Rozdział 16

Alex

Wcześniej
Czas najwyższy wracać do bazy. Zabrałem ze stolika kluczyk od motoru i wymeldowałem się z hotelu. Zanim wyjadę, miałem jeszcze jedną sprawę do załatwienia. Pobiegłem pod adres Kupiecka 32 i przeskoczyłem przez płot. Zakradłem się pod tylne drzwi, zajrzałem przez okno. Nie widziałem Aleksandry. Ona miała może z jedenaście lat i była moją siostrą. Wiedziałem, że jest adoptowana, mieszkała w tym domu razem z dwiema starszymi, przyszywanymi siostrami.

Chciałem ją zobaczyć, ostatni raz przed wyjazdem. Nie wstała jeszcze z łóżka. Spojrzałem na zegarek 6:35, było jeszcze wcześnie. Na pewno spała. Wspiąłem się na drzewo. To nie takie trudne. Nawet bez użycia mocy, to dziecinna igraszka. Miałem szczęście, że to drzewo rosło tuż przy jej sypialni.

Mała smacznie spała. Kiedyś się spotkamy, gdy będę gotowy. Teraz było jeszcze za wcześnie. Ciągle jeszcze pamiętałem i nigdy nie zapomnę o Igorze, moim bratu. Bardzo mi go brakowało. Mieliśmy masę wspólnych planów na przyszłość. Chcieliśmy uciec z OMG, ale w porę uratował nas Korpus Operacji Specjalnych. Straciłem go tuż po tym jak odzyskaliśmy wolność. Nie przeżył przemiany. Nienawidzę siebie za to, że żyję. Żaden z nas nie powinien oglądać śmierci drugiego.

***

Teraz
Jazda na motorze jest jak latanie. Słyszysz ryk silnika i czujesz tę moc, gdy przyśpieszasz. Jesteś Bogiem ulicy. Nikt ciebie nie doścignie.

Nagle usłyszałem szum, przelatujących czterech samolotów wojskowych. Na bokach miały dziwne czerwono-czarne oznaczenia. To nie są samoloty KOSa. Dodałem gazu i wtedy wybuchła pierwsza zrzucona bomba.

Coral

Teraz
Zaciskałam zęby z bólu przy każdym skoku samochodu. Klęłam na umiejętności Reda, co do prowadzenia samochodu. Rose siedziała obok i piorunowała mnie swoim spojrzeniem. Chyba tylko moja ranna ręka powstrzymywała ją przed rzuceniem się na mnie z pięściami. Zawaliłam sprawę. Teraz była nas tylko trójka.

***

Wcześniej
Zobaczyłam, że z domu wychodzi coraz więcej wilków. Zabiliśmy kilku, ale mieli nad nami znaczną przewagę. Już pogodziłam się z tym, że umrę. W słusznej sprawie jak żołnierz podczas walki w obronie dzieciaków, skrzywdzonych, tak samo jak ja.

Usłyszałam huk dobiegający od strony ścian domu. Wtedy budynek zatrzeszczał i rozleciał się na kawałki. Zdążyłam odbiec kawałek, ale i tak podmuch gorącego powietrza wyrzucił mnie w powietrze. Upadłam na ranne ramię. Po chwili zjawiła się Rose i pomogła mi wstać. Zemdlałam dopiero w samochodzie.

***

Teraz
Zbliżamy się do bazy OMG. Nad nami przeleciały cztery wojskowe samoloty. Żaden z nich nie należał do naszej bazy. Red dodał gazu i docisnęło mnie w siedzenie.
Zobaczyliśmy w oddali najpierw huk, a potem uniesione masy pyłu. Zrzucają bomby...

*----*

Dziś jest pełnia (23.01.16), a co robią wilki w pełnię?

PS Mój księżyc zaa oknem jest w pełni. Pięknie lśni i to on zainspirował mnie do napisania przyszłego rozdziału.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top