•20•

Pov. Polska
Obudziłem się i zauważyłem że jestem w domu u Rosji, w kuchni mogłem usłyszeć dość ciche rozmowy, wstałem więc z kanapy i powędrowałem w kierunku kuchni. Siedzieli w niej Rosja, Ameryka i Niemcy. Usiadłem na jednym z krzeseł przy stole, cała trójka zwróciła uwagę na mnie.

-[Niemcy] Guten morgen Polen.-powiedział z czułym uśmiechem na twarzy.

-[Polska] Cześć.- starałem się odwzajemnić uśmiech ale marnie wyszło.

-[Ameryka] Może chciałbyś coś zjeść?-spytał podchodząc do lodówki.

-[Polska] Nie dziękuję, nie jestem głodny.

-[Ameryka] Mhm No dobrze.

-[Polska] Niemcy wiesz może gdzie jest ten szpital?..

-[Niemcy] Tak, jest w mieście w którym mieszkam.

Skrzyżowałem ręce na stole i położyłem na nich głowę. (Mam nadzieje że wiecie o co mi chodzi). Po chwili poczułem ręce na moich ramionach. Podniosłem głowę aby zobaczyć kto to, nie był to nikt inny niż Niemcy. Wstałem z krzesła i wtuliłem się w starszego. Po chwili mogłem poczuć jak moje łzy moczą koszulkę Niemca. Starszy zaczął jeździć ręką po moich plecach aby mnie uspokoić.

-[Niemcy] Ciii..

Odsunąłem się kawałek od starszego i wpatrywałem się w podłogę mocząc ją moimi łzami.

-[Polska] To moja wina.. gdybym tam był, gdybym nie zapomniał o spotkaniu z moim ojcem to nic by się nie stało!..

Starszy złapał za mój podbródek i teraz patrzył mi prosto w oczy.

-[Niemcy] Polen, to nie jest twoja wina. A gdybyś tam był też mógłbyś teraz leżeć w szpitalu..

-[Polska] I dobrze, może udałoby mi się uratować rodzinę!

Starszy nic nie odpowiedział tylko przytulił mnie mocno.

-[Niemcy] Nie mów tak.. gdyby coś ci się stało nie darował bym sobie...

-[Polska] Ale-

-[Niemcy] Cii.

Wtuliłem się w starszego, jego spokojny oddech i ciepło bijące od niego mnie uspokoiło.

-[Niemcy] Zadzwoniłem już do Włoch i Hiszpanii aby wszystko spakowali, i tak mieliśmy jakoś niedługo wyjeżdżać.

-[Polska] Czyli jednak jedziemy do ciebie.-zaśmiałem się lekko.

Niemcy pocałował mnie czule w usta, zapomniałem że Rosja i Ameryka też są w pomieszczeniu.

-[Rosja] Od kiedy wy jesteście razem?-spytał trochę zdziwiony.

-[Ameryka] Tak myślałem.-zaśmiał się.- Często widziałem Włochy z Hiszpanią w kawiarni lub gdziekolwiek.

Siedzieliśmy tak jeszcze trochę czasu w domu Rosji, gdy wybiła 11 opuściliśmy dom i udaliśmy się pod domek niemca, tam czekali już na nas Włochy z Hiszpanią z walizkami. Wsiedliśmy do auta, Niemcy na miejsce kierowcy, ja siedziałem na miejscu pasażera obok niego, z tyłu siedzieli Hiszpania i Włochy. 

Gdy jechaliśmy w aucie panowała cisza, jedynie radio grało. Włochy siedział z nosem w telefonie, Hiszpania miał przymrużone oczy więc zapewne spał, Niemcy oczywiście prowadził a ja przybity patrzyłem się w okno. Gdzieś w połowie drogi Włochom rozładował się telefon.

-[Włochy] Niemcy masz powerbanka?

-[Niemcy] Nie mam, trza było se naładować telefon.- zaśmiał się.

Włoch spojrzał w moją stronę.

-[Włochy] A tobie co? Rodzina zmarła czy jak?-zaśmiał się lekko.

Spojrzałem na niego zmieszany, po chwili spuściłem głowę i mogłem poczuć cisnące się łzy w moich oczach.

-[Włochy] Ej wszystko okej?-spytał łapiąc mnie za ramie.

-[Polska] Mhm.-pociągnąłem nosem.

Łzy zaczęły spływać po moich policzkach.

-[Włochy] Polonia? Czemu płaczesz?!

-[Polska] Ja..

Przyciągnąłem nogi do klatki piersiowej, starałem spływające łzy i schowałem głowę w nogach.

-[Niemcy] Wiesz co myśle że ten żart był nie na miejscu.

-[Włochy] Ja przepraszam.. nie miałem na myśli nikogo urazić.-powiedział trochę przybity.- Co się stało?

-[Niemcy] To ty nic nie wiesz?

-[Włochy] Nie za bardzo, wczoraj bardzo szybko poszedłem spać.

-[Niemcy] Aż się dziwie że wycie syren cię nie obudziło.

-[Włochy] Jakich syren?!

-[Niemcy] No wczoraj.. wybuchł pożar.

-[Włochy] Jak to?! Gdzie?!

-[Polska] W moim domu..

-[Włochy] O Boże Polonia, tak mi strasznie przykro..

-[Polska] Cała moja rodzina jest w szpitalu.. i jeszcze Austria. Gdybym tylko tam był..

-[Niemcy] Polen rozmawialiśmy już na ten temat. To nie jest twoja wina skarbie.-powiedział kładąc rękę na moim udzie.

Resztę drogi przybyliśmy w milczeniu. Gdy dojechaliśmy już na miejsce chłopacy wyciągnęli walizki i weszliśmy do domu, a raczej willi. W środku było bardzo ładnie, wszystko pasujące do siebie i do tego bardzo czysto.

-[Polska] Wow ale tu czysto.

-[Włochy] Pewnie Japonia posprzątała tutaj gdy była podlewać kwiaty.-zaśmiał się.

-[Niemcy] Przydałoby się zjeść obiad.

-[Włochy] Nie wiem jak tobie ale mi się nie chce robić obiadu, zawsze można zadzwonić do naszej przyjaciółki i się spytać co ma na obiad.

Włoch wszedł do salonu dzwoniąc do Japonii, z rozmowy dało się usłyszeć szczęśliwe piski kobiety.

-[Włochy] Japonia będzie za jakieś 10 minut.-powiedział z uśmiechem.

Zasiedliśmy w czwórkę przy stole w kuchni, po dokładnie 10 minutach usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Młoda dziewczyna wparowała do pomieszczenia z uśmiechem jak banan.

-[Japonia] No w końcu jesteście.- powiedziała uradowana przytulając się do Niemca i Włocha.

Kobieta położyła siatkę z jedzeniem na stole.

-[Japonia] O a kto to?

-[Włochy] A to jest właśnie nowa miłość Niemca.-zaśmiał się.

Dziewczyna podeszła do mnie.

-[Japonia] Miło cię poznać! Jestem Japonia, a ty zapewne Polska.

-[Polska] Um, tak. Też miło poznać.-uśmiechnąłem się lekko.

Wszyscy zasiedli do stołu.

-[Japonia] A gdzie Austria?-spytała wykładając jedzenie.

-[Niemcy] Austria jest w szpitalu.

-[Japonia] O jejku, a co się stało?!

-[Niemcy] Z tego co wiem to akurat mu nic poważnego się nie stało. Ale może nie mówmy o tym teraz.

-[Japonia] No dobrze. -uśmiechnęła się.

Podała każdemu jedzenie.

Ja jednak nie miałem zbytnio apetytu, ani humoru. Reszta rozmawiała i śmiała się.

-[Japonia] Hej wszystko dobrze? Jesteś jakiś cichy i wygaszony.

-[Polska] Tak wszystko dobrze.-uśmiechnąłem się.- Po prostu nie jestem głodny..

Zauważyłem że Niemcy patrzy na mnie dość niezadowolony tym że znów nie jestem głodny. Spojrzałem na niego błagalnym wzrokiem aby tylko nie poruszał tego bo już mi się nawet nie chciało tłumaczyć niczego. Starszy westchnął i wrócił do jedzenia, pewnie później będzie chciał porozmawiać.

Wszyscy powoli kończyli swoje jedzenie a ja siedziałem nad moim i wpatrywałem się w nie lekko poruszając je pałeczkami.

-[Włochy] Polonia to do ciebie aż nie podobne, zazwyczaj pierwszy kończyłeś jedzenie. A teraz siedzisz i się modlisz nad nim.

-[Polska] Niemcy, mógłbyś mnie podwieźć do szpitala? Wiesz..

Niemiec spojrzał na mnie.

-[Niemcy] Oczywiście, ale jak zjesz obiad.

Oburzyłem się. Kim on jest żeby tak gadać! Moim ojcem?! Spojrzałem na niego dość niezadowolonym spojrzeniem po czym zacząłem jeść zimny już ramen.

Po ekspresowym zjedzeniu ramenu Niemcy spojrzał na mnie zadowolony z siebie.

-[Japonia] Macie coś przeciwko abym została na kilka dni? Bo nudno tak samemu siedzieć.- zaśmiała się.

-[Włochy] Jesteś tu zawsze mile widziana.-uśmiechnął się.

Po sprzątnięciu kuchni wszyscy udali się do salonu, oprócz mnie i Niemca.

-[Niemcy] Polen jesteś pewien że chcesz dzisiaj tam jechać? Możemy pojechać jutro.

-[Polska] Wolę dzisiaj.-powiedziałem stanowczo.

-[Niemcy] No dobrze, jak chcesz. To idź ubieraj buty.

Niemcy poszedł do salonu oznajmić reszcie że jedziemy do szpitala. Po tym ubrał buty i razem wyszliśmy z domu, wsiedliśmy do auta i udaliśmy się w stronę szpitala.

—————
Ja nie wiem co odpierdzieliłam z tym rozdziałem XD. Mialam napisane na zapas cn i teraz sibie zdałam sprawę ze chyba podzieliłam go na dwa. No cóż juz nie bede mieszać. A wiec dajmy tu reklamę Polsatu. A rozdziały pisalam na zapas żebyście nie musieli czekac tak długo jak w poprzedniej ksiazce 🥲

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top