03.

Czekałem na Mercy już godzinę. Shelby wydzwaniała do mnie, pisała, a ja tłumaczyłem jej, że jestem w pracy. Westchnąłem ciężko i zablokowałem telefon po kolejnej wiadomości od mojej narzeczonej. W końcu drzwi się otworzyły i z gabinetu wyszła Mercy. 

- W końcu. - warknąłem. 

- Nie moja wina, że znam tylko jej pseudonim. - wywróciła oczami. 

- Chodź, zawiozę Cię. - powiedziałem i wstałem z krzesła. Ruszyłem w kierunku wyjścia i czułem, że jej wzrok wypala mi dziurę w plecach. - Idziesz? - spytałem i zatrzymałem się, a po chwili poczułem jak coś uderza mnie w plecy. Odwróciłem się i zobaczyłem brunetkę, która rozmasowuję  swoje czoło. 

- Mogłeś uprzedzić. - warknęła. Zaśmiałem się i odwróciłem w kierunku samochodu. Otworzyłem drzwi i wsiadłem do pojazdu. Mercy wsiadła chwilę później i od razu zapięła pasy. Odpaliłem silnik i wyjechałem z parkingu

- To gdzie mieszkasz? - spytałem i spojrzałem na nią kątem oka. 

- Horly. - odpowiedziała. 

Czterdzieści minut drogi w jedną stronę, super. 

- Co zrobisz, gdy znajdziesz Dangerous? - spytała w pewnym momencie. 

- Raczej nie powinnaś tego wiedzieć. - powiedziałem i skręciłem w lewo na skrzyżowaniu. Minęliśmy klub, pod którym był karawan, policja i tłum ciekawych osób. Pokręciłem głową i przeniosłem wzrok z powrotem na drogę. 

Czterdzieści minut później wjechałem do małego miasteczka zwanego Horly. W duchu skakałem ze szczęścia, że w końcu tu dojechałem i mogę wracać do domu. 

- Zatrzymaj się. - odezwała się nagle. Zahamowałem gwałtownie i cieszyłem się, że nikt za mną nie jechał. 

- Co? Co się stało? - spytałem zdezorientowany. 

- Ja...nic. Musze już iść. - powiedziała i odpięła szybko pas.

- Mercy, o... - nie zdążyłem dokończyć, bo dziewczyna wyszła z samochodu. Obserwowałem ją i po chwili podszedł do niej chłopak w czarnym kapturze. Było ciemno, ale widziałem jego twarz, ponieważ stali pod latarnią. Spod kaptura wystawały czarne kosmyki włosów, a jego brązowe oczy były widoczne nawet z takiej odległości. Rozmawiali przez chwilę, dopóki chłopak nie odszedł. Mercy odwróciła się w stronę mojego samochodu i puściła mi oczko, po czym szybkim krokiem odeszła. Westchnąłem ciężko i wyciągnąłem telefon z kieszeni. - Halo? - spytałem. 

- Niall, gdzie jesteś? - spytała Shelby.

- W Horly, zaraz będę w domu. - powiedziałem.

- Co robisz w Horly? - wypytywała.

- Musiałem kogoś odwieźć. - odpowiedziałem. 

- Wracaj szybko, Harry nas odwiedził. - powiedziała, a ja uśmiechnąłem się lekko. Rozłączyłem się i rzuciłem komórkę na miejsce pasażera. Zawróciłem na czyimś podjeździe i ruszyłem w kierunku Londynu. Włączyłem radio i słuchałem wiadomości. Świat obiegła już sprawa z zabójstwem w klubie dzisiejszego wieczoru. Po chwili wiadomości się skończyły i zaczęła się piosenka. Wystukiwałem jej rytm na kierownicy i uważnie słuchałem słów. 

''Somethin' 'bout you makes me feel like a dangerous woman/Coś w Tobie sprawia, że czuję się jak niebezpieczna kobieta''

Ona jest wszędzie. 

Godzinę później dojechałem pod mój blok. Wysiadłem z samochodu i zamknąłem go. Wszedłem do klatki i wbiegłem na odpowiednie piętro. Nacisnąłem klamkę i okazało się, że drzwi są otwarte. Wszedłem do środka i usłyszałem charakterystyczny śmiech mojego najlepszego przyjaciela. Uśmiechnąłem się i zdjąłem buty oraz kurtkę. Wszedłem do salonu i Harry od razu poderwał się z kanapy. Podszedł do mnie i przytulił mnie na przywitanie. 

- Dobrze Cię widzieć, przyjacielu. - powiedział. 

- Ciebie również. - uśmiechnąłem się. Harry wrócił na swoje miejsce, a ja usiadłem obok Shelby i cmoknąłem ją w usta.

- Słyszałem, że seryjny morderca znów zaatakował. - powiedział brunet. 

- Tak, dzisiaj w klubie zostało znalezione ciało, ale jesteśmy o jeden krok do przodu. Znamy pseudonim tej osoby. - wyjaśniłem. 

- Kogo odwoziłeś do Horly? - spytała nagle Shelby. 

- Świadka, który pomógł nam w odnalezieniu pseudonimu. - wyjaśniłem. - Muszę znaleźć Dangerous szybciej niż ona zaatakuję ponownie. 

XXXX

Widzę w komentarzach, że spodobało wam się opowiadanie. 

Marcelina x 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top