Podziękowania i cukierki

jest 12.07.2024, a wczoraj wieczorem przekopiowałam epilog z docsów na wattpada. sick.

Dla tych co tylko po poczęstunek: proszę, ciasteczka i proziaki. Proziaki to chlebek sodowy jak ktoś nie wie, bardzo pyszny, 3silmarille/10, właśnie zobiłem na obiad. Łapcie i zmykajcie, smacznego.

🍭🍬🍫🎂🍪 [jak wattpad nie prześle emotek to go zjem]

Przy drzwiach jest wybielacz dla potrzebujących! Krople żołądkowe też się znajdą gdzieś obok.

A skoro dzieciaki już poszły, to ja otwieram szampana i zaczynam litanię oraz podziękowania. Można skipnąć i przejść na koniec, bo tam zostawiłam inne zakończenia oraz pomysły.

Pisanie tego ficzka zajęło mi

cóż, długo; jeszcze biorąc pod uwagę utworzenie samego pliku w docsach [4 stycznia 2021]. połowę ludzi w tym czasie już zapewne usunęło wattpada, ale należą im się i tak podziękowania.

po pierwsze; dziękuję pewnemu szamanowi że mi powiedział "napisz glorek x oc" na taki mój krótki rancik. szaman nie przeczytał tego cholerstwa nigdy, ale dzięki.


po drugie; dziękuję pewnej osobie która 2,5 lat temu napisała mi pod prologiem tej książki "to już za miesiąc, trzymam na słowo" odpowiadając na moje "miłego śniegu, widzimy się za rok!" na końcu rozdziału. dzięki wielkie, chociaż pewnie już nie żyjesz. znając moje życie to bym pisanie tego olała już wtedy.

po trzecie; dziękuję wszystkim za komentarze. tym co chyba jeszcze żyją; dzięki fef, dzięki kochanie, dzięki helislote. dałabym wam order ziemniaka gdybym takowy miała pod ręką, ale może podziękowania wystarczą. dziękuję też tym co kiedyś czytali a już ich nie ma; a także tym co dopiero będą czytać. dzięna, jesteście wielcy.

dziękuję też tej osobie again uwu. wiesz kim jesteś.


a także wszystkim co byli zmuszeni do czytania mojej gadaniny na temat tego fanficzka.

kocham was.

jako, że pisanie tego zajęło mi długo [zbyt długo] to pierwsze rozdziały się różnią od ostatnich. a jako, że ostatnich się boję, to tych pierwszych tym bardziej. jasne, pisanie tego wiele mnie nauczyło -- od ilości resreachu [części wiadomości nawet nie miałam okazji przekazać, niestety :(], przez tworzenie postaci, aż do jakiegoś tam polepszenia moich marnych umiejętności pióra. ale jednocześnie ała.

reasumując: jestem z siebie cholernie dumna. ale równocześnie chyba nie będę się kwapić do poprawy tego ficzka. cudem będzie jeśli 100 dni przed maturą wyciągnę flaszkę z barku atara, zamknę się w szafie i to przeczytam.

cóż, cholera, nie wiem. nie wiem co mogę więcej napisać.

może po prostu przejdę do randomowych żarcików na temat tego ficzka co napisałem i rzucę innymi pomysłami na niego wygrzebanymi z różnych miejsc w docsach.



nisfinwe do mnie zawsze kiedy pisałam [literalnie każdy moment] w tym ficzku i myślałam "haha ale debil, zaraz z tego rowerka spadnie >:D":

[kojarzycie ten nowy trend z atrist vs oc co się kręcą na karuzeli?? ja vibuje do 'syrenix, con il potere di syrenix' a ona chce mnie udusić]
[dobrze że to ja mam tutaj władzę i mogę powiedzieć 'chciała mnie udusić i prawie tego dokonała, ale dzięki prawom fizyki i karuzeli, która zaczęła się obracać szybciej, to spadła i swą twarz majestatycznie rozwaliła']

o, tutaj jeszcze zdjęcie kiedy opisywałam wojnę z angmarem xd nie wiem czy kiedyś nie wysyłałam, ale anyway.

ye, bardzo się to rozjechało.


alternative endings/timeline/idk:

>w wersji jeszcze przed "glorek x oc" nisfinwe miała brać udział w wojnie gniewu. miała naskczyć na earendila że ukradł silmarila, potem dołączyć się do pokonanie balroga, a na końcu jakoś przyłączyć się do mae & maglora kiedy ci kradli pozostałe silmarile i obserwować jak jeden ginie a drugi stwierdza że chce zamieszkać nad morzem do końca życia. a potem wrócić do valinoru.

miała wtedy mieć też jakieś straszne anger issues, bo w notatkach jest "rozwaliła ze złości kuźnię ojca" ??????? jak dobrze że tutaj miała bonknięcia od glora i się z czasem ogarnęła.

>a to chyba coś co chciałam napisać kiedyś na boku. stworzone gdzieś w połowie tego ficzka, cytuję.

"gdzie melkor jednak zabrał ze sobą nisfinwe. udaje jej jednak się uciec, trafia do gondolinu [a może melkor chciał jeszcze się zabawić jej uczuciami], poznaje glora, żeni się z nim i mamy upadek."

trochę edgy i trochę nie ma sensu. nabrałoby gdybym to obmyśliła bardziej może.

>o, jeszcze moja ulubiona wersja. zastanawiałam się nad nią a nad tym zakończeniem, ale ostatecznie stwierdziłam że to lepsze, bo w tamtej zbyt długo by się przypadkowo wzajemnie friendzonowali. 

nisfinwe tutaj przeżywa, a część wydarzeń dzieje się w samym LOTR.

"przed wejściem do morii jest zabawna scenka gandalfa z nisfinwe (nie jedzie z nimi na wyprawę, ale stwierdza że poczeka przed wejściem) z "let me join you" "no way go back" "you don't know the password :smirkcat:" "i will find it on my own". gandalf wkurwiony próbuje przez godziny zgadnąć a ta się śmieje. potem z wkurzonym gandalfem walczy z balrogiem, she lives, widzi palantira u saurmana "DAJ MI TO". a na końcu, ze zmęczonym chłopakiem, który dogoniłby ją po czasie, bierze po pijanemu ślub w rohanie."

obok dopisek 'nie chciało mi się tyle czekać na ich ślub, więc stwierdziłam że poczekają jeszcze dłużej', stworzony chyba po czasie?? wtedy sam jej koniec miał być coś w stylu: glor przybywa. >elo żyjesz. ej nie umieraj :( <nie kochaj zmarłej kobiety. i zdech. ale się nad nimi zlitowałam.


końcowy dokument w docsach prezentuje się tak [ze skasowanymi już notatkami, więc czyściutko].

sick. ale słów mało, jak porównam do ficzków na ao3, nie napracowałam się za wiele.

co mogę powiedzieć więcej: dziękuję za dotrwanie do końca tej długiej podróży, mam nadzieję że nic was po tym nie boli. a jak boli to sorki not sorki.

powodzenia w życiu. i pamiętajcie o zdrowiu, bo zdrowie jest najważniejsze. a nawet jak jesteście elfami i nie chorujecie to uważajcie, bo ręka to wam już nie odrośnie.

dobranoc.

axxq fenek out (out (out))

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top