★・.・:☆Włosy świętością★・.・:☆

Jungkook nie mogąc zrozumieć dzisiejszego zachowania Taehyunga nie potrafił nie wrócić do miejsca, gdzie po raz ostatni go widział. Mimo że pracownicy dziwnie na niego patrzyli przez to, że dopiero co wrócił się z powrotem na teren ich ziemi.
Widział z oddali wciąż stojącą klacz Taehyunga, jednak nie było śladu po chłopaku. Zszedł z konia, by rozejrzeć się w poszukiwaniu chłopaka. Sam nie wiedział, dlaczego się wrócił. Powinien dać spokój Taehyungowi, ale nie potrafił zostawić go samego. Właśnie ta prośba, aby mógł zostać sam, sprawiła, że się wrócił. Wiedział, że Taehyung boi się samotności, a teraz wręcz próbował się go pozbyć, dlatego coś mu tu nie pasowało.

Spojrzał w kierunku stajni, by udać się do niej w nadziei, że właśnie tam znajdzie chłopaka. Wchodząc do środka, mógł zobaczyć jedynie pustą stajnię, do której jedynie udają się pracownicy w okresie wiosennym, by zabezpieczyć prowiant dla koni.

- Jest jego koń to, gdzie jest Taehyung? - zapytał, by udać się w stronę wyjścia ze stajni, aby rozejrzeć się za chłopakiem.

~

- J-ja nie chciałem, naprawdę nie chciałem tego zrobić - zapłakał chłopiec, który nie mając żadnych bucików, stał boso na Seulskiej ulicy, która była opustoszała, a jedynie jego cień odbijający się od świateł ulicznych, odbijał się na ziemi. Chłopiec płakał, mocząc swoje rączki rzewnymi łzami.

- Ty jesteś Taehyung, prawda? - głos mężczyzny spowodował, że mały chłopiec spojrzał na niego swoimi zapłakanymi oczami.

- N-nie wiem kim jestem i jak się nazywam, proszę pana - powiedział nieufnie chłopiec, który zrobił kilka kroków w tył.

- Nie bój się mnie... z tobą też trzeba skończyć! - krzyknął, by ruszyć krokami w stronę chłopca, który wystraszony potknął się o własne stopy, upadając na asfalt.

- Nie krzywdź mnie! Odejdź ode mnie! - krzyknął chłopiec, zamykając swoje zapłakane oczy, by przyłożyć dłonie do uszu.

- Jestem tutaj - głos odbił się w jego uszach.

- Mama? - otworzył szeroko swoje oczy, by zobaczyć przed oczami zakrwawioną twarz kobiety.

Krzyknął, otwierając swoje oczy, by z trudem złapać oddech. Chwycił się dłonią za serce, które biło jak szalone. - To tylko sen, tylko sen - szepnął próbując się uspokoić, po czym podniósł się do siadu, by rozejrzeć po pomieszczeniu, którego nie poznawał. Leżał w jakimś łóżku i czuł się niespokojnie, nie mając na sobie koszulki, a kiedy chciał wstać, ból pleców nie pozwolił mu na żaden ruch swoim ciałem. Panika ogarnęła jego umysł, który zaczął szaleć.

Chwycił się szafki nocnej i niechcący trącił lampkę, która rozbiła się z hukiem. Taehyung zaczął się trząść, pamiętając jedynie bruneta, zanim zdążył odpłynąć, a teraz jego nie było. - Jungkook! - zawołał wystraszony, a drzwi pokoju się otworzyły. - Gdzie jest Jungkook? - pytał, nawet nie patrząc w stronę drzwi. Ktoś podszedł do niego, gdzie chwycił go za ramiona.

- Jungkooka tutaj nie ma, uspokój się - powiedział ze spokojem Yoongi, który starał się uspokoić chłopaka. - To ja ciebie znalazłem w stajni - rzekł, a Taehyung spojrzał na Yoongiego.

- Ty? - zapytał, nieco łagodniejąc.

- Tak - skinął głową. - Wyglądałeś źle, dlatego od razu zabrałem cię do Seokjina - wytłumaczył, a Taehyung analizując w głowie słowa chłopaka, spojrzał w kierunku drzwi, gdzie stał Seokjin ze zmartwieniem na twarzy.

- Taehyung, powiedz nam, kto ci zrobił krzywdę? - zapytał Jin, podchodząc do łóżka.

- Nie wiem - odpowiedział chcąc pominąć to pytanie. - Jestem ci wdzięczny za pomoc, Yoongi. Jednak nie jesteś takim bezdusznym dupkiem jak myślałem - powiedział w stronę ciemnowłosego, który pokręcił z rozbawieniem głową.

- Masz jeszcze gorączkę i wiem, że tylko tak majaczysz - powiedział z lekkim uśmiechem. - Połóż się lepiej na brzuchu, bo masz straszne rany na plecach. Jin mówił, że się zagoją - rzekł chcąc uspokoić chłopaka, któremu pomógł położyć się na brzuchu. - Powiedz nam, jak do tego doszło, Taehyung - poprosił.

- Nie mogę i proszę was o milczenie w tej sprawie. Nikt nie może dowiedzieć się o tym, co mi się stało. Tym bardziej Jimin i Hoseok - westchnął ciężko.

- Dlaczego? - zapytał Jin. - Nie możesz kryć osoby, która w taki sposób cię skrzywdziła - powiedział ze zdenerwowaniem chłopak. Taehyung opierając się jedną stroną policzka o poduszkę, spojrzał pustym wzrokiem na stojący wazon z fioletowymi różami.

- Zasłużyłem sobie na to - powiedział ze smutkiem w głosie.

- Mam nadzieje, że w końcu będziesz szczery ze sobą i z nami. Nie lubiłem cię od początku, kiedy się pojawiłeś i nie raz chciałem cię skrzywdzić, ale dzięki Jiminowi wiem, jakim byłem dupkiem...dlatego wierzę, że któregoś dnia postanowisz zaufać i wyznać komuś, to co kryjesz za swoją maską zimnego chłopaka - powiedział ze spokojem Min, który wstał z łóżka, a Taehyung myślał nad jego słowami. - Będę wracał. Ty zostań u Jina do czasu, kiedy nie poczujesz się lepiej - spojrzał na chłopaka.

- Dziękuje, Yoongi - szepnął, a chłopak uśmiechnął się słabo, by zaraz opuścić pokój. Miał nadzieje, że Taehyung, chociaż swoim bliskim zaufa i powie, kto go tak bardzo skrzywdził. To wszystko nie było normalne, tym bardziej że nikt nie zasługuje na taką krzywdę. Nie wiedział, czy powinien milczeć w tej sprawie, ale jeśli chłopak nie chciał, aby ktokolwiek się o tym dowiadywał, nie mógł nic innego zrobić, jak milczeć. Gdyby tylko mógł jakoś pomóc Taehyungowi, to by to zrobił. Tylko jak? 

Jin podszedł do Taehyunga, by zająć się zmianą opatrunku na jego plecach. Rany były jak po uderzeniach końskim palcatem, co go nieco niepokoiło. Nie rozumiał, dlaczego Taehyung chce milczeć w tej sprawie? Według niego powinno wezwać się policję i zgłosić takie pobicie, ale nie...Taehyung uważał, że sobie na to zasłużył. 

- Co oznaczają fioletowe róże? - zapytał młodszy, który wbity miał spojrzenie w wazon z różami. Jin spojrzał na wazon, by przypomnieć sobie znaczenie tych kwiatów.

- Miłość od pierwszego wejrzenia - odpowiedział mu po dłuższej chwili.

- Dostałeś je od kogoś? - zapytał zaciekawiony.

- Tak - skinął głową. - Dostałem te kwiaty dzisiaj rano, ale nie wiem od kogo są - uśmiechnął się pod nosem, by zaraz skończyć nakładać opatrunek na plecy Taehyunga.

- Z pewnością jakiś przystojniak - uśmiechnął się słabo chłopak. 

- Nie często wolny chłopak otrzymuje kwiaty, a tym bardziej od dziewczyny, więc myślę, że dobrze mówisz - zaśmiał się pod nosem, po czym nakrył Taehyunga kołdrą. - Tae..wolałbym, żebyś cokolwiek zrobił w tej sprawie. Nie wiem...powiedz może Hoseokowi czy Jiminowi, oni z pewnością ci pomogą i ja również, tylko nie milcz - powiedział z troską chłopak, a Taehyung wypuścił ze świstem powietrze.

- Nie chce, Jin-hyung. Ja zasłużyłem na to, to była moja kara za miłość - powiedział widząc jedynie w tym wszystkim winę u siebie, a Jin nie mógł uwierzyć w ogóle w to, co mówi Taehyung.

- Za miłość nie wymierza się żadnej kary, Tae. Miłość sama naturalnie przychodzi i wystarczy jedynie ją zaakceptować bądź nie, jeśli nie jest się na nią gotowym, ale nigdy nikt nie może robić ci za nią krzywdy, bo to nie działa w taki sposób - wytłumaczył młodszemu, który słuchał jego słów z namysłem. - W miłości dwójka ludzi się szanuje i kocha ze wzajemnością, bez kłamstw i czuje się przede wszystkim bezpiecznie, jak w domu - dodał gładząc dłonią włosy Taehyunga.

- J-ja chyba nie rozumiem tego - wyznał chłopak, zaciskając swoją dłoń na pościeli.

- Jak to? Przecież brałeś ślub i miałeś z pewnością nie jedno zakochanie - powiedział z uśmiechem, a Taehyung zamknął swoje oczy, czując, że Jin w ogóle nie zrozumie tego, jaki w rzeczywistości był.

- Nie wiem, hyung. Ja po prostu nie znam prawdziwego znaczenia miłości...zresztą ja takiej mieć nie mogę - powiedział ze łzami w oczach, które ukrywał przed starszym. 

- Wszystko w swoim czasie, Taehyung. Podobno miłość sama przychodzi i to niespodziewanie - powiedział pocieszająco. - A teraz sobie odpocznij. Jeśli będziesz głodny, to mnie zawołaj - dodał ze szczerym uśmiechem, by zaraz opuścić pokój, a Taehyung został sam z własnymi myślami.

Nie rozumiał, dlaczego w ostatnich chwilach przed straceniem przytomności musiał właśnie myśleć o brunecie. Być może, to było to, czego bardzo w tamtej chwili potrzebował. Pomocy Jungkooka, który nie pozwoli mu być samemu. Przypominając sobie pierwszą przespaną z nim noc, po jego ataku pamiętał, jak to przy nim czuł się dobrze i bezpiecznie. Pogrążając się w marzeniach, których nigdy nie miał, tak w tej chwili mógłby zacząć marzyć o domu, którym byłby właśnie Jungkook. Nim się spostrzegł, poduszka zamoczyła się jego łzami, ponieważ jego marzenie nie mogło być spełnione. Jungkook nigdy nie był dla niego, a on nie był odpowiednim dla bruneta, który już miał Seunlee i dziecko w drodze. Youngjoon miał rację, że jest sam i tylko może liczyć na niego. Zawsze mógł tylko na niego liczyć od dnia, w którym uratował go od samotności. 

~

Jungkook wracając do domu był zmartwiony o Taehyunga, którego nie mógł nigdzie znaleźć, tym bardziej że jego koń był tam, gdzie po raz ostatni go widział. Wszedł do salonu, gdzie czekała na niego Seunlee, która nie wyglądała na zadowoloną. 

- Gdzie ty tyle czasu byłeś?! - zapytała ze zdenerwowaniem w oczach.

- Szukałem Taehyunga - odpowiedział jej szczerze, a jej twarz poczerwieniała ze złości.

- Cały czas gadasz, tylko o Taehyungu! Taehyung tamto, gdzieś zniknął, co robi, denerwujesz się, że całuje się z twoim wujkiem. Niech nawet z Namjoonem się liże, co ci do tego?! - zapytała, tracąc swoją cierpliwość do męża, który odkąd wrócili interesuje się bardziej Kimem niż nią. - To ja jestem twoją żoną i mną powinieneś się interesować, a nie tym małym gejem - powiedziała z gniewem, a Jungkook słysząc jej słowa, spojrzał na nią ze zdenerwowaniem w oczach. 

- Nie mów tak o nim. Jego orientacja wcale go nie skreśla jako człowieka. Soobin też jest innej orientacji i jakoś obydwoje się z nim przyjaźniliśmy bez problemu - powiedział patrząc na nią z niedowierzaniem w oczach, jednak dziewczyna starała się nie wykrzyczeć mu jakim łajdakiem jest wciąż uganiając się za Kimem, tym bardziej że wie o jego romansie z nim.

- Ty jesteś ślepy, ale Soobin od zawsze był w tobie zakochany - powiedziała zaskakując swoimi słowami Jungkooka, który mógł się w sumie domyślać, że jest w typie Soobina, ale nigdy nie sądził, że to w nim jest dokładnie zakochany. 

- To nie jest ważne. Chodzi o to, że masz traktować Taehyunga, jak traktujesz Soobina, czyli neutralnie. A teraz wybacz, ale muszę go znaleźć - powiedział chcąc odejść od dziewczyny, jednak kiedy tylko odwrócił się w stronę wyjścia z salonu napotkał wścibski wzrok wujka Youngjoona. - A ty zawsze podsłuchujesz czyiś rozmów, wujku? - zapytał, siląc się na miły ton, który jak zazwyczaj wychodził mu fatalnie, tym bardziej ze swoimi słabymi umiejętnościami aktorskimi. 

- Nie gniewaj się, Jungkook. Muszę zgodzić się z twoją żoną, jakoś dziwnie się zachowujesz względem tego chłopaka - powiedział wtrącając się do ich wcześniejszej rozmowy.

- Dziękuje. W końcu ktoś mnie rozumie - powiedziała z zadowoleniem i ulgą Seunlee, która w końcu miała kogoś po swojej stronie. 

- To jest raczej moja sprawa, jak się zachowuje względem Taehyunga. A ciebie proszę o to, abyś się do niego nie zbliżał więcej w taki sposób. Taehyung jest młody i naiwny. Nie wykorzystuj okazji do zabawy nim - ostrzegł go, a Youngjoon był wręcz zdumiony szczerością swojego bratanka, który próbował stawiać mu granice. 

- To on się na mnie rzucił. Ja tylko miałem okazję do przyjemności, a musisz przyznać, że jest dobry w całowaniu...jestem ciekaw, jaki jest w łóżku, a ty? - zapytał, a twarz Jungkooka poczerwieniała ze złości do mężczyzny, który próbował go rozwścieczyć. 

- Nie bądź bezczelny, wujku. W twoim wieku zająłbym się kobietami czy mężczyznami równego wieku niż naiwnym dziewiętnastolatkiem - powiedział wprost, by podejść do niego, gdzie zatrzymał się tuż przed nim, a Seunlee przyglądała się im z zaciekawieniem. - To jest moje ostrzeżenie, Youngjoon - dodał z pewnością w oczach, a mężczyzna nie rozumiał w ogóle bezczelności bruneta, którego wręcz nie cierpiał.

- Będę miał na uwadze twoje słowa, Jungkook. Nie martw się. Nie zbliżę się do twojego chłopczyka - uśmiechnął się sympatycznie, by poklepać młodszego po ramieniu, a Seunlee słysząc jego słowa podeszła do nich. 

- Nie mów w taki sposób. Ten bachor nie jest jego chłopczykiem, a ojczymem - poprawiała go Seunlee mając dosyć słuchania o Kimie i ich śmiesznych fantazjach o nim. To ona była tutaj kobietą Jungkooka, więc jej mąż nie powinien denerwować się przez słowa swojego wuja. 

- Dobrze. Widzę, że twojej żonie nie podoba się twoje zainteresowaniem tym chłopakiem, więc lepiej, żebyś bardziej jej poświęcił swój czas i troskę. W końcu jest ciężarna i nosi w sobie nowego Jeona - powiedział patrząc z uśmiechem w stronę dziewczyny, która spojrzała na niego niepewnym wzrokiem.  

- Lepiej nie interesuj się - westchnął ciężko chłopak.

- A ty się nie denerwuj. Ty i twój ojciec mieliście w zwyczaju mówić, że mądry jest ten, który wie, jak zachować spokój, czyż nie? - zapytał z rozbawieniem na twarzy, a brunet skinął głową na jego słowa. - Poza tym chciałem ci powiedzieć, że nie mogę zostać dłużej. Już jutro z rana wracam do stolicy wieść swoje beztroskie życie - powiedział z zadowoleniem.

- Cieszę się - powiedział brunet, który chciał już opuścić salon, jednak wchodzący do środka Yoongi spowodował, że wszyscy spojrzeli na niego. - Gdzie byłeś, Yoongi? Znowu piłeś? - zapytał.

- Nie.. Byłem tylko na przejażdżce i wpadłem do Seokjina z Taehyungiem - odpowiedział kuzynowi.

- Widziałeś go? - zapytał, czując się nieco spokojniej.

- No tak. Zabrał się ze mną i postanowił zostać u Jina, więc nie wróci dzisiaj na noc  - powiedział uspokajając swoimi słowami bruneta.

- No widzisz? A ty jak głupiec się o niego martwisz - wywróciła oczami dziewczyna, która nie mogła znieść zachowania swojego męża, który przez ten jeden pocałunek z jego wujkiem zachowywał się, jak zazdrosny szaleniec. Yoongi nie rozmawiając zbyt długo z kuzynem i jego żoną oraz wujkiem postanowił udać się na górę, gdzie zamierzał iść już spać. Męczyła go wiedza o stanie Taehyunga i nie wiedział jak długo uda mu się zachować, to wszystko w tajemnicy przed Jungkookiem czy Jiminem. Wszedł do swojego pokoju, gdzie od razu po zamknięciu drzwi zdjął swoją koszulkę, rzucając ją na fotel, a sam udał się do swojej szafy, szukając jakieś czarnej bluzki do spania, gdy ją znalazł, nałożył ją na siebie, by zaraz zająć się dołem. Jednak, gdy jego wzrok przeszedł na łóżko, wręcz odskoczył, widząc na nim blondyna. 

- Co ty tutaj robisz? - zapytał, patrząc na niego z niedowierzaniem. 

- Przyszedłem do ciebie, ale nie spodziewałem się od razu filmu plus szesnaście - powiedział z rozbawieniem blondyn, który ubrany był w błękitną piżamę. - Mogę spać u ciebie? - zapytał z nadzieją w oczach. 

- Ale..

- No proszę, Yoongi - złożył dłonie jak do modlitwy, a Min wywrócił jedynie oczami, czując, że Jimin znajdzie jeszcze więcej sposób jego słabość do niego. 

- Niech ci będzie - zgodził się, a Jimin ucieszony tym faktem położył się na jednej części łóżka, a w tym czasie chłopak zmienił swoją dolną część garderoby, by zaraz dołączyć do Jimina, który tylko czekał na niego przez ten cały czas jego nieobecności w domu. - Stęskniłeś się, aż tak? - zapytał z rozbawieniem w głosie, gdy Jimin od razu się przytulił do jego boku. 

- Nawet nie wiesz jak, Yoongi. Polubiłem spanie z tobą - przyznał, a Yoongi uśmiechnął się, słysząc jego słowa. - I swoją drogą buziaki też polubiłem - dodał zawstydzony.

- Chytrusek - zaśmiał się obejmując dłonią policzek Jimina, który uśmiechnął się nieśmiało, a Yoongi nie wahając się złożył czuły pocałunek na wargach Jimina, by zaraz swoimi ustami dopieszczać pełne wargi blondyna. Jimin za każdym razem czuł się jak zaczarowany, kiedy Yoongi całował go z taką czułością, że nie mógł się w nim nie zakochać. I miał nadzieje, że teraz oboje będą szli w dobrym kierunku z ich nowymi uczuciami względem siebie. 

Następnego dnia Youngjoon zostawił wiadomość w pokoju Taehyunga, zanim zdążył wyjechać i pożegnać się z domownikami domu Jeonów. Jedynymi osobami, które nie poszły go pożegnać byli Jungkook i Seunlee, który o świcie udał się do pracy, a Seunlee została w swoim pokoju. Nienawidziła Taehyunga całym swoim sercem, za to, co jej zrobił w dniu ślubu za to, że śmiał się jej w twarz, kiedy nie wiedziała, że Jungkook stał się jego kochankiem. Miała ochotę zrobić mu krzywdę i to taką, jaką powinien sobie zapamiętać na całe życie.

Na obiedzie pojawili się tylko Hoseok, Jimin i Namjoon, którzy siedzieli w trójkę w jadalni, jedząc przepyszny obiad przygotowany przez pracownice domu. Jimin myślał o Yoongim i miłej wspólnej nocy z nim, gdzie mógł do woli się do niego tulić i och..Yoongi był takim cieplutkim kotkiem. Jimin zatupał nogami jak jakaś zakochana wariatka, przez co Hoseok i Namjoon spojrzeli na niego ze zmieszaniem w oczach. 

- Jimin, coś się dzieje? - zapytał niepewnie Hobi.

- Uhh...nie, nie, nie - pokręcił szybko głową czując, jak palą go policzki. 

- Dzisiaj nakarmisz zwierzaki w kurniku? - zapytał Namjoon. 

- W kurniku miłości? - zapytał z rozmarzeniem Jimin, a Namjoonowi, jak i Hobiemu miny zrzedły.

- W kurniku z kurami? - uniósł brew Hobi.

- Ach..no tak! O to mi się rozchodziło - wyjaśnił nerwowo, a dwójka jakoś nie bardzo mu wierzyła. - Jestem najedzony.. Teraz czas kury nakarmić - powiedział z zadowoleniem odchodząc od stołu, a dwójka patrzyła, jak chłopak odchodzi w stronę wyjścia jakimiś dziwnymi ruchami tanecznymi.

- Nie wiem co dzisiaj z nim - pokręcił głową Hobi. - Ale z pewnością na to wyleczenia nie ma - dodał wiedząc, że samo nasunięcie słowa "kurnik miłości" dał wiele do zrozumienia. - Ciekawe jak tam Taehyung - westchnął odkładając sztućce, a słysząc kroki zbliżające się do jadalni, dwójka spojrzała w kierunku wejścia. Widząc Taehyunga, Hoseok od razu się ucieszył, będąc o niego spokojniejszym. - Dlaczego wcześniej nie informujesz nas o tym, że nie wrócisz na noc? - zapytał, chcąc go skarcić.

- Wybacz, Hobi. Nie wiedziałem, że tak to wyjdzie - odpowiedział mu ze spokojem. - Poza tym Jinowi spodobały się róże, Namjoon - powiedział w stronę Namjoona, który zachłysnął się, pijąc wodę, a Hobi poklepał go po plecach, gdy ten ciężko kasłał.

- S-spodobały ? -zapytał zaskoczony. 

- Tak - skinął głową, a Namjoon mimowolnie się uśmiechnął.

- Czyli co? Namjiny się ziszczą? - zapytał z zaciekawieniem Hoseok.

- Kto wie - uśmiechnął się słabo Taehyung, który wolał iść do swojego pokoju położyć się i odpocząć, gdyż wciąż odczuwał ból swoich pleców. - Idę do siebie jestem zmęczony - powiedział na odchodne, by udać się zaraz schodami na piętro domu, gdzie w drodze spotkał Seunlee, która na jego widok miała ochotę go zabić.

- Postanowiłeś jednak wrócić? Jaka szkoda. Taka szmata nie jest tu potrzebna - powiedziała ze złością, a Taehyung mijając ją, podszedł do swoich drzwi od pokoju, które otworzył i spojrzał ukradkiem na dziewczynę. 

- Taka święta, a język jak szkolona u samego diabła - próbował naśladować jej matkę, by zaraz wejść do swojego pokoju, gdzie zamknął za sobą drzwi, a Seunlee stała jak wryta nie wierząc w bezczelność tego chłopaka, który ewidentnie nie docenia jej jako poważnego wroga. 

- Zapłacisz mi za to! - syknęła przez zęby, by pobiec do swojego pokoju.

Taehyung zmęczony położył się na swoim łóżku, gdzie na jego poduszce znalazł kopertę, którą niechętnie otworzył i wyciągnął list: 

Drogi Taehyungie,

Rozczarowanie, jakie czuje przez twój brak lojalności, naprawdę sprawił, że na wybaczenie będziesz musiał sobie zasłużyć. Bądź grzecznym chłopcem i rób to, co ci poleciłem. Pamiętaj, że pieniądze Jungkooka są twoim najważniejszym zadaniem, ale nie próbuj nigdy być jego darmową dziwką, bo nie ręczę za siebie. Pamiętaj o Woonsangu.

Pojawię się wkrótce do tego czasu bądź grzeczny. 

Kim czytając list, zgniótł go w swoich rękach, by wyrzucić go zaraz na podłogę. Nie chciał teraz o niczym myśleć. Potrzebował odnowy po tym, co zrobił. Musiał zmienić swoje podejście i wyrzucić z serca uczucia do Jungkooka, nawet jeśli są one tak silne i sprawiają jego sercu ból. Położył głowę na poduszce, by zamknąć swoje oczy. Wolał już nie myśleć o niczym, co go w rzeczywistości męczyło, ponieważ był na to wszystko za słaby, a nie mógł taki być, jeśli nie ma zawieść Younga, to dla niego musi się naprawić...

Jimin przechodząc przez bramkę do kurnika, zamknął za sobą furtkę. Był taki szczęśliwy, że nie mógł nie tańcować przy kurach, które łaziły między jego nogami, oczekując od niego prowiantu. - Poczekajcie chwilkę, muszę wyrzuć z siebie to, co na sercu mi siedzi - powiedział do kur, a on odkaszlnął, by odstawić swój własny miłosny musical. - To jakiś banał lat przebywa, a serce coraz głupsze. Mój rozum krzyczy weź się w karpy, lecz serce głuche, gdy się uprze - zaśpiewał, a idący niedaleko Jungkook zatrzymał się, patrząc na to, co wyprawia Jimin, który śpiewając, sypał prowiantu kurom. - Co to, to nie. Ani słowa, a sio. Na pewno nie powiem, że kocham go. Tatatata... Nie powiem, że pokochałem..mhm..cichutko więc powiem, że kocham go - dokończył swój musicalowy występ, czując się świetnie po tym. 

- Jimin, czy ty się dobrze czujesz? - usłyszał pytanie od Jungkooka, przez co zaskoczony spojrzał na bruneta i opuścił wiaderko.

- T-tak - odpowiedział zawstydzony, a brunet niepewny jego słów postanowił zostawić Jimina z jego problemami miłosnymi. Teraz, chociaż miał pewność co do słów Taehyunga, który mówił o złamanym sercu Jimina. Chłopak wszedł do domu, gdzie spotkał zadowoloną Seunlee, która podśpiewywała sobie pod nosem, a brunet nie rozumiał, co dzisiaj dzieje się w tym domu.

- Kochanie, cudowny jest dzisiejszy dzień - powiedziała z zadowoleniem dziewczyna, składając krótki pocałunek na policzku bruneta, który spojrzał na nią z zaskoczeniem, wiedząc, że jeszcze dzisiaj była na niego zła za wczorajszy dzień. Jednak rozumiał, że w ciąży kobieta ma swoje humorki.

- A co sprawiło, że jest taki cudowny? - zapytał z zaciekawieniem.

- Nic, po prostu taki jest, kochanie - powiedziała z zadowoleniem idąc do jadalni, a Jungkook w ogóle nie nadążał nad jej zmiennym zachowaniem. Spotykając w korytarzu Hoseoka postanowił do niego podejść. 

- Taehyung wrócił? - zapytał go.

- Tak. Jest u siebie w pokoju, był zmęczony, więc pewnie śpi - powiedział chłopak, ubierając swoje buty. - Lecę do pracy, bo potrzebny jestem Jinowi - rzekł pospiesznie, a Jungkook nie zamierzał dłużej zatrzymywać chłopaka. Udał się na piętro domu, by podejść do drzwi od pokoju Taehyunga, gdzie zapukał. Jednak nie słysząc odzewu, postanowił wejść do środka. Widząc śpiącego na łóżku chłopaka, podszedł do jego łóżka, gdzie będąc już bliżej, otworzył szerzej swoje oczy. Taehyung wybudzając się, spojrzał sennym wzrokiem na bruneta, który patrzył na niego w osłupieniu.

- Co ty tutaj robisz? - zapytał, pocierając piąstką swoje oko.

- Taehyung, tylko się nie denerwuj, ale coś się stało - powiedział ze spokojem, a Taehyung patrzył na niego ze zmieszaniem w oczach, czując się jakoś dziwnie. Widząc jak oczy Jungkooka patrzą na jego włosy niepewnie ich dotknął, czując pełno kleju w nich.

- Boże, co to jest?! - zapytał zdenerwowany. 

- Jak przyszedłem już tak miałeś - powiedział na swoją obronę, a Taehyung nie mógł uwierzyć, co spotkało jego biedne włosy, które były ze sobą posklejane grubą warstwą kleju. 

- Idź sobie - powiedział starając się nie wybuchnąć płaczem. Włosy były jego świętością tak jak dla Jimina jego blond czupryna, jak dla Hoseoka jego ruda czupryna, jak torebka od Gucciego i tak dalej. Nie mógł uwierzyć, że to właśnie jemu się stało. 

- Taehyung pozwól, że pomogę ci się tego pozbyć - powiedział ze spokojem, a młodszy pokręcił głową.

- Chce Hoseoka albo Jimina! - krzyknął zdenerwowany.

- Nie ma Hoseoka, a Jimin jest zajęty pracą w kurniku - powiedział patrząc na zdenerwowanego chłopaka, który wyglądał na zamyślonego. 

- Ty się na włosach nie znasz, jak masz mi pomóc? - zapytał po chwili.

- To nie. To może Seunlee? Ona jest dziewczyną i się na pewno na tym zna -  odpowiedział chcąc znaleźć jakieś rozwiązanie na ten problem, a Taehyung słysząc imię tej zdziry, chwycił bruneta za jego koszulkę, by siłą przyciągnąć go bliżej siebie.

- Nie mów mi o tej zdzirze, bo wiem, że ona mi to zrobiła! Zabije ją! - krzyknął, ciągnąc coraz mocniej za koszulę bruneta, który wręcz dusił się przez nagły atak złości młodszego. Puścił chłopaka, by wstać ze swojego łóżka. Syknął, gdy tylko się wyprostował, jednak teraz nic nie mogło go powstrzymać przed zemstą na tej paskudnej świętoszce od siedmiu boleści. Wyciągnął ze szuflady nożyczki chcąc iść znaleźć Seunlee, jednak Jungkook zatrzymał go. 

- Co ty zamierzasz zrobić ? - zapytał, patrząc na niego z niepewnością w oczach. 

- Zamierzam ściąć jej te końskie kudły - odpowiedział wprost.

- Nie zachowuj się jak dziecko - westchnął ciężko. 

- A ona jak się zachowała? - uniósł brew, jednak brunet nie miał nic na obronę dziewczyny, która faktycznie zachowała się niedojrzale. - No właśnie. Ja nie pozwolę jej robić krzywdy moim włosom! Zobacz, jak wyglądam?! Zabije ją! - krzyknął, zdenerwowany chcąc wyjść, jednak Jungkook chwycił go za rękę, zatrzymując młodszego.

- Pozwól, że razem wyjaśnimy to z Seunlee - powiedział patrząc w oczy chłopaka.

- Ja nie chce rozmawiać z nią i niczego wyjaśniać. Ja chce ciąć - rzekł bezogródek pragnąc odwetu na dziewczynie.

- Nie zachowuj się jak ona. Nie mamy też pewności, że to zrobiła Seunlee, więc dlatego trzeba to wyjaśnić - rzekł z powagą w oczach. 

- A jeśli to była ona, mogę ciąć? - zapytał, unosząc brew.

- Oczywiście, że nie. Tak się nie załatwia spraw - pokręcił głową wiedząc, że Taehyung nie odpuści, jeśli zrobiła mu to Seunlee. 

- To mam gdzieś twoje dyplomacje, to jest wariatka i przyda się jej nauczka - powiedział wyrywając swoją rękę, by wybiec z pokoju, a Jungkook zaskoczony lekkomyślnością Taehyunga nie miał wyboru jak pobiec za nim. Taehyung zdeterminowany wbiegł do salonu, szukając wzrokiem dziewczyny, którą usłyszał w jadalni rozmawiającą z Namjoonem i Jiminem. Wszedł do środka, gdzie dziewczyna nie widząc go, siedziała przy stole i z zadowoleniem na twarzy rozmawiała z chłopakami, którzy widząc, w jakim stanie są włosy Taehyunga i go samego z nożyczkami w rękach nie mogli nie otworzyć w zaskoczeniu swoich ust. Młodszy chwytając za jej włosy, przyłożył do nich nożyczki, a wbiegający do jadalni Jungkook otworzył szerzej swoje oczy, widząc, do czego zmierza Taehyung.

- Taehyung, nie! - krzyknął, chcąc go zatrzymać, jednak nim dziewczyna zareagowała, jej długi kucyk został obcięty. Dziewczyna z zaskoczeniem wstała ze swojego miejsca, by odwrócić się w stronę Taehyunga, który bez żadnego współczucia rzucił w nią jej obciętymi włosami. 

- Zabije cię..- szepnęła patrząc w szoku na Kima. 

- Ty zaczęłaś. Ja skończyłem podstępna żmijo.

Jungkook, Namjoon oraz Jimin wiedzieli, że to wszystko nie skończy się dobrze, a przynajmniej dla tej dwójki.

~

Rozdział już jest ^^

Mam nadzieję, że podobał się ^.^ Tae vs Seunlee - kto był lepszy? 

Przepraszam za to, że dodaje rozdział w taki sposób, ale niestety dzisiaj będę mieć tak zalatany dzień, że czasu nie będę miała nawet przy laptopie usiąść. Widzimy się już jutro o normalnej porze <3 

Zostawcie po sobie:

Głosy i Komentarze


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top