Przeprosiny, klótnia ojca z synem i obwinianie się.

-Co słucham?- Łukasz spojrzał na mnie niepewnie, a ja tylko spościłem wzrok na moje buty.

-Synu-ten zły(tak wiem że to pojęcie względne) i bez duszny staruch, odwrócił się w przeciwną stronę.- On zasłużył sobie na to, na te chwile cierpienia...

Łukasz uderzył swojego rodzica w twarz, wcześniej do niego podchodząc i odwracając ku sobie.

-Jesteś tylko nic nie wartym śmieciem, a ja wyrzekam się Ciebie i mojej rodziny.

W tym momencie dotarło do mnie, co tak naprawdę zrobiłem mówiąc ukochanemu to, kim jest jego ojciec. Właśnie rozwaliłem rodzinę.

Chłopak podszedł do mnie, obezwładnił mój nadgarstek mocnym uściskiem swej dłoni i siłą, wrzucił mnie do samochodu po czym odjechał.

.......Time skip.......

Gdy byliśmy już w domu, poszedłem zrobić nam coś ciepłego do picia.

Niestety rezulat przyniesienia tego Łukaszowi okazał się błędem, bowiem wylał na mnie wrzątek a szklanka stłukł.

Szybko uciekłem do łazienki opatrzyłem oparzenia i poszedłem do pokoju.

Wpadłem w szał, przez co uderzałem pięśćmi w poduszke.

Nie wiem ile tam byłem, ale usłyszałem cichy szloch. Nie umiałem go zignorowac. Zszedłem na dół a tam ujrzalem Łukasza płaczącego.

Gdy tylko mnie ujrzal, pdszedl do mnie a ja sie cofnąłm. Chłopak przyciagnał mnie do siebie siłą i przytulił kładąc głowę na mojej klatce piersiowej. Wplotłem dłoń w jego włosy.

-Przepraszam.....że żyjesz z synem potwora, przepraszam.....że sam nim jwsyem.-odsunąłem jego głowę i ucałowałem czoło.

-To nie twoja wina. Łukasz kocham cie. Nie liczy sie to co zrobił twój ojciec, bo przecież....nie jesteś nim...to nie ty powinieneś za niego odpowiadać, rozumiesz?

Tylko kiwnął na tak w pdpowiedzi i mnię pocałował. Kocham go całym sercem. Nie mam pojecia kiedy zasnąłem ale wiem jedno. Stało się to przy nim.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top