Rozdział 32
Piotr
Czy ja właśnie zdradziłem moją poprzednią dziewczynę? Oficjalnie za sobą nie zerwaliśmy. Głupio to zabrzmi, ale nie pamiętałem z nią zerwać, bo w ogóle jej nie pamiętałem.
Jakoś nie czułem się podle z tego powodu. Raczej towarzyszyło mi pewnego rodzaju podniecenie. Coral odwzajemniła moje uczucia. Miałem ochotę tańczyć, śpiewać z radości, ale tego nie zrobię, otaczali mnie obcy faceci. Chyba pomyśleliby, że jestem wariatem. To raczej głupi pomysł.
– Rekrucie podaj swoje imię – oschły głos przerwał mi rozmyślania.
– Piotr.
– Piotrze, dołączysz do osłaniającej grupy. Zajmie się tobą Borys. Trzymaj się jego, a nic ci się nie stanie – wąsaty mężczyzna wskazał na ciemnoskórego chłopaka, niewiele starszego ode mnie.
Przesiadłem się bliżej niego i uścisnęliśmy sobie dłonie.
– Jestem Piotr. – Ponownie powtórzyłem swoje imię.
– Borys. Słyszałem, że mam się tobą zająć żółtodziobie. Który to już dzień?
– Piąty.
– Jesteś świeżak. Nie wiem, jak tu się znalazłeś. Mi nie pozwalali brać udział w walkach, zanim nie ukończyłem wszystkich testów.
– Mam dobre kontakty.
– Sam się zgłosiłeś do KOS, czy ciebie przenieśli?
– Straciłem pamięć. Postanowiłem wybrać wojsko.
– Kurde, stary. To lipa. Straciłeś pamięć? Naprawdę ci współczuję.
Pokiwałem smętnie głową i poprawiłem pasek broni na ramieniu.
– Prawie się już przyzwyczaiłem. Wiesz, co czasem warto się zresetować i żyć od nowa.
Nie miałem ochoty dalej ciągnąć tej rozmowy, więc udałem wielkie zainteresowanie własnymi sznurówkami. Lot nie trwał długo. Podniosłem się, widząc szykujących żołnierzy. Wylądowaliśmy na wolnym parkingu i pobiegliśmy do budynku. Przechodnie gapili się z zainteresowaniem na nasze poczynania. Ignorowaliśmy ich, byliśmy skupieni tylko na zadaniu.
Okazało, że miałem pecha, bo trafiłem do grupy, która będzie pilnować bocznych wyjść. Trzymałem broń w pogotowiu. Kurde ominie mnie najlepsza akcja. Jednak nie słyszeliśmy strzałów ani nic podejrzanego. Może to był fałszywy alarm albo się spóźniliśmy.
Nagle z budynku wybiegło kilku żołnierzy.
– Co jest grane? – zapytał Borys.
– Spóźniliśmy się. Nie ma tu już Raczyńskiego. Wiadomości puścili trzy godziny temu. Musieli otrzymać ostrzeżenie od informatora i się pospieszyli z emisją.
Co teraz?
Wrócimy do bazy z porażką. Zawaliliśmy sprawę, teraz to możemy sobie pogratulować. Oby Coral poszło lepiej niż nam.
*---*
Bardzo krótki tylko 300 słów bardzo za to przepraszam, ale musiałam nakreślić odrobinę tą sytuację. Później wyniknie z tego jakiś skutek.
Następny rozdział będzie trochę nietypowy...
Nie wytrzymam powiem wam. URODZINY ROKSANY!
Z tej okazji przygotowałam specjalny rozdział :)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top