rozdział 3

Per. Polski Walczącej

-Polska... Polska... Pobudka czas wstawać.

-Hmmm, nieee- przekręciłam się na drugi bok- Jest jeszcze wcześnie...

- Czy Ty sobie żartujesz? Jest już 13.30 a dla Ciebie jest wcześnie?

Dalej to już nie słuchałam bo znowu zasnełam. Było tak ciepło i przyjemnie.

-SZARA NA BOGA WSTAWAJ!!!

-AAAA!!!

Spadłam z łużka na podłogę. Przetarłam głowę bo nią uderzyłam wprost w komode. Teraz się popatrzyłam na mojego "wybawce" był to Węgry a za nim Polska. Po prostu świetnie. Teraz ogarnęłam że nie schowałam moich tabletek na sen, a oni patrzą się na te pudełko. Gwałtownie wstałam i schowałam tabletki do komody ale było już za puźno. Patrzyli się na mnie, nie wiedziałam jak tu przerwać milczenie. W końcu ktoś się odezwał.

-Szara dlaczego nie powiedziałaś, że jesz tabletki na sen? - spytał się Węgier

-Booo, nie chciałam żebyście się mną martwili.- powiedziałam to bardzo cicho,

- Nie no nie wierzę, jesteś taka sama jak Polska!!! Nie checie nikomu mówić o swoich problemach a sami martwcie się wszystkimi innymi. Czy to jest normalne?

Nie, to jest rodzinne.- powiedzieliśmy równocześnie.

- Ja z wami nie wytrzymam. Co jeszcze przed nami ukrywasz?-zapytał zrezygnowany Węgry.

- Dużo, aż za dużo, na przykład jem jeszcze tabletki przeciwbólowe bo mi wszystkie rany się otwierają, albo to że jem tabletki która usuwa truciznę bo kiedy byłam uwięziona to dawali różne świństwa i teraz muszę jeść tyle leków że głową mała.

Węgry załamał się psychicznie, widać było po jego twarzy, odwrucił się i wyszedł z głową skierowaną w dół. Polska podszedł do mnie i zrobiliśmy piątkę.

-Witaj w klubie- powiedział szeptem- ubierz się i choć na śniadanio obiad.

Ja pokiwałam głową i poszłam do szafy. Zabrałam moją kochaną białą koszulę na ramiączka i spodnie moro oraz oczywiście gogle i szal.

5 minut puźniej~~~

Zeszłam na dół. Pachniało wspaniale, na stole stał tależ z naleśnikami a obok była sałatka z owocami i z miodem. Ślinka wściekła mi po ustach.
Podbiegłam do stołu gdzie były przysmaki. Czechy, Słowacja, Węgry i Polska zajadała w najlepsze.

( gdyby co Czech to chłopak a Słowacja jest dziewczyną I nie są spokrewnieni ze sobą, są parą)

Nałożyłam na tależ 3 naleśniki sałatkę i polałam miodem. Usiadłam obok Polski i Słowacji. Zaczęliśmy opowiadać o wszystkim i o niczym do czasu kiedy usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Wszyscy byli zaskoczeni bo nikt nie oczekiwał gości. Czechy wstał i odłożył tależ do zmywarki i podszedł do drzwi. Otworzył je i przed nimi stali Nato i ONZ. Skłonili się i weszli do środka. Kiedyś miałam do czynienia z ONZ kiedy byłam w Etiopi i z nim pomagałam w budowie szpitala i szkoły ale to było tak dawno, pewnie mnie już nie pamięta. Ja i z Słowacją poszliśmy po krzesła dla gości, przecież nie będą stać na środku pokoju lub w najgorszym razie na ziemi. Zabraliśmy krzesła do salonu i daliśmy na przeciwko nas. Słowacja usiadła na fotelu a ja oparłam się o ścianę. Była przez jakiś czas cisza ale ONZ przerwał swoim donośnym głosem

- Pewnie zastanawiacie się dlaczego was niepokoimy, nieprawdaż?

-Dobra, dobra ONZ dawaj do żeczy.- Powiedział sfrutowany Czech.

Popatrzyliśmy się na niego, nigdy tak się nie zachowywał.

-Czechy spokojnie, co cię ugryzło? Czy masz okres?- zapytałam się kpioco bo wiadomo że on chłop z krwi i kości- Dobra można kontynuować.

-Dobrze, więc mamy problem.- powiedział Nato

- Jaki problem? - zapytała przestraszona Słowacja- Czy ten problem dotyczy kogoś z nas?

Nato wstał zaczęło nerwowo chodzić tam i spowrotem po pokoju.

-Chodzi o Rzesze. - Powiedział ONZ- Po próbie ataku na Fracjie i Wielką Brytanię Po prostu się ropłyneli.

-Jak to?Przecież jak wiadomo Rzesza i jego kompan zostali zranieni- powiedział zamyślony Polska- Poza tym trudno nie zauwarzyć takie ciele jak Cesarstwo Niemieckie.

- No wiemy ale to nie wszystko, dostaliśmy tajną wiadomość od tego gangu.-Powiedział zdenerwowany Nato- że wy - pokazał palcem mnie i Polske- zapłacicie za pokrzyżowanie planu w czasie II wojny światowej i w tedy na imprezie.

- Czyli to oznacza że jesteśmy w nie bezpieczeństwie? - pokazałam siebie i mojego brata- to jest ciekawe że zaczeliście nami przejmować.- przewróciła oczami.

Nato i ONZ popatrzyli się na nas z niedowierzaniem na twarzach. Brat westchnął i wyszedł z salonu a ja za nim. Chciałam odpocząć a jedynie co to wpadłam w kłopoty. Brat poszedł do swojego pokoju a ja poszłam po skórzaną kurtkę i buty. Wychodzę, muszę ochłonąć, nie wiem ile mnie nie będzie. Może 5 minut lub i więcej? Nie wiem ale wruce kiedy się uspokoje.

Per.Węgier

Rodzeństwo wyszło z salonu, trudno się dziwić od dawna pragnęli spokoju a życie daje co innego.

- Co ich ugryzło?- spytała się organizacja.

-Chodzi o to, że- zacząłem nie pewnie- chodzi o to że zawsze nikt ich nie pomagał, nikt nie przejmował się ich losem i...- zaciołem się, nie chciałem tego mówić.

- Iii i?

- I boją się, że stracą niepodległość i co gorsza- ciągła za mnie Słowacja- ktoś z bliskich zginie.

- Co?- stanął na ruwne nogi ONZ - czemu o tym nic nie wiem?

- Dlatego, że stało się w tedy kiedy wy nawet nie istnieliście- powiedział wkurzony Czech, był już cały czerwony.- stracili ojca kiedy była I wojna światowa w raz z matką a brata PRL w czasie komuny!!! A w tedy nikt nie chciał pomóc nikt, to więc powiedz mi dlaczego teraz ma być inaczej!?

Organizacje stali bez ruchu, wyglądali na przerażonych i sfrutowanych równocześnie. W tedy do pokoju wszedł Polska. Jego twarz nic nie wyrażała.

Per Polski

Patrzyłem się w zadumie na nich. Czechy był cały czerwony i dyszał, Organizacje z Węgrami byli bladzi jak ściana a Słowacja próbowała uspokoić swojego chłopaka. Kogoś tu brakowało...

- Gdzie jest Szara?

- Jaka szara- Nato poprawiło czapkę na głowie.

-Ehhhh, chodzi mi o Polskę Walczącą- patrzyłem się na nich nie dostałem odpowiedzi.

- Ej gdzie Ty idziesz?- zapytał się Węgier

- Jej szukać- pokazałem wieszak i puste miejsce na ziemi - na moje oko wisiała tutaj kurtka a tu były jej buty. Musiała wyjść z mieszkania.

Zacząłem ubierać moje Adidasy.

- Ja idę z Tobą - Powiedział Czech i Węgier - to niebezpieczne, tym bardziej dla was obojga.

-I my - Powiedział ONZ pokazując na Nato- to nasz obowiązek dbać o wasze bezpieczeństwo.

Uśmiechnołem się, poczułem że dla kogoś znacze więcej niż zero.

-Dzięki- otworzyłem drzwi i wyszedłem z grupą zwiadowczą.
Słowacja została w domu żeby patrzeć i informować jeśli wruci do domu.

Per Polski Walczącej

Szłam przed siebie, byłam wkurwiona na maksa. Szłam parkiem poczułam że ktoś mnie obserwuje. Na całe szczęście mam swój mały leworwer. Moja ręka skierowała się pod płaszcz kiedy poczułam czyjąś rękę na ramieniu. Złapałam ją I przeżuciłem go przez siebie. Miałam go uderzyć kiedy nagle usłyszałam znajomy głos.

- Rosja?

- Tak a kto? - Powiedział to wstają z ziemi i otrzepując z siebie pył.

- Sorki, sorki, sorki nie chciałam Ci nic zrobić po prostu mnie wystraszyłeś.

- A spokojnie ja powinienem Ciebie przepraszać. - zaśmialiśmy się równocześnie.- co tutaj porabiasz o takiej poże?

- A poszłam się przejść a co ty tu robisz?- zapytałam opierając się o drzewo

- A Ukraina zaprosiła Kanade i nie chce im przeszkadzać.- zrobił zboczoną mine.

Zaśmialiśmy się znowu och jak dawno z nim nie rozmawiałam.

- No to pochodzimy sobie we dwujke- zapytał się odwracając głowę w drugą strone drapiąc się po głowię- ale jeśli nie chcesz to nie nalegam...

Kiedyś kiedy w Polsce była komuna to starałam się go unikać ze względu że jego ojciec mugł mnie śledzić ale na całe szczęście te czasy już minęły i mogę spotykać się z kim chce.

- Jasne z wielką przyjemnością.

Odwrucił głowę w moją stronę. Był zaskoczony moją odpowiedzią

- Na prawdę?

- Czy ja wyglądam żebym żartowała?- zapytałam- Rosja, pokażesz mi co się zmieniło?

- Tak jasne- powiedział pełen energii.- od czego tu by zacząć?

- Spokojnie mamy cały dzień a jeśli co to pokażesz jutro.

Rosja wyglądał jakby wygrał w totolotka, nie widziałam go tak szczęśliwego od dawna.

Szliśmy powoli po parku rozmawialiśmy o wrzystkim i o niczy Od czasu do czasu Rurek pokazywał to i owo ale nie wiedzą że ktoś ich śledzi i ma plan zemsty.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top