★・.・:☆Wbrew woli★・.・:☆
- Doktorze, nic poważnego mu nie zagraża, tak? - zapytał Namjoon, który był zmartwiony stanem Taehyunga. Nie wiedział, co by zrobił, gdyby nie wszedł siłą do pokoju młodszego. Zastał go już nieprzytomnego i obawiał się, że przez jego spóźnienie mogło się coś poważnego stać Taehyungowi, a tego, by sobie nie wybaczył. Zawsze myślał, że Taehyung jest niezniszczalny, od kiedy się pojawił w ich domu, ale młodszy był człowiekiem takim jak on, więc nie powinien nawet w taki głupi i nierozważny sposób myśleć. Jego wzrok utkwił na lekarzu, którego wezwał, po tym, jak znalazł młodszego na podłodze. Mężczyzna musiał zszyć skaleczoną dłoń Taehyunga, a Namjoon musiał pomóc przy tym zabiegu. Na całe szczęście Taehyung nie odczuwał bólu, gdyż był nieprzytomny, a samo szycie głębokiego skaleczenia było dla Joona cholernie trudne. Mimo wszystko Kim zranił się dość mocno i nie pozwolił zatamować tego krwawienia, przez co stracił sporo krwi.
- Podłączyłem mu kroplówkę. Jak się obudzi, będzie obolały po zszyciu rany, ale przeżyje - odpowiedział ze spokojem doktor, a Namjoon odetchnął z ulgą.
- Ale nie rozumiem. Dlaczego stracił przytomność..- westchnął z namysłem Joon.
- Mogło być zwolnienie akcji serca przez nagły stres i zdenerwowanie. Jak pan mówił, miała tutaj miejsce ciężka sytuacja i to mogło sprawić, że chłopak stracił przytomność. W dodatku stracił sporo krwi i mógł poczuć osłabienie - wyjaśnił ze spokojem. - Jest wiele teorii, przez które mógł stracić przytomność. Zapiszę mu leki na uspokojenie oraz przeciwbólowe. Niech się nie przemęcza i odpoczywa, to będzie teraz dla niego najlepsze. Całkowite zacisze najlepiej mu zrobi. Odcięcie się od osób, które zaburzają jego spokój. Jeśli przez to traci przytomność, nie będzie to korzystne dla jego zdrowia - dodał patrząc na Joona, by zaraz zapisać odpowiednie leki.
- Co pan proponuje? - zapytał.
- Izolacja - odpowiedział od razu, a oczy Namjoona się powiększyły. - Wyjechać w miejsce, gdzie będzie mógł się wyciszyć od ludzi, którzy działają na niego niekorzystnie. Chyba najważniejsze jest jego zdrowie, czyż nie panie Kim? - uniósł brew.
- Prawda, jego zdrowie jest dla mnie i jego bliskich bardzo ważne. Postaram się coś wymyślić, żeby odizolować Taehyunga od tego wszystkiego - odrzekł ze spokojem w głosie.
- Tak będzie dla niego najlepiej. To jest prosty i niezawodny sposób na oczyszczenie umysłu, według mnie lepszy od faszerowania się lekami - powiedział podając Kimowi kartkę z lekami. - Przyjadę za kilka dni zdjąć mu szwy. Proszę się zalecać do moich rad - dodał wstając ze swojego miejsca. - Jeśli będę jeszcze potrzebny, proszę dzwonić - podszedł do Namjoona, któremu podał rękę. Joon wstał na równe nogi i uścisnął wdzięcznie dłoń doktora.
- Dziękuje panu, za tak szybkie pojawienie się i pomoc Taehyungowi - ukłonił się nisko.
- To moja praca - uśmiechnął się do młodszego, po czym po pożegnaniu mężczyzna opuścił pokój Taehyunga, a Namjoon został przy młodszym. Siedział u niego dobre dwie godziny w nadziei, że się obudzi.
Taehyung czując nie do opisania ból w prawej ręce, syknął z bólu, gdy uchylił delikatnie swoje oczy. Namjoon widząc, jak Taehyung się przebudza, poczuł jeszcze większą ulgę. Chłopak miał wymalowany na twarzy ból, a starszy nie mógł nic zaradzić na to, aby jeszcze bardziej mu pomóc.
- Jak się czujesz? - zapytał, patrząc na młodszego z troską w oczach.
- Jakby coś po mnie przejechało - wyjąkał obolały. - Co z moją dłonią? - zapytał, odczuwając w tamtym miejscu największy ból.
- Wezwałem lekarza i zszył ci tę ranę, była dość głęboka i trzeba było to zrobić - wyjaśnił ze spokojem.
- Będzie blizna - wypuścił ze świstem powietrze, by zaraz zwrócić swoje oczy na Joona.
- To mało ważne, najważniejsze jest to, żebyś się lepiej poczuł - rzekł z troską, a Taehyung uśmiechnął się słabo, będąc naprawdę wdzięcznym Namjoonowi za jego pomoc. Spojrzał na swoją drugą rękę, gdzie mógł zobaczyć przypięty wenflon i podłączoną kroplówkę, po czym spojrzał na Namjoona. - Dziękuje za to, że się mną zaopiekowałeś.. Nie miałeś nawet takiego obowiązku, po tym, co zrobiłem powinieneś mnie nienawidzić - westchnął ciężko, a jego głos brzmiał bardzo spokojnie i słabo. Namjoon pokręcił głową, nie mogąc słuchać tych głupot.
- Nawet tak nie mów. Mówiłem ci, że zawsze będę po twojej stronie. Jeśli mam być szczery, nigdy nie przepadałem za Seunlee i była mi zawsze obojętna, a nieraz mogłem usłyszeć, jak ludzie mówią o jej kłótniach z innymi dziewczynami, które tylko powiedzą coś na temat Jungkooka. Wiem, że jest ona przepełniona zazdrością, a ty teraz musisz cierpieć, przez to, że powiedziałeś jej prawdę - powiedział przepełniony gniewem do dziewczyny. - Wiem, że nie powinieneś jej tego robić. Jednak wierze, że nie zrobiłbyś tego, a nawet jeśli to ty jako pierwszy mnie zrozumiałeś i nie odwrócę się od osoby, która dodaje mi odwagi na bycie sobą - dodał z pewnością w oczach, by dotknąć dłonią policzka młodszego. - Jesteś dla mnie bardzo ważny, Taehyung i nie pozwolę nikomu cię skrzywdzić, nawet jeśli będę musiał odwrócić się od moich kuzynów - rzekł z pewnością w oczach, a Taehyung pokręcił delikatnie głową, a łzy zebrał się w jego oczach mimo jego woli.
- Nie rób tego. Nie chce, byś miał problemy z nimi. Jestem ci naprawdę wdzięczny, za to, że stoisz po mojej stronie, ale nie zasługuje na twoją przyjaźń - odwrócił wzrok czując się źle z samym sobą. - Jesteście bardzo zżyci ze sobą, a ja nie chce psuć twojego życia, ty nie jesteś moim celem - dodał.
- Spokojnie, nie denerwuj się. Doktor mówił, że potrzebujesz spokoju, a mimo wszystko nie chce, żebyś znowu stracił przytomność - rzekł ze spokojem w oczach i otarł z policzków młodszego jego rzadkie dla oczu innych łzy.
- To wszystko moja wina - zacisnął swoje drżące wargi. - Gdybym choć trochę się kontrolował, to by do tego nigdy nie doszło. Ja.. Ja nie chce już tutaj być, chce wrócić do Seulu - powiedział z ciężkością.
- Nie możesz wyjechać, to jest też twój dom - powiedział Joon patrząc ze smutkiem na młodszego.
- Nie mogę patrzeć na Jungkooka... nie chce go widzieć.. - przerwał, podciągając nosem.
- Nie chcesz go widzieć z Seunlee? - zapytał, a młodszy spojrzał na niego z zaskoczeniem. - Tak krzyczałeś, kiedy z nią odszedł - wyjaśnił. - Dlaczego tak mówiłeś? - zapytał z zaciekawieniem.
- Nie chce o tym mówić, Namjoon - westchnął ciężko. - Jestem złym człowiekiem i nawet ty powinieneś się ode mnie odsunąć - rzekł patrząc pustym wzrokiem w biały sufit.
- Nie mów głupstw - pokręcił delikatnie głową. - Odpocznij sobie i nie zamartwiaj się niepotrzebnie. Teraz potrzebujesz wyciszenia. Doktor podał ci coś na uspokojenie, dlatego możesz być senny - dodał z delikatnym uśmiechem.
- Czuje. Nawet nie wiem co mówię - powiedział ze zmęczeniem w oczach.
- Prześpij się, Tae - uśmiechnął się ciepło, po czym wstał ze swojego miejsca.
- Namjoon? - spojrzał na chłopaka.
- Tak?
- Dziękuje za wszystko - rzekł z wdzięcznością.
- Nie masz za co - powiedział z uśmiechem. - Śpij dobrze - dodał, by zaraz opuścić pokój młodszego. Zamykając za sobą drzwi, zacisnął mocno swoje dłonie, będąc naprawdę zdenerwowany tą sytuacją. Mimo że próbował ukryć przed Taehyungiem swoją złość to nie mógł po prostu milczeć w tej sprawie. Udał się na piętro niżej, gdzie w salonie siedział Jungkook razem z Seunlee, która wciąż przeżywała atak Taehyunga na jej osobę. Joon zatrzymał się przy kolumnie, gdzie zamierzał podsłuchać rozmowę dwójki. Wiedział, że tak się nie robi, jednak był ciekaw, co takiego mówi dziewczyna.
- Nie martw się, załatwię wszystko tak, żeby Taehyung już więcej ciebie nie zaatakował - uspokajał ją Jungkook.
- Póki on tutaj jest, nie wiadomo do czego jest jeszcze zdolny. On nie jest normalny. Gdybyś tylko widział jego spojrzenie, to było przerażające. A w dodatku jego słowa. Mówił, że mnie zniszczy i zginę z jego ręki - zapłakała.
- Nie pozwolę, żeby coś ci zrobił. Odseparuje go od ciebie - powiedział z pewnością brunet, a Namjoon nie dowierzał w słowa swojego kuzyna.
- Najlepiej zamknąć go w jakieś klinice psychiatrycznej, bo on jest do wszystkiego zdolny. Boję się, co może zrobić następnym razem - pokręcała głową wciąż łkając, a Jungkook zamknął ją w swoich objęciach. Namjoon nie wytrzymał i wszedł do salonu, gdzie dwójka spojrzała na niego.
- Gdzie ty byłeś tyle czasu? - zapytał Jungkook.
- Z Taehyungiem - odpowiedział wprost.
- Musisz na niego uważać Namjoon, bo jeszcze tobie zrobi krzywdę. On jest chory - powiedziała w jego stronę dziewczyna.
- Sama jesteś chora! - podniósł na nią głos, a Jungkook spojrzał z zaskoczeniem na Namjoona.
- Jak możesz tak do niej mówić?! - wstał na równe nogi.
- Mówię prawdę! - krzyknął, tracąc cierpliwość, a do domu weszli Jin, Jimin oraz Hoseok, którzy słysząc krzyk Namjoona stanęli w ciszy przyglądając się dwójce. - Dlaczego jej nic nie jest, a to Taehyung leży pod kroplówką?! - wykrzyknął Jungkookowi w twarz. - Jedynie jej szyja jest sina i nic poza tym, ale ty kurwa nie miałeś prawa go krzywdzić! - szarpnął kuzynem, a do stojącej w progu trójki doszedł Yoongi, który w ciszy przyglądał się swoim kuzynom.
- Musiałem obronić Seunlee, przed nim! Chciał ją wyrzuć z tego balkonu, on jest niezrównoważony! - krzyknął odpychając od siebie Joona.
- Tylko, dlaczego to Taehyung jest osobą, która najbardziej ucierpiała?! - zapytał ze łzami w oczach. - Nie pozwolę go wam skrzywdzić! Jeśli będziesz chciał go gdzieś zamknąć, to położę się pod kołami twojego samochodu i nie pozwolę mu odejść, a jeśli to zrobisz, to sam cię zabije! - krzyknął rozżalony, a Jungkook nie wierzył w to, co mówił Namjoon, który zwykle spokojny i wyciszony milczy.
- To będzie dla jego dobra, ty nie masz nic do tego, Namjoon - powiedział ze zdenerwowaniem w oczach. - Taehyung nie zasłużył na żadną litość, chciał skrzywdzić bezbronną osobę, a tego mu nie wybaczę! - dodał z pewnością w oczach.
- Nie rozumiem, dlaczego ty go w ogóle bronisz Namjoon. Zakochałeś się w nim, czy co?! - zapytała Seunlee nie rozumiejąc postawy Namjoona.
- Tak, zakochałem się w Taehyungu i co z tego? Dlatego będę bronił tego, co kocham - rzekł z pewnością, a Jungkook był w kompletnym szoku, przez co nie potrafił wydusić z siebie żadnych słów. Za to Jin nie dowierzał w słowa Joona, tak samo jak Hoseok i Jimin, którzy myśleli, że Namjoon zakochany był w Jinie. Jednak wiadomość o tym, że coś poważnego stało się Taehyungowi wyprowadzała ich z równowagi.
Yoongi nie wytrzymując podbiegł do Namjoona, gdzie uderzył go pięścią w twarz, przez co chłopak upadł na podłogę, a wystraszony Jimin, jak i Jin podbiegli do chłopaka pomagając mu wstać. - Jesteś zniszczony, jeśli naprawdę go kochasz! Jak mogłeś, Namjoon?! Kurwa! - krzyknął, wychodząc z siebie.
- Nie bij go, Yoongi - rzekł Jungkook.
- Słyszałeś, co on powiedział! - Min spojrzał na Jeona. - Mówiłem ci, że jego przyjazd jest naszym nieszczęściem! Pozbądź się go z domu i całej reszty! Namjoon się ogarnie i będzie dobrze - dodał nie mogąc znieść tego szaleństwa w ich domu.
- Uspokój się, Yoongi! Za dużo wypiłeś i szalejesz - westchnął ciężko brunet.
- Jeśli go nie wywalisz, sam go zabije za to, co chciał zrobić Seunlee i co zrobił z Namjoonem - powiedział patrząc ze zdenerwowaniem w oczach na kuzyna.
- Ty pojebie - Jimin spojrzał na Mina z mordem w oczach. - Nie mów tak o moim przyjacielu, on na pewno nie chciał niczego złego zrobić - powiedział stając w obronie Taehyunga.
- Widzieliśmy to na własne oczy - rzekł w jego stronę Jeon, a Jimin pokręcił bezradnie głową, nie mogąc w to uwierzyć.
- Nie wierzę - wciąż pokręcał głową.
- To uwierzy, twój przyjaciel chciał mnie udusić i zepchnąć z balkonu - wtrąciła się Seunlee.
- To prawda. Taehyung nie zaprzeczył, że chciał to zrobić. Jednak sądzę, że jest na to jakieś wyjaśnienie - powiedział Namjoon. - Taehyung nie jest złą osobą - dodał z pewnością.
- Idę go zabić - mruknął Min, ruszając w stronę schodów, jednak Namjoon go zatrzymał, chwytając za jego rękę.
- Nie można mu przeszkadzać, on jest w ciężkim stanie. Takie sytuacje tylko mu szkodzą, więc jeśli chcesz go zabić, to zabij mnie - rzekł Joon patrząc z desperacją w oczy Mina, który patrzył na swojego kuzyna z niedowierzaniem.
- Co on kurwa z tobą zrobił? - pokręcił bezradnie głową.
- Nic nie musiał robić. Wystarczyło mi to, że dał mi coś cennego, czego kupić nie można - odpowiedział bezwahania.
- Spokój! - krzyknął w końcu Hoseok, który jako jedyny siedział najciszej. - To jest mój brat i nie pozwolę go nikomu skrzywdzić, nawet jeśli w was wrze nienawiść do niego, to przelejcie ją na mnie, a nie na osobę, która nie jest w stanie się bronić - powiedział podchodząc do Namjoona, gdzie spojrzał na wszystkich zebranych. - Jungkook myślałem, że polubiłeś się z moim młodszym braciszkiem i nie będzie kierowała tobą taka nienawiść - zwrócił się do Jungkooka. - Wiem, że jesteś poruszony tym, co się stało z Seunlee i jest mi naprawdę przykro - dodał.
- Byłoby dobrze, gdyby to Taehyung przeprosił, a nie ty - westchnął ciężko brunet. - Nie mam wyjścia jak wysłać go na jakieś leczenie, bo zagraża życiu niewinnym osobom - powiedział obejmując Seunlee, która wtuliła się w swojego chłopaka.
- Nie masz takiego prawa - mruknął Jung.
- Wierz lub nie, ale mam takie prawo - rzekł niewzruszony. - Chce, żeby wszystko było w porządku, aby Taehyung miał dla siebie spokój i nie zagrażał nikomu. Leczenie powinno mu pomóc, skoro nie potrafi panować nad swoją agresją - dodał.
- Zrobiłbyś to, nawet wbrew jego woli? - zapytał Jimin.
- Jeśli to ma na uwadze mu pomóc, to tak. Nie chce, aby taka sytuacja jak dzisiaj się powtórzyła - powiedział, by zaraz odejść z Seunlee w stronę wyjścia.
- Najlepiej takiego kogoś się pozbyć - mruknął Min, krzyżując ręce.
- Zamknij się - warknął Jimin.
- Mam nadzieje, że Jungkook zmieni zdanie, bo lepiej nikogo nie zmuszać do czegoś takiego - westchnął ciężko Jin, który spojrzał na Namjoona. - Myślę, że jeśli będziesz taki waleczny jak dzisiaj, to nigdy do tego nie dojdzie, Namjoon - uśmiechnął się do niego, a spanikowany Joon przytaknął jedynie głową. - Jutro postaram się do was wpaść. Odwiedzę Taehyunga - zwrócił się do Jimina i Hoseoka.
- Pewnie, wpadaj - odparł Hobi, a zaraz po tym Jin pożegnał się z nimi i opuścił dom. Za to Jimin spiorunował wzrokiem pijanego Yoongiego i razem z Hoseokiem udali się na piętro prosto do pokoju Taehyunga. Wchodząc do pokoju wręcz podbiegli do łóżka młodszego.
- Musiał dostać ataku - powiedział Hobi w stronę Jimina.
- Nie brał leków, że do tego doszło? - spojrzał ze smutkiem na pogrążonego we śnie przyjaciela. - Wiedziałem, że przyjazd tutaj mu zaszkodzi, ale on się uparł - zacisnął swoje dłonie.
- Wiesz, że go od niczego nie odwiedziesz. Zapragnął zamieszkać w domu swojego zmarłego męża, żeby poznać jego rodzinę. Nie rozumiem tylko po co - westchnął ciężko, a Jimin odwrócił wzrok. - Jednak coś musiało się stać, że Taehyung stracił nad sobą kontrolę. Rzucono się na niego i poczuł się osaczony, dlatego dostał ataku - próbował sobie wyjaśnić rudowłosy. Taehyung słysząc głosy dwójki, uchylił swoje oczy, wybudzając się ze snu, gdzie spojrzał na zmartwione twarze Jimina i Hoseoka.
- Wróciliście - powiedział patrząc na nich.
- Taehyung, co się stało? - zapytał z troską Hoseok.
- Nie ma nas kilka godzin, a tu takie rzeczy się działy - powiedział Jimin, a Taehyung odwrócił swój wzrok.
- Przepraszam - szepnął. - Jestem winny temu, co się stało - wgryzł się w wargę.
- Ale jak to? - zapytał z zaskoczeniem Jimin.
- Bo ja.. Ja wiedziałem, co się wydarzy i że ona będzie chciała mnie zepchnąć z tego balkonu, dlatego chciałem jej to zrobić - powiedział, a jego głos się łamał. Za to Jimin, jak i Hoseok w ogóle nic z tego nie rozumieli.
- Jak to wiedziałeś? - zapytał Jung.
- Śniło mi się to - odpowiedział. - Ten balkon i ona zachodząca mnie od tyłu i wypychająca z balkonu. Dzisiaj naprawdę chciała to zrobić, ale odwróciłem te role i nie mogłem się powstrzymać. Naprawdę chciałem ją zepchnąć z tego balkonu - powiedział z ciężkością.
- Taehyung, to był tylko sen. Byłeś za bardzo na nim skupiony i przez to mogłeś naprawdę ją zabić - powiedział Jimin patrząc z troską na Taehyunga. - Sny nie są rzeczywistością, ale nie cofniemy tego, co się stało. Najważniejsze, żebyś doszedł do siebie - dodał z delikatnym uśmiechem, a Kim pokręcił głową.
- Ona naprawdę chciała to zrobić - rzekł z pewnością w oczach. - Ona jest złą osobą, nienawidzę jej całym sobą - syknął z gniewem.
- Nie denerwuj się - westchnął ciężko Hobi. - Co ci się w rękę stało? - zapytał nie chcąc rozmawiać o Seunlee.
- Nie zdążyłem złapać równowagi i uderzyłem w szybę - wyjaśnił spokojniej. - Dzięki Namjoonowi i jego pomocy jest już lepiej. Tylko kilka szwów - uśmiechnął się słabo.
- Dlatego nie zbliżam się do ostrych rzeczy, takie szycie podobno boli. Mój kuzyn, kiedyś został pogryziony przez psa i musiał mieć siedem szwów na nodze. Lekarz dał mu znieczulenie i nie czekał na jego działanie, a od razu zaczął to szyć. Wiecie, jak się darł? - pokręcił głową, blednąc na twarzy.
- Tak.. Potrafimy to sobie wyobrazić - zaśmiał się pod nosem Hobi. - Odpoczywaj, Taehyung. Starczy ci nerwów na jeden dzień - zwrócił się do młodszego.
- A co z Jungkookiem i Seunlee? - zapytał, a Hobi, jak i Jimin spojrzeli na siebie z niepewnością.
- Nic jej nie jest. Jungkook odwiózł ją do domu - odpowiedział ze spokojem. - Idź spać i nie myśl o tym - uśmiechnął się ciepło, by zaraz razem z Jiminem opuścić pokój chłopaka i udać się do pokoju Jimina. - Nie wiem, jak on zareaguje na to, co planuje Jungkook - powiedział od razu Jung, siadając na łóżku Jimina. - Namjoon jest po naszej stronie, może jak będę go błagał zlituje się nad losem Taehyunga - chwycił się za głowę.
- Ale jak to możliwe, że on ma prawo do tego, żeby zamknąć go w klinice? - zapytał Jimin.
- Nie wiem, ale słyszałem coś od kuratora Taehyunga, że ma nowego opiekuna prawnego i boję się, że to Jungkook nim jest, a Tae myśli, że jest wolny i nic na nim nie ciąży. Nie umiem mu tego powiedzieć, a ten nawet nie odbiera telefonów od kuratora, więc do mnie dzwonił - westchnął ciężko.
- Jasna dupa, jeśli tak jest, to Taehyung się wścieknie - rzekł z przerażeniem w oczach Jimin. - Pamiętasz, jak to było z panem Jeonem? - zapytał.
- Pamiętam - westchnął. - Nie chce, żeby Taehyung musiał tak żyć. Dlaczego to musi się powtarzać, co? Pan Jeon był dla niego taki dobry, a on nie potrafił tego docenić - spojrzał na Jimina.
- Nigdy nie poznamy prawdy o tym, co się stało między nimi - westchnął Jimin kładąc się na łóżku.
- Nie wiem, ile musielibyśmy próbować z niego coś wyciągnąć, to i tak prawdy się nie dowiemy - skrzyżował ręce. - Teraz jest najważniejsze to, żeby błagać Jungkooka o litość dla Tae.. Jeśli jest jego opiekunem, to wszystko jest zależne tylko od niego..
Taehyung nie mógł normalnie odpoczywać po tym, jak jego brat i Jimin wyszli. Podniósł się do siadu, gdzie oparł się plecami o ramę łóżka. Było mu ciężko zrozumieć tę sytuację z Seunlee i dlaczego w taki sposób zareagował na nią w objęciach Jungkooka. Czy mogła być to zazdrość, a jednocześnie ból utraty go? Sam nie mógł pojąć tych uczuć, coś w nim sprawiło, że obudził się w nim ten słaby i beznadziejny Taehyung. Zacisnął swoje wargi na wspomnienie, kiedy prosił starszego, by z nią nie odchodził. - Jak mogłem to zrobić? - jęknął bezsilnie, czując do samego siebie wstyd. Co nim wtedy kierowało? Po tym wszystkim nie potrafił, nawet na niego spojrzeć. Wzrok Jungkooka utkwił w jego pamięci. Bolało go to, jak dla swojej dziewczyny był w stanie zrobić wszystko tylko po to, aby ją chronić. Pukanie do drzwi spowodowało, że chłopak spojrzał w ich kierunku. - Proszę - powiedział, a do pomieszczenia wszedł brunet, którego wzrok przepełniony był gniewem i odrazą do niego.
- Mam nadzieję, że lepiej się czujesz i jesteś w stanie rozmawiać - powiedział podchodząc do łóżka młodszego, by zająć miejsce na krześle. Taehyung spojrzał na niego, czując, że ta rozmowa nie będzie dla niego przyjemna.
- Powiedzmy - westchnął cicho.
- Chociaż uważam, że tak wyolbrzymiasz i próbujesz zrobić z siebie pokrzywdzonego - rzekł nieczule, a Taehyung słysząc jego słowa, spojrzał naprzeciw siebie, nie posiadając żadnego wyrazu.
- Jeśli tak uważasz, to pewnie tak jest - odrzekł bezemocji.
- Jesteś naprawdę bezczelny - pokręcił głową. - Chciałbym z tobą porozmawiać o tym, co się stało - spojrzał na zabandażowaną dłoń młodszego, po czym podniósł wzrok, wlepiając go w profil młodszego. - To, co chciałeś zrobić Seunlee jest niewybaczalne - rzekł srogo.
- Wiem - odparł.
- Chciałeś ją skrzywdzić, ponieważ masz problemy i nie jesteś zdrowy - powiedział patrząc na niego z uwagą, a Taehyung odwrócił głowę w jego stronę, by spojrzeć w jego oczy.
- Nic o mnie nie wiesz. Nie będziesz ze mnie robił wariata - mruknął niemile.
- Ale tak jest - wzruszył ramionami. - Wyślę cię na miesięczną terapię do kliniki w Seulu, jeśli to ci nie pomoże będziesz musiał tam zostać dłużej - powiedział z powagą w oczach, a Taehyung pokręcił głową.
- Nie chce tam jechać. Nie chce! - krzyknął.
- Tutaj masz dużo stresu i nie panujesz nad sobą. Tam będzie ci o wiele lepiej - powiedział nie reagując na jego krzyk.
- Jeśli mnie tam wyślesz nie wybaczę ci - powiedział z żalem w oczach.
- To ja patrząc na ciebie, nie potrafię ci wybaczyć. Nie mogę pozwolić, aby ponownie doszło do czegoś takiego - powiedział z gniewem.
- Ja się tylko broniłem - rzekł bezradnie. - Nie chce iść do żadnej kliniki - objął się ramionami, kręcąc panicznie głową.
- To jest tylko i wyłącznie dla twojego dobra - westchnął ciężko. - Chcesz się bronić przed tym, ale musisz zacząć w końcu żyć normalnie, nie robiąc nikomu krzywdy - wstał ze swojego miejsca, a młodszy swoją zranioną dłonią chwycił za dłoń bruneta, jednak czując ból, wykrzywił usta.
- A co z nami i naszą umową? Chcesz mnie zostawić? - zapytał, patrząc w jego oczy.
- Pragnieniem można się przejeść, nie potrzebuje tego. Zapomnij o tym, co nas łączyło, bo to i tak musiałoby się w końcu skończyć - rzekł niewzruszony, a młodszy pokręcał głową.
- Tylko przy mnie czułeś się dobrze, nie z nią - zacisnął mocno swoje oczy, w których zbierały się ciężkie łzy.
- Nie przeczę, ale zrobiłem źle. Gdybym się do ciebie nie zbliżył, to nigdy nie doszłoby do tego. Dlatego po części jestem również temu winien i muszę to wszystko naprawić - powiedział surowo. - Zobaczymy, jak będziesz się czuł po leczeniu w klinice i postanowię co dalej z tobą będzie - dodał odchodząc w stronę drzwi.
- Dlaczego chcesz rządzić moim życiem?! Nie masz do tego prawa! - krzyknął, wychodząc z siebie.
- Bo robię to, co uważam za słuszne - westchnął ciężko.
- Jeśli mnie tam wyślesz, nie zawaham się przed tym zabić - rzekł z gniewem i bezsilnością, a Jungkook zacisnął swoją dłoń na klamce od drzwi.
- Nie zrobisz tego - mruknął. - Za dużo masz w sobie żądzy, żeby odebrać sobie życie - dodał. - Do czasu, kiedy nie znajdę dla ciebie odpowiedniej kliniki, to nie chce cię na oczy widzieć - po tych słowach wyszedł, a Taehyung rozpłakał się, czując, że oszaleje, jeśli nie ucieknie z tego miejsca. Jednak pragnął wiedzieć, dlaczego Seunlee zrobiła z siebie ofiarę, a z niego okrutnego i psychicznego oprawce? Przecież, tylko się bronił... to było również powodem, dla którego nienawidził całym sercem takich kobiet jak Seunlee.
~
Witajcie ^^
Dzisiaj się trochę rozpisałam ^^ Mam nadzieję, że rozdział się podobał ^^ W środę podam informacje na temat przyszłego tygodnia i zmiany w dodawaniu rozdziałów na okres świąteczny. Miłego dnia kochani <3
Zostawcie po sobie:
Głosy i Komentarze
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top