podróż służbową, więc jestem sama. Chcesz herbatę?
- Jasne.
*jakiś czas później*
Rozmawiałem z małą dość długo aż nagle wypaliła:
- Chcę wstąpić do Czerwonej Armii - wiedziała o niej, bo dużo jej opowiadałem, jak tam jest i w ogóle, ale na wieść, że chce wstąpić do armii, prawie utopiłem się herbatą, którą dalej piłem.
- Jesteś pewna? Tam są sami faceci! Jeśli ci coś zrobią? Jeśli...
- Będę udawać faceta, i tak to już robię i dobrze mi to wychodzi - przerwała mi tymi słowami.
- W takim razie... Jeśli dowie się że jesteś kobietą, będziemy mieć oboje przerąpane u Lidera... Poza tym... W armii jest kilku gejów, więc jak będziesz się kąpać pod wspólnym prysznicem i będę cię zasłaniać to będzie to uzasadnione... - myślałem na głos.
(dop. Aut. Tylko Tord ma własną łazienkę. Wszyscy żołnierze kąpią się pod wspólnym prysznicem, czyli coś ala te prysznice pokazane w filmach o wojsku że są "miejsca" w których się każdy kąpię, jest kilka ścianek działowych, żeby było więcej miejsc i mogli się kąpać więcej osób na raz, a poza tymi ścianami (które ni chu chu nie oddzielają jednej osoby od drugiej) przestrzeń jest otwarta)
- To akurat wiem.
- Ale gorzej będzie, ze spaniem w koszarach... W każdym pokoju śpi conajmniej po 10 facetów... A ja nie będę mógł cię tam chronić...
- Nie martw się, dam radę , tylko daj mi szansę. I pamiętaj, że jeśli mi pomożesz, to nie zmieniaj w mojej historii nic, oprócz płci.
- Jasne.
*kilka dni później*
Skończyłem misję, w między czasie dzwoniłem do Torda i pytałem "czy mój kuzyn może wstąpić do rekrutów".
Nie potrafię kłamać, uwierzcie mi... Ale on jakoś uwierzył... I się zgodził.
Teraz idziemy na lotnisko, gdzie czeka na nas samolot Czerwonej Armii, z Paulem za sterami.
Widać, że Emilia... Znaczy... Emil, jak kazała się nazywać, jest bardzo podekscytowany. Przed wyjazdem milion razy pytałem czy napewno umie rozmawiać po Angielsku, bo przecież tam niema żadnego innego Polaka oprucz mnie. (dop. Aut. Jeśli Patrick i Emilia będą rozmawiać tylko ze sobą (konwersacji Emilia - Patrick) , to mówią po polsku, a jeśli z innymi po angielsku (jeśli ktoś ma pomysł jak zrobić żeby inni tego nie rozumieli, to proszę pisać w komentarzach))
Nareszcie wchodzimy do samolotu.
- Hej Pat, a to kto? - odezwał się mój partner, nie tylko w sprawach służbowych.
- To... - chciałem powiedzieć ale mi przerwała.
- Emil... A ty pewnie jesteś Paul... Pati dużo o tobie opowiadał w listach... Ponoć jesteście razem... Co nie?
- EMI! - mocno się zarumieniłem, tak jak Paul.
Ona tylko się zaśmiała.
- Jesteście uroczymi homosiami - nie wspomniałem, że jest "otaku" (czy jak ona to nazywa)? Ups.
Nastała niezręcznia cisza, którą przerwał Paul.
- Dobra ... Ładujcie się i lecimy.
*Perspektywa Emilii*
*jakiś czas później*
Wlasnie lądujemy na lotnisko Czerwonej Armii. Po drodze chyba przysnełam, bo nie pamiętam co się działo.
Wychodzimy z samolotu i pierwsze co zauważyłam to wysoki chłopak, na oko o głowę wyższy ode mnie, miał karmelowo brązowe włosy, oczu niestety nie widziałam. Ubrany był w mundur, taki sam jak ma na sobie Paul i Patrick, ale bardziej zdobiony złotymi elementami i zamiast czerwonego golfu, czerwoną bluzę z kapturem.
Przez wzrost chłopaka przedemną, wewnętrznie zaczęłam płakać, ale na twarzy nie było tego widać.
Podeszliśmy do niego i mu zasalutowaliśmy, ale tylko ja salutowałam dwoma palcami, na co chłopak stojący przedemną spojrzał na mnie jak na debila.
- Czy to jest ten twój kuzyn, który ma zostać żołnierzem...? - zwrócił się do Pata.
- Tak, sir.
- I czemu ten *twit tak salutuje!?
- Taka "tradycja" w niektórych oddziałach polskiego wojska... A bardziej historia za tym stojąca...
W tym momęcie "sir" spojrzał na mnie, dopiero teraz zauważyłam, że ma szare tęczówki.
- W czym jesteś dobry...? - odezwał się do mnie surowym tonem.
- Jestem dość dobry z chemii i biologii, potrafię strzelać z broni palnej, potrafię poderżnąć gardło tak, że ofiara nawet się nie zorientuje kto ją zabił, jestem bardzo dobrym skrytobójcą. A poza tym umiem udawać kogoś innego...
Chłopak tylko się zaśmiał, po czym powiedział:
- Już cię lubię, jutro z samego rana masz przyjść do mojego gabinetu. Załatwimy formalności - powiedział i odszedł.
Spojrzałam na Paula i Patricka, a konkretnie na ich ręce zaciśnięte w uścisku. Uśmiechnęłam się na ten widok.
Przyznaję , jestem Yaoistką i jako Emil jestem gejem, który się z tym nie ukrywa, ale też nie mówi o tym.
Patrick jeszcze na szybko spytał Lidera czy mogę być w jednym pokoju z nimi, a ten się zgodził.
Poszliśmy do pokoju i położyliśmy się spać.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
*Twit - Dureń
Około 1000 słów! To najdłuższy rozdział, jaki kiedykolwiek napisałam!
Trochę się przeciągnęło, ale mam nadzieję, że was to zachęci do przeczytania reszty rozdziałów, które napiszę.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top