Rozdział 4
[POV. [T/I]]
Rano obudziłam się cała skacowana, do tego nic nie pamiętałam sprzed picia, chyba film mi się urwał.
Po południu nadal chodziłam jak zombie, przez co Obi, Zen i Mitsuchide się ze mnie naśmiewali.
,,Zamknijcie się! bo was w piwnicy zamknę!" Zagroziłam, lecz oni nic sobie z tego nie robili. ,,Nie wierzę, że wy nigdy się tak nie upiliście"
,,Kto wie Panienko..." ten trzy kropek na końcu zbyt wiele znaczy.
,,Mitsuchide a ty?"
,,Ja? Niee.... ale za to ty [T/I], wczoraj tak się upiłaś, że jak Obi poszedł podbiegłaś do Lorda Haruki, by go dosiąść, a jak nie pozwolił to goniłaś go po całym ogródku, krzycząc: 'Choć tu do mneeee tencowy jednolozcuuuu!', a potem tańczyłaś, śpiewając o jakiejś "makarenie", a gdy się zmęczyłaś poszłaś jeszcze sobie wypić, by potem zasnąć"
,,TY mnie śledziłeś?"
,,Nie, nie! Ja tylko przechodziłem i..."
,,Ta...."
,,Ale przyznaj, że to jest śmieszne"
,,Nie, zmieńmy lepiej temat. Usłyszałam, że ponoć Książę Zen będzie miał gościa"
,,Dobrze usłyszałaś [T/I]"
,,Przez to muszę chodzić w tym sztywnym wdzianku, nienawidzę formalnych stroi"
,,I do tego wyglądasz jak sztywniak" zażartowałam.
,,Ej!"
,,Przecież żartuje, nie bulwersuj się tak, poza tym też nie przepadam za formalnymi strojami"
,,Jak tak by pomyśleć, to nigdy nie chodziłaś w sukience" odparł Mitsuchide.
,,I prędko nie będę chodzić, w nich nie da się walczyć, czy skakać po drzewach, od razu by się zaplątała w gałęzie"
,,Na pewno zobaczymy Cię kiedyś w sukni"
,,Racja Obi, [T/I] będzie musiała ubrać kiedyś suknię na jej ślub" ta rozmowa schodzi chyba na złe tory.
,,Najpierw będzie musiała chodzić z jakimś chłopakiem, a potem on by musiał się jej oświadczyć. Ciekawe czy w ogóle znajdzie chłopaka" chyba zapomniał, że ja tu jestem.
,,Ciekawe jest to, kiedy WY w końcu zaczniecie być razem" Mitsuhide, czy walnął Cię ktoś kiedyś tak porządnie w łeb? Nie? To ja będę pierwsza.
,,Co?!" Krzyknęliśmy obydwoje.
,,Bylibyście świetną parą ty i Obi" Dodał Zen z nad biurka.
Postanowiłam już nic nie mówić, po prostu wybyłam z pomieszczenia i poszłam szukać Shirayuki.
***
Obi podążył za mną, za pewne też chciał się spotkać z Shirayuki.
,,Cześć Shirayuki!" Pomachałam i do niej podbiegłam, zostawiając Obi'ego z tyłu.
,,O, cześć [T/I], cześć Obi!"
,,Widzę, że nadal ciężko pracujesz Panienko" Powiedział Obi.
,,Tak, teraz muszę jeszcze tylko zawołać Ryu"czerwonowłosa odwróciła się w stronę, gdzie siedział chłopiec. ,,Ryu!!! Musimy już wracać!"
,,Nie usłyszał"
Wtedy jakaś dziewczyna z czarnymi włosami zagwizdała gwizdkiem i piękny niebieski ptak wylądował tuż przed małym Ryu. Wtedy chłopiec zwrócił uwagę na wołającą go Shirayuki.
,,Dziękuję, że zawołałaś dla nas Ryu"
,,Nie ma za co" Odparła dziewczyna z uśmiechem.
,,Chwila, czy to ty jesteś gościem Księcia?" Spytałam.
,,Tak, przyjechałam tu by porozmawiać z Księciem. Czy mogłabym prosić, byście chwilę, ze mną ostali? Zamek jest dla mnie jak wrogi obóz".
,,Jesteśmy w trakcie pracy..."
,,Za chwilkę mamy przerwę, możecie zostać, ja pójdę przodem" Powiedział Ryu i odszedł.
***
Kiharu, bo tak nam się przedstawiła, opowiedziała o tym jak Lord Brecker, urządził sobie polowanie z przyjaciółmi na ptaki z ich wyspy.
,,Jeszcze się tym chełpił, że ich pióra na pewno dobrze się sprzedadzą, niech wmawia ten kit innym!" W tym momencie Popo wylądował na głowie Obi'ego, chyba go polubił, słodko razem wyglądają zaczęłam się cichutko śmiać ,,Pewnego dnia celowali w Popo, został poważnie ranny..." popatrzyłam na ptaka, zauważyłam małą bliznę na jego oku.
,,Co za wredny typ, niech ja go tylko dorwę, to skończy wąchając kwiatki od spodu"
,,To nic nie da, on ma wyższy status niż my, mam nadzieję, że Książę mnie nie wyśmieje, jak mu o tym powiem"
,,Książę Zen taki nie jest, z pewnością Cię wysłucha"
,,To nieprawda! Musi taki być, przecież każdy z rodziny Królewskiej taki jest!"
,,Uwierz mi, Książę Zen jest całkiem miły" Dodałam.
Jeszcze chwilę porozmawialiśmy i musieliśmy iść.
***
Zostałam z czerwonowłosą w szklarni, a Obi poszedł na spotkanie. Czekaliśmy jakiś czas, w końcu położyłyśmy się na ziemi i patrzyliśmy na niebo przez szklany sufit. W końcu przyszedł Obi, usiadł obok nas.
,,Powiedział, by załatwili to między sobą"
,,Rozumiem" Powiedziała cicho Shirayuki ,,Gdyby ptaki mogły by się do czegoś przydać, tak jak zioła, które leczą, wtedy musiały by być pod ochroną" Nagle podniosła się do pozycji siedzącej ,,Mam pomysł"
***
Zen poparł pomysł Shirayuki. Już następnego dnia miał się odbyć test, dzięki któremu Kiharu udowodni, że te ptaki nadają się do komunikowania. Staliśmy już wszyscy w ogrodzie.
Shirayuki, Obi, Lord Brecker i kilku strażników pojechało do twierdzy, ja natomiast stałam i się nudziłam. Minęło 20 minut odkąd pojechali, nie wiem dlaczego ale mam złe przeczucia, jakby coś mogło się tam stać. Stałam lekko zestresowana, najwidoczniej Zen to zauważył, ponieważ po chwili się do mnie odezwał:
,,Wszystko w porządku [T/I]?"
,,Sama nie wiem, mam złe przeczucia, że coś złego się stanie w tej twierdzy"
,,Skoro tak sądzisz, to może najlepiej by było gdybyś tam pojechała sprawdzić"
,,Naprawdę mogę jechać?"
,,Tak, jedź już"
***
Pobiegłam sprintem do stajni i wzięłam mojego ukochanego karego(czarnego) konia Tornado. Nie chciałam tracić czasu, więc pojechałam na oklep. Gdy przyjechałam, Obi wychodził z wody(?????) z Shirayuki, zeskoczyłam szybko z konia i do nich podbiegłam, zauważyłam, że czerwonowłosa jest ranna.
,,C-co się stało?!"
,,Mały wypadek, zaraz Ci wszystko opowiem, tylko musimy opatrzyć Shirayuki i wysłać ptaka z powrotem"
,,Dobrze"
***
Gdy odesłaliśmy ptaka, Shirayuki poszła do środka twierdzy odpocząć, Lordzik Brecker został aresztowany (zaraz po tym jak się na niego wydarłam), no i wtedy mogłam porozmawiać z Obi'm. Usiedliśmy obok twierdzy pod drzewem.
,,A więc? Co się stało?"
,,Ten arystokrata, wyrzucił dzwonek do wody, Shirayuki tam skoczyła i została ranna, ja skoczyłem zaraz za nią, potem ty przyjechałaś, to tak w skrócie" Opowiedział. Zauważyłam też, że lekko drży, w sumie się nie dziwię, woda o tej porze dnia musi być zimna, a swoją suchą marynarkę dał Shirayuki. Zdjęłam swój sweter, zostałam w samej koszulce, nałożyłam na niego i lekko się przytuliłam, zaskoczył go lekko ten gest.
,,Nie musisz mi dawać swojego swetra Panienko"
,,Przecież widzę, ze Ci zimno, a ja nie chcę byś potem się przeziębił i mi marudził" Uśmiechnął się do mnie szeroko.
,,Dziękuję [T/I]"
***
Za niedługo przyjechał Zen, Kiki i Mitsuchide. Książę, zaraz gdy się dowiedział o tym gdzie Shirayuki, to bez słowa się tam udał. Nie żebym była ciekawska, ale poszłam za nim tak cicho by mnie nie zauważył. Uchyliłam lekko drzwi do pokoju, w którym byli. Zen pocałował Shirayuki, postanowiłam nie przeszkadzać i zleciałam szybko na dół.
***
Wsiedliśmy na konie i ruszyliśmy w drogę, Shirayuki jechała z Obi'm. Ech, gdy widzę, jak czerwonowłosa trzyma Obi'ego, dziwnie się czuję, nie wiem skąd mi się to wzięło.
*****
Hejo, dziś trochę dłuższe, weny mi przybyło i oby tak zostało ^^
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top