Herbatka.
Pov. Michał.
Obudził mnie całus w policzek, odruchowo uderzyłem to coś. Usłyszałem jak coś uderzyłem, ale nie poczułem charakterystycznego bólu, który towarzyszył uderzeniu komara, a ciche synkiecie.
-Ała...już wiem że mam Cię tak nie budzić. -szybko poderwalem się z miejsca uderzając Łukasza w nos. -Ku*wa...mój biedny nos.- chłopak masował obolale miejsce.
- O mój Boże! Przepraszam. Pokaż to.-poprosiłem ale on tylko się odsunął i wyciągnął rękę do przodu.
-Nie ty już lepiej nic nie rób.-spuściłem głowe w dół, a oczka mi się zaszkliły.
-Przepraszam. -powiedziałem i wyszedłem z pokoju.
Udałem się do kuchni. Nalałem do czajnika wody i przygotowałem sobie kubek, do którego włożyłem torebkę herbaty i wsypałem dwie łyżeczki cukru. Postawiłem wodę i od razu po jej zagotowaniu, zalałem herbatę wodą.
Wziąłem napuj w ręce i powoli, parzyłem swój język wrzątkiem.
Usłyszałem schodzenie po schodach, więc odwróciłem się w stronę okna. Byle by tylko nie patrzeć na Łukasza, na swoją miłość.
Chłopak jedna dłoń położył na moim biodrze, zaś drugą objął mnie za szyję, ale nie podduszał, objął mnie tylko delikatnie.
Pocałował mnie w kark, wcześniej jednak odgarniajac moje włosy z tyłu. Po chwili odwrócił mnie ku sobie.
Spojrzał na mnie i przejechał dłonią po mojej szyi, aż w końcu wylądowała na moim policzku. Uchwyciłem jego dłoń i pocałlwałem ją, od strony wewnętrznej.
On lekoko się schylił, dzięki czemu złączył nasze usta w pocałunku. Nie namietnym, a bardziej delikatnym.
-No mały. Nie obrażaj się na mnie. -kiwnałem niepewnie główką- Pojedziemy do mojego ojca i później się czymś zajmiemy, dobrze? -przytaknałem.
...............Time skip...............
Całą podróż rozmawialiśmy, o naprawdę mało istotnych rzeczach.
Aktualnie staliśmy przed gabinetem, drzwi otworzyły się.
Mężczyzna siedzący do nas tyłem, odwrucił się, a ja zamarłem.
Pociagnałem Łukasza za róg koszulki.
-Pamiętasz tego dyrektora placówki, o którym ci opowiadałem? - Przytaknał-To on.
Niespodziewajka kotlety! 😘
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top