4. Sunghoon
- No bracie, stałeś się jeszcze większą sensacją tej szkoły- zaśmiał się Jake, gdy w poniedziałek przekraczaliśmy próg szkoły.
- Mogłem się tego spodziewać- burknąłem pod nosem, niezadowolony z obecnej sytuacji.
Mogłem się tego spodziewać. Popularność nie była dla mnie niczym nowym; odkąd pamiętam, byłem w centrum uwagi. Syn prezesa największej koreańskiej korporacji nie mógł przejść niezauważony. Ludzie starali się być blisko mnie, nawiązywać przyjaźnie, które zawsze miały jakieś ukryte motywy. Nauczyłem się unikać takich relacji, trzymając się z dala od tych, którzy chcieli czegoś więcej niż zwykłego koleżeństwa. Ale teraz, przez tę jedną decyzję, musiałem zbliżyć się do kogoś, kogo praktycznie nie znałem – do Sooyeon.
– Nie wiem, czy to bardziej zasługa twojej rodziny, czy może jednak nowej "dziewczyny" – ciągnął Jake, widząc moje ponure spojrzenie. – Ludzie gadają, że jesteście idealną parą.
Spojrzałem na niego z dezaprobatą. Cała ta sytuacja zaczynała mnie coraz bardziej irytować.
– Po prostu musimy to przetrwać – mruknąłem, bardziej do siebie niż do Jake'a. – Skończmy ten semestr, a potem zobaczymy.
Jake pokiwał głową, ale na jego twarzy nadal widniał ten irytujący uśmieszek. Miał łatwość odnajdywania pozytywnych stron w każdej sytuacji, czego czasem mu zazdrościłem. Ale teraz nie było mi do śmiechu. Musiałem skupić się na tym, by nasz plan zadziałał, a jednocześnie unikać zbędnego dramatu.
– No, ale muszę przyznać, że Sooyeon to niezła dziewczyna – dodał po chwili Jake. – Wiesz, nie każda dziewczyna tak łatwo zgodziłaby się na coś takiego. Masz szczęście.
Wiedziałem, że miał rację. Sooyeon zgodziła się na ten plan, choć nie miała z tego większych korzyści niż ja. Była odważna i zdecydowana, co w tej sytuacji było mi bardzo na rękę. Ale jednocześnie wiedziałem, że to, co robimy, niesie ze sobą ryzyko. Ludzie szybko zauważą, jeśli coś będzie nie tak. A ja musiałem się upewnić, że wszystko pójdzie zgodnie z planem.
Kiedy weszliśmy na korytarz, zauważyłem, że oczy wszystkich skierowane są na mnie. Szepczące głosy, ukradkowe spojrzenia – wszystko to świadczyło o tym, że nasza „gra" zaczęła się już na dobre. Wiedziałem, że teraz wszystko zależy od tego, jak dobrze zagram swoją rolę.
Nagle, w tłumie uczniów dostrzegłem Sooyeon. Stała z grupką swoich przyjaciółek, które patrzyły na nią z wyraźnym podziwem i ciekawością. Wyglądała na nieco zagubioną, ale kiedy nasze spojrzenia się spotkały, zobaczyłem w jej oczach strach. Nie była gotowa na to, co nas czekało. Tak samo jak ja, ale nie mogłem pokazać tego po sobie.
Zdecydowanym krokiem podszedłem do niej, ignorując wszystkie spojrzenia, które śledziły każdy mój ruch. Musieliśmy pokazać, że jesteśmy w tym razem.
Objąłem Sooyeon ramieniem i nachyliłem się do jej ucha, próbując dodać jej otuchy.
– Spokojnie, damy radę – szepnąłem, starając się, żeby mój głos zabrzmiał pewnie, choć sam czułem się podobnie jak ona. Musieliśmy zachować twarz i nie dać po sobie poznać, że sytuacja nas przerasta.
Czułem, jak Sooyeon lekko zesztywniała pod moim ramieniem, ale potem powoli się rozluźniła. Wiedziałem, że to dla niej trudne, ale teraz nie było odwrotu. Czułem na sobie spojrzenia wszystkich wokół – to była próba sił, której nie mogliśmy przegrać.
– Uśmiechnij się – dodałem, nadal nachylony do jej ucha. – Wszyscy na nas patrzą.
Sooyeon posłuchała, choć widziałem, że jest jej ciężko. Jej uśmiech był nieco wymuszony, ale to wystarczyło, by przekonać innych, że wszystko jest w porządku. Wszyscy myśleli, że jesteśmy idealną parą, i musieliśmy to podtrzymać.
Razem ruszyliśmy przez korytarz, otoczeni ciekawskimi spojrzeniami i szeptami. Wiedziałem, że w ciągu najbliższych dni nie będzie nam łatwo. Każdy nasz krok będzie śledzony, każde słowo analizowane. Ale teraz musieliśmy być dla siebie wsparciem.
Zanim doszliśmy do sali, nachyliłem się do niej jeszcze raz.
– Pamiętaj, że to tylko gra – szepnąłem, starając się dodać jej odwagi. – Ale musimy ją rozegrać jak najlepiej.
- Łatwo ci mówić- powiedziała, uwalniając się spod mojego ramienia i kierując się prosto do klasy.
Chciałem od razu za nią podążyć, ale zatrzymała mnie czyjaś dłoń na ramieniu. Odwróciłem się i dostrzegłem Jay'a. Zaniepokoił mnie jego szeroki uśmiech, który bardzo rzadko kierował w moim kierunku. Nie podobało mi się to.
– Przerażasz mnie, gdy się tak do mnie uśmiechasz – powiedziałem, marszcząc brwi i patrząc na Jay'a z lekkim niepokojem.
Jay zaśmiał się cicho, nie puszczając mojego ramienia. Jego uśmiech nie zniknął, a ja czułem, że coś knuje.
– No, stary, nie bądź taki spięty – odparł, jakby moje zaniepokojenie było śmieszne. – Wiesz, że wszyscy o tym mówią, prawda? Ty i Sooyeon. Sprawiliście, że szkoła aż huczy od plotek.
Westchnąłem, zdając sobie sprawę, że Jay ma rację. Wiedziałem, że tak będzie, ale wciąż nie podobało mi się to zamieszanie. Chciałem po prostu przetrwać ten dzień bez dodatkowych problemów.
– I co z tego? – zapytałem, starając się brzmieć obojętnie. – Musimy udawać, więc to robimy. Nic więcej.
Jay spojrzał na mnie badawczo, jakby próbował zrozumieć, co naprawdę myślę. Po chwili puścił moje ramię i wyprostował się.
– No cóż, trzymam za was kciuki – powiedział z tym swoim tajemniczym uśmiechem. – Ale pamiętaj, Hoon, takie gry czasem kończą się inaczej niż planowaliśmy.
Z tą myślą Jay odszedł, zostawiając mnie z jeszcze większym zamętem w głowie. Patrzyłem, jak jego sylwetka znika w tłumie uczniów, a potem spojrzałem w stronę klasy, do której weszła Sooyeon. Nie mogłem przestać zastanawiać się, co takiego miał na myśli.
W końcu zadzwonił dzwonek na lekcję, więc również i ja musiałem udać się do klasy. W środku pomieszczenia od razu dostrzegłem, że moje stałe miejsce zostało zajęte. Z Jake'iem tym razem siedział Jay, a jedyne wolne miejsce zostało koło Sooyeon. Miałem nadzieję, że chociaż w klasie będę miał trochę spokoju od udawania pary. Jednak każdy może się pomylić.
Z lekkim westchnieniem ruszyłem w stronę jedynego wolnego miejsca, obok Sooyeon. Kiedy podszedłem bliżej, zauważyłem, jak nerwowo bawiła się długopisem, unikając mojego wzroku. Zdawała się być tak samo niepewna jak ja.
Usiadłem obok niej, starając się zachować jak największą obojętność, chociaż czułem na sobie wzrok całej klasy. Chłopaki z tyłu wymieniali porozumiewawcze spojrzenia, ale starałem się to ignorować.
Lekcja rozpoczęła się, a nauczyciel zaczął omawiać materiał, ale ja nie mogłem się skupić. Czułem, że Sooyeon jest spięta, co tylko pogłębiało moją własną niepewność. W końcu, po kilkunastu minutach, kiedy stawało się to nie do zniesienia, odważyłem się odezwać szeptem, nachylając się w jej stronę.
– Wiem, że to wszystko jest dziwne – powiedziałem cicho, starając się, żeby nie brzmieć zbyt poważnie. – Ale spróbujmy przetrwać ten dzień bez dodatkowych komplikacji, okej? Widać, że jesteś strasznie spięta.
Spojrzała na mnie zaskoczona, jakby nie spodziewała się, że powiem coś takiego.
- Nie wiem, o czym mówisz. Wcale nie jestem spięta- odpowiedziała szeptem i spuściła wzrok na swoje dłonie.
- A ja jestem święty.
Sooyeon zerknęła na mnie kątem oka, a potem nieznacznie uniosła kącik ust, jakby z trudem powstrzymywała się od uśmiechu.
- Ta, jasne...
- Nie będzie tak źle, ale myślę, że powinniśmy się lepiej poznać. Co ty na to?
Sooyeon podniosła na mnie wzrok, tym razem nieco bardziej zaciekawiona niż wcześniej. Wyglądała, jakby próbowała ocenić, czy moje słowa są szczere, czy to tylko kolejna część naszej gry.
– Lepiej się poznać? – powtórzyła, jakby ważąc te słowa. – Jak miałoby to wyglądać?
– Może zaczniemy od czegoś prostego – odpowiedziałem z uśmiechem, starając się rozładować napięcie.
- Czyli?
– Co powiesz na grę w dziesięć pytań? – zaproponowałem, widząc jej zaciekawienie. – Każde z nas zadaje po kolei pytanie, na które musimy szczerze odpowiedzieć. To dobra okazja, żeby dowiedzieć się o sobie czegoś więcej.
Sooyeon spojrzała na mnie, jakby chciała sprawdzić, czy mówię poważnie. W jej oczach błysnęło wyzwanie, ale też coś, co mogło przypominać lekką niepewność.
– Teraz, podczas lekcji? – zapytała, jakby nie była pewna, czy to dobry pomysł.
– A co, tchórzysz? – odpowiedziałem z uśmiechem, próbując sprowokować ją do działania.
Sooyeon zmrużyła oczy, jakby ważyła, czy przyjąć wyzwanie, a potem nieznacznie uniosła podbródek.
– W porządku – powiedziała w końcu, a jej ton wskazywał na to, że nie zamierzała się wycofać. – Ale tylko dziesięć pytań. I żadnych pytań, które mogłyby wpędzić mnie w kłopoty.
– Tylko jeśli ty też będziesz grała fair – odparłem, wyciągając rękę, jakbyśmy mieli przypieczętować umowę.
Sooyeon uścisnęła ją lekko, a potem dodała:
– No dobrze, Sunghoon, zacznijmy tę grę. Ale ostrzegam, że nie odpuszczę.
– I na to liczę – odpowiedziałem z uśmiechem, czując, że ta gra może pomóc nam przełamać pierwsze lody i może nawet uczynić naszą udawaną relację nieco bardziej znośną.
Jake, który wcześniej zajmował się czymś na swoim telefonie, nagle przestał, gdy zauważył, że rozmawiamy. Nachylił się nad swoją ławką, przysuwając się bliżej nas z wyraźnym zainteresowaniem.
– Co wy tam knujecie? – zapytał, unosząc brew i patrząc na nas z ciekawością. – Wygląda na to, że coś się tu dzieje, a ja o tym nie wiem.
Sooyeon rzuciła mu krótkie spojrzenie, a potem spojrzała na mnie, jakby czekała, aż powiem coś, co powstrzyma Jake'a od dalszych pytań.
– Tylko mała gra, Jake – odpowiedziałem lekko. – Nic, czym musisz się martwić.
– Gra, powiadasz? – Jake uśmiechnął się szeroko. – Mogę dołączyć? Brzmi, jakby było ciekawie.
Spojrzałem na Sooyeon, która wyglądała na trochę zdezorientowaną, ale też jakby próbowała stłumić rozbawienie.
Zanim zdążyłem odpowiedzieć Jake'owi, usłyszeliśmy zimny głos nauczycielki. Odwróciłem się szybko w stronę tablicy, gdzie pani Kim stała z rękami skrzyżowanymi na piersi, patrząc na nas z uniesioną brwią.
– Panie Sim, panie Park, rozumiem, że jesteście zainteresowani nową koleżanką, ale wolałabym, żebyście poznawali się po lekcjach, a nie w ich trakcie – powiedziała z wyraźnym niezadowoleniem.
Jake od razu się wyprostował, przybierając swoją najlepszą „jestem grzecznym uczniem" minę.
– Przepraszam, pani profesor – odpowiedział z szerokim uśmiechem, próbując złagodzić sytuację.
Spojrzałem na Sooyeon, która wyglądała na jeszcze bardziej zakłopotaną niż wcześniej. Wolałem nie drażnić nauczycielki, więc po prostu skinąłem głową w jej stronę.
– Przepraszam – rzuciłem, po czym skupiłem wzrok na swoich notatkach, starając się zapanować nad nerwami. Ostatnie czego potrzebowałem, to zwracanie na siebie jeszcze większej uwagi.
Pani Kim, widząc naszą reakcję, odwróciła się z powrotem do tablicy, kontynuując wykład. Jake mrugnął do mnie zza pleców nauczycielki, ale wiedziałem, że teraz lepiej siedzieć cicho. Czekało nas jeszcze wiele przerw, podczas których moglibyśmy wrócić do naszego poznania się.
Zauważyłem, że Sooyeon przysunęła się nieco bliżej, a chwilę później podsunęła mi kartkę pod ławką. Na pierwszy rzut oka wyglądało to jak notatka, ale po chwili zrozumiałem, że to jej sposób na kontynuowanie gry, mimo że nie mogliśmy już rozmawiać na głos. Spojrzałem na nią, a ona uśmiechnęła się delikatnie, jakby zadowolona z własnej pomysłowości.
Na kartce było napisane:
Co najbardziej lubisz robić w wolnym czasie?
Uniósłszy brew, spojrzałem na Sooyeon z lekkim uśmiechem, po czym sięgnąłem po długopis i zacząłem pisać odpowiedź.
Trenuję łyżwiarstwo, ale bardziej hobbistycznie. Słucham muzyki, ale jak mam czas, lubię też oglądać filmy i grać na konsoli.
Podsunąłem kartkę z powrotem w jej stronę, czekając na kolejne pytanie.
Sooyeon szybko przeczytała moją odpowiedź, a potem napisała kolejne pytanie. Przesunęła kartkę z powrotem do mnie.
Jaki jest Twój ulubiony film?
Zastanowiłem się chwilę, próbując przypomnieć sobie tytuł, który najlepiej oddałby mój gust.
"Incepcja". Lubię filmy, które zmuszają do myślenia i mają skomplikowaną fabułę.
Podałem jej kartkę z powrotem. Spojrzała na mnie krótko, a potem wróciła do pisania.
Dlaczego zgodziłeś się na ten cały plan udawania pary?
Pytanie było bardziej osobiste, ale w końcu o to chodziło w tej grze, więc odpowiedziałem szczerze:
Myślę, że miałem taki sam powód jak ty.
Gdy Sooyeon przeczytała moją odpowiedź, wyglądała na lekko zaskoczoną, jakby nie spodziewała się tak szczerej odpowiedzi. Potem znowu przysunęła kartkę z pytaniem.
Jak się czujesz, wiedząc, że teraz wszyscy myślą, że jesteśmy razem?
To pytanie wywołało u mnie lekki uśmiech. Podniosłem długopis i odpowiedziałem:
Trochę mnie to bawi. Zawsze chciałem wiedzieć, jak to jest być w centrum uwagi z innego powodu niż bogaci rodzice, ale nigdy nie spodziewałem się, że to będzie w ten sposób.
Kartka wróciła do Sooyeon, która wyglądała na nieco rozbawioną moją odpowiedzią. Znowu napisała coś szybko.
Co cię najbardziej denerwuje?
To pytanie było łatwe. Uśmiechnąłem się i odpowiedziałem:
Kiedy ludzie są nieszczerzy lub grają na dwa fronty. Cenię sobie autentyczność.
Sooyeon przeczytała odpowiedź, po czym natychmiast napisała swoje pytanie.
Czego najbardziej się boisz?
To pytanie sprawiło, że na chwilę się zawahałem, ale postanowiłem być szczery:
Boję się, że zawiodę ludzi, na których mi zależy. Że nie będę wystarczająco dobry.
Gdy przekazałem jej kartkę, zauważyłem, że na chwilę zamyśliła się nad moją odpowiedzią. Potem znów napisała kolejne pytanie.
Co lubisz w ludziach?
Odpowiedziałem bez wahania:
Ich pasje i to, jak się nimi dzielą. Lubię, gdy ludzie mają coś, co kochają robić i są gotowi o tym opowiadać.
Kartka wróciła do niej, a ona szybko napisała ostatnie pytanie.
Co myślisz o mnie?
To pytanie było zaskakujące, ponieważ spodziewałem się, że będą dotyczyły tylko tego kim jestem. Zanim zdążyłem odpowiedzieć na pytanie przed naszą ławką pojawiła się nauczycielka. Przechodziła wzdłuż klasy, kiedy zauważyła naszą wymianę kartek i bez słowa zabrała je z naszego biurka.
– Panie Park i Pani Lee – zaczęła nauczycielka z surowym wyrazem twarzy. – Bardzo się cieszę, że dotrzymacie mi dzisiaj towarzystwa po lekcjach. Może teraz w końcu skupicie się na mojej lekcji?
Jej słowa wywołały lekki rumieniec na twarzach nas obojga. Sooyeon spojrzała na mnie z wymownym wyrazem twarzy, a ja starałem się zapanować nad uczuciem zakłopotania, które nagle mnie ogarnęło.
– Tak, przepraszamy – odpowiedziałem, starając się zabrzmieć jak najbardziej szczerze.
Pierwszy raz w życiu zapracowałem, by za karę zostać po lekcjach. Nigdy mi się to nie zdarzyło choć przyjaźniłem się z Jake'iem i Jay'em, którzy byli stałymi bywalcami na tych karach. Po prostu cudownie. Jak wytłumaczę się z tego w domu?
Od Autorki: Kochani! Mamy kolejny rozdział. Jak widać rozpoczęłam tydzień urlopu z Sunghoonem i tak też go zakończyłam. Bardzo dziękuję za zainteresowanie tą książką i mam nadzieję, że kolejne rozdziały również będą się wam podobać.
Czytelniku! Proszę, zostaw po sobie ślad- komentarz i/lub gwiazdkę. To dla mnie znak, że to, co tworzę, ci się podoba. Do zobaczenia w kolejnym rozdziale.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top