dwa


-Panie Jeon! - pisnął pijany Taehyung, rzucając się komisarza.

-Zna pan tego młodzieńca? - spytała zdziwiona właścicielka baru.

-Dzieciak się przyczepił i odczepić nie chce. - wytłumaczył policjant.

-Dobrze.

-Więc co się stało? - spytał zmęczony i wkurwiony Jeongguk.

-Ktoś zamówił temu młodzieńcowi piwo i całą butelkę wisky. Sprawca uciekł, a chłopak nie chce powiedzieć, kto to był.

-Dobrze. Zabiorę go ma komendę i tam z nim wszystko wyjaśnię. Do widzenia.

-Do widzenia.

-Chodź, Taehyung.

-Nie. - Jeon przyciągnął go do siebie i zniżył się do jego ucha.

-Jeśli pójdziesz ze mną, zrobię z tobą rzeczy, których do tej pory te pizdy na komendzie się nie odważyły. - warknął mu władczo do ucha.

-Miło się z panią rozmawiało! - pisnął nastolatek i pognał go radiowozu.

Błędem Jeongguka było to, że dał dzieciaka do przodu.

Młodszy nieustannie gładził udo i krocze Jeona, a tamten myślał, że coś go strzeli.

******

-To teraz... Usiądź.

-Obiecałeś mi coś. - mruknął Kim.

-Żebyś ze mną poszedł.

-Dupek. - warknął Taehyung i wybiegł z komisariatu, żeby pobiec do parku. Tam usiadł na ławce i zaczął płakać.

On tylko chciał odzyskać swojego chłopaka. A Jeon omotany pomógłby mu. Czy on tak wiele wymaga?!

-Taehyung? - nastolatek usłyszał głos Jina. - Czemu płaczesz? - zmartwiony szesnastolatek przytulił go.

-Cz-czemu M-Minho w-ybrał na-rkotyki? Cz-czemu mnie nie posłuchał?

-Aish Taehyungie nie płacz... Minho był głupi, a ty powinieneś nie iść w jego ślady i odstawić wszelkie używki.

-To jest trudne hyung... Za trudne dla mnie. - westchnął i otarł łzy. - Ciągle mam takie uczucie, że brakuje mi czegoś. Jakiejś cząsteczki mnie. To okropne. - warknął na końcu, odwracając wzrok od starszego.

-Myślę, na pierwszy krok powinienweś postawić tego poljcjanta. Jak tam mu? J...? - próbował przypomnieć sobie jego imię.

-Jeongguk. - powiedział młodszy.

-Ah tak! Jeongguk! - wykrzyknął, a Tae tylko przewrócił oczami. - Powinieneś go przeprosić i wytłumaczyć mu, jaki był powód twojego głupiego zachowania, no i oczywiście obiecać poprawe. Bo kto jak kto, ale ja widze, że strasznie lubisz trafiać do jego pokoiku. - uśmiechnął sie głupkowato starszy.

-Przestań. - fuknął. - Do niczego nie doszło... - spuścił głowę w dół, przypominając sobie, jak macał komendanta po udzie, czy pocałował go.

-Jasne. Kłamać to se możesz swojej matce. A teraz, jeśli chcesz spać w jakimś mniej więcej czystym miejscu, to chodź za mną, bo ja cię prosić nie będę. - powiedział, podążający już w kierunku wyjścia Jin.

******

Tej nocy Taehyung nie zmrużył nawet oka. Ciągle myślał o tym, czy udać się na komendę, czy jednak zostać i spróbować, nie rozpierdolić jakiegoś baru i nie upić się do nieprzytomności...

a/n kolejny <3

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top