Rozdział 2

                       Następnego dnia, na ostatni mój pokaz Jake specjalnie urwał się z pracy. Był mechanikiem w jednym z pobliskich warsztatów.
Otrzymałam główną kreację. Czułam się w niej świetnie.
Mimo wszystko szczęśliwa będę dopiero, gdy wreszcie będę mogła spędzić czas z moim mężem.
                                 Uśmiechając się szłam po wybiegu najpierw w letniej żółtej kreacji, a potem na sam koniec pokazu opadły białe zasłony, które stworzyły tło na którym stanęłam w tej niezwykłej sukience. Ludzie zaczęli bić brawo.Czułam się trochę jak księżniczka.
      Jackob patrzył na mnie jak na anioła i wciąż robił zdjęcia.  Mimo wszystko dotrwałam do końca pokazu choć strasznie chciałam już być przy moim kochanym mężu i powiedzieć, że skończyłam z rolą modelki.
- Byłaś.. Cudowna - odparł Jackob zachwycony jak nigdy.
   Uśmiechnęłam się promiennie.
- Zaczekaj tylko się przebiorę i zaraz ci coś powiem - odparłam i śmiejąc weszłam do garderoby. Gdy już zakładałam spodnie i moją ulubioną bluzkę na moim lusterku zobaczyłam kartkę.
                  Na niej wyklejeno literkami z gazet wiadomość

,, Już długo nie pożyjesz pijawko"

Byłam w szoku. Ktoś mi właśnie groził. Nie wiedziałam co zrobić. Miałam powiedzieć o wszystkim Jackobowi? Przecież tylko bym go wystraszyła.
                           Rodzicom? Tym bardziej nie mogłam. Pozostało załatwić tą sprawę samodzielnie. Nie miałam jednak pojęcia jak. Ani szansy. Wystarczyło odczytać wiadomość i już zaczął dzwonić mój telefon. - Kochanie co to za pogróżki? Zaraz dzwonię do Edwarda- usłyszałam wystraszony głos Alice - Nie, ciociu błagam - cholerne wizje. - Bez dyskusji - odparła i rozłączyła się.
                                  Kilka minut później do garderoby wpadł Jackob. Chwycił kartkę z moich dłoni i przeczytał. - Koniec z tym modelingiem rozumiesz? - odparł rozkazująco. Już chciałam mu powiedzieć, że właśnie z tym skończyłam, gdy krzyknął - Nie dyskutuj! Nie masz prawa narażać się na coś takiego, jestem twoim mężem i to ja tu będę decydował! - te słowa mnie zabolały.
                           Łzy napłynęły mi do oczu i odpychając męża od siebie wybiegłam z budynku na chodnik. Wmieszałam się między ludzi i uciekłam w stronę lasu. Gdziekolwiek, byle tylko nie widzieć wściekłej i nagle obcej mi twarzy Jackoba.

#Od Autorki

Kolejny rozdział.

Już jest. Chociaż miał być wczoraj, ale jak to u mnie bywa, wiecznie jakieś opóźnienia...

Dobra to dawajcie gwiazdki i komentujcie

Pozdrawiam
Roxi 


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top