04.
Następnego dnia zrobiłem sobie wolne w pracy i pojechałem do Horly. Musiałem wyciągnąć informację od Mercy, ale nie wiedziałem, gdzie dokładnie mieszka. Zatrzymałem się dokładnie w tym samym miejscu co wczoraj i zacząłem się rozglądać. Nikt tędy nie przechodzi, więc postanowiłem zostawić samochód i ruszyć wzdłuż ulicy i ją znaleźć. Wjechałem samochodem na krawężnik i wysiadłem z niego. Zamknąłem samochód i ruszyłem w kierunku, w którym wczoraj poszła niska brunetka. Schowałem dłonie do kieszeni bluzy, ponieważ trochę wiało. Nagle zobaczyłem znajomy kolor tęczówek. Szybkim krokiem podszedłem do chłopaka i położyłem dłoń na jego ramieniu, ponieważ zdążył się odwrócić. Chłopak odwrócił się i spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.
- Wiesz, gdzie znajdę Mercy Tomlinson? - spytałem.
- A co? Z policji jesteś? - prychnął. Wyciągnąłem swoją odznakę, a chłopakowi zrzedła mina. - Mieszka zaraz za zakrętem. - wskazał dłonią. - Ale wątpię, że ją zastaniesz, miała jechać do Londynu. - wyjaśnił.
- Dzięki. - mruknąłem. Wyminąłem chłopaka i ruszyłem dalej chodnikiem. Skręciłem w lewo i zobaczyłem niską brunetkę, która była na podjeździe z wysokim brunetem i grała w koszykówkę. Miała na sobie za dużą czarną bluzę, włosy związane w kucyka, jej nogi opinały czarne rurki, a na stopach białe buty firmy Adidas. Podszedłem bliżej i skrzyżowałem ręce na klatce piersiowej. Nagle brunet się odwrócił i podniósł lewą brew do góry.
- Szuka Pan kogoś? - spytał niezbyt miłym głosem. Mercy się odwróciła i od razu na jej twarzy pojawił się chytry uśmieszek. Umieściła piłkę pod pachą i stanęła obok chłopaka.
- Witam oficerze. - powiedziała.
- Musimy porozmawiać. - powiedziałem.
- Przecież wszystko wczoraj powiedziałam. - mruknęła.
- Wydaję mi się, że wiesz coś więcej. - odparłem.
- Dobra. - westchnęła. - Zaraz wrócę. - zwróciła się do chłopaka. Podała mu piłkę i podeszła do mnie. - Chodź. - powiedziała i ruszyła w dół ulicy, a ja zaraz za nią. - Co chcesz wiedzieć? - spytała.
- Myślę, że wiesz jak ona wygląda. Im szybciej to powiesz, tym lepiej dla wszystkich. - powiedziałem.
- Wiem tylko, że jest dziewczyną, mówią na nią Dangerous i to wszystko. Nigdy nie widziałam jej na oczy. - powiedziała.
- Wiedz, jeżeli kłamiesz, możesz być za to karana, a chyba nie chcesz zostawić swojego chłopaka. - warknąłem.
- Chłopaka? - zatrzymała się. Zmarszczyłem brwi i odwróciłem się w jej stronę.
- No chyba nie powiesz mi, że ten koleś, z którym grałaś w kosza to Twój kolega. - prychnąłem.
- To mój brat. - zaśmiała się. - A ten koleś, z którym mnie wczoraj widziałeś to mój przyjaciel i wiem, że to on wygadał Ci gdzie mieszkam.
- Jak on się nazywa? - spytałem.
- Zayn, tyle powinno Ci starczyć. - warknęła. Odwróciła się i ruszyła w kierunku swojego domu.
- Mercy! - krzyknąłem, ale się nie zatrzymała. - Stój jak do Ciebie mówię! - syknąłem i złapałem ją za ramię.
- Nie jesteś moim ojcem, żeby mówić mi co mam robić. - odparła. - A teraz mnie puść. - warknęła. - Nie słyszałeś? Puść mnie. - powiedziała, gdy nadal ją trzymałem. Puściłem jej ramię, a ona odwróciła się i biegiem ruszyła do domu. Westchnąłem ciężko wiedząc, że jestem w kropce. Mercy nie kłamała, widziałem to po niej. Musiałem jeszcze porozmawiać z jej przyjacielem, może on będzie coś wiedział. Ruszyłem w kierunku, gdzie ostatni raz go widziałem. Był w tym samym miejscu i rozmawiał z kimś przez telefon. Między palcami zobaczyłem papierosa, którego po chwili przystawił do ust. Zakończył rozmowę i schował telefon do kieszeni.
- Zayn, możemy pogadać? - podszedłem do niego.
- Skąd znasz moje...Mercy. - warknął. - Czego chcesz? - spytał niemiło.
- Musisz odpowiedzieć mi na kilka pytań. - powiedziałem. - Znasz kogoś takiego jak Dangerous?
- Kto by jej nie znał. - prychnął.
- Co o niej wiesz? - spytałem.
- To samo co wszyscy. - wywrócił oczami. - Zwabia facetów, zabija i zostawia znak ''DW''.
- Czyli nie wiesz jak wygląda?
- A nie powiedziałem ci tego przed chwilą? - warknął. - Jeżeli to wszystko, to żegnam, śpieszę się. - powiedział i odwrócił się. Odszedł ode mnie, a ja westchnąłem ciężko. Jestem w punkcie wyjścia. Usłyszałem dźwięk telefonu i byłem przekonany, że to Shelby, ale się pomyliłem.
Od Nieznany: jesteś zarazem tak blisko, a jednak daleko - DW xx
XXXX
Jeszcze jeden :)
Marcelina x
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top