Opowieść.
Pov. Michał.
- Ok...
- No to mów, bo trochę się martwię. - powiedziałem zgodnie z prawdą.
- Czemu?
- Jeżeli masz rodzinę, to ja się wyniosę, i tak jestem tu już zbyt długo.
- Nie mam rodziny. To znaczy takiej w sensie, że żonę i dzieci, to nie, ale córkę mam. Jednakże nawet, jak będziesz chciał iść stąd, to ja Cię nie wypuszczę. - odparł chaotycznie. - Na siłę próbowałem być normalny, znalazłem narzeczoną, jednak jeśli chodziło o seks, było mi bardzo ciężko. Jednak, jak widać coś tam wyszło. Wracałem właśnie ze sklepu, kiedy to dostałem wiadomość od jej byłego. Napisał że mam przyjść do parku. Nie wiedziałem po co, ale zdecydowałem się tam pójść. Jak się później okazało, było to dobre posunięcie (( ͡° ͜ʖ ͡°) - Dop. Aut.).
Obściskiwała się z nim, a ja wkurzony wróciłem do domu. Piętnaście minut później pojawiła się w domu, zacząłem ją wypytywac gdzie była. Powiedziała, że w pracy, odpowiedziałem jej wtedy, iż wiem o jej romansie. Ta zaczęła mnie przepraszać, ale ja nie chciałem jej oglądać. Broniła się tym, że jest ze mną w ciąży, odrzekłem wtedy, że po porodzie zrobimy testy DNA. Zgodziła się, jak już wiesz, test wyszedł pozytywnie. Dianę kocham, bo to moja córka, ale jej matki nienawidzę. No to teraz znasz całą historię.
- Przepraszam, nie powinienem był pytać. - zrobiło mi się głupio.
- W sumie, to cieszę się, że zapytałeś.
- Wiesz, może kiedyś ja ci coś opowiem, ale nie teraz. - No co? Kiedyś będę się mu musiał odwdzięczyć.
Znikąd, w pomieszczeniu znalazła się Diana, informując nas o tym, iż czas na spacer. Takim właśnie sposobem wszyscy jesteśmy teraz w drodze do parku.
Moje serce dość mocno bije przy Łukaszu, ale to chyba zbyt wcześnie na miłość...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top