•9•
Pov. Niemcy
Dzisiaj wstałem wcześnie rano, a to że ojca nie bylo w domu mi tylko sprzyjało. Ubrałem się tak szybko jak się dało, i pobiegłem do Rosji. Drzwi otworzył mi zaspany Amerykanin. Ja się czasami zastanawiam czy on z tym ruskiem tu nie mieszka. Gdy wszedłem do środka przywitał mnie zapach jajecznicy. Poszedłem do kuchni gdzie był Rosja.
-[Niemcy] Nie wiedziałem że umiesz gotować.-zaśmiałem się.
-[Rosja] Przed wyjściem musimy coś zjeść, Ame idź się ubrać.
Ameryka wyszedł z kuchni i udał się schodami na górę, za to ja i Rosja zostaliśmy w kuchni.
-[Rosja] Germaniya mógłbyś wyłożyć talerze?
Rosja jest moim dobrym przyjacielem, czasami odwala mu, ale każdemu się zdarza. Po zjedzeniu i ubraniu się w trójkę udaliśmy się w stronę lasu. Gdy byliśmy już w lesie Ameryka zaczął się bacznie rozglądać.
-[Ameryka] To jak mamy zamiar go znaleźć?
-[Niemcy] W sumie to nie wiem..
-[Rosja] Będziemy przeszukiwać cały las.-zaproponował Rosjanin.
I tak chodziliśmy po lesie dopóki nie zrobiło się ciemno. Dochodziła już godzina 22 więc stwierdziliśmy że będziemy już wracać.
-[Niemcy] To o której jutro?-spytałem.
-[Rosja] Sory Niemcy, jutro niestety nie będziemy mogli ci pomóc..
-[Niemcy] Spoko rozumiem, sam w takim razie poszukam.-odparłem z lekkim uśmiechem na twarzy.
Gdy wróciłem do domu dostałem opierdol od Włocha gdzie ja się szlajam po nocach i takie tam. Nie zbyt się tym przejmowałem, jedyne o czym teraz myślałem to o odnalezieniu chłopaka z lasu. Gdy zjadłem kolację od razu się położyłem spać czekając na następny dzień.
***
Przez ostatnie 4 dni chodziłem jak głupi po lesie szukając chłopaka.
-[Włochy] Weź sobie odpuść już Niemcy.-przewrócił oczami.
-[Austria] A moim zdaniem nie powinieneś się poddawać! Jestem pewien że jeszcze znajdziesz tego gościa.-takie słowa od brata to rzadkość więc posłuchałem go.
-[Niemcy] A co? Jesteś zazdrosny?~-podszedłem do chłopaka i złapałem za jego podbródek na co ten się zarumienił.
W ostatnim czasie zauważyłem że Włochy już nie jest taką przylepą jak kiedyś, ale szczerze to mnie to cieszy, może w końcu do niego to dotarło.
Dzisiaj mój ojciec był u Zsrr w domu więc nie musiałem się ukrywać po krzakach. Wiem dziwnie to brzmi, ale jakby zobaczył że idę do lasu to by pierdolca dostał.
Była godzina 17, gdy tak szedłem tym lasem gadałem z Rosją i Ameryką przez telefon. Po chwili jednak jeden budynek wzbudził moją ciekawość, tutaj mnie jeszcze nie było.
-[Niemcy] Doszedłem do jakiegoś ala bunkra czy coś, zaraz prześle wam zdjęcie.
-[Ameryka] O matko jak to wygląda.
-[Niemcy] Dobra wchodzę do środka.
I gdy podszedłem do drzwi okazały się zamknięte, na szczęście ja umiałem sobie radzić z takimi rzeczami. Gdy otworzyłem drzwi wszedłem do środka bunkra, był on ubarwiony w ciepłych barwach. Postanowiłem się więc rozejrzeć.
-[Niemcy] Jak znajdę coś ciekawego to do was zadzwonię.
I się rozłączyłem.
Gdy tak zwiedzałem pomieszczenia, zauważyłem że wszędzie jest czysto, jakby ktoś korzystał z tego bunkra. Taki trochę dziwny ale no dobra. Po chwili usłyszałem jakieś dźwięki dochodzące z piwnicy. A to że Niemcy nieustraszony, postanowiłem zejść i sprawdzić co tam jest. Gdy schodziłem na dół znalazłem się w tej brzydszej części bunkra, tej nie kolorowej, było tu pełno „cel" gdy przechodziłem przez korytarz sprawdzałem każde drzwi, w końcu doszedłem do tych z których wydobywał się dźwięk. Gdy przybliżyłem się do drzwi mogłem usłyszeć szlochanie. Szybko więc otworzyłem drzwi i wyparowałem do środka jak poparzony. To co tam zobaczyłem.. był tam ten sam chłopak którego ostatnio ratowałem. Podszedłem do niego ale ten zaczął się odsuwać.
-[Niemcy] Ej, to ja.. pamiętasz?
Chłopak tylko kiwnął głową.
Zastałem go w okropnym stanie, wszystkie swoje ubrania miał we krwi.. po chwili przybliżyłem się do niego i przytuliłem go. Chłopak na początku się wzdrygnął ale po chwili oddał czuły gest.
Miałem dzisiaj ubraną czarną bluzę, pod nią miałem koszulkę i na to jeszcze płaszcz, postanowiłem zdjąć z siebie bluzę.
-[Niemcy] Mógłbyś ściągnąć koszulkę?..-spytałem tak delikatnie jak się dało.
Chłopak jednak odpowiedział mi „nie". Postanowiłem więc samemu mu ściągnąć tą koszulkę. Gdy spojrzałem na jego ciało, zamarłem.. wszędzie miał jakieś rany blizny i takie tam. Ściągnąłem do końca z niego koszulkę a gdy przez przypadek dotknąłem jedno pleców ten się wzdrygnął, spojrzałem więc co było tego powodem.. Z tylu miał dwie rany, ogromne rany na łopatkach, i jedną ciągnięta przez cały kręgosłup. Po chwili spojrzałem mu prosto w oczy, już wiedziałem kim jest. To był mój mały Polen. (W sumie już nie taki mały). Założyłem szybko na niego moją bluzę a w oczach miałem iskierki szczęścia, przez tyle lat myślałem że nie żyje..
-[Niemcy] Polen..
-[Polska] Tak Niemcy?..
-[Niemcy] Ja, ja nie wierzę.. czy to naprawdę ty?!-powiedziałem ze łzami w oczach.
Młodszy nic nie odpowiedział tylko mnie mocno uścisnął.
-[Polska] Dobra Niemcy czułości czułościami, ale teraz wynośmy się stąd..
Zauważyłem że polska nie ma butów więc wziąłem go na „barana" i biegłem tak szybko jak się tylko dało. Po drodze zadzwoniłem tylko do Austrii aby się spytać czy ojca nie ma w domu. Powiedział mi że ojciec gdzieś polazł z Zsrr.
Po chwili byliśmy już pod moim domem. Otworzyłem drzwi i wyparowałem do środka jak poparzony. Austria aż się przestraszył czy znowu czasami się nie najebałem i teraz nie demoluje domu. Posadziłem Polskę na kanapie w salonie. Gdy zawołałem Austrię ten nie wierzył własnym oczom.
-[Austria] Polska?.. to naprawdę ty? Myślałem że nie żyjesz...-Austria podbiegł do niego i mocno go objął.
Po chwili do salonu wszedł Włochy i musiał oczywiście popsuć panująca atmosferę.
-[Włochy] A ten menel co tu robi?-spytał z obrzydzeniem malowanym na twarzy.
-[Polska] Nie jestem żadnym menelem!
-[Włochy] Aa to ten co mnie od faszystów wyzywał.
Po chwili Włochy wrócił do pokoju i już nie przeszkadzał. Ja zadzwoniłem jeszcze po Amerykę i Rosję. (Na rodzine jeszcze przyjdzie czas).
Wszyscy usiedliśmy obok polski.
-[Ameryka] Gdzie ty byłeś tyle lat?!-rozkleił się.
-[Polska] No tak jakby.. zostałem „porwany" ale teraz bynajmniej już wiem że ciekawość to pierwszy stopień do piekła.-zaśmiał się lekko.
-[Rosja] Kto cię porwał?
Polska na chwilę się zawiesił, jakby nie wiedział co powiedzieć.
-[Polska] Ymm, mieli zakryte twarze. -powiedział dość dziwnie.
Po jakimś czasie wszyscy się rozeszli a polska odetchnął.
Pov. Polska
Mimo że to Niemcy mnie uratował nie miałem do niego aż takiego zaufania.. jedyne czego teraz chciałem to zobaczyć moją rodzine. Niemcy widząc smutek na mojej twarzy złapał za moje ramie.
-[Polska] Niemcy.. ja chciałbym iść do mojego domu...
-[Niemcy] Pewnie! Chodź idziemy!
Niemcy pociągnął mnie za rękę i prowadził aż pod mój dom, po chwili zapukał do drzwi.
-[Niemcy] Dzień dobry, mógłby pan zawołać Litwę i Węgry do salonu?-spytał uśmiechając się promiennie.
-[Ron] Pewnie, a coś się stało?-odwzajemnił uśmiech.
Gdy tylko usłyszałem głos mojego ojca łzy zaczęły pojedynczo spływać po moich policzkach.
Gdy weszliśmy do środka Niemcy schował mnie za sobą.
-[Węgry] O co chodzi?
-[Niemcy] Zamknijcie na chwilę oczy a gdy powiem żebyście otworzyli, zróbcie to.
Wszyscy w pomieszczeniu (oprócz mnie i niemca) zamknęli oczy a Niemiec postawił mnie przed sobą.
-[Niemcy] Dobra możecie otworzyć!-krzyknął zadowolony Niemiec.
Gdy wszyscy otworzyli oczy spojrzeli na mnie, przetarli oczy i spojrzeli jeszcze raz.
-[Ron] Polska?..-powiedział ze łzami spływającymi po policzkach.
-[Polska] Tak tato, to ja.-uśmiechnąłem się lekko a cała trójka w jednym momencie na mnie poleciała.
Staliśmy tak przytuleni przez dość długi czas. Aż w końcu się od siebie odsunęliśmy.
-[Ron] Nadal nie mogę uwierzyć że cię widzę.-powiedział ocierając łzy.
Po chwili zauważyłem jak skrzydła Ron'a nabierają bielszej barwy, chociaż nadal nie najbielszej.
Ja przypominając sobie o moich skrzydłach szybko spojrzałem w stronę Niemca ze łzami w oczach.
-[Ron] Co się stało kochanie?..-spytał z troską w głosie.
-[Polska] Nie, nie to nic..-powiedziałem ocierając łzy.
Ron podszedł bliżej bo mnie i złapał mnie za ramie. Nagle Niemcy spojrzał na mnie z żalem malowanym na twarzy.
-[Polska] Tęskniłem..-powiedziałem lekko się uśmiechając.
Ron wziął mnie w swoje mocne objęcia, gdy przejechał mi ręką po plecach trochę się wzdrygnąłem.
-[Ron] Ja też tęskniłem..-Powiedział opierając głowę o moje ramie.- Co za skurwiel ci to zrobił?..
Nie odpowiedziałem, bałem się że jak coś wygadam to może być koniec mojego żywota..Po chwili jednak odsunąłem się od ojca i podszedłem niepewnie do Niemca.
-[Polska] Gdyby nie Niemcy, pewnie nadal bym siedział w tym gównie. -powiedziałem lekko łapiąc go za dłoń.
Ron podszedł do Niemca i go przytulił.
-[Ron] Dziękuję ci bardzo!..
-[Polska] Chociaż tyle dobrze że ci pamięć wróciła.-zaśmiałem się lekko.
-[Węgry] Skąd wiesz o tym że zanikła mu pamięć?
-[Polska] Jednego razu gdy uciekłem natknąłem się na Niemca i jego chłoptasia i powiedział mi że chciałby coś o mnie pamiętać.
-[Węgry] Aha.. tylko co oni w lesie robili?
-[Niemcy] To Włoch nas tam zaciągnął.
Po chwili Niemcy wrócił do swojego domu a ja mogłem w końcu spędzić czas z moją rodziną.
———————
Witam i o zdrowie pytam🤗 bo u mnie kiepsko. Ale mniejsza, dzisiaj wleci jeszcze jeden rozdział, ponieważ mam urodziny i chce wam podarować mały prezencik heh. Mam nadzieje że dzień wam miło minie lub minął <33
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top