Rozdział 3


** Jackob**

                           Kiedy krzyknąłem na Renesmee wiedziałem, że popełniłem błąd. Pewnie była wystraszona, a ja... Jeszcze pogorszyłem sprawę. Wybiegła z budynku. Próbowałem ją dogonić, ale tłumy ludzi doszczętnie mnie spowolniły.
                               Jednak mogłem jeszcze przyjąć postać wilka. Tylko, że nie w obecnej sytuacji, gdy wszędzie kręcili się ludzie. Dobiegłem do lasu i rozumiejąc, że wreszcie nikt nie patrzy przemieniłem się. Pędziłem przez las za jej zapachem.
                           Jej woń była jak lawenda. Nie sposób było się pomylić. Znalazłem ją, gdy odchodziłem już od zmysłów. Siedziała na skarpie i płakała. Nie mogłem znieść tego widoku. Dołączył do mnie Seth. Pewnie usłyszał moje myśli. Miał na szyi przywiązane spodnie.
                                        Dzięki Sam- pomyślałem i zmieniłem postać. Wziąłem od przyjaciela spodnie i szybko je wciągając podszedłem do Nessi. Odwróciła się w moją stronę i posłała zbolałe spojrzenie. To było gorsze niż cios w policzek.
                                Aż upadłem na kolana. Ona od razu była przy mnie. - Jake co się stało? Nic ci nie jest? - zapytała dotykając swoimi gładkimi dłońmi.  - Jestem idiotą - odparłem, a ona skinęła głową - Mów dalej - Nie mogłem jak widać liczyć na litość.  - Nie chciałem powiedzieć tego co powiedziałem, a już na pewno wywołać twoich łez - mówiłem. - Wpoiłem się w ciebie, kiedy tylko się urodziłaś i od tamtej pory jesteś wszystkim co mam, kiedy Edward zadzwonił i powiedział o tym co zobaczyła Alice wściekłem się, bo nie uchroniłem cię  przed czymś takim - mówiłem wciąż patrząc w ziemię. - Wczoraj... To się wczoraj zaczęło, tak mi się wydaje - odparła, a ja spojrzałem na nią smutno.
                               Nie mieliśmy jeszcze tajemnic- Nie powiedziałaś mi? - zapytałem zaskoczony, a ona pocałowała mnie w czoło i odparła - Nie chciałam cię denerwować, ty mój idioto - wstałem i udałem złego - Nie chciałaś mnie denerwować tak? - odparłem i ruszyłem na nią - No to teraz jestem wściekły - odparłem i szarpnąłem ją za rękę, a potem mocno przyciągnąłem do siebie. - Tak wściekły, że muszę cię przytulić - odparłem, a ona objęła mnie w pasie i wtulił się w moją klatkę piersiową - Cześć Seth - odparła, gdy biały Wilczek podszedł do nas i lekko szturchnął nas, a ona zaczęła się śmiać i wtuliła we mnie jeszcze mocniej. 

#Od Autorki

Kolejny rozdział

Tak na pocieszenie za tamto, że się spóźniłam...

Dobra to długo się nie rozpisuję..

Dawajcie gwiazdki i komentujcie 😘😘😘😘

Pozdrawiam
Roxi

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top