10. Sooyeon

Do południa nie wstałam z łóżka. Nie miałam na to siły, a powód był prosty: wczorajsze spotkanie z Felixem. Jego obecność przypomniała mi wszystko, od czego próbowałam uciec. Mój umysł przez cały poranek analizował każde słowo, gest, a nawet to, jak na mnie patrzył. Było coś w jego oczach, co wywoływało we mnie ten nieprzyjemny skurcz w żołądku. To nie było już to samo spojrzenie, które kiedyś uwielbiałam – teraz było chłodne i pełne rozczarowania.

Westchnęłam, przekręcając się na bok i zakopując się głębiej w kołdrze. Jak mogłam wpaść na niego akurat teraz? W chwili, gdy próbowałam poukładać sobie życie, on wracał, jakby chciał mi przypomnieć, że wciąż nie mogę odciąć się od przeszłości. Z każdą minutą coraz bardziej żałowałam, że poszłam na to spotkanie.

Usłyszałam pukanie do drzwi, ale nie zareagowałam. Byłam pewna, że to Hee, który pewnie próbował mnie wyciągnąć z łóżka, tak jak robił to nie raz. Mimo że doceniałam jego starania, teraz chciałam być sama. Potrzebowałam czasu, żeby zrozumieć, co wczoraj naprawdę się wydarzyło. Zwłaszcza, że nie pamiętam wszystkiego z poprzedniego wieczoru, a mój kuzyn na pewno mi w tym nie pomoże.

Leżałam w ciszy, próbując ignorować odgłosy zza drzwi. Jednak Heeseung nigdy nie odpuszczał tak łatwo. Pukanie powtórzyło się, tym razem nieco mocniej.

– Soo, wiem, że tam jesteś – usłyszałam jego cichy, troskliwy głos. – Nie zamierzam cię zmuszać do rozmowy, ale chciałbym wiedzieć, czy wszystko w porządku.

Westchnęłam, przewracając się na plecy. Wcale nie było w porządku, ale z jakiegoś powodu to, że Heeseung był blisko, dawało mi poczucie bezpieczeństwa. Wiedziałam, że prędzej czy później będę musiała z nim porozmawiać, a z nim było mi łatwiej otworzyć się na te trudne emocje.

– Wejdź – powiedziałam w końcu, głosem stłumionym przez poduszkę.

Drzwi otworzyły się powoli, a Heeseung wszedł do środka, przynosząc ze sobą odrobinę światła i poczucia normalności. Spojrzał na mnie z troską, ale bez pośpiechu podszedł do łóżka i usiadł na jego brzegu.

– Nie musisz nic mówić, jeśli nie chcesz – zaczął, patrząc na mnie łagodnie. – Ale jeśli będziesz gotowa, jestem tu.

– Nie spodziewałam się go zobaczyć

Heeseung skinął głową, jakby doskonale rozumiał, o co mi chodzi.

– Domyślam się – odpowiedział spokojnie. – Felix nigdy nie był dobry w trzymaniu się z daleka, zwłaszcza kiedy sprawy zaczynają się komplikować.

Zamilkł na chwilę, dając mi przestrzeń, bym mogła kontynuować, jeśli chciałam.

– Po prostu... Nie wiem, co zrobić z tym wszystkim. Myślałam, że to już za mną, że udało mi się go zostawić w przeszłości, a teraz... – przerwałam, czując, jak łzy znów napływają mi do oczu. Szybko je przetarłam, nie chcąc płakać przy Heeseungu.

– Czasem przeszłość wraca w najmniej oczekiwanych momentach – powiedział łagodnie. – Ale to nie znaczy, że musisz na nowo wszystko przeżywać. Masz prawo zamknąć ten rozdział.

Spojrzałam na niego, wdzięczna za te słowa. Może właśnie tego potrzebowałam – przypomnienia, że to ja decyduję, jak wiele Felix jeszcze ode mnie zabierze.

– Wyjdziemy gdzieś? – zapytał, patrząc na mnie z nadzieją, że nie będziemy siedzieć w domu.

Spojrzałam na niego zaskoczona, ale szybko zrozumiałam, że potrzebowałam właśnie tego – odrobiny normalności. Czegoś co skutecznie odwróci moją uwagę. Westchnęłam, a potem wzruszyłam ramionami.

– A co proponujesz? – zapytałam, czując, jak powoli napięcie zaczyna ustępować miejsca ciekawości.

– Park rozrywki? – odpowiedział, unosząc brwi w geście pytania.

Zaskoczył mnie tym pomysłem, ale w sumie... czemu nie? Może właśnie potrzebowałam oderwania się od rzeczywistości i chwili beztroski. Przez chwilę się zastanawiałam, po czym kiwnęłam głową z uśmiechem.

– Dobra, czemu nie.

Z trudem wstałam z łóżka, czując, jak każdy ruch wymaga ode mnie więcej energii, niż powinien. Spotkanie z Felixem wciąż siedziało mi w głowie, ale wiedziałam, że muszę się zebrać. Może wyjście z Heeseungiem pozwoli mi oderwać myśli od tego, co się wydarzyło.

Podeszłam do szafy i wyciągnęłam ulubione, wygodne ubrania – dzisiaj nie miałam ochoty na nic eleganckiego. Chciałam tylko poczuć się komfortowo. Szykując się, zerkałam w lustro i zastanawiałam się, czy uda mi się na chwilę zapomnieć o wczorajszej nocy.

Po kilku minutach byłam gotowa. Westchnęłam cicho, biorąc głęboki oddech, jakby ten gest miał mnie uspokoić. Wyszłam z pokoju i zobaczyłam Heeseunga, czekającego na mnie z uśmiechem.

– Gotowa? – zapytał, a ja kiwnęłam głową.

– Tak, chodźmy.

Wyszliśmy z mojego domu i od razu skierowaliśmy się do auta Heeseunga. Cieszyłam się, że będziemy jechać do parku rozrywki; dawno nie korzystałam z takich atrakcji. Już od progu czułam, jak moje samopoczucie się poprawia.

Heeseung uruchomił silnik i włączył muzykę, co dodatkowo umiliło podróż. Siedząc obok niego, starałam się skoncentrować na rozmowie i przyjemnych wspomnieniach związanych z parkiem rozrywki, które przychodziły mi do głowy.

– Tylko nie mów chłopakom, że cię tu zabrałem – zażartował Heeseung, uśmiechając się do mnie przymrużonym okiem.

Zaśmiałam się, czując, jak napięcie powoli znika.

– A dlaczego miałabym ich informować?- zapytałam zaciekawiona.

– Bo wystawiłem ich dzisiaj, by spędzić czas z moją ulubioną kuzynką.

– Serio? – uniosłam brwi, udając zaskoczenie. – Wystawiłeś swoich kumpli, żeby spędzić czas ze mną?

Heeseung wzruszył ramionami, jakby to było coś zupełnie normalnego.

– Oczywiście, że tak – odpowiedział, patrząc na mnie z szerokim uśmiechem. – Oni mogą poczekać, a ty... cóż, ostatnio widzę, że potrzebujesz trochę wsparcia.

Jego słowa wywołały we mnie ciepłe uczucie. Wiedziałam, że mogłam na niego liczyć, nawet gdyby nie mówił tego wprost.

– Dzięki, Hee – powiedziałam cicho, szczerze doceniając jego gest. – Chyba naprawdę tego potrzebuję.

– Po to są kuzyni, prawda? – zaśmiał się, puszczając mi oczko.

Z uśmiechem pokiwałam głową, czując, jak powoli wracam do siebie. Heeseung zawsze wiedział, jak poprawić mi humor, nawet w najtrudniejszych momentach.

Gdy dotarliśmy na miejsce, od razu ruszyliśmy na jedną z atrakcji. Staliśmy w kolejce, kiedy nagle poczułam, jak ktoś obejmuje mnie od tyłu. Zamarłam na moment, ale gdy obróciłam głowę, zobaczyłam znajomą twarz – Sunghoon. Za nim, śmiejąc się, stali Jake, Jay, Jungwon, Sunoo i Niki.

– No proszę, a myśleliśmy, że dzisiaj się obijacie! – zawołał Jay z szerokim uśmiechem.

– To chyba ty się obijasz! – zażartował Heeseung, unosząc brwi w rozbawieniu.

– Dlaczego nie powiedziałaś, że macie takie plany? – zapytał Sunghoon, patrząc na mnie z lekkim wyrzutem, choć w jego oczach widać było rozbawienie.

– Bo to była spontaniczna decyzja – odpowiedziałam, wzruszając ramionami. – Poza tym, myślałam, że dzisiaj wszyscy macie inne plany.

– No cóż, wygląda na to, że plany się zmieniły – odparł Jake, wchodząc nam w słowo, uśmiechając się z zadowoleniem. – W takim razie chyba dołączymy do was, co?

– Świetnie, im więcej, tym lepiej – dodał Heeseung, patrząc na mnie, jakby upewniał się, że mi to odpowiada.

Kiwnęłam głową z uśmiechem. Czułam, że to spotkanie nie tylko odciągnie mnie od myśli o Felixie, ale też pozwoli mi naprawdę się odprężyć. Była to również doskonała okazja, by spędzić więcej czasu z Sunghoonem i go lepiej poznać.

Ruszyliśmy w stronę innej atrakcji, wszyscy śmiejąc się i rozmawiając. Sunghoon od razu złapał mnie za rękę, co wywołało u mnie delikatny dreszcz zaskoczenia, ale nie odsunęłam się. Spojrzałam na niego kątem oka, a on uśmiechnął się nieśmiało, jakby chciał się upewnić, że nie mam nic przeciwko.

– To żebyśmy się nie zgubili – mruknął z uśmiechem.

Uśmiechnęłam się w odpowiedzi, czując, że ta spontaniczna chwila zbliża nas do siebie. W tle słyszałam głosy Jake'a i Jaya, którzy jak zwykle przekomarzali się o to, kto wybierze następną atrakcję. Sunoo i Niki śmiali się z ich kłótni, a Jungwon próbował ich bezskutecznie uspokoić.

Było w tej chwili coś niezwykle beztroskiego, co sprawiało, że na moment zapomniałam o wszelkich zmartwieniach. Słońce, śmiech, ciepła dłoń Sunghoona – czułam, że ten dzień może być o wiele lepszy, niż się spodziewałam.

– Więc jak mamy plan, Soo?- zapytał zaczepnie Sunghoon.

– Co masz na myśli?- spojrzałam zaskoczona.

– Na następny tydzień w szkole – odpowiedział Sunghoon, uśmiechając się figlarnie.

Zastanowiłam się chwilę, próbując dostosować się do jego tonu.

– Hmm... Może będziemy się skradać między lekcjami, żeby unikać testów? – zażartowałam, patrząc na niego wyzywająco.

Sunghoon zaśmiał się i pokręcił głową.

– Zawsze znajdziesz wyjście, co?

– Zawsze – potwierdziłam z uśmiechem. – A ty? Jakie masz plany na przyszły tydzień? Poza szukaniem wymówek, żeby nie robić zadań?

– No cóż... – Sunghoon udawał, że się zastanawia. – Może będę zajęty znajdowaniem pretekstu, żeby spędzać więcej czasu z tobą.

Zachichotałam, czując jak atmosfera między nami staje się bardziej lekka i swobodna.

– Nie żartuj sobie – odpowiedziałam, szturchając go lekko w ramię, choć w głębi czułam, że jego słowa mają w sobie coś uroczego.

Sunghoon zaśmiał się cicho, a jego uśmiech nie zniknął.

– Wcale nie żartuję – odparł, spoglądając na mnie z udawaną powagą. – Może warto pomyśleć nad bardziej poważnymi planami na przyszły tydzień.

Pokręciłam głową, śmiejąc się.

– W takim razie zobaczymy, jak ci pójdzie realizacja tych „poważnych planów".

– Zobaczymy – odpowiedział z uśmiechem, po czym chwycił mnie delikatnie za rękę i wskazał jedną z budek z nagrodami. – A teraz chodź, sprawdzimy, czy masz szczęście.

Spojrzałam na niego z zaciekawieniem, podążając za nim w stronę budki. Były tam różne gry, w których można było wygrać pluszaki i inne drobiazgi. Sunghoon zatrzymał się przy jednej z nich, w której trzeba było trafić do celu piłeczką.

– Myślisz, że dasz radę? – zapytał, podając mi jedną z piłek, z wyzwaniem błyszczącym w oczach.

– A ty wątpisz? – uniosłam brew, czując, jak wzbiera we mnie lekka ekscytacja.

– No to pokaż, na co cię stać – odpowiedział z uśmiechem, czekając na mój ruch.

Stanęłam przed grą, skupiając się na celu, i rzuciłam piłkę. Niestety nie trafiłam, a chłopak obok tylko się zaśmiał.

– No cóż, wygląda na to, że szczęście ci dzisiaj nie sprzyja – zażartował Sunghoon, śmiejąc się lekko i patrząc na mnie z rozbawieniem.

Przewróciłam oczami, chociaż uśmiech nie schodził mi z twarzy.

– Jeszcze raz, teraz mi się uda – powiedziałam, uparcie chwytając kolejną piłkę.

– Okej, teraz trzymam kciuki – dodał Sunghoon, wyraźnie rozbawiony moją determinacją.

Rzuciłam piłkę z pełnym skupieniem, ale niestety znowu nie trafiłam. Sunghoon roześmiał się głośno, a ja poczułam, jak rumieniec pojawia się na mojej twarzy.

– Chyba nie jest to twoja mocna strona – zażartował, lekko szturchając mnie w ramię.

Westchnęłam, uśmiechając się mimo porażki.

– Może to po prostu nie mój dzień – odpowiedziałam, próbując ukryć frustrację.

– Dobra, daj mi spróbować – powiedział Sunghoon, sięgając po piłkę z pewnością siebie.

Zrobił kilka kroków do przodu i z gracją rzucił piłkę, która trafiła prosto w cel. Dźwięk wygranej rozbrzmiał wokół nas, a Sunghoon uśmiechnął się szeroko, odwracając się do mnie.

– I jak? Może jednak to mój dzień? – zapytał z rozbawieniem.

– Skoro to twój dzień, to powinieneś wygrać dla mnie jakąś nagrodę – powiedziałam zaczepnie, patrząc na Sunghoona z wyzwaniem w oczach. W tle rozległy się radosne okrzyki innych odwiedzających park, a słońce sprawiało, że wszystko wokół nabierało żywych kolorów.

Sunghoon uniósł brew, a jego uśmiech stał się jeszcze bardziej zadziorny, co dodało mu pewności siebie. Jego ciemne włosy lekko falowały na wietrze, a błysk w jego oczach sprawił, że serce mi zabiło mocniej.

– Wyzwanie przyjęte – odparł pewnym siebie tonem, po czym odwrócił się w stronę kolejnej gry, gdzie wisiały duże, kolorowe pluszaki, mieniące się w promieniach słońca niczym małe skarby.

Sunghoon podszedł do budki z grą, a jego postawa emanowała pewnością siebie. Złapał piłkę, a jego mięśnie lekko napięły się, gdy przygotowywał się do rzutu. Obserwowałam go z zaciekawieniem, zauważając, jak wszyscy chłopcy zebrali się wokół, dopingując go z szerokimi uśmiechami na twarzach.

– Dawaj, Sunghoon! – krzyknął Jake, a reszta chórem dołączyła do okrzyków.

Sunghoon wziął głęboki oddech, a jego spojrzenie stało się niezwykle skoncentrowane. Z całą precyzją rzucił piłkę, a ja czułam, jak czas zwalnia. Dźwięk uderzenia o cel rozległ się głośno, a do moich uszu dotarł odgłos triumfu, gdy piłka trafiła w odpowiednie miejsce. Sprzedawca, zaskoczony jego umiejętnościami, podał mu jednego z największych pluszaków – uroczego misia z dużymi oczami i szerokim uśmiechem, który zdawał się emanować radością.

– Proszę, dla ciebie – powiedział z uśmiechem, podając mi wygraną. Jego spojrzenie było pełne satysfakcji, a w jego oczach można było dostrzec, jak bardzo cieszy go to, że może sprawić mi radość.

– Okej, teraz naprawdę robi wrażenie – zaśmiałam się, biorąc misia. Czułam, jak ciepło rozlewa się w moim sercu, a myśl o Felixie powoli znikała w tle, ustępując miejsca tej beztroskiej chwili.

– Jesteście tacy uroczy, że aż niedobrze mi – zażartował Niki, wpatrując się w nas z przymrużonym okiem. Jego komentarz wywołał śmiech w grupie, a Sunghoon, lekko zawstydzony, pokręcił głową, jakby próbował zbagatelizować komplement.

– Nie bądź zazdrosny, Niki – odparł Heeseung, szturchając go łokciem. – Może i ty powinieneś znaleźć sobie jakąś uroczą dziewczynę na ten dzień.

Niki udawał, że jest oburzony, a jego oczy błyszczały wesoło. – Nie o to chodzi! Po prostu nie mogę znieść tej całej słodyczy. Prawie czuję się jakbym miał cukrzycę! – dodał, co sprawiło, że wszyscy wybuchnęli śmiechem.

Słuchając ich, czułam, jak napięcie całkowicie znika. To było to, czego potrzebowałam – radosna atmosfera i bliskość przyjaciół, którzy potrafili rozbawić mnie nawet w trudnych chwilach. Z uśmiechem na twarzy spojrzałam na Sunghoona, który w tym momencie wyglądał jakby był w swoim żywiole, otoczony przez przyjaciół.

– Ale wiesz, że musisz wygrać dla mnie jeszcze jednego misia, prawda? – dodałam z figlarnym uśmiechem, wskazując na Sunghoona, który od razu pokazał, że nie ma zamiaru się poddawać.

– Już się robi – powiedział, wznosząc piłkę w górę z nową determinacją, a ja mogłam tylko z niecierpliwością czekać na jego kolejną próbę.

Od Autorki: Kochani! Mamy kolejny rozdział. Mam nadzieję, że się wam podobał. Trochę mi zeszło z jego napiseniem, ale spokojnie nie porzucam tej historii.

Czytelniku! Proszę, zostaw po sobie ślad i/lub gwiazdkę. To dla mnie znak, że to, co tworzę, ci się podoba. Do zobaczenia w kolejnym rozdziale

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top