33. Muszelki

- Niech cholera weźmie te wszystkie krzaki - narzekała George, z trudem próbując się wyrwać z uścisków ostrych krzewów roślin.
Ostatnimi dniami nie widziała nikogo i odebrała to jako dobry znak, ona sama nie chciała z nikim innym się użerać niż ze swoim własnym cieniem

Po długich próbach odrywania materiału z łap krzewów, w końcu udało jej się to i z głośnyn hukiem upadła na ziemię.
Mruknęła coś pod nosem i już po chwili spowrotem stała na nogach i wpatrywała się w jezioro, głowę by dała uciąć że usłyszała czyjś śmiech.
Westchnęła cicho i wolnym krokiem podeszła do jeziora i przykucnęła przy nim szukając autora wydanego dźwięku.
Długo czekać nie musiała, gdyż nagle z wody wynurzyła się piękna kobieta.
Była całkiem naga oraz blada, niektóre części jej ciała pokrywały zielonkawe łuski, natomiast włosy nie wyglądały niemalże wcale na mokre, choć takie właśnie były.
George z zaskoczenia otworzyła usta i przez dłuższą chwilę nie potrafiła ich zamknąć.

- Cześć - odparła niezwykle przyjaźnie na pozór groźna istota, delikatnie machając dłonią w jej stronę.

Sand cicho westchnęła i zamknęła swe usta tak szybko jak je otwarła.

- Cześć, nie spodziewałam się że tutaj są syreny - rzekła zgodnie z prawdą, otwierając swój notatnik na ostatnio zapisanej stronie.

- Mało kto wie o moim istnieniu, chociaż pływam tu od chyba wieków - wzruszyła ramionami obojętnie, już po chwili zasiadając na suchej ziemi, tuż obok pałek wodnych.

- Naprawdę dziwne, nawet tutejszy wodnik-

- On akurat wie, strasznie uprzejmy i miły człowiek, tylko martwią mnie jego poglądy i podejście do życia

- Oh, akurat z wodnikiem jeszcze doczynienia nie miałam - odparła George, niezręcznie drapiąc się po karku i zasiadając obok kobiety po turecku.

- Ostatnimi dniami go nie ma, poprosił mnie bym zajęła się rybami.. wiesz coś o tym? - spojrzała w stronę zafascynowanej powietrzniczki.

- Oh nie nie, nic nie wiem - wymamrotała po dłuższej refleksji nad tym co powinna zapisać w notatniku.

- Rozumiem, a szkoda bo martwie się o niego - syrena widocznie posmutniała, wynurzając spod wody swój piękny, lśniący ogon, po to by zaraz potem znowu zanurzyć go w lodowatej wodzie jeziora.

- Nie masz raczej o co, na pewno wróci - rzuciła pewnym tonem brunetka, obdarowując syrenę promiennym uśmiechem, który ta po krótkiej chwili odwzajemniła.

- Miło się z tobą gada, jak masz na imię? - spytała spoglądając na zamyśloną brunetkę.

- George, George Sand - uśmiechnęła się delikatnie - a ty?

- Celina - zanim George zdołała cokolwiek odpowiedzieć, ta niespodziewanie zniknęła bez śladu pozostawiając brunetkę w wielkim zakłopotaniu.

Czy ja śniłam? - spytała samą siebie w myślach lecz zaraz potem zauważyła tuż przy swoich nogach muszelki ułożone w urocze, średniej wielkości serduszko.

- Na pewno nie - uśmiechnęła się pod nosem, patrząc w jezioro.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top