•4•
Pov.Polska
W nocy słyszałem jak ktoś wchodzi do bunkra, wiedziałem że to pewnie ten zesrany szwab i jego przydupas. Po chwili drzwi od pomieszczenia w którym się znajdowałem otworzyły się a do środka wszedł zsrr.
-[Zsrr] Privet Pol'sha, z racji tego że ostatnio miałeś karę na jedzenie, dzisiaj za dobre postępowanie pozwolę ci wybrać co tylko chcesz do jedzenia!- powiedział z dość dziwnym uśmiechem na twarzy.
Pierwsze co pomyślałem „pierdol się", ale po chwili zdałem sobie sprawę że mógłbym wybrać cokolwiek bym chciał.
-[Polska] To co mam zrobić?..
-[Zsrr] Masz ze mną grzecznie pójść do innego pokoju.- powiedział z takim chytrym uśmieszkiem.-Ale tylko spróbuj się wyrywać, to zapomnij o jedzeniu.- przy tym zdaniu wypalił we mnie dziurę wzrokiem.
-[Polska] Dobra...
I tak poszedłem za nim, weszliśmy do jakiegoś pokoju w którym było ciemno. Nagle ten chuj popchnął mnie na jakieś krzesło i do niego przywiązał. Już wiedziałem co się święci..
-[Polska] I co na dzisiaj wymyśliliście?- spytałem lekko spięty.
-[Rzesza] Oh Polen~ chyba nie chcesz wiedzieć.- zaśmiał się psychicznie.
-[Polska] I tak się dowiem.
-[Rzesza] Nie byłbym tego taki pewny.. zawsze możesz zemdleć.- powiedział wzruszając ramionami.
Po chwili z pieca wyjęli rozgrzany do czerwoności pręt. Zsrr podszedł do mnie podwinął mi koszulkę i przyłożył do skóry. Piekło w cholerę.
-[Polska] Ała kurwa.-wykrzyczałem z bólu.
Po chwili po pomieszczeniu rozległa się jakaś muzyczka. Dochodziła ona z kieszeni szwaba.
-[Rzesza] Scheiße deutschland! Muszę odebrać, zsrr weź go zaknebluj.
-[Rzesza] Ja Deutschland? Czego chcesz.
-[Niemcy] Gdzie jesteś? Nie ma cię w domu a już po 2!
-[Rzesza] Nie twój zasrany interes. Idź spać jak masz a nie do mnie wydzwaniasz w środku nocy!- w jego głosie było słychać wkurzenie.
Nagle ugryzłem komucha w rękę na co ten sie wydarł.
-[Zsrr] Ala kurwa!
Zachichotałaem lekko.
-[Niemcy] Vater, kto tam z tobą jest?
-[Rzesza] Zsrr, a teraz nie zawracaj mi gitary.
-[Niemcy] Co ty z NIM robisz w środku nocy?!
-[Rzesza] Do cholery jasnej Deutschland! Nie masz tam swojego chłoptasia?! Go pomęcz a mi daj spokój. Będę rano. Pa.
-[Zsrr] To teraz z kolacją możesz się pożegnać.
-[Polska] No ej No! To nie fer.- prychnąłem w jego stronę.
-[Rzesza] Dobra odprowadź go na jego miejsce, mam już dość tych smarkaczy.
-[Zsrr] Oczywiście mój skarbie~
-[Rzesza] Musisz tak przy nim?
-[Zsrr] I tak tego nikomu nie powie. -wzruszył ramionami.
-[Polska] Fuj..
-[Rzesza] Coś ci nie pasuje gówniarzu?-spytał napięcie odwracając się w moją stronę.
-[Polska] Nie, nie.
Gdy Zsrr wrzucił mnie do pokoju od razu zamknął do niego drzwi. Ja nawet już nie próbując podszedłem do ściany.
Pff rodzina pedałów, rzesza gejem jego syn też, ciekawe czy Austria też jest gejem. Pewnie tak. Kiedyś nie miałem aż tak złego zdania o osobach lgbt ale odkąd tu jestem wszystko się zmieniło.. tak sobie teraz myślę, czy warto było gryźć tego brudnego komunistę? Myślę że tak. Może jutro dostanę szansę na jedzenie, w co lekko wątpię ale może zdarzy się cud.
Dzisiejszej nocy tak jakoś nie mogłem zasnąć. A słyszenie jęków tego nazisty sprawiały we mnie obrzydzenie. Gdy nastał ranek do celi wszedł Zsrr.
-[Zsrr] Zlituje się nad tobą i dam ci jedzenie. Tylko ani słowa rzeszy.. To co chciałbyś zjeść?
Wow tego to się nie spodziewałem. Komuch ma serce? Nie możliwe, chwilę zastanawiałem się co chciałbym zjeść.
-[Zsrr] To co? Bo nie mam jakoś dużo czasu. -stwierdził spoglądając na zegarek na jego ręce.
-[Polska] Chciałbym.. pierogi mojego ojca..-poczułem jak do oczu napływają mi łzy.
-[Zsrr] No i skąd ja mam ci wziąć pierogi twojego ojca? Mogę ci dać ciasta.
Zgodziłem się, niby ciasto to nie najlepszy posiłek ale nie miałem wyboru. Po chwili zsrr wrócił do pokoju z kawałkiem ciasta.
-[Zsrr] Sam piekłem. -Pochwalił się.
-[Polska] Czuć. Sam alkohol. -Zaśmiałem się cicho.
-[Zsrr] Dobra masz, ja muszę już iść. Tylko nie odpierdol niczego głupiego.
I tak zostałem sam z tym ciastem, nawet jednym kawałkiem jego ciasta idzie się upić. Jak on to robi to ja nie wiem. Gdy zjadłem ciasto poczułem jak mój żołądek się zapełnił. Chociaż po chwili nadszedł smutek. Miałem w ręce talerz ze szkła.. rzuciłem nim o podłogę i wziąłem jeden odłamek. Nagle w mojej głowie pojawiło się pełno wspomnień, i tych dobrych i tych złych, i tych z moją rodziną i przyjaciółmi, także tych mile spędzonych chwil z panią Basią.. łzy zaczęły spływać po moich policzkach a ja już sam nie wiedziałem co robię. Przyłożyłem więc odłamek szkła do mojego nadgarstka i docisnąłem.. po chwili poczułem spływająca po mojej ręce krew.. zrobiło mi się słabo i straciłem przytomność.
Pov. Zsrr
Gdy tylko wróciłem do domu wytłumaczyłem Rosji że byłem gdzieś z ojcem Niemca. Ten mi uwierzył. Ja zamierzałem dzisiaj spełnić marzenie Polaka.. bo poczułem w sercu jakiś żal?.. jednak to był dobry przyjaciel mojego syna..
-[Zsrr] Rossiya wychodzę!
-[Rosja] Okej.
Postanowiłem iść do RON'a i spytać się go o pierogi. Gdy otworzył drzwi trochę się zdziwił moją obecnością.
-[Zsrr] Privet RON.
-[Ron] Szczerze mówiąc to się ciebie nie spodziewałem. Myślałem że to Austria. -Uśmiechnął się lekko.
-[Zsrr] Słuchaj mam sprawę, Um.. ostatnio naszła mnie ochota na pierogi, i wiesz ty robisz najlepsze..
-[Ron] Czyli chciałbyś moich pierogów.-zaśmiał się ponownie.- No nie spodziewałbym się tego po tobie.
-[Zsrr] Hah No.. ja też.
-[Ron] Zrobić co kawy?
-[Zsrr] Pewnie.
Usiadłem się w salonie i popijałem kawę, w międzyczasie Ron robił pierogi, rozmawialiśmy na różne tematy, po chwili ktoś przyszedł do domu.
-[Austria] Dzień dobry. Jest Węgry?-spytał się z uśmiechem na twarzy.
-[Ron] Tak jest w swoim pokoju.
-[Austria] Dobrze dziękuję.
-[Ron] Pomimo tego że mają po 20 lat nadal zachowują się jak dzieci. -Zaśmiał się dość głośno.
-[Zsrr] Zgadzam się! Tak samo mam z Rosją tylko że on i jego chłopak to się nie kryją, mogliby się ruchać nawet gdybym siedział obok nich na kanapie.-zaśmiałem się.
-[Ron] No Węgry na szczęście tak nie ma. Chociaż nie powiedziałbym że chodzi z Austrią, bardziej są bliskimi przyjaciółmi.
-[Zsrr] A Litwa? Ma kogoś.-spytałem dość ciekawy.
-[Ron] Litwa tam spotyka się z taką jedną, Łotwa chyba miała na imię. Nigdy nie powiedziałbym że wszystkie moje dzieci będą homo.. prawie wszystkie dzieci..-trochę posmutniał.
-[Zsrr] Myślę że polska byłby hetero, znając go.-powiedziałem zaciekawiony wzorkiem na kubku.
-[Ron] No nie wiem.. może masz rację.
Po chwili z góry zbiegli Austria i Węgry.
-[Węgry] Tato idziemy z resztą się przejść.
-[Ron] Z jaką resztą?
-[Węgry] No z Rosją, Ameryką, Niemcem i jego chłopakiem. -odparł ubierając buty.
-[Ron] No dobra. Tylko na siebie uważajcie.
Po chwili dzieciaki wyszły z domu.
-[Ron] Nie wiedziałem że Niemcy jest gejem.
-[Zsrr] Szczerze ja też bym nie wiedział gdyby rzesza mi nie powiedział. Nie widać po nich że są parą. To znaczy ten młody okazuje pełno miłości ale Niemiec jest trochę sceptyczny, tylko z dwa razy widziałem jak się całują.-powiedziałem opierając się o oparcie kanapy.
-[Ron] Hmm, może toksyczny związek?-zasugerował.
-[Zsrr] Nieee znam niemca odkąd był małym szkrabem, nie jest taki. Chociaż może wtedy kiedy rzesza mu przyjebał tą patelnią coś się w nim zmieniło.
-[Ron] Co zrobił? Przyjebał mu patelnią?!-zaczął się śmiać.
-[Zsrr] No tak, schlałem go moim ciastem i się pokłócili o coś tam.
-[Ron] Schlałeś go ciastem?!- zaczął się jeszcze bardziej śmiać.
Po jakimś czasie pierogi były już gotowe, było po 17 więc Ron zapakował mi je w pudełeczko. Gdy wyszedłem z domu ron'a udałem się pod dom rzeszy, zapukałem do drzwi ale otworzył mi jego syn.
-[Zsrr] Witaj Germaniya. Jest twój ojciec?
-[Niemcy] Tak jest. Vater ktoś do ciebie!
Po chwili razem z rzeszą udaliśmy się do lasu.
-[Rzesza] Byłeś u ron'a? Po co.
-[Zsrr] A co? Zazdrosny jesteś?- uśmiechnąłem się do niego flirciarsko na co ten się zarumienił.
-[Rzesza] A po co u niego byłeś?-spytał patrząc pod nogi.
-[Zsrr] Byłem u niego po pierogi. -zaśmiałem się nerwowo.
-[Rzesza] Po pierogi? -spojrzał na mnie z podniesioną brwią.
-[Zsrr] No tak, obiecałem Polsce że mu dam do jedzenia to co będzie chciał.-podrapałem się nerwowo po karku.
-[Rzesza] Dobra nie będę wnikać.
-[Zsrr] A tak w ogóle to musze cię spytać.
Rzesze podniósł na mnie swój wzrok.
-[Rzesza] No?
-[Zsrr] Chodzi o Niemca, jakby on temu chłopakowi w ogóle uczuć nie okazuje.-spojrzałem w jego czarne oczy.
-[Rzesza] W sumie masz racje, tylko kilka razy się pocałowali, tak to się nie przytulają ani nic. Dziwne trochę.-wzruszył ramionami.
Gdy doszliśmy do bunkra weszliśmy do środka i skierowaliśmy się pod cele młodszego chłopaka. Gdy otworzyliśmy drzwi przeraziliśmy się. Polak leżał blady jak ściana, cały we krwi a obok niego stłuczony talerz.
-[Rzesza] Co tu się do cholery odjebało?!
Ja za to podszedłem do chłopaka i sprawdziłem czy oddycha , o dziwo oddychał.
-[Zsrr] Przynieś bandaże, szybko!-krzyknąłem a mój ukochany wybiegł z pomieszczenia.
Po chwili wrócił z apteczką.
-[Rzesza] Masz zamiar go ratować? Nie wiadomo przecież ile tu tak już leży. Mógł się wykrwawić na smierć.
-[Zsrr] Uda mi się, zobaczysz.
Gdy opatrzyłem jego rękę podniosłem go i zaniosłem na kanapę w salonie, rzesza nie był zadowolony, ale wyjaśniłem mu, że i tak nie będzie miał siły się ruszyć przez następne kilka dni.
Pierogi schowałem do zamrażarki aby się nie zmarnowały.
———————
Matko wnetki zapomnialam o dodaniu rozdziału XDD. Biedny Polak😔 ale bynajmniej ma pierogi w zamrażarce 🥹. Tak mi się przypomniało o wstawieniu tego jak spojrzałam na godzine🥲.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top