Prolog

             ***          

Out for my own, out to be free 
One with my mind, they just can't see 
No need to hear things that they say 
Life is for my own to live my own way 

***
Metallica - Escape [ fragment]

✴️✨✴️

                           Jackob wszedł do sypialni, czekałam na niego cały dzień. Nasza noc poślubna. Tak długo na nią się przygotowywałam. Musiała być idealna. Po prostu musiała. Jackob zaczął powoli zdejmować ciuchy. Ja już byłam naga. Jego usta wykrzywiły się w łobuzerskim uśmiechu.
                                       Ja też się uśmiechałam. Uwielbiałam od dziecka jego nagi tors. To jak wyglądał w deszczu, to jak zmieniał postać i mogłam tulić się do jego futra. Po prostu go kochałam. Takie było nasze przeznaczenie. Nie miałam zamiaru się z tym kłócić. Jackob zawsze przy mnie był.
                                 Kiedy byłam smutna on mnie pocieszał. Kiedy spadałam z krzesła wieszając zasłony złapał mnie. Jest od samego początku moim aniołem stróżem. Chroni mnie i traktuje jakby nie było nikogo ważniejszego na świecie. Z czasem sama się w nim zakochałam. A teraz co? Został moim mężem.
                           Na zawsze będzie już tylko mój. Wszedł do łóżka całkiem nagi i delikatnie odsunął jedwabną pościel odkrywając moje nagie kształty. Przysunęłam się do niego i zaczęłam całować jego ramiona i tatuaż na prawej dłoni poniżej ramienia. Był ciepły jak kaloryfer.
                              Sprawiał, że od jego dotyku dostawałam ciarek. Jeknęłam cicho, a dla niego była to tylko zachęta do dalszych pieszczot. Zaczął całować mnie po szyi i schodził coraz niżej. Do piersi. Przygryzał leciutko moje skutki, a ja wiłam się pod jego pieszczotą.
                     Zrzuciłam go z siebie i usiadłam na nim okrakiem. Pochyliłam się do niego i mocno pocałowałam go w usta. Chwilę później znowu leżałam pod nim. Z delikatnością o jaką nikt by go nie podejrzewał dotykał mojego ciała, aż we mnie wszedł. Ta noc była wyjątkowa. Miała zostać w mojej pamięci.
                               Na wieczność. Już nie starzałam się i on też przestał. Dla mnie. Bo najgorsze czego się bałam to to, że kiedyś zostanę bez niego.  Teraz jednak wiem, że będzie ze mną zawsze. Nie wiem czy ja będę żyła wiecznie jak rodzice, ale jeśli będzie trzeba pewnie przemienią mnie.
                                   Ciekawe czy Jackob jako zmiennokształtny może stać się wampirem? Pewnie nie, ale mam nadzieję, że nie będę się musiała kiedyś nad tym martwić. Po szczytowaniu spoceni i szczęśliwi wtuleni w siebie leżeliśmy w białej pościeli.
- Kochasz mnie? - zapytałam, a on spojrzał na mnie i uśmiechnął się
- Czy cię kocham? Kochanie, powiedzieć, że cię kocham to jak nic nie powiedzieć, ty jesteś moim powietrzem, moim życiem, moim biciem serca, mam ochotę całować ślady twoich stóp, oddychać tym samym tlenem- mówił, a ja  zaczęłam się śmiać
- Bardzo dużo dzisiaj wypiłeś? - zapytałam, a on znowu posłał mi ten łobuzerski uśmiech
- Tylko kropelkę- odparł i pocałował mnie w policzek.
- Cieszę się, że cię mam... Mężusiu- odparłam przeczesując palcami jego włosy
- O, a jak ja się cieszę żoneczko- odparł i wskoczył cały pod kołdrę po chwili wciągając mnie za sobą.

# Od Autorki

Nowe opowiadanie. Tak jak obiecałam.

Mam nadzieję, że spodoba wam się tak jak inne fanfiction, które pisałam.

No to co? Dawajcie gwiazdki i komentujcie.

Mam nadzieję, że lubicie także Jackoba i Nessie 😊😊😊

Pozdrawiam

Roxi

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top