★・.・:☆Special: Kronika Świąteczna★・.・:☆

Kochani jestem tak bardzo zabiegana, że nie mam czasu sprawdzić błędów, gdy ze wszystkim się wyrobię, obiecuję poprawić 🥺🥺
Miłego czytania💜🎄

Namjin

Święta tego roku wydawały się, jakby nie istniały.
Śnieg nie prószył, a dzieci w wiosce na sankach nie było można zobaczyć. Siedząca w oknie dziewczynka obserwowała wszystko zza okna swojego pokoju mając nadzieję, że ten przygnębiający dzień zakończy się, jak najszybciej. Rodzice zajęci byli sobą, a ona przestała wierzyć, że Święty Mikołaj istnieje, gdy zobaczyła, to czego nie powinna nigdy zobaczyć..

Mianowicie jej tatuś Namjoon wkradł się ostatniej nocy do jej pokoju w poszukiwaniu listy wymarzonych prezentów do Mikołaja. Ona na szczęście tę listę trzymała głęboko pod swoją poduszką i nie pozwoliła na to, aby ojciec mógł bardziej zepsuć jej święta, gdyż naprawdę miała bardzo szczególne życzenie do Świętego Mikołaja.

Jaejin wierzyła w to, że Mikołaj spełni jej życzenie i zmieni jej ciemny humor na lepsze, dzięki spełnionemu życzeniu. Uważnie obserwowała przejeżdżające konie, które galopowały po okolicy wraz z ich właścicielem. Dziewczynka złożyła swoje dłonie, jak do modlitwy i uniosła wzrok na pochmurne niebo.

— Mikołaju, baaaardzo proszę spełnij moje życzenie — powiedziała z nadzieją w głosie, a stojący Namjoon w framudze drzwi przysłuchiwał się słowom córki. Był naprawdę ciekaw czego Jaejin sobie życzyła, ponieważ chciał dać jej najlepszy prezent, który mógłby ją uszczęśliwić.

Namjoon zawsze starał się być, jak najlepszym ojcem i czasem zbyt bardzo do siebie brał pełnienie tej roli, co Seokjin przeważnie krytykował.

— Co ty robisz? — usłyszał w korytarzu Seokjina, który stał z koszem prania w rękach. — Śledzisz ją? — zapytał z niedowierzaniem, a Namjoon jak najciszej potrafił podszedł do męża, który mógł go zdradzić przed sześciolatką.

— Rozmawiała z Mikołajem, a ja chciałbym wiedzieć, czego sobie życzy — wytłumaczył.

— Z pewnością będzie cieszyła się z każdego twojego prezentu, Joonie. Nie przesadzaj lepiej. Jaejin naprawdę cię kocha i nie potrzebuje drogich prezentów — rzekł ze spokojem w głosie, a Joon podrapał się nieporadnie po głowie.

— Chciałem dać jej kucyka — wyznał szczerze, a Jin westchnął głęboko, by ruszyć razem z praniem do sypialni, gdzie odstawił na łóżko kosz. — Nie gniewaj się, Jin — szepnął zamykając za sobą drzwi.

— Ale ja się nie gniewam — burknął składając po kolei pranie. — Tylko martwię się o to, że ty się za bardzo starasz i twoje zaangażowanie, co do prezentu dla Jaejin zbyt cię pochłania — stwierdził szczerze.

— Bujda. Ja chcę tylko uszczęśliwić naszą małą — powiedział na swoją obronę, a Jin wywrócił mimowolnie oczami. — Skoro jesteś taki mądry, to co ty jej kupiłeś? — zapytał unosząc ku górze brew.

— Nie powiem ci, bo mnie jeszcze skopiujesz — wytknął mu język, a Joon uchylił w zdumieniu usta.

— Jesteś okropny — pokręcił głową.

— Wiem, ale takie życie — zaśmiał się pod nosem, po czym odłożył złożoną bluzkę na mały stos, by zaraz zwrócić się w stronę Namjoona. — Na swój prezent też poczekaj — puścił mu oczko.

— Postaram się być cierpliwy i.. — przerwał, gdy telefon Seokjina rozbrzmiał się w jego kieszeni.

— Poczekaj chwilę — powiedział w stronę chłopaka, by zaraz odebrać połączenie. — Słucham? Rozumiem... — przeszedł obok Joona, który z uwagą mu się przyglądał. — Ale dziś? Mam wolne, no ale postaram się przyjechać — przeciągnął niechętnie. — Dobrze, postaram się być, jak najszybciej — po tych słowach rozłączył się i spojrzał niepewnie na zawiedzionego męża.

— Musisz jechać do pracy? — zapytał z niedowierzaniem. — W święta?

— Przepraszam, kochanie. Dobrze wiesz jaka jest moja praca. Jako weterynarz w tym miasteczku muszę pomóc, kiedy wymaga tego sytuacja — starał się to wytłumaczyć chłopakowi, który westchnął ciężko i zmierzwił palcami swoje włosy.

— Ja to rozumiem, a co powie na to mała? — zapytał rozżalony. — To są święta, a ona liczyła na to, że będziemy razem — powiedział patrząc w oczy Seokjina.

— Postaram się wrócić na samą kolację, obiecuję — zapewnił go.

— Mam taką nadzieję. Chodź tu do mnie — wyciągnął ku Jinowi swoje ramiona, w które chłopak z przyjemnością wpadł i czule ucałował męża w usta.

— Nie zawiodę was — uśmiechnął się szczerze.

~

Gdy Seokjin pojechał do pracy, Namjoon stał przy oknie w salonie, gdzie patrzył za oddalającym się samochodem męża. Był tak zatroskany i zmartwiony, że nawet nie spostrzegł stojącej obok niego dziewczynki, która z zaciekawieniem patrzyła w okno. — Czy tatuś coś tam widzi? — zapytała wspinając się po same czubki palców.

— Och.. nie zauważyłem cię, Jaejin — powiedział zerkając na dziewczynkę.

— Gdzie, tatuś Jin? — zapytała rozglądając się po przestrzennym salonie.

— Musiał pojechać do pracy, ale na pewno wróci przed kolacją — powiedział z delikatnym uśmiechem, a widząc grymas na twarzy córki, poczuł się jakby zadał jej niepożądany cios.

— A jak nie wróci? Dlaczego te święta są takie.. takie nie fajne? — zapytał tupiąc stopą, na której założoną miała puchatą różową skarpetkę.

— Wróci, a święta jeszcze się właściwie nie zaczęły i nie powinnaś ich już skreślać — zauważył, a Jaejin skrzyżowała ręce obrażona.

— Wiem, że są już nie fajne, bo będę nie fajne.. nawet jak będzie tatuś Jin. Nic się nie zmieni — powiedział pretensjonalnie podchodząc do dużej choinki.

— Dlaczego tak mówisz? — zapytał zaskoczony.

— Bo to wiem — burknęła z chłodem, a Namjoon za nic nie potrafił zrozumieć jej dzisiejszej zimności.

— A ja wiem, że będzie świetnie. Mikołaj przyniesie dla ciebie piękne prezenty i będziesz bardzo zadowolona — powiedział z uśmiechem. Dziewczyna spojrzała na niego z chłodem i odeszła bez słowa, gdzie pobiegła schodami na piętro prosto do swojego pokoju. — Co jest z nią? — szepnął, po czym szybko podszedł do stolika, gdzie włączył laptopa. — Dlaczego dziecko jest złe w święta? — wpisywał powoli słowa na klawiaturze, po czym zaczął szukać czegoś na ten temat. — Cholera nic tutaj nie ma — warknął zirytowany, po czym załamany wyciągnął z kieszeni spodni swój telefon, gdzie wybrał numer do szczególnej osoby. Przyłożył słuchawkę do ucha i ruszył wzdłuż korytarza oczekując odpowiedzi.

— Co jest, Namjoon? — słysząc po drugiej stronie Taehyunga, od razu uśmiech pojawił się na jego ustach.

— Cieszę się, że odebrałeś. Mam mały problem — powiedział zmartwiony.

— Uwierz.. nie tylko ty masz dzisiaj problemy, Joonie — zabrzmiał sarkastycznie, przez co chłopak zmieszany zmarszczył brwi.

— Coś się dzieje? — zapytał.

— Mało istotne, to raczej mój problem. Mów, co się u ciebie dzieje? — zapytał, starając się przepędzić machnięciem ręki własny problem.

— Jaejin jest chłodna i uważa, że święta nie są fajne, choć ich nawet nie było. Nie wiem, co mam zrobić, aby było inaczej... ja naprawdę się staram, ale chyba coś mi nie idzie — opowiedział w skrócie załamany.

— Może zamiast tak nad nią ciążyć, zapytaj się co jej jest, co?

— Myślisz, że mi powie? — zapytał niepewnie.

— Jak nie zapytasz, to się nie dowiesz. To bardzo pożyteczna lekcja dla takiego początkującego tatuśka — zaśmiał się w rozbawieniu.

— Taetae..

— No dobrze. Weź nie panikuj i postaraj się normalnie z nią porozmawiać, może coś ją gnębi i trudno jej o tym rozmawiać. Ja sam byłem skrytym dzieciakiem z problemami..

— Ale ona nie ma, aż takich — przerwał mu.

— No wiem. Lepiej, żeby takich nie miała, ale kiedy coś dziecko boli, to przeważnie okazuje chłód, bo inaczej nie potrafi się wyrazić. Rozumiesz?

— Chyba tak — przytaknął ze zrozumieniem głową. — Dziękuje za cenne rady i życzę powodzenia z twoimi problemami — sprostował.

— Dzięki, przyda się.. — po tych słowach Taehyung rozłączył się, a Namjoon z ciężkością na duszy, udał się na piętro domu, gdzie podszedł do zamkniętych drzwi, od pokoju jego córki. — Jaejin, czy możemy porozmawiać? — zapytał łagodnie.

— Nie! — krzyknęła zza drzwi.

— Proszę cię — chciał chwycić za klamkę, jednak przychodzący sms spowodował, że przerwał tą czynność.

Od: TaeTae ^P^

Jak powie "NIE", to "NIE" rozumiesz? Nie naciskaj, sama przyjdzie.

— Dobrze wiedzieć — szepnął pod nosem. — No dobrze moja księżniczko, skoro nie chcesz ze mną porozmawiać, to poczekam, aż będziesz na to gotowa — oznajmił ze spokojem, po czym niechętnie odszedł.

~

Namjoon przygotowywał wszystko do wigilijnego stołu, gdy Jaejin wciąż nie postanowiła do niego zejść. Gdy udało mu się wszystko przygotować, udał się do salonu, gdzie usiadł na kanapie włączając telewizor. — Wychodzi na to Namjoon, że musisz dzisiaj czekać na swoje księżniczki — westchnął głęboko, a słysząc ciche kroki dobiegające ze schodów, spojrzał w ich stronę. Widząc Jaejin, która nieśmiało do niego podchodzi, wyciągnął ku niej swoje ramiona, w które dziewczynka wbiegła. Zmartwiony Namjoon usadowił ją na swoich kolanach, gdzie utulił ją widząc, że właśnie tego teraz potrzebuje. — Powiesz tatusiowi, co cię tak gnębi? — zapytał ze spokojem, gdy dziewczynka niepewnie uniosła wzrok na ojca.

— B-bo ja jestem smutna — szepnęła.

— Ale dlaczego? — zapytał ze zmieszaniem w oczach. — Przez to, że nie ma tatusia Jina? — pytał, a dziewczynka pokręcała delikatnie swoją główką.

— J-ja..

— Wróciłem, mam nadzieję, że nie za późno — powiedział Jin, który zdjął obuwie w korytarzu i podszedł do dwójka, która wyglądała rozczulająco. — Coś się stało? — zapytał widząc, że obydwoje wyglądają na smutnych.

— Nie — zaprzeczyła Jaejin, która szybko zeszła z kolan Namjoona i pobiegła do nakrytego stołu.

— Zrobiłem coś nie tak? — zapytał skołowany.

— Pojawiłeś się w nieodpowiednim momencie, kochanie. Jaejin miała mi powiedzieć, co ją tak gnębi — powiedział z ciężkością w głosie. — Może jeszcze raz spróbuje — podrapał się po karku.

— Nie wiedziałem, że jest tutaj taki problem. Po kolacji porozmawiamy z nią — uśmiechnął się delikatnie, po czym obydwoje udali się do stołu. gdzie wspólnie zaczęli spożywać kolację. Namjoonowi i Jinowi nie uszło uwadze zachowanie córki, która niechętnie jadła i wybrzydzała, co naprawdę nie podobało się Seokjinowi. Nie tolerował takiego zachowania przy stole i zawsze karcił za to Jaejin.

— No dobrze, skoro naszej małej nie smakuje kolacja, to może spodobają się jej prezenty od Mikołaja — zaklaskał w dłonie Namjoon.

— Nie chce tych głupich prezentów od was! — podniosła głos, po czym zeszła ze stolika. — Mikołaj nie istnieje!

— Jaejin! Jak ty się zachowujesz?! — zapytał ze zdenerwowaniem Seokjin. — Powinnaś uszanować wszystkie starania ojca — powiedział pokręcając z rozczarowaniem głową, a w oczach Jaejin pojawiły się łzy.

— Jin, proszę cię nie bądź dla niej ta...

— Nie odzywaj się. Nie można pochwalać takiego zachowania. Powiedz nam, o co chodzi, a my spróbujemy ci pomóc. Nikt nie zgadnie, co ci dolega jeśli sama nie powiesz, Jaejin — rzekł w stronę córki, która zapłakała głośno i wtuliła się w Namjoona.

— B-bo ja chciałabym, aby mamusia tutaj była.. prosiłam Mikołaja, żeby ją tutaj przyprowadził — powiedziała przez płacz, a dwójka spojrzała na siebie z zaskoczeniem. Obydwoje nie spodziewali się tego, że upragnionym prezentem dla dziewczynki będzie obecność jej mamy.

— Kochanie.. — szepnął Seokjin. — Chciałbym, żeby ona tutaj była z tobą, ale wiesz, że ona nie chciała — powiedział, starając się jakoś jej wytłumaczyć sytuację. On i Namjoon wiedzieli, że matka dziewczynki nie chce mieć z nią żadnego kontaktu, przez co trudniej było im jej to wytłumaczyć.

— To chociaż zadzwońcie do niej — powiedziała podciągając nosem, a dwójka wymieniła się niepewnymi spojrzeniami.

— Zadzwoń — rzekł ze spokojem Namjoona, a Jin niepewnie wybrał numer do matki dziewczynki.

— Hej... Wiem, że masz swoje sprawy, ale Jaejin chciałaby z tobą porozmawiać — rzekł ze spokojem, po czym podał telefon dziewczynce, która ucieszona przyłożyła słuchawkę do ucha.

— Mamusia? — zapytała z radością w głosie. — Dlaczego nie przyjechałaś do mnie? — zapytała. —... no dobrze, wesołych świąt — szepnęła smutno, by szybko oddać telefon Namjoonowi, który zdenerwowany przyłożył telefon do ucha.

— Słuchaj, mogłabyś chociaż zadzwonić i własnej córce życzyć Wesołych Świąt. Ona mimo całej sytuacji, również chciałaby mieć z tobą kontakt — rzekł ze zdenerwowaniem w głosie, a zmartwiony Jin podszedł do niego, gdzie oparł swoje dłonie na jego ramionach.

— Mówiłam waszej dwójce, że nie chce mieć kontaktu z tym dzieciakiem! — krzyknęła zdenerwowana.

— Nie masz serca dla dziecka?! — zapytał unosząc się gniewem.

— Dajcie mi spokój, albo wam ją zabiorę i do przytułku oddam! — po tych słowach rozłączyła się, a Namjoon z trudem powstrzymał się, by nie rzucić telefonem.

— Nie denerwuj się, Joonie — szepnął zmartwiony Jin.

— Chciałbym, ale za każdym razem mam ochotę ją udusić — szepnął rozgoryczony.

— Przepraszam — dwójka usłyszała dziewczynkę, która patrzyła na nich ze smutkiem w oczach. — Za moje zachowanie... to nie wasza wina, że mamusia mnie nie kocha — powiedziała odwracając wzrok.

— To nie tak — pokręcił głową Jin, który podszedł do niej. — Mamusia, po prostu nie ma czasu — powiedział przykucając przed córką, gdzie zaczesał za ucho kosmyki jej ciemnych włosów.

— Przepraszam, tatusiu — powiedziała w stronę Namjoona. — Byłeś dla mnie dzisiaj taki troskliwy, a ja źle się zachowałam.. przepraszam — wydała dolną wargę, a Namjoon uśmiechnął się rozczulony.

— Nie jestem zły. Chcę, żebyś cieszyła się świętami z nami, nawet jeśli nie jestem w stanie sprowadzić tutaj twojej mamy — powiedział z delikatnym uśmiechem.

— A wuja Jungkooka? — uniosła brew, a Joon zmrużył swoje oczy.

— Cwaniara — zaśmiał się, po czym wstał z krzesła i podszedł do rozbawionej dziewczynki, którą podniósł. — Jutro pójdziemy do wujka Jungkooka i Taehyunga — ruszył z nią do salonu, a rozczulony Jin ruszył za nimi. — A teraz rozpakuj prezenty! — zawołał wesoło, a dziewczynka zapiszczała radośnie, pragnąc razem z ojcem rozpakować wszystkie prezenty.

Yoonmin

Jimin kroczył niespokojnie w stronę domu, gdzie mógł dostrzec z daleka użerającego się lampkami świątecznymi Yoongiego, który od kilku dni odkładał rozwieszenie lampek, gdy Jimin notorycznie mu o tym przypominał. Jasnowłosy chłopak podszedł do bramki ich domu, gdzie podniósł głowę na wysokość dachu, gdzie jego mąż starał się w miarę estetycznie udekorować dom.

— Coś marnie cię widzę z tym — powiedział pokręcając głową. — Jak się spierdolisz, to ja nie będę świąt spędzał w szpitalu — dodał, a słowa chłopaka były dla Yoongiego, jak spadający głaz na głowę.

— Dziękuje bardzo za twoje wsparcie — spojrzał na niego z rozgniewaniem. — Sam zawracałeś mi dupę, od kilku dni. "Zawieś w końcu lampki. Ile można tak zwlekać? Ale ty leń jesteś" — cytował wcześniejsze słowa małżonka, który wywrócił mimowolnie oczami.

— Bo nie chcę, aby ludzie widzieli, że tylko my nie mamy ozdobionego domu — skrzyżował urażony ręce.

— Wiem, skarbie. Tylko proszę cię, choć o odrobinę wiary w moje możliwości — powiedział z ciężkością w głosie.

— No dobrze — uśmiechnął się słabo, gdzie zdenerwowany odwrócił wzrok. — A powiesz mi, gdzie byłeś całą noc dwa dni temu? — zapytał niepewnie, a Yoongi słysząc jego pytanie zatrzymał się bez żadnego ruchu, gdzie westchnął głęboko.

— Mówiłem ci, że byłem z Jungkookiem w Seulu — odpowiedział beznamiętnie, a Jimin zacisnął swoje palce, starając się zapanować nad cisnącymi się do oczu łzami. — Nie bądź taki podejrzliwy i nie wątp we mnie — mruknął wdrapując się na drabinę, z której zaczął powoli schodzić.

— Przepraszam.. — szepnął, a Yoongi podszedł do chłopaka, którego chwycił w biodrach, by zaraz przyciągnąć go do siebie i złożyć czuły pocałunek na jego czole.

— Zamiast się tak zamartwiać pierdołami lepiej pomyślimy, co zrobić z Hoseokiem — powiedział patrząc w oczy chłopaka, który jedynie przytaknął w zrozumieniu głową. — Udało ci się ściągnąć na jutro tego.. no wiesz kogo — szepnął dyskretnie, obawiając się tego, że zaraz może gdzieś wyskoczyć rudowłosy Jung.

— Rozmawiałem z nim i powiedział, że przyjedzie jutro na kolację — oznajmił ze spokojem, tym samym uszczęśliwiając Yoongiego, który miał nadzieję, że prywatność w jego małżeństwie zacznie mieć większe znaczenie dzięki ich gościowi.

— Nawet nie wiesz, jak mnie to cieszy — zadowolony odsunął się od blondyna, by z głośnym gwizdem ruszyć w stronę domu. Jimin patrzył niepewnie za mężem, który wydawał się być w naprawdę dobrym humorze, pomimo tego, że musiał użerać się kilka godzin ze świątecznymi lampkami. Mimo wszystkich zapewnień Yoongiego, Jimin czuł jakiś niepokój na duszy i strach, że może stracić swoją miłość.

— ChimChim! — słysząc Hoseoka za bramą, odwrócił się w jego stronę.

— Hobi! — wysilił się na uśmiech, a rudowłosy przeszedł przez bramę, gdzie podszedł z radością do Jimina, którego czule przytulił. — Co cię znowu sprowadza? — zapytał z zaciekawieniem pamiętając, że jeszcze o szóstej rano był u niego w odwiedzinach.

— Byłem na zakupach i widziałem się z moim brother. Nie chce wbijać mu i Jungkookowi na święta, więc wpraszam się do was. Kupiłem świetne prezenty — powiedział z zadowoleniem pokazując młodszemu swoje pakunki. — Nasz kocur jest? — zapytał z zaciekawieniem.

— No jest — przytaknął głową. — Zawiesił lampki i poszedł do domu..

— No, no.. widzę, że w końcu się za to zabrał — powiedział obserwując zawieszone lampki. — Będzie jutro mega świątecznie i będziemy kolędować — dodał z podekscytowaniem. — Nie mogę się doczekać!

— My również, będzie z pewnością świetnie — wysilił się na uśmiech, a rudowłosy spojrzał na niego z niepewnością.

— Coś się dzieje? — zapytał, a Jimin szybko zaprzeczył głową. — Ooo... czy to ta chwila, kiedy Jimin próbuje mnie okłamać? — uniósł podejrzliwie brew. — Jeśli coś się dzieje i potrzebujesz rady, to możesz na mnie liczyć. Ty i Taehyung jesteście dla mnie bardzo ważni. Czuje się jak wasz brat, a nawet ojciec..a może matka? — nieco zwątpił w swoje słowa.

— Faktycznie, ciebie chyba nie oszukam, hyung — wydął dolną wargę, po czym podszedł do schodów, na których usiadł. Hoseok poszedł jego krokami, gdzie usiadł obok przyjaciela wraz ze swoimi dużymi torbami.

— Mów, co się dzieje? — zapytał, gdy Jimin beznamiętnie wpatrywał się przed siebie.

— N-nie wiem.. ostatnio czuję, że coś jest nie tak. Yoongiego często nie ma i czasem nawet nie wraca na noc. Nie wiem, co mam o tym wszystkim myśleć — zasmucony chwycił się za głowę. — Wiem, że pracuje, ale na początku naszego małżeństwa nigdy nie robił tak, że nie wracał na noce do domu — wyznał pokręcając słabo głową.

— Może ma dużo więcej tej roboty, niż wcześniej. Lepiej nie wątp w swojego małżonka. Oglądałem tyle seriali i wiem, jak kończą się takie wątpliwości — powiedział z powagą w głosie. Był zmartwiony słowami Jimina, którego jeszcze nigdy nie widział, aż tak bladego i zestresowanego, dlatego starał się podnieść go jakoś na duchu. — Porozmawiaj z nim i powiedz, co czujesz, Jimin-ah — objął go ramieniem.

— A-ale ja boję się, hyung — spojrzał na niego załamany. — C-co jeśli mnie zdradza? — zapytał obawiając się tego najbardziej. Nie zniósłby zdrady męża.

— Jimin, nawet tak nie myśl! — skarcił go rudowłosy. — Może Yoongi kiedyś był dla nas wielkim dupkiem, ale zmieniłeś go i on stał się zupełnie innym człowiekiem. Na pewno nie zdradziłby ciebie — powiedział z przekonaniem.

— Skąd możesz wiedzieć? — zapytał z bezsilnością. — Nawet już ze sobą nie sypiamy — opuścił głowę w dół.

— To pewnie moja wina — podrapał się nieporadnie po karku. — Chyba zbyt często wchodzę wam z butami do domu w najmniej odpowiedniej chwili — zaśmiał się nerwowo.

— Fakt — przytaknął głową. — Ale to nie ma nic do rzeczy. Ostatnio myślałem, aby wynająć detektywa, ale zrezygnowałem z tego — westchnął.

— I dobrze zrobiłeś. Tylko wkurzyłbyś go — stwierdził.

— Ale skąd mam mieć pewność, że on jest ze mną szczery, Hoseok? — zapytał zaciskając swoje dłonie w rozdrażnieniu własnymi wątpliwościami.

— Po prostu zaufaj mu. Zaufanie jest najważniejsze, Chim — uśmiechnął się delikatnie, gdzie zaraz poczochrał mniejszego po włosach. — Będę się zbierał. Jutro widzimy się na kolacji — powiedział wstając na równe nogi, po czym spojrzał na Jimina, który patrzył na niego z dołu. — Nie gnęb się takimi myślami i ciesz się świętami z mężem — dodał, chcąc ujrzeć na ustach Jimina jego uśmiech.

— Postaram się — wysilił się na uśmiech.

— Czekam na taki szczery uśmiech — puścił mu oczko, po czym udał się w stronę bramy. Jasnowłosy westchnął głęboko, po czym podniósł się na równe nogi, gdzie otrzepał swoje spodnie i udał się do domu. Nie chciał wątpić w Yoongiego i jego wierność. Pokręcił głową, chcąc wyrzucić z głowy wszystkie dotychczasowe wątpliwości.

~

Przebrany w piżamę Jimin, udał się do łóżka, gdzie spokojnie na swojej części leżał Yoongi, który pilotem skakał po różnych kanałach. Jasnowłosy czując chłód pod stopami, szybko schował się pod kołdrą, gdzie zbliżył się do męża, który niewzruszony wciąż kontynuował swoją czynność. — Nie ma niczego ciekawe? — zapytał udając zaciekawionego.

— Jak są, to tylko złe informacje — odpowiedział ze znudzeniem. — Seriale jakieś o zdradach i innych pierdołach. Człowiek nie ma, co oglądać — powiedział z nutką irytacji, gdy Jimin z uwagą przyglądał się jego znudzonej twarzy.

— Może ja spróbuję cię zaciekawić? — zaproponował, a ciemnowłosy uniósł w zdumieniu brwi, gdy Jimin podniósł się do siadu i wśliznął się na niego, siadając okrakiem na jego kroczu. — Dam mojemu kotkowi coś zupełnie lepszego, niż samo oglądanie — uśmiechnął się. — Dosłowną rozkosz — szepnął pochylając się nad klatką piersiową chłopaka, na której zaczął składać mokre pocałunki.

Yoongi zacisnął swoje usta mogąc wyczuć cudowne usta Jimina na swojej skórze. Blondyn szedł własną ścieżką po bladej skórze męża, a jego dłonie sunęły się po jego klatce piersiowej. Młodszy czując dłonie Yoongiego na swoich biodrach, delikatnie podniósł na niego wzrok, gdy ten zdjął go z siebie, zrzucając go na jego część łóżka.

— Nie mam nastroju, Jimin-ah. Spać mi się chce — powiedział odwracając się do niego plecami, a Jimin spojrzał na niego z niedowierzaniem.

— W takim momencie? — zapytał pretensjonalnie.

— Tak, w takim momencie — mruknął.

— Mam już dość — zdenerwowany wstał z łóżka, gdzie spojrzał na wciąż odwróconego do niego plecami Yoongiego. — Nie wiem, co się dzieje, ale nie podoba mi się to! To nie jest pierwszy raz kiedy mnie tak zbywasz, Yoongi. Jeśli coś się dzieje, to proszę.. powiedz mi to, nawet jeśli prawda jest bolesna — powiedział starając się nie rozkleić z nerwów i strachu.

— Przestań sobie takie bzdury wymyślać — burknął pod nosem, a Jimin pokręcił rozczarowany głową.

— Ty zachowujesz się tak, jak coś cię gnębi i czujesz się z tym źle. Co zrobiłeś, do cholery?! — podniósł głos nie potrafiąc dłużej trzymać sobie tego wszystkiego.

— Nic nie zrobiłem! — podniósł głos podnosząc się do siadu. — Tylko martwię się i nie potrafię przez ten stres wyluzować — spojrzał z bezsilnością na Jimina.

— Powiedz mi, o co chodzi, a postaram się tobie pomóc — powiedział zasiadając na skrawku łóżka.

— Sam sobie z tym poradzę — westchnął ciężko podnosząc się na równe nogi, gdzie włożył pod pachę poduszkę i udał się wyjścia z pokoju.

— No tak.. najlepiej pójść spać na kanapę, niż mi wszystko wytłumaczyć! — wykrzyczał z żalem za chłopakiem, gdzie zdenerwowany chwycił za poduszkę i rzucił nią w drzwi, które zamknęły za Yoongim. — Boże.. dlaczego on mi to robi? — zapłakał upadając na kolana. Zapłakany zakrył dłonią swoje usta czując, że jego obawy w ogóle go nie myliły.

~

Następnego dnia odbyć miała się kolacja wigilijna, na którą przyjść miał Hoseok oraz gość Jimina i Yoongiego. Dwójka przez połowę dnia starała się unikać, a Yoongi nie chciał powracać do nocnej kłótni. Obydwoje nakrywali do stołu, gdzie Yoongi włożył dużo wysiłku w przygotowanie całego jedzenia.

Widząc jak Jimin rzuca pojedynczo serwetkami na talerze, zmarszczył brwi. — Będziesz teraz stroił fochy? — zapytał z niedowierzaniem w głosie, gdy Jimin podniósł na niego rozgniewane spojrzenie.

— Będę robił, co mi się żywnie podoba. To ty jesteś kłamcą! — warknął rozżalony, a zdenerwowany Yoongi uderzył pięścią w stół, gdzie zacisnął swoje wargi. Chciał coś powiedzieć, jednak rozbrzmiewający się dzwonek do drzwi zmienił jego decyzję.

— Otworzę — mruknął mijając rozżalonego blondyna, gdzie udał się do drzwi, które otworzył. — Cieszę się, że przyjechałeś — wysilił się na uśmiech, gdy w drzwiach zastał Shownu.

— Zapraszaliście to jestem — uśmiechnął się wesoło, gdzie podał do rąk Yoongiego prezenty.

— Dzięki. Wejdź do środka — zaprosił go, a mężczyzna wszedł zadowolony do środka.

— Witaj, Jimin — przywitał chłopaka szczerym uśmiechem.

— Hej — uśmiechnął się smutno.

— Hoł! Hoł! Hoł! Wesołych Yoonminy! — zawołał Hoseok, który wkroczył do mieszkania w stroju rudego Mikołaja, a Jimin niedowierzał na własne oczy, tak samo jak Yoongi. Jedynie Shownu śmiał się w rozbawieniu widząc ich gościa.

— Hoseok, Święty Mikołaj był biały..em siwy? — nieco zwątpił. — I nie miał trwałej na brodzie — zauważył.

— Hoł! Hoł! — dumnie pieścił swoją rudą lokowaną brodę. — To nowy trend, Chim..

— Jak Taehyung to zobaczy, to cię wyśmieje — parsknął. — Obiecałeś mu, że nigdy nie zrobisz trwałej — pokręcił głową rozbawiony.

— Niby tak, ale była mowa o włosach na głowie, nie na brodzie — zauważył, czując się dumnie w swoim nowym wyglądzie.

— Dobra Rudy Miki, siadaj do stołu — prychnął Yoongi, który niedowierzał w chłopaka, choć wcale go to nie dziwiło. — Chyba pamiętasz psychiatrę Taehyunga? — zapytał wskazując na wysokiego chłopaka.

— Ach tak, pamiętam — uśmiechnął się, po czym podał mu dłoń. — Brat Taehyunga — przedstawił się mu.

— Pamiętam cię — uśmiechnął się, po czym uścisnął dłoń Hoseoka. Wszyscy po przywitaniu dwójki usiedli do stołu, gdzie zadowolony Hoseok zagadywał przystojnego gościa jego przyjaciół, którzy byli dumni z takiego obrotu spraw. Bardzo zależało im, aby dwójka się polubiła. Gdy oni byli zajęci własną rozmową, między Yoongim i Jiminem panowała grobowa cisza.

— Ha! No nie gadaj! — roześmiał się w głosy Hoseok, który poklepywał Shownu po udzie.

— Ale tak było. Miałem taki przypadek pacjentka, który chciał mi to zrobić — powiedział pokręcając głową.

— Ja bym nie wiedział, co zro.. — zatrzymał się, gdy spojrzał na gburowatą dwójkę. — A wam co jest? — zapytał zmartwiony.

— Nic — szepnął Jimin, a Hoseok spojrzał podejrzliwie na Yoongiego.

— To on się obraża — odwrócił głowę w bok.

— Oj, co z wami zrobić? — zapytał pokręcając z niedowierzaniem głową. — W styczniu mijają dwa lata od waszego, a wy wyglądacie jakbyście mieli siebie dość — rzekł z ciężkością w głosie.

— To on mnie okłamuje — rzekł pretensjonalnie Jimin.

— Wolę mu po prostu niczego nie mówić — wzruszył ramionami chłopak.

— Po prostu przyznaj, że mnie zdradzasz — pokręcił rozgniewany głową, a Yoongi spojrzał na niego z gniewem.

— Tego chcesz? — zapytał zaciskając dłoń. — Dobrze, zdradzam cię — wyznał, a Jimin spojrzał na niego z niedowierzaniem, tak samo jak Hoseok i Shownu.

— Bezczelny! — podniósł zdenerwowany głos.

— Z tą rozwódką z baru? — zapytał z zaciekawieniem Shownu, a Jimin spojrzał na chłopaka z zaskoczeniem.

— Mówisz o Eunbi? — zapytał jasnowłosy, a Yoongi miał ochotę uciszyć chłopaka. — Skąd ty o niej wiesz?! — podniósł się na równe nogi, a psychiatra nie wiedział, co powiedzieć.

— B-bo w miasteczku słyszałem o niej i..

— I kurwa, co?!

— Jimin, uspokój się. Yoongi wyjaśnij! — Hoseok spojrzał ze zdenerwowaniem na Yoongiego, który odłożył pałeczki i w spokoju wstał od stołu. Dwójka obserwowała go, gdy Jimin stał załamany we łzach. Yoongi bez słowa opuścił salon, udając się do wyjścia z domu.

— Jak zwykle ucieka — zapłakał z żalem chłopak, który uklęknął chowają twarz w dłoniach.

— Ale to są tylko plotki. Mówili o tym, że rozwiodła się z jakimś facetem — powiedział, chcąc jakoś uspokoić Jimina. — Nikt nic nie mówił o Yoongim — dodał, a Jimin już nie wiedział w co ma wierzyć.

— I-idźcie i zostawcie mnie samego — zapłakał ciężko, a dwójka wymieniła się krótkimi spojrzeniami.

— Jimin nie zos...

— Proszę! — podniósł głos, by spojrzeć na nich. — Chce być sam — szepnął opuszczając głowę, a Hoseoka serce łamało się na ten widok. Nie chciał zostawiać Jimina samego w tak trudnej chwili, jednak nie chciał go już bardziej denerwować.

— Dobrze, pójdziemy sobie. Ale jak będziesz mnie potrzebował to zadzwoń, dobrze? — zapytał z troską, a chłopak jedynie pokiwał głową. —Shownu, chodźmy — zwrócił się do mężczyzny, który razem z nim opuścił dom Minów, zostawiając w samotności pogrążonego w smutku Jimina. Gdy razem wyszli przed dom, spostrzegli stojącego przed bramą Yoongiego, który pochłonięty był paleniem papierosa. — Zaciąganiem się tym syfem nie naprawisz syfu, który narobiłeś — rzekł z powagą Hoseok, a Yoongi odwrócił głowę w przeciwną stronę, gdzie rękawem starł ze swoich policzków łzy.

— Wiem — westchnął głęboko. — Niczego nie da się naprawić, a ja chyba za bardzo się w tym wszystkim pogubiłem — dodał, a Hoseok za nic nie był w stanie go zrozumieć.

— Naprawdę zdradziłeś Jimina? — zapytał wprost, a Yoongi uchylił lekko swoje usta, chcąc coś powiedzieć, jednak przychodzący sms przerwał możliwość na udzielenie odpowiedzi. Wyciągnął telefon z kieszeni ignorując zdenerwowane spojrzenie rudowłosego Mikołaja, któremu najwidoczniej nie spodobała się to, że go tak po prostu zignorował.

Od: Jungkook

Ogarnij sytuację u siebie i zostaw mi wszystko. Liczę na milczenie z twojej strony.

— Halo?! Odpowiadaj! — podniósł głos rudowłosy, a Yoongi oderwał wzrok z ekranu.

— To prawda, że ostatnio widuję się z Eunbie — wyznał szczerze, a dwójka spojrzała na niego z niedowierzaniem. — Ale nie zrobiłem niczego niestosownego. Szanuję Jimina i jestem mu wierny, zawsze będę. Proszę cię, abyś nie wtrącał się do mojego małżeństwa. Jakoś to naprawię — rzucił na ziemię niedopałek, po czym ruszył w stronę domu.

— No ja w niego nie wierzę — podniósł bezsilnie ręce.

— Lepiej nie wtrącać się w kłótnie małżeńskie — położył swoją dłoń na ramieniu rudowłosego, który nie mógł nie zgodzić się z Shownu.

— Masz rację, a skoro impreza świąteczna u Yoonminów zakończyła się kryzysem, to zapraszam cię do mnie — uśmiechnął się w jego stronę.

— Z przyjemnością wpadnę.

~

Yoongi przekraczając próg domu zatrzymał się widząc swojego chłopca we łzach. Poczuł się okropnie z tym, że do tego doprowadził. Bardzo starał się trzymać go jak najdalej od wszystkich problemów, że Jimin zaczął wątpić w jego wierność. Wszedł w głąb salonu, gdzie przykucnął przy Jiminie, którego chciał objąć ramionami, jednak ten go odepchnął.

— Nie dotykaj mnie, Yoongi. Nienawidzę cię — powiedział z żalem, a chłopak westchnął ciężko.

— Nie zdradzam cię i nigdy w życiu nie pomyślałbym o czymś takim. Kocham cię najbardziej na świecie, Jiminie — wyznał szczerze.

— To dlaczego cały czas mnie odpychasz? — spojrzał na niego nieufnie.

— Mówiłem ci, że mam sporo stresu, to dlatego. Nie chce cię zamartwiać moimi problemami i proszę cię, abyś to zrozumiał. Wszystko co robię jest zawsze dla twojego dobra — powiedział ścierając z policzka blondyna jego łzy.

— W co ty się wpakowałeś? — zapytał zmartwiony.

— To nie jest nic strasznego. Tylko problemy w pracy — odpowiedział mu z delikatnym uśmiechem.

— Po tym, co stało się w tamtym roku boję się wszystkiego — wyznał pokręcając głową.

— Niepotrzebnie, Jiminie — przyciągnął go do siebie, zamykając w swoich ramionach. — Po prostu mi zaufaj — szepnął, a Jimin jedynie pokiwał ze zrozumieniem głową, gdzie zamknął swoje oczy, które piekły go od płaczu. Ze spokojem wdychał przyjemną i kojącą woń swojego męża, który troskliwie głaskał go po plecach.

— Yoongi?

— Huh?

— Chociaż kolacja nie wyszła to.. Wesołych Świąt — szepnął podciągając nosem, a ciemnowłosy uśmiechnął się słabo pod nosem.

— Wesołych Świąt, Jiminie..

Taekook

Grudniowy poranek w świetle dnia wybudził ciemnowłosego chłopaka, który poruszył swoją głową, chcąc choć trochę rozciągnąć swój kark. Jego ciemne jak noc oczy zwróciły się na pogrążonego w śnie jasnowłosego chłopaka. Uśmiechnął się rozczulony, gdzie przybliżył się do swojego kruchego chłopaka. Pochylił się nad nim, by pocałunkami rozbudzić jego królewnę. Widząc rozkwitający uśmiech na jego różowych wargach, sam uśmiechał się między pocałunkami.

— Jungkook — szepnął ospały, a chłopak chwycił go w tali, gdzie zaczął łaskotać blondyna, który otworzył szerzej swoje oczy. — N-nie — zająkał się w śmiechu, próbując zdjąć dłonie Jeona ze swojej tali. — T-tak się nie robi! — podniósł głos w głośnym śmiechu, która za nic nie ustawał, przez natarczywe łaskotanie Jungkooka. — Kurw.. — zaciął się, gdy po jego słowie ruchy Jungkooka ustąpiły.

— Co ty powiedziałeś? — uniósł brew, chwytając za nadgarstki chłopaka, które uniósł nad jego głowę.

— Powiedziałem K_U_R_W_A — wyraźnie przeliterował słowa, gdy jego klatka piersiowa unosiła się niespokojnie widząc, to dzikie spojrzenie męża. — Ukarzesz mnie za to? — uniósł zadziornie brew, by przycisnąć swoje kolano do krocza bruneta, który jęknął gardło spinając swoje mięśnie.

— Widzę, że śpieszy ci się do tego — powiedział mrużąc swoje oczy. — Ale nie na tym mi zależy — uśmiechnął się zbliżając swoją twarz do zdezorientowanej twarzy Taehyunga, który zaraz poczuł wilgotny język Jungkooka w kącie jego dolnej wargi, przez co cały zadrżał. Jungkook znał go na tyle dobrze, aby wiedzieć, co skutecznie na niego działa, bo już po chwili kurczowo zaciskał swoje uda. Głowa chłopaka uniosła się delikatnie, a wraz z tym rozchyliły się jego usta, które zapragnęły poczucia zaspokojenia.

Jungkook przeszedł mięśniem po wargach męża, by zaraz wsunąć go do jego jamy. Pieszczotliwie całował swojego chłopca, który oddawał się pocałunkowi. Ich języki dopieszczały się z każdym zetknięciem, a palce Taehyunga pociągały za końce jego ciemnych włosów. — Mhm.. — jasnowłosy odsunął się od ust Jeona, który niezadowolony przeszedł z pocałunkami na jego szyję. — Jungkook, jaki prezent marzy ci się prezent na święta? — zapytał starając się nie odpłynąć przez pocałunki mężczyzny, przez którego jego oczy co rusz próbowały się w całej przyjemności zamknąć.

— Żaden prezent mi się nie marzy — powiedział między pocałunkami.

— No weź.. — przeciągnął wydając dolną wargę.

— Ty jesteś moim marzeniem — powiedział z uśmiechem muskając po raz ostatni jego karmelową skórę, by przenieść wzrok na kocie oczy blondyna. — Nie potrzebuję prezentów. Wystarczy mi to, że mogę spędzić te święta razem z tobą — musnął czule jego usta.

— To nie jest odpowiedź na moje pytanie — odwrócił wzrok.

— Pytasz mnie o to, od jakiegoś czasu, a ja nie zmienię zdania. Naprawdę niczego nie chce — uśmiechnął się, by zaraz odsunąć się od zrezygnowanego Taehyunga, który uderzył nogą w miękki materac. Spojrzał w stronę Jungkooka, który zaczął się ubierać, a on podniósł się zdeterminowany do siadu.

— Kochanie.. dlaczego mi nie powiesz, hm? — zapytał przesłodzonym tonem, a ciemnowłosy spojrzał na niego z rozbawieniem w oczach. — Czy nie zasłużyłem na taką prostą odpowiedź? Nie kochasz mnie na tyle, żeby to dla mnie zrobić? — objął dłońmi swoje zaczerwienione policzki. — Zawsze pozostawiasz mnie z allegro na godziny i zmuszasz do myślenia, czy swojego chłopca kochanego chłopca powinno się zmuszać do myślenia, hm? — zapytał trzepocząc rzęsami, a Jungkook pokręcił głową w niedowierzaniu, gdy zapiął ostatni guzik swojej koszuli podszedł do najedzonego cukrem chłopca, gdzie położył swoją dłoń na czubku jego głowy.

— A ty zawsze próbujesz mnie kupić tym sposobem myśląc, że tatuś ulegnie temu kochanemu chłopcu — powiedział równie przesłodzonym tonem, zaskakując samego Taehyunga. — Ale jak chcesz wiedzieć, to dla mnie ty jesteś prezentem — uśmiechnął się.

— Huh? — wycofał skołowany głowę w tył.

— Takim od życia — ucałował go czule w czoło, a serce Taehyunga zabiło szybciej. — A teraz idę się jeszcze ogarnąć i jadę do Seulu — oznajmił ze spokojem w głosie.

— Przenosisz całą tę farmę do Seulu, że tak często tam jeździsz? — zapytał unosząc brew.

— Nie — pokręcił głową, po czym odsunął się od niego. — Mam tam kilka spraw do załatwienia. Jestem potrzebny w firmie, tym bardziej przed świętami. Wrócę jutro na kolację — wytłumaczył młodszemu, który jedynie przytaknął ze zrozumieniem głową.

— Nie znam się na tym, ale najważniejsze, że dajesz mi czas na myślenie — uśmiechnął się szeroko. — Zajmę się wszystkim w domu — oznajmił dumnie.

— Wiem, że sobie poradzisz — puścił mu oczko, gdzie zaraz udał się do łazienki. Taehyung podparł swoje dłonie na materacu łóżka, gdzie skrzyżował ze sobą swoje nogi, patrząc dziko w stronę drzwi łazienkowych.

— Jestem niezawodny, jak perfekcyjna pani domu..

~

Po wyjeździe Jungkooka, jasnowłosy siedział na kanapie w salonie przed laptopem próbując ogarnąć jakiś prezent dla męża, który raczej nie ułatwiał mu zadania. — P_R_E_Z_E_N_T D_L_A T_A_T_U_S_I_A myślnik M_Ę_Ż_U_S_I_A — przeliterował wszystko wpisując na klawiaturze, gdzie postanowił wyszukać czegoś interesującego w polecanych.

— Okej..co my tu mamy? — szepnął uważnie przeglądając stronę. — Koszulka najlepszy tata na świecie.. słabe, ale dla mojego ojca może się nada — mruknął pod nosem. — Co mamy dalej...kolejna koszulka "teść nie pyta, teść polewa", akurat na ten temat nie mam zdania — zagryzł nerwowo wargę. — Och, może to! Zestaw prezentowy portfel i pasek w pudełku na prezent dla taty i syna.. to jest idealne! On z portfelem i paskiem, jak na tatuśka przystało — uśmiechnął kiwając z zadowoleniem głową. — A pasek wiadomo do czego.. — przeciągnął melodycznie, chcąc wrzuć produkt do koszyka, jednak w ostatniej chwili zrezezygnował.

— Nie no.. to głupie — westchnął głęboko, po czym zamknął laptopa i spojrzał zrezygnowany w stronę meblościanki na której stała fotografia ze ślubu. — Naprawdę chciałbym dać mu coś wyjątkowe, niezapomnianego, co by go ucieszyło.. — zrezygnowany wydął dolną wargę, gdzie objął dłońmi swoje policzki. — Do dupy ze świętami. Nie potrafię kupować prezentów — pokręcił głową.

Siedział zamyślony, chcąc wykombinować coś oryginalnego, co mogłoby zaskoczyć i spodobać się jego mężowi. Słysząc zbliżające się kroki dobiegające z głównego korytarza wyprostował się i wyciągnął głowę ku drzwiom, przez które przeszła jego matka.

— Mama — uśmiechnął się szczerze na jej widok.

— Witaj, kochanie. Wybacz, że tak wpadam bez zapowiedzi, ale przyniosłam kilka twoich ulubionych potraw, które przygotowałam. Wiem, że macie tutaj pomoc kuchenną, ale matczyne jedzenie jest niezastąpione — wytłumaczyła ze spokojem w głosie, gdzie weszła do salonu stawiając na stole pudełka z jedzeniem.

— Nie musiałaś się trudzić, mamo — powiedział patrząc na pyszności. — Przez ciebie przytyję.. — przeciągnął oblizując usta, gdy żołądek upragnienie prosił się o coś dobrego i pożywnego. Wyciągnął dłoń w stronę pierwszego pudełka, chcąc zabrać się za spożywanie, jednak wystraszony odsunął się, gdy został zdzielony w rękę przez własną matkę. — Mamo... — spojrzał na nią pretensjonalnie.

— To na kolację jest, kochanie. Dla ciebie i Jungkooka, więc wytrzymaj z tym do jutra — rzekła z powagą w głosie, a jasnowłosy zrezygnowany skrzyżował ręce pod piersią. — Pamiętasz, jak przed urodzinami Jungkooka zjadłeś cały tort truskawkowy? — uniosła brew, a młodszy przewrócił oczami. — Potem powiedziałeś, że zrobił to Hoseok, a on ma uczulenie na truskawki — pokręciła głową na samo wspomnienie.

— Oj dobra, no! Jungkook się nie gniewał za to. Miałem chcicę na coś truskawkowego — wytłumaczył się, a kobieta zaśmiała się pod nosem.

— Jak byłeś malutki jadłeś truskawki garściami — powiedziała z rozbawieniem w głosie. — Poza tym, gdzie jest Jungkook? — zapytała.

— Wyjechał do Seulu, znowu — odpowiedział.

— Co on tak często tam jeździ? — uniosła w zdumieniu brwi.

— A bo ja wiem? — wzruszył obojętnie ramionami otwierając dekielek pudełka, gdzie skubnął trochę kimchi. — Nie pytam i nie doszukuję się niczego, bo mi to leży koło du..

— Taehyung, wyrażaj się — pokręciła karcąco głową, po czym zabrała z rąk chłopaka pudełko. — I miałeś nie jeść tego do jutra — westchnęła zamykając pudełko dekielkiem.

— Przepraszam, ale nie martw się niepotrzebnie. Jungkook zajmuje się sprawami w firmie, aby ryżu wszystkim na przyszły rok starczyło — zaśmiał się w rozbawieniu, jednak widząc poważną minę jego matki westchnął ciężko, po czym chwycił za jej dłonie. — Mamo przejmujesz się bardziej ode mnie. Nie martw się i lepiej ciesz się świętami z ojcem — powiedział ze spokojem w głosie, chcąc chociaż trochę poprawić humor kobiecie. — Poza tym, mogłabyś mi doradzić, co mógłbym kupić w prezencie Jungkookowi — zatrzepotał rzęsami.

— Kochanie, tym sam się martw. To ty powinieneś wiedzieć, co twojemu mężowi może się podobać — powiedziała z rozbawieniem w oczach.

— A ty co dajesz ojcu? — zapytał z zaciekawieniem.

— Aaa..to już moja tajemnica — zaśmiała się. — Nie będę cię dłużej kłopotać. Myśl dalej nad prezentem i nie zjedź wszystkiego do jutra — powiedziała gładząc syna po głowie, po czym czule ucałowała go w czoło. — Uważaj na siebie i nie rób niczego głupiego, kiedy nie ma Jungkooka — uśmiechnęła się.

— Przecież będę grzeczny, mamo.. zawsze jestem..

~

Następnego dnia, Taehyung z samego rana pobiegł odebrać swoją paczkę, z którą szybko udał się do sypialni mijając sprzątające dom służące. Zamknął za sobą drzwi, gdzie ukucnął na podłodze zabierając się za otwieranie paczki. Gdy ujrzał zawartość jego usta rozchyliły się w zdumieniu i zadowoleniu. — Padnie, jak to zobaczy — uśmiechnął się, po czym odwrócił napięcie głowę w stronę drzwi, do których ktoś pukał. — Słucham?

— Panie Jeon, chciałabym wiedzieć o której nakrywać do stołu? — zapytała jedna z służących.

— Najlepiej siedemnasta — odpowiedział jej wyciągając z paczki prezent. — Jungkook do tego czasu powinien już być — powiedział melodycznie ruszając w stronę łazienki, gdzie nucąc pod nosem Jingle bells, odłożył pakunek na szafce. — Szczęka mu opadnie z wrażenia — dodał z zadowoleniem, gdzie przed lustrem poprawił kosmyki swoich jasnych włosów.

Gdy nadeszła godzina siedemnasta zadowolony Taehyung zszedł na dół, gdzie ubrał się bardzo szykowanie na ten wieczór, chcąc dobrze wyglądać w oczach małżonka. Wszedł do jadalni, gdzie służące kończyły przygotowania do kolacji. — Gdzie jemioła? — zapytał kobiet.

— Gałązka do zawieszenia została w kuchni na blacie — odpowiedziała mu z uśmiechem starsza kobieta, a Taehyung z zadowoleniem ruszył po gałązkę, którą zabrał z blatu i powrócił do jadalni.

— Nie można przegapić takiej okazji, gdzie pocałunki są wręcz wskazane — rzekł w stronę kobiet, które zaśmiały się przez jego słowa, gdy wspiął się na krzesło i zawieszał gałązkę na żyrandolu. — Zapamiętajcie to sobie — dodał z rozbawieniem w głosie.

— Pańskie rady, to jak świętość — rzekła sympatycznie kobieta, a Taehyung uśmiechnął się szczerze. Słysząc dzwonek do drzwi, zmieszany spojrzał w stronę wyjścia. — Pan już wrócił? — zapytała.

— Pewnie chce zrobić jakieś wejście, skoro dzwoni do drzwi — pokręcił rozbawiony głową, by ruszyć w stronę wyjścia z domu. Podekscytowany podszedł do drzwi, które z radością otworzył, jednak widok jaki zastał spowodował, że mina mu zrzedła. — To wy.. — szepnął widząc panią Haran i jej córkę Seunlee.

— Cóż za miłe powitanie, Taehyung — rzekła z przekąsem dziewczyna.

— Widać, że nie jest taktowny — pokręciła dumnie głową.

— A mogę wiedzieć, czego wy tutaj szukacie? — wysilił się na uśmiech, ponieważ nie spodziewał się zobaczyć Seunlee, która od roku przebywała w Wietnamie.

— Jak to co? Zostałyśmy zaproszone przez Jungkooka na kolację — odpowiedziała oschle pani Haran, a Taehyungowi jeszcze bardziej mina zrzedła.

— Chyba nas wpuścisz ? — uniosła brew Seunlee, a Taehyung był w takim szoku, że zaniemówił.

— Ach, tak.. wejdźcie, skoro was zaprosił.. — mruknął wpuszczając kobiety do środka. Gdy obie weszły do domu, Seunlee czuła się bardzo swobodnie w domu. Zdjęła swój płaszcz i rozglądała się, jakby czegoś się doszukiwała, a Taehyung cały czas miał ją na oku.

— Minął rok, a nic się nie zmieniło. Pomyśleć, że kiedyś to ja byłam tutaj panią Jeon — rzekła z nutką oburzenia.

— Właśnie "byłaś" czas przeszły — wysilił się na uśmiech, gdzie udał się z nimi do jadalni. — Jungkook nic mi nie mówił, że was zapraszał, więc jestem niemile zaskoczony — powiedział zasiadając do stołu, gdzie w zdenerwowaniu zacisnął swoje wargi, gdy musiał razem z kobietami usiąść do wspólnego stołu.

— Najwidoczniej uznał, że nie musi ci tego mówić — stwierdziła dziewczyna, a pani Haran z oburzeniem i wstrętem rozglądała się po wnętrzu.

— Żadnego krzyża i nic. Chociaż księdza wpuszczacie? — zapytała, a skołowany blondyn spojrzał na nią zmieszany.

— Nie, nie wpuszczamy go. Nie uważam, że jest to konieczne — odpowiedział jej starając się zachować spokój.

— Za nic nie macie w sobie religijności — pokręciła głową. — A Jungkook kiedyś był takim przyzwoitym chłopakiem — dodała z przekąsem, gdy Taehyung zmrużył w zdenerwowaniu brwi.

— Tak to jest, kiedy wiąże się z kimś takim — zaśmiała się pod nosem Seunlee, a Taehyung uchylił swoje usta, chcąc już coś powiedzieć, jednak powstrzymał się, gdy ujrzał Jungkooka.

— Już jes.. — zatrzymał się, gdy ujrzał dwie kobiety przy stole. — Witajcie — uśmiechnął się delikatnie, a Seunlee uśmiechnęła się szerzej na widok chłopaka.

— Witaj, Jungkook — przywitała go z radością w głosie.

— Seunlee, nie wiedziałem, że wróciłaś — zauważył zdumiony samym widokiem dziewczyny. — Zmieniłaś się od kiedy ostatni raz cię widziałem — dodał zasiadając do stołu, obok zdenerwowanego Taehyunga, który powstrzymywał się przed jego wejściem smoka.

— Podobno je zapraszałeś — zauważył Taehyung.

— Panią Haran zapraszałem, bo myślałem, że sama będzie na święta — wytłumaczył. — Ale skoro obydwie jesteście, to bardzo się cieszę — uśmiechnął się, a Taehyung niedowierzał w niego.

— To my się cieszymy mogąc spędzić święta razem z wami — zatrzepotała rzęsami dziewczyna, a Taehyung podniósł się na równe nogi w zdenerwowaniu.

— Zaraz się z rzy.. muszę do toalety — wycedził przez zęby, gdzie odszedł od stołu. Zdenerwowany zamknął się w łazience, gdzie przywarł plecami do drzwi, po których się zsunął czując, jak cały wewnątrz wrze. — Jak on mógł mi to zrobić i zaprosić te dwie suki?! — zapytał z żalem, czując jak w jego oczach cisną się niepożądane łzy. — Skurwiel! — syknął, a czując wibrację w kieszeni, wyciągnął telefon. Widząc, że dzwoni Namjoon nabrał ze spokojem powietrza. — Co jest, Namjoon? — podniósł głowę w górę, gdy oparty tył miał na drewnie, a po jego policzku sunęła się łza. — Uwierz.. nie tylko ty masz dzisiaj problemy, Joonie...

Jungkook rozmawiając z kobietami zerknął na wciąż puste siedzenie Taehyunga, który jeszcze nie wrócił z łazienki. Starał się prowadzić konwersację z Seunlee i jej matką, które opowiadały jej o pobycie dziewczyny w Wietnamie.

— Taehyung coś długo nie wraca — zauważyła dziewczyna, która mogła zauważyć, że Jungkook jest zbyt rozkojarzony jego brakiem.

— To o tobie i nim, co słyszałam na mieście jest prawdą? — zapytała podejrzliwie pani Haran, a wzrok Jeona spoważniał.

— To są osobiste sprawy, które obowiązują tylko w rodzinie, pani Haran. Proszę nie roznosić niepotrzebnych plotek — rzekł z powagą w oczach.

— Ale jeśli to prawda, to mógłbyś zmienić zdanie, co do mojej córki i do niej wrócić — rzekła kobieta, a wchodzący do pomieszczenia Taehyung zatrzymał się napięcie, po usłyszeniu słów kobiety.

— Mamo...

— Dlaczego miałby do niej wracać?! — zapytał ze zdenerwowaniem w głosie, a Jungkook spojrzał z zaskoczeniem w jego stronę.

— Pani Haran tylko tak głupio mówi — wytłumaczył młodszemu.

— Pieprzenie! — warknął zirytowany.

— Nie słuchaj mojej matki. Ona nie miała tego na myśli. Życzę waszej dwójce, wszystkiego co najlepsze — rzekła sympatycznie, a Taehyung patrzył na nią nieufnie. — Wybaczcie, pójdę do toalety — wysiliła się na uśmiech, gdzie zaraz odeszła od stołu.

— Taehyung, jesteś zły? — szepnął w jego stronę ciemnowłosy, a młodszy spojrzał na niego z niedowierzaniem.

— Bystry jesteś, chłopie — mruknął chłodno, by spojrzeć na przyglądając się im panią Haran.

— Właściwie myślę, że mogę pomóc wam przyjąć księdza... — zaczęła swój monolog.

— Teraz trzeba słuchać tego babska...

Seunlee będąc w łazience przeglądała wszystko, co położone było na szafkach doszukując się tylko rzeczy należących do Jungkooka. Chwyciła w swoje dłonie ulubiony perfum chłopaka, którego zapachem się zaciągnęła, niczym najpiękniejszym doznaniem w jej życiu. Nie mogła opamiętać własnych rządzy i wiedzy, że jej pragnienia nie wygasły. Odłożyła na pułkę butelkę, by zerknąć na leżącą ciemną koszulkę, którą wzięła w swoje dłonie i przysunęła materiał do swojej twarzy, by móc po raz kolejny poczuć ten uzależniający zapach mężczyzny.

Odłożyła bluzkę, po czym niechętnie opuściła łazienkę, gdzie powróciła do jadalni. Zajmując miejsce obok swojej matki spojrzała na Jungkooka, który słuchał jej matki. Zadowolona sięgnęła po torbę leżącą na podłodze. — Jungkook, to prezent ode mnie — powiedziała z uśmiechem, gdzie podała chłopakowi prezent, który przyjął od niej.

— Nie musiałaś — powiedział zmieszany.

— To taki drobiazg — oznajmiła z zadowoleniem, a chłopak wyciągnął z torby album fotograficzny, gdzie zajrzał do środka mogąc zobaczyć stare fotografie z dzieciństwa.

— Dziękuje — powiedział, a Taehyung patrzył ze zdenerwowaniem na fotografie, które przedstawiały tylko dwójkę.

— Właściwie, co się stało, że postanowiłaś tutaj wrócić? — zapytał podejrzliwie Taehyung, który skrzyżował ręce pod piersią.

— Rok w innym kraju sprawia, że czuje się tęsknotę za rodzinnym miastem — odpowiedziała mu sympatycznie.

— Tutaj raczej nikt za tobą nie tęsknił — stwierdził wprost.

— Tae..

— No co? — spojrzał z oburzeniem na męża, czując się źle z tym, że dziewczyna potrafiła dać mu taki sentymentalny prezent, a on właściwie nie był w stanie wymyśleć niczego takiego. Być może posiadał dzieciństwo zawiązane z Jungkookiem, jednak widok każdej fotografii dwójki sprawiał, że czuł ból w piesi wiedząc, że tam go nie było. — Wkurza mnie to, że zaprosiłeś tą starą wariatkę, która za nic w świecie się nie zmieni i zawsze będzie mnie krytykować za to, jaki jestem. Zjebałeś, Jungkook! — wykrzyczał z żalem zaskakując swoimi słowami bruneta.

— Nie gniewaj się na nie...

— A ty się zamknij i nie udawaj takiej miłej, bo rzygać mi się chce przez twoją sztuczność. Może i poprawiłaś się chilurgicznie, ale żadne skalpele, Wietnamy i innego pierdoły nie zmienią tego, jaka naprawdę zepsuta w środku jesteś. Bezczelna hipokrytka! — wyrzucił jej wszystko w twarz.

— Jesteś teraz bezczelny i niesprawiedliwy, Taehyung — pokręciła oburzona głową.

— Błagam.. słuchanie tego, że życzysz nam dobrze, a zaraz dajesz mojemu mężowi wasze fotografie jest kurwa czystą hipokryzją — rzekł z chłodem mierząc dziewczynę wzrokiem, po czym spojrzał na Jungkooka. — A ty spędzaj te święta z twoimi gośćmi, tylko żebyś znowu nie był tak naiwny — powiedział w stronę męża.

— Taehyung, uspokój się — chwycił za jego dłoń, którą młodszy natychmiast odsunął.

— Nie uspokoję się. Świętuj sobie, ale beze mnie — wstał od stołu, gdzie zdenerwowany pobiegł schodami na piętro domu.

— Tae! — zdenerwowany podniósł się na równe nogi. — Wybaczcie, ale muszę z nim porozmawiać — zwrócił się do kobiet.

— Rozumiemy. Chyba będzie lepiej, jak sobie pójdziemy — rzekła Seunlee, która wstała od stołu wraz z jej oburzoną matką.

— Powinieneś go krócej trzymać. Wciąż ma te same nieprzyzwoite gadki — pokręciła głową.

— Muszę naprawić błąd. Wybaczcie, że tak to wyszło — powiedział ze spokojem, po czym szybko odszedł, by udać się na piętro domu, gdzie obie kobiety zadowolone udały się do wyjścia z domu.

— Przyszły dwie hieny i już mącą — mruknęła jedna ze służących, które podsłuchiwały całą rozmowę.

— Mam nadzieję, że pan Jungkook więcej ich tutaj nie zaprosi..

Jungkook wszedł do sypialni, gdzie zaczął rozglądać się w poszukiwaniu Taehyunga. Widząc zamknięte drzwi od łazienki, podszedł do nich, gdzie w zdenerwowaniu szarpnął klamką, która za nic nie drgnęła. — Taehyung, skarbie, otwórz drzwi — powiedział opierając dłoń na drewnie.

— Spieprzaj, Jungkook. Jak mogłeś zaprosić te dwie suki?! — wykrzyczał pretensjonalnie.

— Miała być tylko pani Haran. Nie wiedziałem, że Seunlee wróciła — westchnął ciężko. — Pani Haran skarżyła się na to, że jest sama bez córek, więc zaprosiłem ją — wyjaśnił.

— Ależ ty jesteś naiwny. Sam fakt, że ta kobieta coś takiego sugeruje jest już podejrzane. Ona dobrze wiedziała, że się zgodzisz, bo jesteś dla wszystkich za dobry i naiwny idiota z ciebie! — wykrzyczał zza drzwi, do których przywarł swoim policzkiem. — Seunlee była przygotowana na to przyjście.. miała nawet prezent dla ciebie — szepnął ze smutkiem w głosie.

— Wiesz, że takie rzeczy się dla mnie nie liczą. Taehyung, najbardziej na świecie liczysz się dla mnie ty. Przepraszam, popełniłem błąd i tak.. jestem naiwnym idiotą — przyznał zaciskając swoje powieki.

— Świetnie, że to wiesz — powiedział, gdy po jego policzkach sunęły się łzy zdenerwowania. — Jak śmiała w ogóle ta stara idiotka proponować tobie powrót do Seunlee, gdy jesteś moim mężem.. moim.. — wyszeptał z bólem, a Jungkook zacisnął swoje wargi.

— Proszę cię, nie zwracaj uwagi na jej słowa. Dla mnie jesteś tylko ty, zawsze będziesz tylko ty — powiedział czułością. — Dlatego proszę, wyjdź do mnie — dodał, a stojący po drugiej stronie blondyn otarł ze swoich policzków łzy.

— Chciałem, żeby te święta były wyjątkowe...To są pierwsze nasze święta, jako małżeństwo.. dlatego czuję się urażony, Jungkook. Przygotowałem jemiołę, mieliśmy wspólnie zjeść, żebym mógł dać ci twój prezent — wyznał, czując się źle z tym, że nic nie wyszło po jego myśli.

— Wiesz, że nie potrzebuję żadnych prezentów i jest mi naprawdę przykro, że tak wyszło.. jeszcze wszystko da się naprawić, jak tylko do mnie wyjdziesz — rzekł ze spokojem w głosie.

— Serio nie chcesz prezentu? — zapytał niepewnie, gdzie przeniósł wzrok na swoje nogi.

— Serio — uśmiechnął się, a młodszy otworzył drzwi, gdzie niepewnie wyjrzał głową zza róg, a Jungkook mógł zauważyć na jego ustach czerwony błyszczyk, który dodawał chłopakowi uroku. Spojrzał w dół, gdzie jasnowłosy delikatnie wysunął swoją nogę ozdobioną czerwonymi seksownymi pończochami.

— Nawet takiego? — zapytał z zadziornym uśmiechem, a ciemnowłosy spiął się i zwilżył językiem swoje usta, obserwując karmelowy odcień skóry Taehyunga, który idealnie komponował się z czerwoną bielizną.

— Takiemu trudno się oprzeć — wyznał szczerze, a zadowolony chłopak opuścił łazienkę, gdzie zaprezentował się Jungkookowi w krótkiej czerwonej spódniczce z białym puchem na jej krańcu oraz w seksownym czerwonym gorsecie. — Jesteś piękny i kuszący — rzekł nie potrafiąc oderwać wzroku z chłopaka, gdzie chwycił go w tali i przyciągnął do siebie.

— Jesteś taki naiwny, ale nie byłeś na tyle niegrzeczny, żeby prezentu nie otrzymać — powiedział patrząc w ciemne oczy męża, który nie potrafił się z nim nie zgodzić. Przeszedł językiem po dolnej wardze Taehyunga, która smakowała słodką truskawką, by z przyjemnością zlizać ją z warg chłopaka, którego pociągnął w stronę łóżka.

— Pozwól, że wynagrodzę ci wszystko, skarbie — mruknął w jego usta, w które się wpasował, by razem z młodszym opaść na miękki materac, gdzie z namiętnością go całował. Sunął dłonią po udzie Taehyunga, który oddawał jego pocałunki.

— Wynagrodzisz to, jeśli będziesz dobrze kosztował swojego prezentu — sapnął, gdy wargi Jeona napierały na jego wrażliwą szyję, gdzie przy jego unoszących się gorących oddechach, odchylił swoją głowę do tyłu.

— Bez tych wszystkich dodatków i innych zbędnych rzeczy jesteś moim prezentem od życia. Kocham cię i pragnę, abyś był szczęśliwy w każde święta.. — wyszeptał w jego skórę, gdy policzki młodszego zawrzały gorącem.

— Ja ciebie też kocham, Jungkook — szepnął z delikatnym uśmiechem. — Nawet jeśli jesteś czasem taki naiwny — powiedział, a ciemnowłosy spojrzał ze smutkiem w jego oczy. — Dlaczego tak patrzysz? — zapytał obejmując dłonią jego policzek.

— Ja, jestem po prostu szczęśliwy i chcę życzyć Ci Wesołych Świąt — uśmiechnął się słabo.

— Ja Tobie też życzę Wesołych Świąt, mój naiwniaku — uśmiechnął się szczerze. Jungkook dotknął opuszkami palców jego policzka, a jego spojrzenie przekazywało tak wiele mieszanych odczuć, co gubiło Taehyunga, który zaczął w sercu czuć niepokój. Gdy usta bruneta przywarły do jego warg, pochłonął się ich słodkim smakiem i czułością, którą chciał zapewnić go, że wszystko jest dobrze.

I choć Jungkook pragnął nie okazać niczego po sobie, czuł się źle z każdą chwilą przed miłością swojego życia.

Wierzę, że kiedyś wybaczysz mi te wszystkie kłamstwa i tajemnice..

~
Witajcie w Pokusie po tak długim czasie!!!💜
Mam nadzieję, że przeżyliście ten special i nie zabijecie mnie za taki koniec, który właściwe w zamierzeniu pozostawić miał wiele do myślenia.
Życie toczy się dalej, a losy naszych bohaterów nie zawsze mogą pozostać tak owocne. Oczywiście w tym wszystkim jest coś zdradliwego, co pozostanie tajemnicą 😏

Chcę życzyć wam Wesołych Świąt w tym trudnym okresie, abyście wszyscy byli zdrowi i pozostali uśmiechnięci oraz szczęśliwi. Kocham was bardzo, wasza autorka💜💜💜

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top