Rozdział 39
Moja pięść sama wystrzeliła w kierunku twarzy Sebastiana. Zaskoczony złapał się za policzek. Jakaś kobieta krzyknęła. Uderzyłam go ręką, na której miałam założony pierścionek. Auć, to musiało boleć. Miłość sama wymierzyła mu sprawiedliwość. Jak on mógł to powiedzieć? Miałam dać szansę człowiekowi, który krzywdził mnie przez całe życie? Mordercy moich rodziców? Nigdy! Prędzej umrę, niż mu wybaczę. Zniszczył mi życie, eksperymentował na mnie, tak nie zachowywał się troskliwy ojciec.
Spojrzałam z litością na brata. Dał się omamić obietnicą wspaniałej przyszłości. Może i byłam egoistką, że nie chciałam dzielić się moim uzdolnieniami, ale nikogo tym nie krzywdziłam. Seb wybrał nie tą stronę, co trzeba. Przyszedł prosić mnie, żebym wybaczyła ojcu, którego w nim nigdy nie widziałam. Oni oboje byli siebie warci. Tego już zbyt wiele. Na pewno nie wybiorę takiej drogi jak Sebastian.
– Zawiodłeś mnie. Już więcej mnie nie zobaczysz i powiedz twojemu tatusiowi, że z niecierpliwością czekam, aż umrze.
– Roksano, proszę, wysłuchaj mnie do końca. Popełniasz błąd.
– Nie, bracie, jeśli mogę cię tak nazywać. Błędem było nasze spotkanie. – Odsunęłam się od stołu, ale on złapał mnie za rękę.
– Nie dajesz mi wyboru. Przykro mi, że muszę to zrobić...
Wygiął moją rękę, tak że nie mogłam się wyprostować. Nagle moje ciało przypomniało sobie wielotygodniowe treningi, przygotowujące do tej chwili. Mogłam się obronić. Zareagowałam automatycznie, ugięłam nogi w kolanach i odbiłam się od podłogi, wygrywając rękę. Wylądowałam tuż za Sebem. Krew spływała mi po plecach, musiałam zerwać podczas skoku wszystkie strupy. Bolało straszliwie, ale w tym momencie nie mogłam o tym myśleć. Musiałam jakoś go unieruchomić, już się na mnie rzucił. Chwyciłam za krzesło i roztrzaskałam je na jego głowie. Zaklął i objął moje nogi, leżąc na ziemi, kiedy chciałam wyjść z tego przeklętego miejsca. Upadłam jak długa. Czołgałam się do przodu, chwytając wszystkiego, co miałam pod ręką, lecz Sebastian był bardzo ciężki i mocno mnie trzymał. Udało mi się wyrwać jedną nogę, którą zdzieliłam go po twarzy. Przystojny to on już nie będzie, bo złamałam mu nos. Wydarł się głośniej, ale nadal trzymał uporczywie moją nogę. Przypomniałam sobie o mikrofonie ukrytym w moim uchu. Szybko wcisnęłam guzik. Proszę Alex pośpiesz się, wezwałam go w myślach. Sebastian, jakby wyczuwając zagrożenie, zerwał się z podłogi i uniósł mnie za kark.
– Ty, suko! Co zrobiłaś?
– Poprawiłam ci nieco twarzyczkę. Daj spokój, to tylko draśnięcie.
Ta, miał całą zakrwawioną twarz, lecz i tak dobrze się trzymał. Braciszek miał twardą głowę. Tylko szkoda tego połamanego krzesła. Uderzył mnie w twarz wierzchem dłoni. Poczułam pieczenie na policzku, to już nie były zwykle przekomarzanki brata z siostrą. W odwecie splunęłam na niego.
– Zabolało? Chciałem ci pomóc...
– Już więcej nie tkniesz mojej dziewczyny! – Alex zdzielił go pięścią, tak że ten poleciał na podłogę.
Elwira wybiegła do kawiarni zaraz za nim. Myślałam, że rzuci się na Alexa, więc stanęłam jej na drodze.
– Macie natychmiast przestać! Alex, już wystarczy, bo go zatłuczesz.
Że co? Dlaczego ona mówiła takim spokojnym głosem? Przecież Elwira była po stronie Sebastiana. Coś tu nie grało.
– Coś ci się stało? – Z wrażenia zapomniałam o bólu pleców i zaprzeczyłam. – Skuj go tymi kajdankami. Co się tak dziwisz? Zrób to.
Okey. Teraz to już nic nie rozumiałam. Szczęka opadła mi do samej ziemi, ale posłusznie zapięłam kajdanki szarpiącemu się Sebowi.
– Jak mogłaś ty zdradziecka, suko! – wrzasnął do Elwiry.
– Gdybym nie była wilkiem, to bardzo obraziłabym się za to określenie. Tym razem potraktuję ciebie ulgowo. Alex, nie stój tak, zabierz go. Musimy się stąd zbierać. Ludzie wyglądają, jakby mieli palpitację serca.
***
Pojechaliśmy do mojego domu. Sebastiana zamknęliśmy w piwnicy, stamtąd nie ucieknie.
– Możesz powiedzieć, po czyjej stoisz stronie? – przycisnęłam ostrym tonem Elwirę.
– Sama już nie wiem. Lepiej będzie, jak opowiem wam tę historię od początku. Kiedy byłam nastolatką, buntowałam się przeciwko zakazom. Nie lubiłam być ograniczona. Chciałam wolności, więc rzuciłam wszystko i po prostu uciekałam z domu. Poznałam chłopaka, w którym się zakochałam od pierwszego wejrzenia i przypadkowo zaszłam z nim w ciążę, lecz on mnie nie porzucił. Bardzo się kochaliśmy i żyliśmy w naszym małym szczęściu. Gdy nagle ON mnie odnalazł. Zabił mojego synka i narzeczonego. Twierdził, że życiowe pomyłki się likwiduje. Wtedy podał mi wilczenie, ale coś źle wyszło, bo nie potrafiłam do końca przeobrazić swojej wilczej formy. Nienawidzę ojca za to, co mi zrobił. Nienawidzę go, tak jak ty, siostro.
– Jesteś moją siostrą? – Czy coś jeszcze mnie zaskoczy?
– Tak, długo nie wiedziałam o twoim istnieniu. Dopiero, gdy zjawił się Sebastian, poznałam prawdę.
– Dlaczego nie powiedziałaś tego wcześniej?
– Nie uwierzyłabyś mi. Zjawia się obcą kobieta, w dodatku wilczyca i oświadcza, że jest twoją siostrą. Pomyślałabyś, że kłamię.
– To po co wysłałaś Roksanę na spotkanie z Sebastianem? – wtrącił Alex, obejmując mnie ramieniem.
– Obiecał, że nie zrobi jej krzywdy. Sama jestem zaskoczona jego zachowaniem. Myślę, że już ochłonął i możemy z nim porozmawiać.
Alex wyprowadził Sebastiana i posadził go na drewnianym krześle z jadalni. Wyglądał bardzo kiepsko.
– Czemu zaatakowałeś Roksanę? Nie taka była umowa, braciszku.
– Bałem się, że ją stracę. Oskar groził, że zabije Roksanę, to spanikowałem. Za wszelką cenę chciałem ją zabrać do ojca, żeby nic się nie stało. Nie zamierzałem zrobić nikomu krzywdę.
– Nie ufam ci. Miałeś wystarczająco dużo czasu, żeby wymyślić jakieś wytłumaczenie.
– Mówię prawdę – jęknął. – Przepraszam cię, Roksano. Kocham cię. Obiecał, że jak cię sprowadzę, to nie zrobi ci krzywdy. Gdy pierwszy raz spotkałem naszego prawdziwego ojca, byłem nim oczarowany. Czułem się oszukiwany przez naszych rodziców, dlatego mu zaufałem. Teraz tego żałuję. Zobaczyłem, jakim on jest okrutnym człowiekiem. Bardzo ciebie przepraszam. Nie wiedziałem, jak od niego uciec, bałem się.
Zobaczyłam łzy w jego oczach. Wiedziałam, że są szczere. Serce zmiękło mi na ich widok.
– Wybaczam, ale już nie potrafię ci zaufać.
*---*
Jeszcze ferie się nie skończyły, więc dodaje kolejny rozdział. Może wam się spodoba. Już mam plan na całą trzecią część :D
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top