•38•

Pov. Belgia
Wszystko widziałem, Niemcy przeżył. Jakim cudem..? Teraz zapewne będzie chciał znaleźć mein Polen. Cholera muszę coś wymyślić..  Wróciłem do domu oknem tak jak wyszedłem aby nikt nie zauważył mojej nieobecności, usiadłem na łóżku i zacząłem obmyślać plan. Skoro ja nie mogę mieć Polen'a nikt nie będzie miał.. hahah i po sprawie. Tylko teraz jeszcze obmyśleć jak to zrobić.. niestety w obmyślaniu planu przeszkodził mi dzwoniący telefon, oczywiście to praca. Odebrałem.

-[Belgia] Halo?-powiedziałem niechętnie.

~[UE] Witaj Belgio, jeśli jutro nie stawisz się w pracy zostajesz zwolniony, to moje ostatnie ostrzeżenie.

-[Belgia] A-ale..

~[UE] Bez żadnych ale, jeśli jutro nie będzie cię w pracy to twój koniec. To nie jest szkoła gdzie możesz sobie opuszczać zajęcia, ile ty masz lat?

-[Belgia] No ale prosiłem o urlop.

~[UE] Już wykorzystałeś wszystkie dni, do tego nie mamy pracowników bo i Polska i Niemcy zniknęli, nie idzie się do nich dodzwonić.

-[Belgia] Dobrze będę jutro.

~[UE] Mam nadzieję, do widzenia.

Rozłączył się, stary głupi dziad. Niech tak nie przesadza, Niemcy jutro zapewne wróci do pracy skoro dzisiaj jechał z Austrią do domu. Hmm praca, nasz biurowiec jest w chuj duży, jest to jeden z najwyższych budynków w mieście.. a może by tak.. hahahah.

Pov. Niemcy
Leżałem właśnie na łóżku i oglądałem telewizje, po chwili usłyszałem dźwięk wydobywający się z mojego telefonu, wziąłem go do ręki aby zobaczyć kto do mnie napisał. Był to jakiś nieznany numer.

~Od „???"~

Jutro o 14 na dachu biurowca
jak się nie zjawisz to pożegnaj się
z polską na zawsze.

Co? Kim jesteś?!

Dowiesz się w swoim czasie.

Okej to było dziwne.. Pójdę jutro na to spotkanie, chce zobaczyć Polen'a, przytulić.. Może i to lekkomyślne ale byłbym w stanie oddać nawet życie za mojego małego skarba. Zastanawiałem się przez chwile kto to mógł być ale raczej się nie dowiem, muszę poczekać do jutra. Powoli zaczęło się ściemniać, przebrałem się w piżamę i położyłem się do łóżka, bez Polen'a tak pusto tu.. poprzekręcałem się trochę na łóżku po czym zasnąłem.

Pov. Belgia
Wstałem rano gdzieś około 10, dogadałem się z unią że do pracy przyjadę na późniejszą godzinę. Zszedłem do kuchni i zrobiłem sobie kawę, na lodówce zauważyłem karteczkę z napisem „Wychodzimy, nie będzie nas kilka godzin, nie spalcie domu." Ja się dziwie że rzesza mnie jeszcze nie zabił, chociaż to tylko chwila, w każdej chwili może do mnie podejść i chociażby poderżnąć gardło. Wypiłem kawę i poszedłem do pokoju mein Polen, ten sobie jeszcze smacznie spał, wszedłem do niego na łóżko i zacząłem go budzić.

-[Belgia] Polen wstajemy~.-odparłem cicho

-[Polska] Jeszcze chwile Niemcy..-powiedział zaspany.

Jaki Niemcy do cholery.

-[Belgia] Chodź jedziemy do niemca.-powiedziałem już głośniej.

Młodszy podniósł sie do siadu.

-[Polska] Niemcy? Gdzie Niemcy? Czekaj Niemcy?! Gdzie?!

-[Belgia] Co- nie ma niemca to ty za głupoty gadasz.

-[Polska] Co ty zboczeńcu robisz na moim łóżku?!-wykrzyknął.

-[Belgia] Spokojnie poluś~

-[Polska] Spierdalaj pedofilu!

-[Belgia] A ja chciałem cię dzisiaj gdzieś zabrać, a ty taki nie miły.

-[Polska] Ta ciekawe gdzie, do klubu gogo?-wywrócił oczami.

-[Belgia] Wiesz bardzo chętnie. Ale niestety nie dzisiaj.

-[Polska] Nigdzie z tobą nie jadę!

-[Belgia] Albo będziesz posłuszny albo zrobimy to inaczej.

Oj kotuś, jeśli ja cię nie mogę mieć, nikt nie będzie mógł.

-[Belgia] Ubieraj się i chodź na śniadanie.

-[Polska] Ta nie dzięki, nie chcę twojego śniadania.

-[Belgia] Jak se tam chcesz.

Wyszedłem z pokoju zostawiając go samego, pff on głupiutki jeszcze nie wie że to jego ostatnie godziny. Zjadłem sobie jakąś kanapkę, po chwili zszedł także młodszy.

-[Belgia] No widzę że umiesz być posłuszny~

-[Polska] Mhm.

-[Belgia] Dobra wsiadaj do auta.

O dziwo młodszy nie stawiał większego oporu.
Ruszyliśmy, mamy tak około godzinki drogi. Przez całą tą drogę Polen był cicho. W międzyczasie spoglądałem na niego, wyglądał na trochę przygnębionego. Dojechaliśmy pod firmę, zaparkowałem auto i wyszliśmy z niego.

-[Polska] Po co tu jesteśmy?

-[Belgia] Nie zadawaj pytań. Tylko spróbuj uciec a pożałujesz.

Trzymałem go blisko przy sobie, w środku nie było dużo osób, nikogo nie było na korytarzu pewnie siedzieli w biurach. Weszliśmy na dach młodszy patrzał na mnie pytająco.

Pov. Polska
Po cholerę ten psychopata przyprowadził mnie na dach? Staliśmy tak przez jakiś czas, po chwili ktoś przyszedł. Nie mogłem uwierzyć własnym  oczom.. to.. to był Niemcy...

-[Polska] Niemcy!

Poczułem łzy spływające po moich policzkach..

-[Niemcy] Polen!

Podbiegłem do starszego i wtuliłem się w jego umięśniony tors. Zauważyłem że Niemcy też uronił kilka łez.

-[Niemcy] Czekaj Belgien?.. to ty napisałeś do mnie o to spotkanie?

-[Belgia] Tak.-uśmiechnął się dziwnie..

Belgia podszedł do mnie i oderwał mnie od ciała mojego ukochanego.

-[Belgia] Jeśli ja nie mogę ciebie mieć nikt nie będzie miał!-zaczął się śmiać.

-[Polska] Belgia?.. proszę cię nie rób nic głupiego..

Chłopak popchnął mnie do przodu.. stałem na krawędzi budynku... podszedł jeszcze bliżej i pocałował mnie w szyję.

-[Belgia] Do zobaczenia w następnym życiu~

Belgia zepchnął mnie z budynku..

-[Niemcy] Nie! Polen!

Cholera jeszcze nie nauczyłem się panować nad moimi skrzydłami.. umiałem je znikać i sprawić aby się pojawiły ale nie zawsze mi wychodziło.. zamknąłem oczy godząc się z moim końcem lecz po chwili poczułem że już nie spadam. Czy ja umarłem? Czy ta smierć była tak szybka?.. otworzyłem oczy i zobaczyłem że wiszę w powietrzu. Czyli jednak nie umarłem! Skrzydła pojawiły się w idealnym momencie. Poleciałem do góry, zauważyłem że Belgia wpatruje się we mnie jakby ducha zobaczył, natomiast Niemcy odetchnął z ulgą.

-[Belgia] Boże święty widzę anioły..

-[Polska] Nie jestem żadnym aniołem.

-[Belgia] Skoro nie ciebie to zabije niemca.

Belgia rzucił się na starszego z nożem, szybko zareagowałem i na szczęście Niemcowi nic się nie stało.

-[Niemcy] Jesteś aniołem, moim aniołem stróżem.-uśmiechnął się czule.

Belgia uciekł, ja wtuliłem się w niemca. Łzy szczęścia spływały po moich policzkach.

-[Polska] Dzięki Bogu że żyjesz.. ja naprawdę cię przepraszam nie chciałem cię spalić..

Starszy lekko się zdziwił.

-[Niemcy] Nie przejmuj się. Nic mi się nie stało skarbie.

Niemcy złączył nasze usta w czuły pocałunek, chciałbym aby zostało już tak na zawsze.. nie chcę go stracić.

-[Niemcy] Ich liebe dich Polen.

-[Polska] Ja ciebie też Niemcy..

——————
Nie wiem czy mi się ten rozdział podoba🤨

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top