•37•
Pov. Niemcy
Siedziałem przywiązany do krzesła w chłodnym pomieszczeniu, po jakimś czasie usłyszałem czyjeś kroki i dźwięk wylewania czegoś, dziwne ale nie wnikam. Ciekawiło mnie co to takiego ale nie miałem jak sprawdzić. Nagle poczułem dym, jakby coś się paliło. Okropnie śmierdziało, po chwili zauważyłem że drzwi zaczynają się palić..
-[Niemcy] Co jest..
Zacząłem wiercić się na krześle aby wydostać się z lin, gdy wiązania na rękach obluzowały się wyciągnąłem ręce i zacząłem odwiązywać sznur na nogach. Spojrzałem na pokój, już połowa była w ogniu.. zacząłem się rozglądać, zauważyłem okienko, takie malutkie. Szybko podbiegłem do niego i próbowałem je otworzyć, moje próby były na nic.. starałem się zachować spokój. Musiałem jakoś wybić szybę, wziąłem krzesło do którego wcześniej byłem przywiązany i zacząłem walić nim w szybę, po kilku mocniejszych uderzeniach udało mi się. Przez wysokie stężenie dwutlenku węgla w powietrzu zacząłem się słabiej czuć. Podstawiłem sobie krzesło i próbowałem się przecisnąć przez małe okienko. Na moje szczęście udało mi się. Wyczołgałem się z bunkra i odsunąłem się na bezpieczną odległość od niego, w oddali zauważyłem dwie postacie, nie zdążyłem sprawdzić kto to bo po chwili straciłem przytomność.
Pov. Polska
Gdy się obudziłem spojrzałem na godzinę, było jakoś po 8. Niemcy ma takie wygodne łóżko.. najchętniej bym z niego wcale nie wychodził. Wstałem jednak, gdy wyszedłem z pokoju mogłem usłyszeć czyjąś rozmowę, zszedłem na dół i wszedłem do kuchni, okazało się że to rzesza i Zsrr rozmawiali. Usiadłem się na jednym z krzeseł przy stole i zacząłem wpatrywać się w kwiatka stojącego na nim.
-[Zsrr] Dzień dobry Pol'sha.-powiedział z lekkim uśmiechem.
Nie odpowiedziałem mu, dla mnie ten dzień nie był dobry.. ze świadomością że zabiłem Niemcy.. czułem się wręcz potwornie.
-[Zsrr] Na śniadanie jajecznica, mam nadzieję że nie masz nic przeciwko.
-[Polska] Tak w sumie to nie jestem głodny..
-[Zsrr] No dobrze.
Po chwili naprzeciwko mnie usiadł rzesza z kawą.
-[Rzesza] A więc tak, widzę że już się uspokoiłeś, więc opowiedz co się wczoraj stało bo z tych twoich jęczeń nic nie wyniosłem.
-[Polska] No a więc, chciałem spalić Belgię.. i gdy już podpaliłem bunkier okazało się że go nie ma w środku.
-[Rzesza] Mów dalej.
-[Polska] No i Belgia mi powiedział że porwał niemca i że No wykonałem brudną robotę za niego..
-[Rzesza] Belgia porwał Niemcy? I Niemcy był w bunkrze gdy go podpaliłeś..
Rzesza mocno zacisnął ręce w pięści.
-[Rzesza] Zabije gnoja! Rozumiem że ma jakąś kurwa obsesje na twoim punkcie ale mojego syna mógł zostawić w spokoju.
Zsrr położył talerze z jajecznicą na stole i usiadł się.
-[Rzesza] Niemcy też sobie wymyślił! Tak w sumie to gdyby nie ty to nic by mu się nie stało!
Łzy zbierały się w moich oczach, ale to co mówił to czysta prawda.. gdyby nie ja nikomu nic by się nie stało.
-[Rzesza] Niepotrzebnie cię ratował. I niepotrzebnie się zakochał w tobie. On miał założyć normalną rodzinę.
-[Polska] Ale przecież chodził z Włochami..
-[Rzesza] I co? Prędzej czy pózniej i tak by ze sobą zerwali a Niemcy znalazł by sobie jakąś kobietę i założył z nią rodzinę.
-[Polska] Ale Niemcy jest gejem, i nic tego nie zmieni. Więc muszę cię posmucić ale nie założyłby sobie rodziny z kobietą.
-[Rzesza] Jakby nie zrobił tego dobrowolnie to wykorzystał bym inne sposoby. A przez ciebie nie mam syna ani wnuków!
-[Zsrr] Musicie się tak drzeć z samego rana? Nie można już w spokoju zjeść śniadania.
-[Rzesza] Dobra zamknij się.
Nie chciało mi się z nimi siedzieć więc wróciłem do pokoju niemca, położyłem się na jego łóżku i przykryłem się kołdrą. Pojedyncze łzy moczyły jego poduszkę.
Pov. Rosja
Była dzisiaj ładna pogoda , słońce świeciło i ptaszki śpiewały. Razem z Ameryką postanowiliśmy się przejść. Wstąpiliśmy do lasu z nadzieją znalezienia jakiś grzybów. Ameryka był wtulony w mój bok a ja miałem rękę na jego talii. Po chwili doszliśmy do jakiegoś budynku.
-[Ameryka] Ej czy to nie jest czasami ten bunkier w którym Niemcy znalazł Polskę?
-[Rosja] Ro chyba ten.
Chłopak odsunął się ode mnie i podszedł bliżej do bydynku.
-[Ameryka] Matko co tu się stało? Czemu to jest spalone.
-[Rosja] Nie mam pojęcia.
Zaczęliśmy obchodzić bunkier dookoła, w oddali zauważyłem kogoś leżącego na ziemi.
-[Rosja] Ej Ame ktoś tam leży.
Razem podeszliśmy do osoby leżącej obok bunkra, spojrzałem na osobę leżąca.
-[Rosja] Niemcy? A ten co tu robi.
Kucnąłem przy nim i lekko nim potrząsnąłem, chłopak ocknął się i złapał się za głowę.
-[Rosja] Stary co ty tu robisz?
-[Niemcy] Ciężko wytłumaczyć..
-[Ameryka] Spokojnie mamy czas.-uśmiechnął się lekko.
Obydwoje usiedliśmy się na ziemi obok niemca.
-[Niemcy] Więc No tak jakby zostałem porwany..
-[Ameryka] Co?!
-[Niemcy] No, i byłem przetrzymywany w tym bunkrze, ale wczoraj zaczął się palić.
-[Rosja] Kurde chłopie masz ogromne szczęście że udało ci się wyjść.
-[Niemcy] Macie może telefon? Muszę zadzwonić do Austrii bo ten pewnie się martwi.-zaśmiał się lekko.
Ameryka dał mu swój telefon. Niemcy wybrał numer a po chwili Austria odebrał.
~[Austria] Halo?
-[Niemcy] Cześć Austria, to ja.
~[Austria] Boże Niemcy gdzie ty jesteś?! Wiesz jak się martwiłem!
-[Niemcy] Spokojnie nie martw się, jestem w naszej wiosce.
~[Austria] Co ty tam robisz?
-[Niemcy] No tak jakby zostałem porwany-
~[Austria] CO?!
-[Niemcy] Wszystko ci opowiem później.
~[Austria] Dobra ja i Węgry zaraz będziemy.
Niemiec oddał telefon i podziękował.
-[Rosja] Dobra to chodźmy do domu.
Wyprowadziłem nas z lasu, w domu Ameryka przyniósł apteczkę i opatrzyliśmy Niemcowi rany i poparzenia, nie były one jakieś mocne więc raczej nie będzie potrzeby aby jechać do szpitala. Siedzieliśmy i rozmawialiśmy, po jakimś czasie ktoś zaczął mocno pukać w drzwi. Gdy je otworzyłem okazało się że to Austria i Węgry, Austria wbiegł jak poparzony do środka i od razu skierował się do salony w stronę niemca, Węgry za to szedł powoli za nim.
-[Węgry] Cześć.-uśmiechnął się lekko.
-[Rosja] Siemka.
Weszliśmy do salonu, Austria stał przy Niemcu i oglądał go z każdej strony.
-[Austria] Boże Niemcy nic ci nie jest?! Wiesz jak się martwiłem..
Węgry podszedł do niego i złapał go za ramie, ten od razu odwrócił głowę w jego stronę.
-[Węgry] Widzisz Niemcy żyje. A ty już czarne scenariusze wymyśliłeś.-zaśmiał się.
-[Niemcy] W sumie to prawie spłonąłem, na szczęście udało mi się uciec z palącego się budynku.
-[Austria] Dzięki Bogu..
Chłopacy jeszcze trochę z nami posiedzieli, po jakimś czasie jednak zaczęli zbierać się do domu. Pożegnaliśmy ich. Gdy już odjechali wraz z Ameryką udaliśmy się do naszej sypialni, włączyliśmy sobie jakiś film, pomimo tego że nie było jakoś późno to oboje zasnęliśmy.
——————
Rozdział nie jest taki sam jak wczesniej ale nie pamiętałam całości. Do ponownego pisania tego rozdziału zmotywował mnie napis spod zakrętki od Tymbarka z napisem „wierzę w ciebie" 🥹🫶
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top