•28•
Pov. Polska
Obudziłem się dzisiaj dość wcześnie, zdziwiło mnie to że Niemcy jeszcze śpi, zazwyczaj to on wstawał pierwszy. Wstałem z łóżka i wyjrzałem przez okno, pogoda była tragiczna, padał deszcz i było chłodno. Podszedłem do szafy i wyciągnąłem ubrania, dzisiaj postawiłem na ciepły sweter. Gdy się już przebrałem zauważyłem że Niemcy nadal śpi, postanowiłem go obudzić. Podszedłem do niego i usiadłem na kawałku łóżka.
-[Polska] Niemcy wstajemyy~.-szepnąłem.
Starszy leniwie podniósł się do siadu.
-[Polska] Dobrze się czujesz?
-[Niemcy] Tak, czemu pytasz? Tak w ogóle to która godzina?
-[Polska] Już trochę po siódmej.
-[Niemcy] Już tak późno?!
-[Polska] Spokojnie, ubierz się a ja zrobie nam śniadanie.-uśmiechnąłem się delikatnie.
Niemcy wstał z łóżka i podszedł do szafy, ja za to wyszedłem z pokoju i udałem się do kuchni. W kuchni zastałem Austrię pijącego kawę.
-[Polska] Już wracasz do pracy?
-[Austria] Niestety.-zaśmiał się.
Zrobiłem jakieś kanapki, kawy nie robiłem bo możemy ją wypić na miejscu. Po chwili do kuchni wszedł Niemcy. Podszedłem do niego i wręczyłem mu kanapkę. Po zjedzeniu śniadania pojechaliśmy pod miejsce naszej pracy, na parkingu nie było jednak już żadnych wolnych miejsc więc Niemcy zmuszony był zaparkować gdzie indziej. Znalazł miejsce kawałek od biurowca. Niestety padał deszcz który zmoczył nas obu. W środku obydwoje udaliśmy się do kuchni w której Niemcy zrobił sobie kawę a ja herbatę. Po wypiciu ciepłych napoi udaliśmy się do naszego biura. Siedzieliśmy obok siebie, ja wypełniałem jakieś łatwiejsze papiery które dał mi starszy a on sam zaczął wypełniać całą resztę. W międzyczasie przychodzili do biura jacyś pracownicy. Niemcy ma dość ważną role w firmie, można by żec że jest nawet taką prawą ręką unii czy coś. Gdy wybiła jakoś 11 do biura weszła Holandia.
-[Holandia] Mam nadzieje że nie przeszkadzam.
-[Niemcy] Oczywiście że nie.
-[Holandia] Będziemy zamawiać z tej kawiarni obok, chcecie coś? Jakąś dobrą kawkę albo ciasto?
-[Polska] Dla mnie może być sernik.
-[Niemcy] Ja podziękuje.
-[Holandia] No dobrze, to do później.
Kobieta posłała nam uśmiech i wyszła z pomieszczenia. Niemcy wrócił do papierów, ja natomiast zrobiłem sobie małą przerwę. Po jakimś czasie kobieta wróciła z moim sernikiem, oddaliłem się od biurka aby nie nabrudzić i zabrałem się za jedzenie. Sernik był przepyszny, pochłonąłem go natychmiastowo. Poszedłem wyrzucić pudełeczko od sernika do śmietnika, stwierdziłem że napiłbym się czegoś.
-[Polska] Niemcy idę po picie, chcesz coś?
-[Niemcy] Możesz mi wziąć wodę.
Kiwnąłem głową i wyszedłem z biura, w kuchni jest taki fajny automacik z piciem i przekąskami, podszedłem do automatu i wybrałem wodę i Tymbarka jabłko wiśnia, wrzuciłem monety a już po chwili mogłem wyciągnąć napoje. Wziąłem picie i wróciłem do biura, po drodze natknąłem się na Włocha.
-[Włochy] O cześć Polonia, o której dzisiaj kończycie?
-[Polska] W sumie to nie wiem, a co?
-[Włochy] A nic tak się pytam, jak coś to dzisiaj ja robię obiad.
-[Polska] A co takiego będzie na obiad?
-[Włochy] Pizza mojego wykonania.-powiedział dumny.
-[Polska] Jeszcze chyba nie jadłem twojej pizzy.
-[Włochy] No widzisz, więc dzisiaj będzie twój pierwszy raz.-zaśmiał się.
-[Polska] Dobra to do później, ja teraz lecę do niemca.
Wróciłem do biura, Niemcy siedział tak samo jak wcześniej przy papierach. Podszedłem do niego i podałem mu butelkę z wodą, usiadłem się na krześle obok niego i wróciłem do pracy. Po jakimś czasie spojrzałem na zegar, pokazywał on godzinę 14:39. Włochy zaraz kończy pracę, ten to ma dobrze. Coś jednak przykuło moją uwagę, zauważyłem że mój ukochany telepie się z zimna, wstałem z krzesła i podszedłem do niego.
-[Polska] Hej Niemcy dobrze się czujesz?
-[Niemcy] Tak, nie martw się.-uśmiechnął się lekko.
Przyłożyłem rękę do jego czoła, było ono gorące.
-[Polska] Niemcy jesteś rozpalony!
-[Niemcy] To nic takiego..
-[Polska] Jak to nic takiego?! Wstawaj i wracasz do domu. Nie pozwolę abyś się tutaj męczył.
-[Niemcy] Ale ja się naprawdę dobrze czuję.
-[Polska] Nie ma żadnego ale. Włochy zaraz kończy pracę to cię zabierze ze sobą.
-[Niemcy] A co z papierami?
-[Polska] Ty się papierami teraz nie przejmuj.
Wyszedłem poszukać Włocha. Udałem się do jego biura, zastałem tam Włochy wraz z Hiszpanią. Prawdopodobnie się już zbierali do domu.
-[Włochy] Potrzebujesz czegoś?
-[Polska] Moglibyście zabrać ze sobą niemca? Jest cały rozpalony..
-[Włochy] No pewnie.
Poszliśmy całą trójką do mojego i niemca biura.
-[Włochy] Dobra stary zbieraj się, jedziemy do domu.
Niemcy wiedział że nie odpuszczę więc westchnął tylko i wstał z krzesła. Podszedłem do niego i musnąłem go lekko w usta.
-[Polska] W domu weź coś na gorączkę i do łóżka. Zrozumiano?
-[Niemcy] Tak, zrozumiano.
Wyszli z pomieszczenia a ja usiadłem się przy biurku, byłem załamany ilością papierów do wypełnienia. Na początku zabrałem się za dokończenie moich dokumentów. Zeszło mi trochę czasu przez to. Dokumenty które wypełniał Niemcy faktycznie były trudniejsze. Zabrałem się za wypełnianie ich co nie było tak łatwe jak z poprzednimi, zauważyłem że Niemcy dostał jakąś wiadomość czy coś ale zignorowałem to, wypełniałem dokumenty bardzo uważnie. Po chwili ktoś wszedł do pomieszczenia.
-[Belgia] Niemcy miałeś mi- Oh cześć Polen, gdzie jest Niemcy?
-[Polska] Pojechał do domu bo się źle czuł.
-[Belgia] Aha dobra nie wiedziałem. Co robisz?
-[Polska] Wypełniam te papiery.
-[Belgia] Potrzebujesz może pomocy?-spytał podchodząc do biurka.
-[Polska] Wiesz jak chcesz możesz pomóc.
-[Belgia] Z wielką chęcią.
Belgia usiadł się na krześle obok mnie i wziął część dokumentów.
-[Belgia] Nie powinieneś jakoś zaraz kończyć pracy?
-[Polska] No niby tak, ale nie chce żeby nazbierała się kupa papierów, a sam to wszystko bym do jutra robił.
-[Belgia] No fakt.
Belgii szło znacznie lepiej niż mi, jednak ma wprawę. W międzyczasie zrobiłem sobie kawę, Belgia wypełnił znacznie więcej dokumentów niż ja.
-[Polska] Nie masz też jakiś swoich papierów czy coś?
-[Belgia] Coś tam jeszcze zostało ale jest tego znacznie mniej niż ty tu masz.
-[Polska] Przeze mnie musiałeś zostać po godzinach..
-[Belgia] Nie No spoko.
-[Polska] Ale to trochę strata czasu, w tym czasie mógłbyś robić co innego.
-[Belgia] Nie uważam czasu spędzonego z tobą stratą czasu, nawet w pracy.-zaśmiał się.
Jak tam se chce, chociaż miło z jego strony że chciał mi pomóc.
-[Belgia] A tak w ogóle to kiedy Niemcy wróci?
-[Polska] Nie wiem, ale myślę że przez najbliższe kilka dni go nie będzie.
-[Belgia] Cudownie.-szepnął cicho.
-[Polska] Mówiłeś coś?
-[Belgia] Nie.
Siedzieliśmy tak chyba do 19 a i tak nie skończyliśmy wszystkiego.
-[Polska] Dobra wiesz co może zbierajmy się już do domów, późno się robi.
-[Belgia] Tak dobry pomysł.
Wzięliśmy swoje rzeczy i wyszliśmy z biura, ja zamknąłem je na klucz.
-[Belgia] Może cię podwieźć?-spytał z uśmiechem.
-[Polska] Wiesz co, nie trzeba, przejdę się.
-[Belgia] Nalegam.
-[Polska] Nie No naprawdę wole się przejść.
-[Belgia] No dobrze jak chcesz, bezpiecznej drogi w takim razie.
Pożegnał się ze mną i odszedł. Wyszedłem z biurowca i udałem się do domu. Przypomniało mi się o aucie niemca, ale nie mam ani kluczyków ani prawa jazdy, No cóż będzie musiało tam poczekać. Droga minęła spokojnie, jakoś się nie spieszyłem bo nie miałem za bardzo siły, byłem zmęczony po całym dniu siedzenia nad papierami. Gdy w końcu dotarłem do domu wszedłem do środka. W salonie zastałem wszystkich pomieszkujący w tym domu.
-[Niemcy] Gdzie tak długo byłeś?! Martwiłem się.
-[Polska] A ty czemu nie leżysz w łóżku?
-[Węgry] Już zaczynaliśmy myśleć że coś się stało.
-[Polska] Spokojnie, wypełniałem papiery i trochę mi zeszło.
-[Niemcy] Następnym razem napisz mi jak będziesz dłużej.
-[Polska] Dobrze.
Podszedłem do niemca i przyłożyłem rękę do jego czoła, nadal było ciepłe.
-[Polska] Brałeś coś na zbicie gorączki?
-[Niemcy] Coś tam brałem.
Starszy wstał z kanapy i objął mnie w talii.
-[Polska] Aż tak się stęskniłeś? Nie widziałeś mnie tylko kilka godzin.-zaśmiałem się.
-[Niemcy] Te kilka godzin trwało wieczność.
-[Polska] Dobra Niemcy idź się połóż a ja poszukam czegoś na zbicie gorączki.
Starszy posłuchał mnie i po chwili już go nie było. Poszedłem do kuchni i otworzyłem szafkę w której są różne leki, gdy znalazłem te których szukałem udałem się do naszej sypialni, Niemcy leżał na łóżku przykryty kołdrą. Podszedłem do niego i podałem mu lek który popił wodą.
-[Polska] Poczekaj zaraz zrobie ci herbatę z cytryną.
Zszedłem znów na dół do kuchni i wstawiłem wodę na herbatę, gdy woda się ugotowała wlałem ją do kubka w którym była torebeczka herbaty, dodałem cytryny i zaniosłem mojemu ukochanemu.
-[Polska] Proszę, wypij jeszcze ciepłą.
-[Niemcy] Dziękuję skarbie.-uśmiechnął się do mnie delikatnie.
-[Polska] Przyniosłem też maść więc cię nią zaraz nasmaruje. (Tego takiego wiecie vicka miętowego). Podwiń albo najlepiej ściągnij koszulkę.
Niemcy ściągnął koszulkę a moim oczom ukazał się jego wyrzeźbiony tors.. zarumieniłem się lekko. Nabrałem trochę maści na palce i zacząłem rozsmarowywać ją na klatce piersiowej starszego, czułem rumieńce na policzkach.. gdy nasmarowałem mu klatkę piersiową zabrałem się za plecy.
-[Polska] Dobra już możesz ubrać koszulkę..
Niemcy ubrał koszulkę i po chwili zaczął pić już nie taką gorącą herbatę. Ja poszedłem przebrać się w piżamę, gdy wróciłem do pokoju położyłem się na łóżku obok niemca, starszy objął mnie a ja wtuliłem się w jego ciało.
-[Polska] Wiesz że tak w sumie to nie powinniśmy-
-[Niemcy] Trudno.
Wtuliłem się mocniej w jego ciepłe, pachnące miętą ciało i zasnąłem.
——————
Niemiec się przeziębił😟😔
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top