Rozdział 40
Coral
Martwiłam się o Alexa, już długi czas nie wiedziałam, co się z nim działo. Kiedy przyjechał Red, bardzo się zaniepokoiłam. Ucieczka z wilkiem nie było zbyt bezpiecznym pomysłem. W co on się wpakował? Alex był ryzykantem, ale nigdy by aż tak głupio nie postąpił.
To sprawka tej dziewczyny, Roksany. Dawno jej nie lubiłam. Wszyscy obchodzili się z nią, jak z jajkiem. Według nich była wyjątkowa. Uważała, że wszystko należy do niej. Może była ładna, ale zbyt dużo rozumu nie miała w tej swojej główce. Teraz to faceci lecieli na puste, malowane dziewczyny? Nie mówiłam tak ze względu na to, że jej zazdrościłam. Ona nie miała nic, czego ja bym nie zdobyła.
Westchnęłam i spojrzałam na mojego, kochanego Piotrusia. Tak on był mój i go nie stracę. Byliśmy sami w jego pokoju.
– O czym myśli moja, piękna kobieta? – Pocałował mnie delikatnie.
– Uwielbiam, gdy to robisz – czule oddałam mu pocałunek.
Jego ręka zwiedzała moje ciało. Każdy dotyk rozpalał moje zmysły i pragnęłam więcej.
– Robię, co? – szepnął, kierując swe usta coraz niżej. Pociągnął skraj mojej bluzki wyżej. Poczułam przyjemny dotyk na moim brzuchu.
– Jesteś taka piękna...
Cicho jęknęłam, a to rozpaliło go jeszcze bardziej. Całkiem zdjął mój top i wpił się w moje usta, przyciskając mnie swoim ciałem.
Wtedy ktoś zapukał do drzwi. Serio? W takim momencie?
Niechętnie odepchnęłam Piotrka i założyłam bluzkę. W drzwiach stała Alicja. Wyglądała już znacznie lepiej, niż parę dni temu. Sińce na twarzy przybrały zielonkawe odcienie, komponując z jej rudymi włosami, jak pasy tygrysa.
– Chyba wam nie przeszkadzam? – Spojrzała na nasze rozczochrane fryzury i nie wyglądała na zadowoloną.
Zgromiła wzrokiem mojego ukochanego. O co jej chodziło? Przecież byliśmy razem.
– Prosiłaś, żeby cię poinformować, gdy wróci Alex. Właśnie to robię.
– Dzięki, jest w jadalni?
Alicja pokiwała głową. Oczywiście Alex się nie zmienił. Zawsze, gdy wracał do bazy, najpierw szedł się najeść. Piotrek podszedł i objął mnie w pasie.
– Chcesz go teraz pewnie zobaczyć? – potwierdziłam. – Wolałbym wrócić do tego, co nam nagle przerwano.
– Ja też, ale muszę go zobaczyć. Siła wyższa.
– Ok.
Alex stał oparty o kolumnę, obejmując swobodnie Roksanę, która patrzyła, jak w obrazek. Opowiadał swoje przygody grupce agentów, gestykulując wolną ręką. Gdy do nich podeszłam, ciągnąc Piotrka za rękę. Roksana przybrała groźną minę, a mój chłopak cały się spiął.
– Coral, nie widzieliśmy się kupę czasu. Dawno nie widziałem twojej pyskatej buźki. Widzę, że znalazłaś w końcu sobie faceta.
– Tak i jestem z tego dumna. Nie mam się, czego wstydzić.
Roksana
Zobaczyłam Piotrka w jej towarzystwie. Poczułam zazdrosne ukłucie w sercu. Nie powinnam tak się czuć. Teraz byłam z Alexem i to jego kochałam. Zawrzała we mnie krew, gdy zobaczyłam zadowolony uśmieszek Coral. Nie dam jej satysfakcji. Pokaże, że nic mnie to nie obchodziło. Nie słuchałam wymiany zdań miedzy nią, a Alexem. Obserwowałam czujnie Piotra.
Nagle puścił jej rękę i zbliżył się na niebezpieczną odległość.
– Porozmawiajmy na osobności. – Chuchnął miętowym oddechem.
– Mów tutaj. Moja dziewczyna nie ma przede mną nic do ukrycia.
– Alex – odsunęłam się od niego. – Zaraz wracam.
– Jak zwykle robisz, co ci się podoba – mruknął, a Coral posłała mu kpiący uśmiech.
Poszliśmy do mojego pokoju. Założyłam ręce na piersi i czekałam na jego wyjaśnienia.
– Chcę ciebie przeprosić za to, jak potraktowałem cię w laboratorium. Byłem zagubiony. Żałuję tego.
– Straciłeś pamięć, już się z tym pogodziłam.
– Wiem, ale wciąż nie mogę przestać o tobie myśleć. Chyba nadal coś do ciebie czuję.
– Piotrek, to bez znaczenia. Nie pasujemy do siebie. Teraz jestem z Alexem i jego kocham.
– Pozwól mi sprawdzić. – Zbliżył się do mojej twarzy i przyciągnął mnie do siebie.
Tak, jak w ten dzień w wesołym miasteczku. Tym razem nie czułam tamtego przyjemnego uczucia. Nie wiedziałam, dlaczego mu na to pozwalałam. Odepchnęłam go i krzyknęłam.
– Więcej mnie nie dotykaj!
Wybiegłam z pokoju prosto na czyiś umięśniony tors. Za drzwiami stał Alex i patrzył na mnie z niezadowoleniem.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top