5. Sooyeon


Wściekła wyszłam z klasy, zaraz po tym jak lekcja się skończyła. Nie mogłam uwierzyć, że już pierwszego dnia w nowej szkole udało mi się zapracować na karę. Czy to możliwe, że to wszystko jest moją winą? Nie mogłam przestać złościć się na siebie za to, że w ogóle zgodziłam się na ten głupi pomysł. Ale jeszcze bardziej złościłam się na Sunghoona, który to wszystko zaproponował.

Wchodząc do szkoły tego ranka, miałam nadzieję, że będzie to normalny dzień. Że uda mi się wtopić w tłum, pozostać niezauważoną, ale los miał dla mnie inne plany. I teraz, zamiast skupiać się na lekcjach, myślami byłam przy nadchodzących dodatkowych godzinach z nauczycielką, która nie wyglądała na osobę, która odpuszcza łatwo. Jakby tego było mało, nie mogłam wyrzucić z głowy naszego małego incydentu z wymianą kartek. Co ona z nimi zrobiła? A co, jeśli zacznie je czytać?

Z każdym krokiem czułam, jak moja złość rośnie, a frustracja wzbiera we mnie. Jak to możliwe, że już pierwszego dnia wszystko zaczyna się walić? Jak mam przetrwać cały rok, jeśli już teraz czuję, że tracę grunt pod nogami?

Zatrzymałam się na chwilę przed drzwiami do następnej klasy, próbując zapanować nad emocjami. Wzięłam głęboki oddech, wmawiając sobie, że muszę być silna, że nie mogę pozwolić, by to wszystko mnie przerosło. Wiedziałam, że muszę jakoś przetrwać ten dzień, ale w głębi duszy czułam, że nic nie będzie już takie samo.

- Kogo chcesz zabić już pierwszego dnia w szkole, Soo? - usłyszałam rozbawiony głos kuzyna za sobą.

- Pewnie Sunghoona- pośpieszył mu z odpowiedzią Jake, który szybko podążył za mną do następnej klasy- razem zapracowali na pierwszą ich w życiu karę w murach szkolnych. Nawet z Jay'em nigdy to się nie udało pierwszego dnia i to na pierwszej lekcji. Pobiliście nasz rekord!

Jake nie mógł przepuścić okazji, by mnie podrażnić. Miałam wrażenie, odkąd go poznałam, że zawsze miał w zanadrzu jakiś komentarz, który pasował do każdej sytuacji. Posłałam mu mordercze spojrzenie, starając się przekazać mu, jak bardzo nie jest mi teraz do śmiechu. On jednak zdawał się tym nie przejmować i nadal się uśmiechał, jakby cała sytuacja była dla niego świetną zabawą.

Nie byłam w stanie w pełni się odprężyć, myśląc o tym, co czeka mnie w domu. Moi rodzice zawsze mieli wobec mnie ogromne oczekiwania. Od najmłodszych lat byłam wychowywana w duchu perfekcjonizmu, co oznaczało, że każda porażka, nawet najmniejsza, była analizowana z przesadną dokładnością. Już widziałam ich surowe spojrzenia, gdy dowiedzą się, że pierwszego dnia w nowej szkole wylądowałam na dodatkowych godzinach z nauczycielką. Nie chciałam zawieść ich po raz kolejny.

- Jake, to nie jest śmieszne - powiedziałam, starając się, by mój głos zabrzmiał jak najbardziej stanowczo. - Mam już dość tego dnia, a wy jeszcze dolewacie oliwy do ognia.

Jake wzruszył ramionami, jakby nic sobie nie robił z mojego upomnienia, ale Heeseung spojrzał na mnie z większym zrozumieniem.

- Soo, nie martw się tak - powiedział spokojnie. - Wiem, że twoi rodzice mogą być surowi, ale to tylko pierwszy dzień. Poradzisz sobie.

Heeseung próbował mnie pocieszyć, ale jego słowa niewiele zmieniły. Wiedziałam, że ma rację - to był tylko pierwszy dzień, ale z każdą chwilą coraz bardziej obawiałam się, co czeka mnie po powrocie do domu.

- Och... W takim razie zapraszam dzisiaj do mnie, Hee - rzuciłam sarkastycznie, choć w głębi duszy chciałam, żeby faktycznie tam był i wspierał mnie w razie potrzeby.

Heeseung uśmiechnął się, ale jego spojrzenie zdradzało pewien niepokój.

- Myślę, że ciocia z wujkiem nie chcą mnie widzieć po tym, jak przyprowadziłem cię do domu z imprezy - odpowiedział, starając się rozluźnić atmosferę, ale ja wiedziałam, że ten żart był bliski prawdy.

Zacisnęłam usta, próbując nie myśleć o tym, jak rodzice zareagowali, gdy wróciłam do domu w takim stanie. Wiedziałam, że muszę się uspokoić i skupić na przetrwaniu tego dnia w szkole, ale myśl o rozmowie z nimi była jak ciężar, który coraz bardziej mnie przygniatał.

- No cóż, nie powiem, że cię nie rozumiem - mruknęłam, próbując ukryć swoje obawy za sarkazmem. - Ale tak czy inaczej, muszę stawić temu czoła sama. Dzięki, Hee.

Heeseung zaśmiał się, a ja poczułam, jak frustracja narasta we mnie jeszcze bardziej. Jego śmiech był jak sól na ranę, przypominając mi, jak absurdalna była cała ta sytuacja. Zawsze starałam się być tą odpowiedzialną, unikać kłopotów, a teraz? Pierwszy dzień w nowej szkole i już wpakowałam się w takie problemy.

- Nie mogę w to uwierzyć, że akurat tobie musiało się to przytrafić - dodał, jakby cała sytuacja była żartem.

Spojrzałam na niego z mieszanką irytacji i bezsilności. Wiedziałam, że nie miał złych intencji, ale nie mogłam się powstrzymać od poczucia, że cała ta sytuacja jest kompletnym absurdem.

- No cóż, życie bywa ironiczne - odparłam, próbując brzmieć bardziej obojętnie niż się czułam. - A teraz przepraszam, muszę jakoś przetrwać kolejne lekcje, zanim się kompletnie załamię.

Odwróciłam się od nich, próbując zapanować nad narastającym napięciem. W głowie wciąż krążyły mi myśli o tym, jak poważnie rodzice potraktują moje dzisiejsze "osiągnięcia". Wiedziałam, że muszę zebrać się w sobie i przetrwać ten dzień, ale coś mi mówiło, że to dopiero początek moich problemów.

Reszta lekcji minęła spokojnie, choć napięcie między mną a Sunghoonem było wyczuwalne. Trzymał się na dystans, jakby doskonale zdawał sobie sprawę, że jestem wściekła. W klasie panowała cisza, a ja próbowałam skupić się na zadaniach, choć myśli wciąż krążyły wokół porannego incydentu.

Z każdą minutą moja złość zaczynała się powoli ulatniać, zastępowana przez rosnącą frustrację i zmęczenie. Wiedziałam, że muszę to jakoś przepracować, bo ta cała sytuacja z Sunghoonem i naszą udawaną relacją mogła okazać się znacznie bardziej skomplikowana, niż przypuszczałam.

Gdy zadzwonił ostatni dzwonek, poczułam ulgę, choć świadomość, że czeka mnie jeszcze kara po lekcjach, skutecznie ją tłumiła. Szybko zebrałam swoje rzeczy i wyszłam z klasy, starając się unikać wzroku Sunghoona. Wiedziałam, że wcześniej czy później będziemy musieli porozmawiać, ale na razie potrzebowałam chwili dla siebie, by ochłonąć i zastanowić się, jak to wszystko rozegrać.

- Długo jeszcze zamierzasz się dąsać? Chciałbym przypomnieć, że to nie tylko moja wina- usłyszałam głos Sunghoona, gdy czekałam pod klasą, w której mieliśmy odbyć karę.

Odwróciłam się, starając się kontrolować swoje emocje. Wzrok Sunghoona był mieszanką niepewności i zmartwienia, ale ja miałam wrażenie, że jego ton wcale nie pomagał w poprawie mojego humoru.

- Chciałabym przypomnieć, że to ty wpadłeś na ten genialny pomysł- odpowiedziałam chłodno, choć starałam się, by mój głos brzmiał spokojnie.

- Jednak nie sądziłem, że będziesz tak głupia, by kontynuować to po pierwszym ostrzeżeniu pani Kim - odparł, a w jego tonie dało się wyczuć nutkę rozczarowania.

Jego słowa sprawiły, że poczułam w sobie falę gniewu. Byłam już wystarczająco zestresowana sytuacją i jego komentarz tylko dolał oliwy do ognia.

- Wiesz co? - rzuciłam z wściekłością, nie starając się już ukrywać swoich emocji. - Twoje komentarze są naprawdę nie na miejscu. Tak, zgodziłam się na ten pomysł, ale nie musisz dodatkowo mnie dołować!

Sunghoon otworzył usta, jakby chciał coś powiedzieć, ale zamknął je ponownie. Spojrzał na mnie z lekkim zdziwieniem, jakby nie spodziewał się, że moje emocje wybuchną w taki sposób.

- Naprawdę, nie miałem zamiaru cię zranić - powiedział cicho, ale w jego głosie można było wyczuć nutę zmartwienia.

- No, to chyba dobrze, że przynajmniej coś cię obchodzi - odparłam, próbując opanować swoje wkurzenie. - Chociaż teraz lepiej zacznijmy tę karę, zanim jeszcze bardziej się zdenerwuję.

- Módlcie się lepiej, żebyście to mnie nie zdenerwowali. Jeśli to zrobicie to nie wyjdziecie z tej szkoły do wieczora- powiedziała nauczycielka, gdy wyszła z sali, w której mieli spędzić najbliższe godziny. Wskazała dłonią pomieszczenie w geście zaproszenia nas do środka- a teraz zapraszam.

Z ciężkim sercem ruszyłam w stronę drzwi, które wskazała nauczycielka. Sunghoon podążył za mną, ale oboje zachowaliśmy milczenie. Atmosfera między nami była napięta, a każdy krok w stronę sali wydawał się jeszcze bardziej obciążać moje myśli.

Weszliśmy do środka, a nauczycielka zamknęła za nami drzwi. W pomieszczeniu panowała cisza, a jedyne dźwięki dochodziły z zewnątrz - odgłosy odległych rozmów uczniów i stukanie ich butów o podłogę. Usiadłam przy jednym z biurek, a Sunghoon zajął miejsce obok mnie, chociaż wyczuwałam, że starał się zachować dystans.

- Macie godzinę, by skończyć te zadania - powiedziała nauczycielka, wręczając nam stos kartek. - Upewnijcie się, że robicie to dokładnie. Nie będę tolerować żadnych błędów.

Odebrałam kartki, a Sunghoon jedną z nich przejrzał pobieżnie, po czym wziął długopis i zaczął pracę. Ja jednak przez chwilę nie mogłam się skupić. Moje myśli wciąż krążyły wokół tego, co się wydarzyło. Złość powoli ustępowała miejsca frustracji i poczuciu winy.

- Ej, Soo- usłyszałam szept Sunghoona.

Zaskoczona, spojrzałam na Sunghoona, który wciąż wpatrywał się w swoją kartkę, ale jego długopis był nieruchomy. Zdecydowanie coś chciał powiedzieć.

- Co? - zapytałam cicho, starając się, żeby mój ton był neutralny, choć wciąż czułam resztki gniewu.

Sunghoon zawahał się przez chwilę, po czym odwrócił się do mnie, unosząc wzrok. Jego twarz była poważna, a w oczach dostrzegłam coś, czego wcześniej nie zauważyłam - szczere przeprosiny.

- Wiem, że przesadziłem - szepnął, zerkając na drzwi, by upewnić się, że nauczycielka nie wróciła. - Naprawdę nie chciałem cię urazić, po prostu... Sam nie wiem, czemu to powiedziałem. Może byłem zdenerwowany. Ale chciałem cię przeprosić.

Jego słowa sprawiły, że poczułam, jak resztki mojego gniewu zaczynają topnieć. To, co powiedział, było niewłaściwe, ale jednocześnie widać było, że zależy mu na tym, by naprawić to, co zepsuł. Westchnęłam cicho i odwróciłam wzrok, próbując zebrać myśli.

- Po prostu... To nie jest łatwe - powiedziałam w końcu, starając się być szczera. - Cała ta sytuacja, nowa szkoła, udawanie pary... To dla mnie za dużo. Nie chcę, żeby to wszystko wpłynęło na nasze relacje, ale mam wrażenie, że już na starcie nie idzie nam najlepiej.

Sunghoon pokiwał głową, jakby rozumiał, co mam na myśli. Przez chwilę siedzieliśmy w milczeniu, przetrawiając to, co właśnie zostało powiedziane. W końcu jednak zdecydowałam się przerwać ciszę.

- Może spróbujmy zacząć od nowa - zaproponowałam, starając się, by w moim głosie zabrzmiała nadzieja. - Postarajmy się to jakoś przetrwać i zobaczymy, co dalej.

Sunghoon uśmiechnął się lekko i skinął głową.

- Dobra. Zacznijmy od nowa - odpowiedział, a w jego głosie słychać było ulgę. - Może tym razem pójdzie nam lepiej.

Oboje wróciliśmy do naszych zadań, a napięcie w powietrzu zaczęło powoli zanikać. Wciąż było wiele do przemyślenia i rozwiązania, ale przynajmniej teraz mieliśmy szansę, by to zrobić razem.

- To może tym razem tym będziesz zadawać pytania?- zaproponowałam, gdy zauważyłam, że nauczycielka dalej nie wraca.

Sunghoon spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem, wyraźnie rozbawiony sytuacją.

- Tylko tym razem nie zostawiajmy dowodów - zgodził się, odkładając długopis i przechylając się w moją stronę, by szeptem zadać pierwsze. - Jakie jest twoje największe marzenie?

Zastanowiłam się chwilę. Marzeń miałam wiele, ale które z nich było tym największym? W końcu spojrzałam na Sunghoona i postanowiłam odpowiedzieć szczerze.

- Chciałabym kiedyś podróżować po świecie - odpowiedziałam cicho. - Odkrywać nowe miejsca, poznawać inne kultury... To zawsze było moim marzeniem.

Sunghoon skinął głową, a na jego twarzy pojawił się cień uśmiechu, jakby moja odpowiedź była dokładnie tym, czego się spodziewał.

- A twoje ulubione wspomnienie z dzieciństwa? - zapytał, nachylając się trochę bliżej.

Uśmiechnęłam się lekko na myśl o wspomnieniach, które przywołało to pytanie.

- Kiedy byłam mała, moi rodzice zabrali mnie na plażę - powiedziałam. - Pamiętam, jak budowałam ogromne zamki z piasku i biegałam po falach. To było jedno z tych chwil, kiedy czułam się naprawdę wolna.

Sunghoon słuchał uważnie, a potem zadał kolejne pytanie.

- Jakie jest twoje największe wyzwanie? Coś, z czym najtrudniej ci się zmierzyć?

To pytanie było trudniejsze. Zastanowiłam się przez chwilę, zanim odpowiedziałam.

- Myślę, że największym wyzwaniem jest dla mnie spełnianie oczekiwań moich rodziców. Zawsze chcą, żebym była najlepsza we wszystkim, a ja czasami czuję, że to za dużo.

Sunghoon milczał przez chwilę, jakby przemyślał moją odpowiedź.

- Wiem, że to nie jest łatwe - powiedział cicho. - Ale pamiętaj, że nie musisz być doskonała we wszystkim. Wystarczy, że będziesz sobą.

Jego słowa zaskoczyły mnie swoją prostotą i szczerością, ale zanim zdążyłam odpowiedzieć, Sunghoon zadał kolejne pytanie:

- Co cię najbardziej cieszy? Co sprawia, że jesteś szczęśliwa?

To pytanie sprawiło, że na mojej twarzy pojawił się uśmiech.

- Kiedy mogę robić to, co naprawdę kocham - odpowiedziałam. - Kiedy jestem w stanie poświęcić czas na swoje pasje, na rzeczy, które sprawiają mi radość.

Sunghoon spojrzał na mnie z wyraźnym zainteresowaniem.

- A co najbardziej lubisz robić w wolnym czasie?

- Uwielbiam czytać książki i słuchać muzyki. To mnie uspokaja i pozwala na chwilę oderwać się od rzeczywistości - odpowiedziałam.

Sunghoon skinął głową, a potem spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem, jakby coś przyszło mu do głowy.

- A co byś chciała robić w przyszłości? Masz jakieś plany?

- Jeszcze nie jestem pewna - przyznałam. - Ale wiem, że chcę robić coś, co sprawia mi radość i daje satysfakcję.

Sunghoon uśmiechnął się szerzej, a w jego oczach pojawiło się coś na kształt uznania.

- Wiesz co? - zaczął, przerywając na chwilę, jakby się nad czymś zastanawiał. - Myślę, że masz wszystko, czego potrzeba, by osiągnąć swoje cele. Trzeba tylko uwierzyć w siebie.

Jego słowa były dla mnie miłym zaskoczeniem, a napięcie między nami zaczęło powoli zanikać. Choć wciąż mieliśmy sporo do przemyślenia i rozwiązania, czułam, że przynajmniej teraz, mieliśmy szansę, by zrobić to razem.

Od Autorki: Kochani!Mamy kolejny rozdział. Początkowo myślałam o tym by w ten weekend pojawiły się dwa rozdziały, ale będzie tylko jeden.

Czytelniku! Proszę, zostaw po sobie ślad i/lub gwiazdkę. To dla mnie znak, że to, co tworzę, ci się podoba. Do zobaczenia w kolejnym rozdziale

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top