★・.・:☆Taehyung kontra Seunlee★・.・:☆

~Parę słów ode mnie ^^ Rozdział jest dodany z prośby jednej czytelniczki na cześć takiego bonusu z okazji zbliżających się urodzin Yoongiego ^^ Akurat w tym czasie co on ma urodziny nie dam rady napisać rozdziału ze względu na szkołę. Dlatego jest dzisiaj ^-^ Wiem tytuł rozdziału trochę zdradza ;-; Życzę wam miłego czytania i widzimy się z kolejnym rozdziałem w poniedziałek! Mam nadzieję, że umiliłam wam tą sobotę, albo wręcz przeciwnie...;-; 

+ Rozdział wyszedł na 4,5k i mam nadzieję, że nie jesteście jakoś źli z tego powodu jak ciągnie się fabuła, ale chcę to zrobić jak najlepiej *.*

×

Następny dzień był dla wszystkich domowników dość ciężki, po wczorajszych wydarzeniach. Seunlee nie spędziła nocy w domu, za to pokłócona z Jungkookiem poszła do swojej matki, by to w niej znaleźć jakieś poparcie, tym bardziej, kiedy w domu męża wcale go nie miała. Za to Taehyung wolał nawet nie wchodzić w drogę Jungkookowi, który został w swoim pokoju, a on zajął się pożegnaniem państwa Kim. Słowa kobiety wypowiedziane w jego stronę zaraz po jej wyjściu dały mu wiele do myślenia. 

"Jeśli będziesz potrzebował pomocy, zawsze otrzymasz ją ode mnie i męża

Dlaczego była dla niego taka miła? Kiedy w rzeczywistości on był dla niej nieuprzejmy, już nie wliczając, ile razy zdążył podczas jednego spotkania wyrzucić jej mężowi podstawowe błędy. To nawet pan Changsoo zachował się wobec niego w porządku. Nie był taki jak inni, którym nie dało się niczego wytłumaczyć, on słuchał go i próbował zrozumieć swój błąd. Dlatego właśnie Taehyung go polubił? 

Westchnął ciężko, schodząc z parapetu, gdzie przez dobrą godzinę wpatrywał się w okno beznamysłu. Miał taką burzę w głowie, że sam siebie nie potrafił zrozumieć. Miał słuchać Youngjoona, a on dalej robi inaczej, wcześniej nie było mu tak trudno go słuchać. Zawsze był wobec niego lojalny i nigdy go nie zawodził, a przede wszystkim był mu wdzięczny za uratowanie od samotności, ale im dłużej jego lojalność trwa, tym bardziej staje się ona niewidoczna. Był jedynie małym pąkiem, który nie potrafił zakwitnąć, a teraz zrodziło się w nim coś nowego, gdy pozwolił sobie kochać drugą osobę i czuł, że jego pąk nie może już dłużej się wstrzymywać. 

Wiedział jednak, że jeśli zaryzykuje i pozbędzie się jednego, będzie musiał stracić wszystko. Przerażało go to, ponieważ wiedział, że jeśli zostanie zdemaskowany, zapłaci nawet za to życiem, jednak czy nie powinien spróbować się uwolnić? 

Wzdrygnął się, przypominając sobie, że już kiedyś tego próbował... Próbował się uwolnić od Youngjoona, dzięki jaką sile, jaką dawał mu pan Jeon i bardzo szybko zapomniał o tym pragnieniu. Nie chciał, aby ktokolwiek dowiedział się o jego złej przeszłości i okrutnych rzeczach, jakich się dopuścił i o których wiedział tylko Youngjoon. Zabicie matki nie było jego jedynym brzemieniem, los od zawsze był dla niego okrutny i z pewnością nie zamierzał mu tego wszystkiego odpuścić. Oszukiwał Jungkooka, cały czas oszukuje, a jedyne co w nim jest szczere, to uczucia i było mu z tym tak źle. 

Pragnął posiadać choć jedną osobę, której mógłby o wszystkim powiedzieć, ale zbyt bardzo się bał o los tej osoby, która mogłaby zapłacić życiem za swoją wiedzę. Nie chciał tracić Hoseoka ani Jimina oraz Jungkooka i jego kuzynów, których zdążył naprawdę polubić. Poczuł się choć raz jak w prawdziwym domu z rodziną, której nigdy nie miał. Nie chciał już nawet wspominać o czasie z matką i jej nienawiścią do niego, ponieważ to piętno zawsze pozostanie wykute w jego sercu. 

Siadając przy toaletce, spojrzał w swój telefon, widząc kilkanaście wiadomości, które postanowił odczytać. 

YJ

Daje ci kilka dni. Nie zawiedź.

Zacisnął swoje usta, wiedząc, że nie będzie mógł uciec od tego wszystkiego i będzie musiał poświęcić dużo więcej niż zawsze. Miłość Jungkooka.

Nieznany

Lepiej, żebyś zniknął z życia Jungkooka!

Ta bójka była jedynie początkiem, nie zamierzam dać ci wygrać.

Seunlee jest już przegrana, teraz nadeszła twoja kolej!

Taehyung zablokował telefon po przeczytaniu tych wiadomości. Nie wiedział skąd Soobin miał jego numer i tak dużo o nim wiedział, ale nie mógł już dłużej tego wytrzymać. Obawiał się tego, że Soobin może mieć jakiś kontakt z Youngjoonem, który stracił do niego zaufanie i woli mieć jego poczynania pod obserwacją. Pukanie do drzwi spowodowało, że Taehyung odwrócił się w ich stronę, a drzwi się otworzyły. 

- Tae-ssi - przywitał go swoim szczerym uśmiechem Jimin.

- Jimin-ssi, wróciłeś - uśmiechnął się, a Jimin podbiegł do niego, by mocno go przytulić na powitanie.

- Ohh, moi brothers - odezwał się Hoseok patrząc na dwójkę z rozczuleniem. - Powinniście częściej się tak do siebie kleić, miałbym więcej zdjęć do albumu - powiedział z uśmiechem, a dwójka spojrzała na niego z rozbawieniem w oczach. 

- A ty jak zawsze musisz wszystko zbyt bardzo przeżywać - zauważył Taehyung, który dla dwójki był naprawdę w świetnym nastroju. 

- No wiem, ale ja już tak mam. Jak byłem dzieckiem i moja mama oglądała telenowele, siedziałem z nią i za bardzo wszystko już przeżywałem. W końcu ojciec odciął mi kablówkę w pokoju i zacząłem sam odgrywać role - powiedział z entuzjazmem, by zamknąć drzwi i podejść do dwójki, gdzie zajął sobie miejsce na wolnym krześle. 

- Pamiętam..zawsze musiałem z tobą w to grać - wywrócił oczami Tae, a Jimin zaśmiał się pod nosem.

- Nie gadaj byłeś zajebistym zbuntowanym aniołem - wskazał na niego palcem.

- Przyznam, że w tej roli czułem się dobrze, mogłem dawać ci nauczki - uśmiechnął się zadowolony pod nosem, przypominając sobie dzień, kiedy zamiast tortu na twarzy użył kisielu, a biedna twarz Hoseoka pachniała truskawkami przez całą noc, przez co obydwóm burczało w brzuchach. - Jak poszło spotkanie z twoją mamą? Było przesłuchanie? - zapytał z rozbawieniem w głosie. 

- Nawet wolę na to nie odpowiadać za dobrze znasz moją mamę - pokręcił głową, a Hoseok i Taehyung się zaśmiali.

- Ale Yoongi chyba nie wymięknął co? - zapytał z zaciekawieniem Hoseok. 

- Był dzielny i odpowiadał na jej pytania, ale potem nie wytrzymałem i to przerwałem - powiedział na jednym tchu. - Polubiła tak Yoongiego, że nie chciała go ze mną puścić do miasteczka, a to przecież ja jestem jej synem, co nie? - spojrzał na rozbawioną dwójkę jak pokrzywdzone dziecko. 

- No tak, ale teraz też tak jakby będzie jej synem - zauważył Hobi. 

- No wiem, ale to ma być mój mąż i ma być ze mną, a nie z nią - rzekł z żalem. 

- Uspokój się Chim, bo z pewnością przesadzasz. Dla Yoongiego liczysz się tylko ty, inaczej nigdy nie poprosiłby Hobiego o twoją rękę - uspokoił go Taehyung, a Jimin nie mógł się z nim nie zgodzić. 

- Masz rację - przytaknął głową, po czym spuścił swoje oczy na splątane dłonie. - Jest coś jeszcze...- szepnął.

- Co takiego? - zapytał Hobi.

 - No bo..em..no ja i Yoongi jeszcze tego..no wiecie - wgryzł się w swoją dolną wargę, a dwójka wręcz wytrzeszczyła na niego swoje oczy. 

- Czekaj..nie robiliście tego? - zapytał z zaskoczeniem Taehyung. 

- No bo ja się boję, że mnie zostawi - odpowiedział z westchnięciem. - Wiecie jak było z moim byłym..dla niego nie byłem idealny i cały czas mnie obrażał..no i cholera boję się zawieść Yoongiego - wyznał szczerze, a Hoseok położył swoją dłoń na ramieniu młodszego. 

- Jimin, ten dupek był gównem i dawno pływa w kanałach, a takie gówna nie mają racji. Nigdy nie zawiedziesz Yoongiego, bo on nie jest taki jak tamten. Nie musisz się tego obawiać - powiedział z pewnością Jung, który nie mógł pozwolić na to, aby Jimin miał o sobie takie złe zdanie. 

- Hoseok ma rację. Jimin jesteś wyjątkowy i nie musisz się bać - dołączył do Hobiego, a Jimin popatrzył to na jednego, to na drugiego, będąc im naprawdę wdzięcznym za tak podnoszące na duchu słowa.

- Dziękuje wam - powiedział z wdzięcznością. 

- Dobra chłopaki, ja muszę uciekać do Jina, zanim Namjoon do niego pojedzie - powiedział Hoseok wstając ze swojego siedzenia, a dwójka spojrzała na niego ze zmieszaniem w oczach. 

- A dlaczego przed Namjoonem chcesz tam być? - zapytał z zaciekawieniem Jimin, a Hoseok odwrócił nerwowo wzrok. 

- Powiedzmy, że dla Jina robię przysługę i o tym wszystkim nikt nie może wiedzieć, a tym bardziej Namjoon. Więcej wam nie powiem, bo obiecałem milczeć - odpowiedział dwójce. 

- Teraz to jestem ciekawy - westchnął głęboko Jimin.

- Ja też - dodał Tae. 

- No moi ciekawscy brothers, niestety nie zaspokoję was. Do zobaczenia wieczorem - powiedział na odchodne, zostawiając Jimina i Taehyunga samych. 

- Wiem, że to życie Jina, ale naprawdę mnie ciekawi co Hoseok dla niego robi - rzekł Jimin zerkając na Taehyunga, który zmyślony wpatrywał się w jeden punkt. - Słyszysz ty mnie? - machnął mu przed oczami, a zaskoczony blondyn spojrzał na niego. 

- Nie, przepraszam - podrapał się po głowie. - Jestem myślami gdzieś indziej - dodał z delikatnym uśmiechem. 

- Przy Jungkooku? - uniósł brew.

- Nie - pokręcił głową. 

- Coś się wydarzyło w Busan? Bo wiesz..z Hobim myślimy, że jest coś z tobą ewidentnie nie tak - rzekł w jego stronę nieco zmartwiony. 

- Nic się nie wydarzyło, jedynie pokonywałem własne lęki - powiedział z ciężkim westchnięciem, nie chcąc niczego na razie mówić Jiminowi. 

- Rozumiem - skinął delikatnie głową. - Zostaniesz moim świadkiem na ślubie? - zapytał z nadzieją w oczach, zaskakując swoim nagłym pytanie Taehyunga, który nie wiedział, co do stycznia może się wydarzyć i jak potoczy się jego życie.

- Bardzo bym chciał, ale muszę odmówić, Jimin. Weź lepiej Hobiego - odpowiedział mu, a Jimin posmutniał, słysząc jego odmowę. 

- Dlaczego odmawiasz? I to własnemu przyjacielowi? - zapytał zasmucony. - Kodeks przyjaźni jeszcze w ogóle nas obowiązuje? - uniósł brew. 

- Oczywiście, że tak - powiedział wstając ze swojego miejsca, gdzie ruszył w stronę drzwi, by zaraz się przed nimi zatrzymać. - Ale nie jestem jeszcze niczego pewny, Chim. Zrozum - dodał.

- Ale ja chciałbym bardzo ciebie jako mojego świadka, bo Hoseok to raczej odgrywa rolę mojego nieżyjącego ojca - powiedział podchodząc do przyjaciela, który spiął się, słysząc za sobą jego kroki. 

- To weź Jina - po tych słowach opuścił pokój zostawiając w nim samego Jimina, który spuścił swój wzrok, czując się zasmuconym przez odmowę przyjaciela, a z drugiej strony...

- W co on się znowu wpakował?! - podniósł głos, dopiero teraz przetrawiając słowa Taehyunga, który odmówił mu przez to, że nie jest jeszcze niczego pewny. Wiedział, że jeśli tak mówi Taehyung, to coś się z nim dzieje i musiał dowiedzieć się co takiego. 

~

Namjoon z zadowoleniem przyjechał do domu Jina, który otworzył mu drzwi zaraz po jego przyjeździe. Dzisiaj Seokjin miał kilku pacjentów w swojej klinice, którą gospodarował w swoim domu. Joon zapoznając się wczoraj ze wszystkimi regułami uważnie słuchał poleceń Jina i jego obowiązków w pracy i nie mógł zaprzeczyć, że strasznie paliło go do pracy, aby choć trochę zaimponować Jinowi. 

Chłopak przygotował wszystko przy swoim stanowisku pracy, a widząc jak Namjoon uważnie mu się przygląda jego dłonie niekontrolowanie drżały, a zapakowane igły wyleciały z jego ręki. - Przepraszam - powiedział chcąc podnieść rzecz, jednak Namjoon go uprzedził, wręczając mu do ręki igły. - D-Dziękuje - uśmiechnął się niepewnie.

- Jesteś dzisiaj jakiś dziwny, Jin. Nie chce cię obrazić, tylko..no wiesz, zazwyczaj nie jesteś taki nerwowy jak ja - zauważył, a Jin odwrócił wzrok. 

- Wiem, wybacz - odpowiedział bardzo sztywno, a Namjoon w ogóle nie rozumiał zachowania chłopaka, który nie był dzisiaj swój. Już wczoraj był jakiś nieswój, ale dzisiejszego dnia naprawdę go zaskoczył. 

- Jeśli ci przeszkadzam, to mogę się wycofać - powiedział patrząc z uwagą na chłopaka w białym fartuchu. 

- N-Nie - spojrzał na niego, pokręcając głową. - Nie umiem ci tego wytłumaczyć i nawet nie chce, po prostu weźmy się do pracy. Nie jestem taki przez ciebie, tylko przez moje problemy prywatne. Nie powinien tego wszystkiego przynosić do pracy - powiedział będąc dla siebie surowym, a Namjoon widząc jego zdenerwowanie, chwycił go za dłoń, przez co ich oczy spotkały się ze sobą.

- Jeśli nie jesteś w stanie dzisiaj pracować, to może lepiej sobie zrób dzień wolnego i odpocznij - rzekł z troską.

- Nie, wolę pracować wtedy nie myślę o tym wszystkim tak dużo - odrzekł.

- Jin, nie widać tego - powiedział szczerze, a chłopak wypuścić ze świtem powietrze, wiedząc, że zachowuje się przed Namjoonem jak wystraszony szaleniec, ale nie mógł nic zrobić, że obecna sytuacja naprawdę go przytłoczyła. - Zrób sobie dzień wolnego, proszę cię o to - dodał patrząc na niego z troską. 

- Niech ci będzie - uśmiechnął się słabo, a Namjoon nie mógł patrzeć tak bezczynnie, widząc, że coś poważnego trapi Jina. Dotknął policzka chłopaka, odważając się na taki czuły gest samoistnie, a zaskoczony wzrok Jina spoczął na ciemnych tęczówkach Joona, gdzie jego dotyk sprawił, że chłopak zdębiał.

- Jeśli coś się dzieje, to możesz mi zaufać, pomogę ci - powiedział ze szczerością w oczach, a serce Jina zabiło szybciej, słysząc słowa chłopaka. Swoją niepewną dłoń przyłożył do dłoni Namjoona na jego policzku, musząc jakoś się z tym zmierzyć. 

- Boję się, że przez to spojrzysz na mnie inaczej, Namjoon. Nie mówię tylko o tobie, ale i o innych w miasteczku. Muszę sam sobie poradzić - powiedział odsuwając dłoń chłopaka od swojego policzka. - Jedź już do domu - dodał, by zaraz odejść w stronę sprzętu, który zaczął pakować. Namjoon nie rozumiał, dlaczego Jin jest taki, ale nie mógł też zbyt bardzo na niego napierać. Nie ufał mu na tyle, żeby wyjawić swój problem, dlatego postanowił wrócić do domu.

~

Kilka dni później 

Seunlee do tej pory nie wróciła do domu, a to naprawdę zaskoczyło Taehyunga, który nie wiedział, co takiego powiedział jej Jungkook, że do tej pory nie pokazała się w domu. Z drugiej strony, od kiedy jej nie było, zapanował jakiś dziwny spokój, z którego naprawdę się cieszył. Choć kilka dni bez jakichkolwiek obelg w jego stronę. 

Leżał w swoim pokoju, próbując się zrelaksować i dłużej sobie poleżeć, zanim będzie zmuszony do wstania. Słysząc otwieranie drzwi, spojrzał w ich kierunku, gdzie mógł zobaczyć Jungkooka, który podszedł do niego z uśmiechem na ustach. 

- Dzień dobry, słońce - przywitał go siadając obok niego, gdzie młodszy spojrzał na starszego ze szczerym uśmiechem na ustach. Polubił poranki, w których codziennie pojawia się Jungkook budzący go pocałunkami. - Dziś jakieś święto, że nie muszę cię budzić? - zapytał, unosząc brew. 

- Nie - zaśmiał się pod nosem. - Poleż dzisiaj ze mną, proszę - poprosił go.

- No dobrze, mogę dzisiaj zrobić ten jeden wyjątek - powiedział z uśmiechem, by położyć się obok młodszego, który od razu zwrócił się w jego stronę, by móc popatrzeć w te duże ciemne oczy. 

- Seunlee dalej nie wróciła..co ty jej powiedziałeś? - zapytał z zaciekawieniem. 

- Nie mówmy o niej - westchnął dotykając opuszkami palców ciepłego policzka młodszego, który przymknął swoje oczy, czując przyjemny dotyk chłopaka. - Skupmy się na nas - dodał patrząc z uwagą na młodszego, obserwując z uwagą każdy najmniejszy szczegół jego twarzy. Przybliżył się do chłopaka, by dotknąć swoimi ustami różanych warg Kima, który oddał pieszczotę, a ich usta nie odrywając się od siebie choćby na chwilę, poruszały się w spokojnym ruchu. Dłoń Jungkook powoli wsunęła się pod materiał bluzki piżamowej, gdzie zataczała powolne kółeczka na skórze młodszego, który poczuł przyjemny dreszcz przechodzący przez jego ciało.

Chłopak ujął swoją dłonią, dłoń starszego, by pokierować ją pod jego spodnie, gdzie Jungkook od razu zrozumiał chęci młodszego, którego zaczął całować po szyi, doprowadzając jego karmelową skórę do czerwoności. Taehyung oddychał szybciej, czując się naprawdę dobrze. Wgryzł się mocniej w swoją wargę, czując dotyk starszego na swoim przyrodzeniu oraz jego pocałunki na jego skórze. Wił się i jęczał z przyjemności, jaką dawał mu Jungkook, pragnąc więcej i więcej. 

Gdy ich usta ponownie się spotkały, a dłoń bruneta przeszła na jego biodro, z każdym spotkaniem ich języków, Taehyung czuł jakieś dziwne poczucie winy. Widząc, jak Jungkook oddaje mu swoje uczucia, kawałek po kawałku, sumienie dręczyło go wewnętrznie. Oderwał swoje usta od tych bruneta, by spojrzeć ze smutkiem w jego oczy, które przepełnione były miłością i troską dla niego, coś momentalnie ścisnęło go w sercu. - Nie mogę - szepnął podnosząc się do siadu.

- Spokojnie, niczego od ciebie nie oczekuje - powiedział ze spokojem brunet, który widział, że nagle chwila przyjemności odwidziała się młodszemu i wolał na niego nie napierać. Taehyung spojrzał na niego z bezradnością, mając w głowie wielki zamęt. "Ale ja od ciebie czegoś oczekuje" - pomyślał. 

- Już wstaje i obiecuje się nie lenić - powiedział chcąc jakoś zbyć starszego, po czym wstał z łóżka, a to samo zrobił Jungkook. 

- Chciałeś, żebym pokazał ci, jak wszystko funkcjonuje w sprawach finansowych, więc poczekam na ciebie w gabinecie i wszystko wytłumaczę - powiedział przypominając sobie o wcześniejszej prośbie młodszego.

- Będę ci za to bardzo..wdzięczny - powiedział z ciężkością na sercu, a chłopak podszedł do Taehyunga, by krótko ucałować go w czoło i zaraz opuścić jego pokój. Gdy drzwi zamknęły się za Jungkookiem, zamknął swoje oczy, czując się okropnie z samym sobą. 

Po przygotowaniu się chłopak zszedł na dół, gdzie udał się prosto do gabinetu Jungkooka. Wchodząc do środka, mógł zobaczyć skupionego chłopaka wypełniającego jakieś ważne dokumenty. Podszedł do niego, postanawiając usiąść sobie na biurku, gdzie wzrok starszego od razu przeszedł na niego. 

- Gotowy na lekcję? - zapytał, unosząc brew.

- Ja jestem zawsze gotowy na każdą lekcję nauczycielu  - odpowiedział z chytrym uśmieszkiem, a brunet zaciął się, jedynie uchylając lekko usta. Widząc rozbawienie w oczach młodszego, odkaszlnął.

- W to nie wątpię - odparł po chwili. - Słuchaj teraz uważnie. Tutaj jest nasze konto, z którego wysyłamy przelewy na wszystkie dostawy i inne potrzeby - powiedział pokazując młodszemu wszystkie potrzebne dokumenty i hasła, które młodszy musiał jak najlepiej spamiętać. - Głównie to jest cały nasz dobytek rodzinny i zawsze trzeba z tym uważać - dodał zerkając na młodszego, który ze zrozumieniem przytaknął głową. - Jeśli nauczysz się tego wszystkiego będziesz mógł się tym zajmować - uśmiechnął się lekko. 

- Naprawdę? - zapytał zaskoczony. - Nie jestem na to za głupi? - uniósł brew.

- Skądże, jesteś bystry i myślę, że jeśli po praktykujesz, to sobie z tym poradzisz. Od kiedy ojciec zmarł, dostałem więcej obowiązków i muszę wszystko zostawiać pracownikom - wyjaśnił młodszemu.

- Ale ja nie mam żadnego doświadczenia, jedyne co w życiu skończyłem to podstawówkę, a liceum rzuciłem w ostatniej klasie. Nie nadam się do tego - powiedział będąc nieco przerażonym przed takim obowiązkiem. 

- Wiem, że nie jesteś wykształcony, ale nie jesteś głupi, Tae. Nie skończyłeś szkoły, ponieważ miałeś problemy i uciekłeś od tego, nie każdy potrafi poradzić sobie z czymś takim. Zdążyłem się przekonać, że jesteś bystry, a nie oczekuje od ciebie od razu całej wiedzy. Wszystkiego nauczysz się małymi kroczkami, ja będę przy tobie - powiedział ze spokojem, by chwycić dłoń młodszego.

- Skoro tak mówisz - szepnął spuszczając wzrok. Być może ta chwila byłaby początkiem czegoś nowego dla Taehyunga, jednak nie mógł on cieszyć się nią. - Tłumacz dalej - poprosił go.

~

Seunlee będąc kilka dni w domu matki, nie mogła w ogóle ochłonąć. Z każdą sekundą w jej głowie pojawiały się co rusz to nowe wizje Jungkooka z Taehyungiem, którzy kpią z niej. Nie mogła pojąć tego, że Jungkook wyrzucił ją z domu i kazał wrócić, dopiero kiedy się uspokoi. Minęło kilka dni, a gniew i żal do Taehyunga w ogóle z niej nie zszedł. Co powinna robić? Udawać? Grać dobrą i naiwną idiotkę przed Kimem, który uwodzi jej męża? Nigdy. 

- Seunlee zaparzyłam ci ziółek - powiedziała pani Haran stawiając przed córką filiżankę, a dziewczyna spojrzała na nią z gniewem, by zaraz zrzucić ją ze stołu, gdzie rozbiła się na kawałki. - Co w ciebie wstąpiło? - zapytała z niedowierzaniem matka dziewczyny. 

- Ten śmieć mnie zniszczył, a raczej odebrał to, co należało do mnie. Muszę go zabić, muszę - powiedziała będąc przepełnioną niepohamowanym gniewem. 

- Ile razy mam ci mówić, że to twoje zachowanie do niczego nie doprowadzi? Mówisz o zabiciu człowieka, czy ty się słyszysz? - zapytała, musząc się przy okazji przeżegnać. - Dziecko nie tak cię wychowywałam - dodała pokręcając głową. 

- Skończ pieprzyć albo jesteś po mojej stronie, albo jesteś przeciwko mnie - warknęła w jej stronę, a pani Haran wręcz zaniemówiła.

- Jesteś moim dzieckiem i jestem po twojej stronie - powiedziała nie chcąc jeszcze bardziej drażnić swojej córki. 

- Witam - do pomieszczenia wszedł wysoki mężczyzna, którego wprowadziła jedna z pracownic. Pani Haran nie znając mężczyzny, zmierzyła go swoim wzrokiem. - Miałem spotkać się z panią Jeon Seunlee - dodał patrząc na dwie kobiety.

- To ja. Tak chciałam się z panem widzieć, ponieważ wiem, że mój mąż pana wynajął do sprawdzenia tej całej sprawy z narkotykami - powiedziała patrząc na mężczyznę. 

- Tak, wiem, że pani jest w to wtajemniczona. W końcu jakiś czas temu pani sama do mnie dzwoniła, aby przerwać całe śledztwo, gdyż pan Jungkook nie jest już dłużej zainteresowany naszą współpracą - odrzekł. - Chciała pani wszystkie dokumenty, które zyskałem w tej sprawie, dlatego wręczam je w pani ręce - powiedział podając jej teczkę ze swojej sprawy.

- Dziękuje, na tym najbardziej mi zależało - powiedziała z zadowoleniem, a matka dziewczyny nie dowierzała w to, co jej córka robiła. - To pana całe wynagrodzenie za sprawę - wręczyła mu kopertę. 

- Jeśli będę jeszcze kiedyś potrzebny, proszę dzwonić, pani Jeon - powiedział z uśmiechem chłopak, który zaraz opuścił dom pani Haran, która spojrzała na swoją córkę. 

- Co tak patrzysz? - zapytała kpiąco. - Muszę pozbyć się wszystkich dowodów, jeśli mam pozostać jego żoną - powiedziała w stronę matki, po czym podeszła do kominka, gdzie wrzuciła tam teczkę. - Dowody spłoną, tak jak Taehyung zniknie z mojego i Jungkooka życia - rzekła patrząc na palącą się teczkę. 

- A jeśli kiedyś wyjdzie na jaw to, że to ty podmieniłaś mu te leki? Chciałaś zamierzenie go zabić, jeśli Jungkook się o tym dowie, będziesz miała problemy. Nie chce, żeby imię mojej rodziny zostało z hańbione - powiedziała ze zdenerwowaniem kobieta. 

- Oj mamo..błagam cię, jesteś taka tchórzliwa, że aż szkoda patrzeć - wywróciła oczami. - Nikt się o tym nie dowie, jeśli ty będziesz trzymała język za zębami - warknęła w jej stronę.

- To ty podmieniłaś leki Taehyungowi? - obie usłyszały Jiran, przez co z zaskoczeniem spojrzeli w jej stronę, widząc jej zawiedzioną twarz. - Jak mogłaś to zrobić?! - krzyknęła ze zdenerwowaniem w oczach, a pani Haran wstała na równe nogi. 

- Masz milczeć i niczego nie mówić na swoją siostrę! - podniosła na nią głos, a dziewczyna pokręciła głową, będąc już naprawdę rozczarowana swoją rodziną, a łzy same opuściły jej oczy. 

- Jak możesz mamo ukrywać takie przestępstwo, przecież ona mogła go zabić! - wykrzyczała z żalem. 

- Lepiej, żeby taka lesbijka milczała albo wyrwę ci wszystkie włosy - warknęła w jej stronę Seunlee. 

- Nawet się do mnie nie zbliżaj, jesteś nikim Seunlee! Taehyung-oppa podejrzewał cię, ale ja chciałam wierzyć w to, że ty nie jesteś do czegoś takiego zdolna. Jaka jestem naiwna, chcąc wierzyć w uczciwość własnej siostry i matki, które od zawsze traktowały mnie jak wyrzutka! - krzyknęła przez płacz. - I nie będę cię słuchała mamo, nigdy! Nie chce stać się tak zepsutą osobą, jak Seunlee, bo ty ją tak wychowałaś - zwróciła się do matki, która patrzyła z zaskoczeniem na najmłodszą córkę. - A ty Seunlee, wiedzże, nie będę siedziała cicho! - wykrzyczała w jej stronę, by zaraz szybko pobiec w stronę wyjścia z domu. 

- Zatrzymaj ją mamo! - krzyknęła Seunlee w stronę matki, która usiadła, nie mogąc nic powiedzieć z całej bezsilności. - Sama ją złapię, ale jak już to zrobię, to będzie zniszczona - powiedziała z gniewem, by ruszyć za Jiran.

Taehyung siedział sam w gabinecie, gdyż Jungkook musiał udać się na pastwisko, aby pomóc pracownikom. Wykorzystał wszystkie informacje, które podał mu Jungkook, aby zrobić cały przelew, o który prosił go Youngjoon. Wiedział, że zawiedzenie Jungkooka i za to, co zrobił, otrzyma karę, ale tylko to mógł w tej chwili zrobić, aby ochronić osobę, którą szczerze kochał. Z drżeniem dłoni potwierdził wykonanie przelewu całego dorobku rodziny i zamknął laptop, czując, jak jego serce szalenie bije ze strachu. 

Słysząc głos Seunlee dobiegający z korytarza, chłopak wstał ze swojego miejsca, by opuścić gabinet i udać się w kierunku dziewczyny. Zatrzymał się przed schodami, gdzie stanął twarzą w twarz z dziewczyną. - Mów gdzie ona jest - zażądała.

- Ale kto? - zapytał, w ogóle jej nie rozumiejąc, a dziewczyna podeszła do Taehyunga, którego chwyciła za koszulę.

- Mówię o Jiran, wiem, że ją tutaj ukrywasz ! - krzyknęła mu twarz, a chłopak wyrwał się, by spojrzeć na dziewczynę jak na ostatnią wariatkę. 

- Lecz się - pokręcił z niedowierzaniem głową. - Tutaj nie ma Jiran, a jeśli chcesz coś jej zrobić, to nie będę patrzył na to z założonymi rękoma - ostrzegł ją, a dziewczyna zaśmiała się histerycznie.

- Jesteś taki zabawny. Jestem w ciąży i nie masz prawa mnie dotknąć - powiedziała pewnie. 

- Będę takim śmieciem i nie będę na to patrzył, jeśli zagrażasz innym - rzekł bezwahania. 

- Jesteś śmieciem! - syknęła przez zęby, Taehyung chciał już coś powiedzieć Seunlee, jednak zatrzymała go wbiegająca do domu Jiran, która zapłakana wpadła w ramiona zaskoczonego chłopaka. - Jiran chodź ze mną - powiedziała w jej stronę Seunlee, a Jiran odrywając swoją twarz od przyjaciela, spojrzała na nią z niedowierzaniem.

- Nigdy! - podniosła głos, a brwi Seunlee zmarszczyły się w zdenerwowaniu. - Tae-oppa musisz coś wiedzieć - powiedziała z pewnością w głosie. 

- Tylko spróbuj szmato - ostrzegła ją z jadem w głosie, a Taehyung był skołowany, nie rozumiejąc tej całej wymiany zdań między dziewczynami, jednak wiedział, że Seunlee zrobiła coś jego przyjaciółce i nie zamierzał jej tego darować. 

- Co muszę wiedzieć? - zapytał, patrząc na młodszą. 

- Wiem, kto podmienił ci leki. To zrobiła Seunlee, która chciała cię zabić - powiedziała patrząc na chłopaka, który słysząc jej słowa, nie był jakoś zaskoczony, wręcz przeciwnie. Spodziewał się tego, że mogła to zrobić Seunlee, jednak wcześniej nie miał na nią żadnego dowodu, a dla niego idealnym dowodem była Jiran. 

- Wiedziałem, że to ty wariatko - powiedział w stronę Seunlee z gniewem w oczach, po czym ujął dłońmi twarz zapłakanej przyjaciółki. - Idź do mnie do pokoju i nie wychodź, dobrze? - zapytał, patrząc na nią z troską. 

- Dobrze, ale ja nie chce wracać do domu - powiedziała zapłakana. 

- Nie wrócisz, obiecuję - rzekł z pewnością w oczach. 

- Jaka wzruszająca rozmowa - powiedziała z rozbawieniem Seunlee. - Dwoje homoseksualistów, którzy wspierają się w złej chwili aż się popłaczę - zakpiła z nich. 

- Idź, Jiran - powiedział Tae, a dziewczyna, ignorując słowa siostry, szybko wbiegła po schodach, udając się prosto do pokoju Taehyunga. 

- Ona tutaj nie zostaje, muszę zabrać ją do domu - powiedziała z gniewem w oczach Seunlee. 

- Niczego nie musisz. Ona tutaj zostaje, jest moim świadkiem, żeby wydać się w ręce policji - uśmiechnął się pewnie, a dziewczyna spojrzała na nią kpiąco. 

- Myślisz, że się boję policji? Mylisz się, jestem zdesperowana i zabiorę Jiran - powiedziała wchodząc po schodach, a zdenerwowany Taehyung ruszył za nią, gdzie zatrzymali się na półpiętrze.

- Nie zabierzesz jej. Powinienem cię rozszarpać za to, co chciałaś mi zrobić, ale zrobię to inaczej. Już nikt nie będzie po twojej stronie, a raczej i tak już praktycznie nikogo nie masz, bo wszyscy i w tym twój mąż odwrócili się od ciebie - rzekł z zadowoleniem, a dziewczyna, słysząc jego słowa spoliczkowała Taehyunga.

- Jesteś szmatą, Taehyung. Zabrałeś mi mojego męża i myślisz, że wygrałeś?! Moim celem jesteś tylko ty, bo nigdy nie pozwolę na to, abyś był szczęśliwy! - krzyknęła, szarpiąc się z chłopakiem. - Wyrzutek społeczny jak ty, nigdy nie zazna spokoju, bo gdziekolwiek pójdziesz, zawsze pozostaniesz szmatą dla kasy starców ! - wykrzyczała, a jej słowa naprawdę zdenerwowały Taehyunga, który zobaczył w dziewczynie swoją matkę. Podłą i nienawistną. Dziewczyna szarpała się z nim, a on pogrążony jak w jakimś amoku, chwycił za jej szyję, nie mogąc znieść jej widoku, po czym ją popchnął w stronę schodów, a jedyne co słyszał to jej krzyk, gdy z nich spadała.

I taka sytuacja.. Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał ^^

Zostawcie po sobie:

Głosy i Komentarze

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top