Rozdział 26

– Co oni tu robią?

– Zastanawia mnie to samo pytanie.

Dał mi znak, żebym była cicho i przesunęliśmy się bliżej rozmawiających wilków. To nie był zwykły przypadek, że ich tu spotkaliśmy.

– Idioto, dałem ci proste zadanie. Miałeś śledzić cel, nic więcej. Przez ciebie tkwimy w tej dziurze.

– Szef nam nie daruje trzeciej wpadki – wtrącił drugi wilk. – Z pustymi rękoma nie mamy, co wracać.

– Garret, jechałem za nimi i za zakrętem po prostu znikli.

– Powiesz jeszcze, kretynie, że rozwinęli skrzydła i polecieli na swoich motorach?

– Nie, ale...

– Nie zmyślaj mi tu głupich wymówek. Zjeżdżaj mi sprzed oczu. Stefan, zabieraj swoją leniwą dupę i bierz się do roboty. Trzeba znaleźć tą dziewczynę za wszelką cenę.

Wilki rozeszły się w różne strony. Bałam się, że zobaczą nas, ale na szczęście nie patrzyli w stronę przerdzewiałej ciężarówki. Szybko kupiliśmy nową butlę i opuściliśmy parking.
Zatrzymaliśmy się dopiero, gdy mieliśmy pewność, że oddaliliśmy wystarczająco daleko od niebezpiecznych wilków. Nie mamy broni, aby móc z nimi walczyć, a naszymi zdolnościami nie pokonamy trójki dorosłych wilków. Dopiero teraz zauważyłam, że rozdarłam sobie sukienkę z boku, gdy zaczepiłam nią o ostrą krawędź metalu. Szkoda już ją nawet polubiłam.

– Słyszałeś, oni nas szukają! Śledzą nas! – Złapałam się za głowę i powtarzałam potok niezrozumiałych słów. Alex złapał mnie za dłonie i powstrzymał mój atak paniki.

– Spokojnie, zgubili trop. Nie znajdą nas. W moim domu jesteś bezpieczna.

– Teraz nie jestem w domu. Znajdą nasze ślady albo wyczują mój zapach. Po co ja w ogóle z wami szłam?

– Roki, gdyby wyczuli twój zapach, to już by nas złapali, tam na parkingu. Obiecuję nic ci nie grozi. – Chwycił mnie za brodę i pochylił się niebezpiecznie blisko mojej twarzy, że zobaczyłam srebrne plamki w jego ciemnych oczach. – Nie pozwolę ciebie skrzywdzić. Rozumiesz?

– Ok

– Chodź, Red na nas czeka.

Alex, jak zwykle miał rację. Red stał na skraju lasu z dużą torbą zakupów. Po drodze powrotnej opowiedziałam mu nasze spotkanie z Wilkami i był oburzony tą informacją. Nie przypuszczał, że byliśmy śledzeni.

***

Gdy wróciliśmy do domu, padłam na kanapę ze zmęczenia i było mi tak przyjemnie, że nie chciało mi się stamtąd ruszyć.

– Roki, masz zamiar tu spać? Na piętrze są wolne pokoje z wygodnymi łóżkami.

– Alex, jestem wykończona.

Alex nie rozumiał, co do niego mówiłam, bo przeskoczył przez oparcie kanapy i powiedział:
– Idziesz na własnych nogach albo cię tam zaniosę. Ja nie żartuję.

Położyłam sobie ramię na twarzy i zignorowałam go. To był błąd. Po raz drugi tego dnia, wziął mnie na ręce i zaniósł na pierwsze piętro. Noszenie mnie, wchodzi mu już w nawyk. Nie ważne, że mi się to nie podobało. Musiało być tak, jak on chciał i koniec.
Dobra wejdę do pierwszego, lepszego pokoju i położę się wreszcie spać. Sięgnęłam do klamki, ale powstrzymał mnie Alex. Jęknęłam, co znowu?

– Tu była sypialnia moich rodziców. Wolałbym, żebyś tam nie wchodziła. – Spuścił wrok, a na jego policzkach pojawiły się lekkie rumieńce.

Rozumiałam, ten pokój, to dla niego jak sanktuarium. Ominęłam, więc te drzwi i weszłam do otwartego pokoju. Wszystko w kolorze bieli, aż oczy bolą od nadmiaru jasności.
Usiadłam na łóżku i wygładziłam pościel.

– Dziękuję za wszystko.

– Przyjemność po mojej stronie. Dobranoc, Roksano.

Zawsze, gdy wymawia moje imię, robi to w taki seksowny sposób, że niemal czułam jego czuły oddech na szyi. Przebrałam się i wskoczyłam pod zimną kołdrę. Powieki same mi się zamknęły i odpłynęłam do krainy śniących.

***

Kolejne dni upływały nam bardzo spokojnie. Wilki, mimo moich obaw nie odnalazły mnie ani tego domu. Mogliśmy wreszcie się zrelaksować. Większość czasu spędzaliśmy na rozmowach i grze Monopoly. Okazało się, że Alex jeszcze miał swoje stare zabawki w pokoju. Skorzystaliśmy z wszystkich gier planszowych, jakie były dostępne. Red pierwszy raz miał okazję zagrać w jakąkolwiek. Wcześniej w bazie nikt nie kupował mu zabawek. Cieszył się jak mały chłopiec, gdy z nami wygrywał.

Wieczorami Alex grał dla nas koncerty na fortepianie, a ja dołączyłam do wspólnej gry, jeśli znałam melodię. Dzięki Ulepszeniu znałam na pamięć wszystkie piosenki, które kiedyś grałam z tatą.

Chodziliśmy do miasta tylko, kiedy naprawdę musieliśmy. Głównie po chleb. Jednak Red postanowił, że będzie go codziennie piekł i teraz nie musimy, tak często uzupełniać zapasów. Red jest mistrzem, jeśli chodzi o gotowanie. Z trzech składników zrobi najpyszniejsze danie świata.

***

– Mogłabym zostać tu na zawsze - powiedziałam do Alexa, który bawił się moimi włosami.

– Jesteś pewna? Narażasz się na moje wieczne towarzystwo.

– Jakoś to przeżyję. Nie jesteś taki w sumie okropny jak na początku.

– Tak? – Pochylił się, żeby spojrzeć mi w oczy.

– Uważam, że jesteś, no ten...

– Mądry?

– Tak, i...

– Zabawny?

– Tak, zabawny oraz...

– Przystojny?

– Może trochę.

Podniósł jedną brew do góry i rzucił się na mnie, łaskocząc mnie bezlitośnie. Próbowałam go rzucić z siebie, ale on jest znacznie silniejszy.

– Tylko trochę? - zapytał, nie przerywając mnie łaskotać.

– Tak, przestań, proszę. Zaraz umrę od tych tortur.

– Nigdy!

– Jesteś najprzystojniejszym facetem, jakiego widziałam! Już przestań!

Drań jeden puścił mnie i teraz siedzi z niewinną miną aniołka. Nie ujdzie mu to płazem, nie tym razem.

*---*

To już trzeci i ostatni rozdział na dziś. Trochę słabo mi wyszedł, jestem sobą rozczarowana.

Obiecuję przyszły rozdział będzie dużo lepszy.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top