14.
Następnego dnia obudziło mnie słońce wpadające przez okno. Szybko odwróciłem głowę i otworzyłem oczy. Myślałem, że zobaczę Shelby leżącą obok mnie, ale nikogo tu nie było. Usiadłem na łóżku i po chwili przypomniałem sobie, że spałem w Horly u Mercy. Wygramoliłem się z kołdry i stanąłem na podłogę. Przeciągnąłem się i zabrałem do ręki telefon. Zegar wskazywał dziesiątą zero trzy i wiedziałem, że mam przerąbane. Powinienem być w pracy przynajmniej trzy godziny temu. Odblokowałem telefon i zobaczyłem trzy nieodebrane połączenia od Liam'a, pięć od szefa i jedenaście od Shelby. Wystukałem szybką wiadomość do Liam'a by przekazał szefowi, że wezmę nocną zmianę. Zrzuciłem ciuchy Louis'a i założyłem swoje. Schowałem telefon do kieszeni i złożyłem ubrania oraz pościeliłem łóżko. Zostawiłem rzeczy na łóżku i wyszedłem z pokoju. Zbiegłem na dół i znalazłem swoje buty. Chciałem je założyć, ale czyiś głos mnie zatrzymał.
- Mercy już wstałaś?! - to na pewno był Louis. Odwróciłem się i zobaczyłem jak wchodzi do korytarza ze zmarszczonymi brwiami. - Co Ty tu robisz? - syknął.
- J-ja...
- Pomógł mi. - usłyszałem za swoimi plecami. Mercy zeszła po schodach i stanęła obok mnie.
- Boże, co Ci się stało? - złapał ją za ramiona.
- Nic takiego, naprawdę. - westchnęła. Chłopak spojrzał na mnie, a ja kiwnąłem głową.
- Dzięki, Niall. - powiedział.
- Nie ma za co, naprawdę. - odparłem. - Przepraszam, ale muszę wracać, jestem już spóźniony do pracy. - powiedziałem.
- Zrób sobie wolne. - powiedziała Mercy.
- Nie mogę, biorę nocną zmianę. - wytłumaczyłem i przykucnąłem, żeby założyć buty.
- Czyli dzisiaj się nie spotkamy? - spytała, a ja uśmiechnąłem się lekko.
- Nie, dziś moje miejsce to komisariat. - powiedziałem i zawiązałem drugiego buta. Podniosłem się i poprawiłem swoją koszulkę. - Dzięki za przenocowanie.
- Dzięki za pomoc. - powiedziała brunetka. Uśmiechnąłem się i wyszedłem z jej domu. Znalazłem kluczyki w swoich spodniach i otworzyłem samochód. Wsiadłem do środka i odpaliłem silnik. Nawróciłem na podjeździe Mercy i ruszyłem w stronę Londynu. Shelby na pewno zrobi mi awanturę, wiec jakoś specjalnie nie spieszyłem się do domu. Usłyszałem dźwięk telefonu, więc wyciągnąłem go z kieszeni i zacząłem się irytować, ponieważ myślałem, że to ''DW''.
Od Liam: załatwione stary, gdzie Ty w ogóle jesteś?
Do Liam: w Horly, już wracam
Od Liam: byłeś u Mercy?
Od Liam: tak, pogadamy później, ok? prowadzę
Od Liam: okay
Zablokowałem telefon i rzuciłem go na miejscu pasażera. Nie miałem ochoty na marudzenie Shelby i zastanawiałem się nad wróceniem do Horly, ale ego nie zrobiłem. Musiałem wrócić i przygotować się do pracy. Jakoś zniosę awanturę Shelby, nie raz ją przerabiałem.
Czterdzieści minut później parkowałem pod blokiem, w którym mieszkam. Wyciągnąłem kluczyki ze stacyjki i wysiadłem z samochodu zabierając dokumenty i telefon. Zamknąłem auto i ruszyłem w stronę klatki. Otworzyłem drzwi i przepuściłem w nich moją sąsiadkę, która akurat wychodziła na spacer ze swoim psem. Podziękowała mi, a ja się uśmiechnąłem i wszedłem do środka. Wszedłem na odpowiednie piętro i odetchnąłem głęboko. Nacisnąłem klamkę i wszedłem do środka. Ściągnąłem buty i położyłem kluczyki i dokumenty na szafce w korytarzu. Wszedłem do salonu, gdzie na kanapie siedziała Shelby. Wpatrywała się w wyłączony telewizor, miała ręce skrzyżowane na klatce piersiowej, a jej usta były zaciśnięte w wąską linie.
- Siedziałaś tak całą noc? - spytałem, trochę rozbawiony. Odwróciła się w moją stronę z morderczym wzrokiem.
- Gdzieś ty był? - warknęła.
- Raczej Cię to nie interesuje. - powiedziałem.
- Byłeś u niej, prawda? - spytała, a ja usiadłem na kanapie i włączyłem telewizje. - Odpowiedz!
- Tak, byłem u niej, bo nie chciałem Cię słuchać, i teraz też nie chcę! - krzyknąłem. - Nie zdradzam Cię, rozumiesz?! Kocham Cię, inaczej bym się z Tobą nie zaręczył i nie planował wspólnej przyszłości! - wrzasnąłem. Brunetka nic nie mówiła, tylko wpatrywała się we mnie.
- Rozumiem. - szepnęła po chwili. - Przepraszam.
- Chciałem jej tylko pomóc. - odparłem.
- Wiem. - powiedziała. - Kocham Cię.
- Też Cię kocham. - szepnąłem, a po chwili połączyłem nasze wargi w pocałunek. Usłyszałem dzwonek telefonu, więc niechętnie odsunąłem się od Shelby i wyciągnąłem go z kieszeni.
Od Nieznany: odliczaj dni do naszego spotkania, zostało ich sześć - DW xx
XXXX
Już nie długo dowiemy się kim jest DW, kto się cieszy?
Wiecie, planuję drugą część tego, chcielibyście?
Marcelina x
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top