Rozdział 17

-Siedzi tam już od dwudziestej.

-Spokojnie, może potrzebuje czasu?

-Arche JEST JUŻ TRZECIA NAD RANEM, JAK MOŻNA TAK DŁUGO PIĆ HERBATĘ???- Odparła Anse i skrzyżowała ręce.

-Może jej się nie udało i teraz do skutku próbuje coś zdziałać- Erel spojrzał na nich z rogu pokoju.

-Erel, nawet tak nie mów. Nie chcę myśleć co zrobi [T/I] gdy to się nie powiedzie.

Wszyscy zamilkli. Po paru minutach odezwała się Anse.

-A co jeśli jej się udało i oboje tam sobie siedzą i gruchają jak gołompki?

-To bardzo możliwe.

-Erel idź sprawdź co tam się dzieję.

-Czemu ja?

-Bo jesteś rudy.

-Czy to jedyny powód?- Powiedział zirytowany.

-Tak. No idź już- Ponagliła go. Chłopak wyszedł z pomieszczenia mamrocząc coś pod nosem.
***

Erel zapukał w drewniane drzwi i nie  czekając na odpowiedź wszedł do środka.
Stanął przy wyjściu z pokoju, jego wzrok spoczął na śpiącej dwójce, która z kolei lekko sobie pochrapywała na łóżku. Czerwonowłosy postanowił ich nie budzić i wyjść z pokoju. Wrócił do pozostałych.

-I?

-Sądzę, że się jej udało. Teraz obydwoje smacznie sobie chrapią.

-To dobrze, że jej się udało. W takim razie ja idę spać- Powiedziała Anse- Obi ty też- Chwyciła go za rękę i zaczęła ciągnąć w kierunku wyjścia z pokoju.

-Ale nie jestem śpiący.

-Bzdura. Będzie tak jak ostatnio ,,Nie jestem śpiący, nie idę spać" A rano narzekanie, że mamy zadanie do wykonania a ty śpiący- Czarnowłosy burknął tylko coś jeszcze w odpowiedzi i wyszli z pokoju. Reszta poszła w ich ślady.

***
Nazajutrz jasne promienie słońca obudziły [T/I]. Wstała z łóżka i przeciągnęła się, spojrzała na dalej śpiącego Zen'a. Wciąż nie mogła uwierzyć, że żyje, że jej się udało. Po dłuższej chwili przyglądania się śpiącemu Księciu zaczęła się nudzić.

-Zennnn... Obudź się- zaczęła go szturchać.

Książę mruknął coś pod nosem.
-Jeszcze godzinkę, albo dwie, lub więcej.

-Tym sposobem prześpisz cały dzień.

-Jakoś to przeżyje- Odwrócił się na drugi bok. Dziewczyna chwyciła kołdrę i zrzuciła ją na podłogę- No dobra, już wstaje- Przetarł oczy i wstał, po czym podszedł do dziewczyny i pochylił się ku niej- Jesteś okrutna- Powiedział jej do ucha- Żeby w tak brutalny sposób wyciągnąć człowieka z łóżka- Pokręcił głową z dezaprobatą.

-I tak mnie kochasz- Posłała mu niewinny uśmieszek.

-Oczywiście moja księżniczko- Mrugnął. Oplótł ręce wokół jej tali i przysunął ją do siebie- Nawet nie wiesz jak tęskniłem- Zaczął po krótkiej chwili ciszy- Przez ten czas, gdy byłem martwy błąkałem się w całkowitych ciemnościach. Wczoraj, gdy dalej tak wędrowałem, zobaczyłem światło, było ono ciepłe i przyjemne, stwierdziłem, że pójdę w stronę skąd dochodzi, im bliżej byłem, tym wyraźniej słyszałem co się dzieję wokół mojego ciała. Słyszałem płacz, twój płacz, potem otworzyłem oczy i ujrzałem ciebie klęczącą przy łóżku, na którym leżałem. Nawet nie wiesz jak się ucieszyłem jak cię zobaczyłem, chciałem wstać, przytulić cię i obrócić wokół własnej osi na rękach, ale byłem tak słaby, że nie mogłem za bardzo wykonywać jakichkolwiek bardziej wymagających ruchów.

-A-Ale teraz już lepiej się czujesz, tak?

-Tak. To wszystko dzięki tobie. Dzięki tobie żyję i mogę być tu z tobą, mogę cię przytulić, pocałować, nie muszę błąkać się w tych ciemnościach- Lekko się odsunął i popatrzył jej w oczy- Jesteś mi światłem w ciemności, miłym i przyjemnym- Pocałował ją w czoło- Kocham cię.

Dziewczyna z całych sił próbowała się nie rozpłakać, te wszystkie słowa, bardzo ją wzruszyły i sprawiły, że zrobiło jej się ciepło na sercu.

-Też cię kocham Zen, tęskniłam za tobą gdy umarłeś, nie zostawiaj mnie tak więcej.

-Nie zostawię obiecuję...

Wtem rozległo się głośne pukanie, drzwi otworzyły się z impetem.

-JAK DŁUGO MOŻNA SPAĆ!!!- Krzyknęła Anse wchodząc, a raczej wpadając, do pokoju z Obi'm, który notabene był równie zdezorientowany zachowaniem Anse, jak Zen i [T/I], którzy dalej stali na środku pokoju w swoich objęciach, teraz patrząc na Anse- Och, już nie śpicie?- Zaśmiała się nerwowo- Przepraszam za ten wybuch, to jakieś kobiece napięcie przed gorszymi dniami.

-Ty nie zwalaj winy na te gorsze dni. Zawsze taka jesteś- Anse posłała Obi'emu spojrzenie typu: jeszcze pożałujesz swoich słów, chłopak wzdrygnął się, wyobrażając sobie co mogło tej wściekłej dziewczynie przyjść do głowy.

-Mniejsza. Zostałam tu przysłana przez Księcia Izanę, który dowiedział się, że jednak nie będzie cię musiał grzebać gdzieś w ogródku.

-...

-Masz do niego iść.....TERAZ. [T/I] ty też.

**********
Hej ❤
Póki co to wróciłam 😂 wena to jednak nie dla każdego jest a mnie omijała szerokim łukiem. Mam nadzieję, że to się zmieni, bo chcę zakończyć pisać tę książkę w najbliższym czasie i zacząć następną.

Wakacje za 33 dni, choć ja sobie wolne robię tuż po konferencji 17 czerwca 😇, ostatnie czego mi trzeba to siedzenie w szkole w ostatni tydzień szkoły 😂.

Do następnego (oby nie za miesiąc) rozdziału! ❤

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top