★・.・:☆Siódme urodziny★・.・:☆

Witajcie Kochani ^^ Chciałabym z góry przeprosić za to, że wczoraj w dniu urodzin naszego Hobiego nie pojawił się w ogóle w rozdziale. Bardzo mi przykro z tego powodu, ale nie dałam rady go tam wcisnąć, rozdział był długi i ja mam przez siebie napisany harmonogram rozdziałów T.T Poprawię się i dzisiaj na pewno pojawi się nasza J-Nadzieja ^^ 

~

Jimin razem z Yoongim załatwili sprawy w Seulu związane z ich ślubem, by po południu udać się do matki Jimina, która zamieszkiwała w tym dużym mieście. Yoongi czuł się niepewny tego, jak matka Jimina może go przyjąć, tym bardziej że jej syn chce wziąć ślub z chłopakiem.

- Jimin, a twoja mama nie będzie w zbyt dużym szoku, jeśli mnie zobaczy? - zapytał niepewnie Yoongi, który zerknął na Jimina. Obydwoje szli między blokami, gdzie w jednym z nich zamieszkiwała pani Park. 

- Spokojnie ona wie, że przyjdziemy do niej - odpowiedział z delikatnym uśmiechem. - Powiem szczerze, że była naprawdę zdumiona, dowiadując się o tym, że kogoś stałego udało mi się znaleźć - zaśmiał się nerwowo.

- A to było dla niej niemożliwe? - uniósł brew.

- Powiedzmy, że moja mama nie wierzyła w to, od kiedy zostałem oszukany przez mojego byłego. A tak jest dość specyficzna. Na pewno się polubicie - uśmiechnął się wesoło, a Min nie był jakoś do tego przekonany. Zatrzymali się przed jedną klatką, gdzie Jimin wbił odpowiedni kod, po czym weszli do środka, idąc schodami na drugie piętro, zatrzymując się przed jednymi drzwiami, do których zapukał Chim. Po chwili drzwi otworzyła im kobieta w średnim wieku, która widząc swojego syna, przytuliła go z utęsknieniem. 

- Dziecko w końcu jesteś - powiedziała z radością w głosie, by zaraz odsunąć się od swojego jedynego syna. - Już myślałam, że przyzwyczaiłeś się do życia na wsi i zapomniałeś całkiem o matce - dodała z nutką żalu.

- Nigdy bym o tobie nie zapomniał, mamo - powiedział wesoło. - Chciałem ci przedstawić mojego narzeczonego - dodał wskazując na Yoongiego, który spiął się słysząc słowa Jimina i wzrok jego matki na sobie. Przeszywała go, jakby był jakimś kryminalistą czy czym innym, naprawdę się zestresował. 

- Miło mi panią poznać - odważył się w końcu coś powiedzieć.

- Mnie ciebie też - odpowiedziała bez żadnej empatii w jego w stronę. Obawiał się, że nie zrobił dobrego pierwszego wrażenia na rodzicielce. - Wejdźcie do środka - powiedziała wpuszczając ich do środka. Dwójka udała się do przestronnego salonu, gdzie razem usiedli na sofie, a matka Jimina przyniosła im coś do picia z kuchni, po czym usiadła, przyglądając się z uwagą Minowi. - A teraz zacznijmy rozmowę na poważnie - rzekła nutką tajemniczości, a Yoongi przełknął z trudem ślinę. 

- Mamo proszę cię...nie rób tego - westchnął ciężko Jimin wiedząc, do czego jego matka w tej chwili zmierza. 

- Byłeś kiedyś karany? - zapytała, zaskakując swoim nagłym pytaniem Mina. 

- Nie - pokręcił głową. 

- Pracujesz? - zapytała.

- Tak - przytaknął głową, a Jimin uderzył się w czoło, wiedząc, że ten wywiad szybko się nie skończy. 

- Jesteś w stanie zapewnić dobrobyt mojemu synowi? - zapytała, czytając z kartki, a Yoongi wyczuł, że jego dłonie w tej chwili były jedną wielką paćką potu.

- Oczywiście, pani Park - odpowiedział. 

- Poprosiłbyś mojego syna o jakąkolwiek pożyczkę? - zapytała, a Jimin miał ochotę zapaść się pod ziemię. 

- Każdy bierze na siebie taką odpowiedzialność, więc nie - powiedział czując się jak na przesłuchaniu. 

- Dobrze.. - rzekła z namysłem. - W ilu związkach już byłeś? - padło kolejne pytanie.

- Tylko w jednym - odpowiedział, a kobieta spojrzała na niego ze zmieszaniem w oczach, by zaraz zbliżyć swoją twarz do tej Jimina. 

- Serio tylko w jednym? Jest tak przystojny, że sama bym się za niego brała - szepnęła w stronę Jimina, który już nie wytrzymał. Zabrał matce przygotowaną przez nią kartkę z pytaniami, gdzie spojrzał na nią, widząc aż sto pytań.

- Serio mamo? Chciałaś go tu trzymać tak długo, dopóki nie odpowie na te wszystkie pytania? - zapytał, patrząc z niedowierzaniem na rodzicielkę.

- Przez wszystkie twoje porażki, stałam się dość nadgorliwa - powiedziała spuszczając ze skruchą swoją głowę, a Jimin pokręcił bezradnie głową.

- Po prostu mi zaufaj mamo, dzięki tobie i moim błędom stałem się bardziej ostrożny. Nie byłbym z Yoongim, gdybym mu nie ufał i bym go nie kochał - powiedział patrząc na matkę, a Yoongi patrzył na dwójkę, widząc naprawdę dobrą relację matki z synem. 

- Bo ja cię tak bardzo kocham Jimin i boję się, że znowu cię ktoś skrzywdzi - rzekła ze zmartwieniem pani Park. 

- Może być pani pewna, że nigdy nie pozwolę na to, aby Jimin został skrzywdzony - zapewnił ją Yoongi.

- Wiem. Wybacz mi chłopcze za taki atak pytań w twoją stronę - zaśmiała się nerwowo.

- Nie jestem w żaden sposób urażony - powiedział z delikatnym uśmiechem, a Jimin odetchnął z ulgą, widząc, że jego mama daje szansę Yoongiemu.

- To kiedy zamierzacie wziąć ślub? - zapytała.

- Dwudziestego drugiego stycznia - odpowiedział Jimin, który położył swoją dłoń na udzie chłopaka. 

- To dość szybko - zauważyła. - Muszę zdążyć, kupić jakąś kieckę na ten dzień, a będzie to styczeń i zimno..nie lepiej na wiosnę? - uniosła brew.

- Nie chcemy z tym zwlekać, poza tym wszystko już załatwiliśmy - powiedział Jimin nie chcąc zmieniać jego i Yoongiego planów przez matkę, która wolałaby obnosić się swoją sukienką w słoneczny dzień.

- No dobrze, jak wolicie - westchnęła. - Muszę dzisiaj jak najlepiej poznać twojego narzeczonego, bo do ślubu zostało mało czasu i mogę nie zdążyć - uśmiechnęła się w stronę Yoongiego. 

- Będziemy mieć jeszcze dużo czasu na poznanie się pani Park - powiedział Min.

- Zostaniemy dzisiaj u ciebie na noc - dodał Jimin, a na ustach kobiety pojawiło się prawdziwe zadowolenie. No bo czy jesteś coś piękniejszego od posiadania dwóch pięknych synów w swoim domu? 

~

Youngjoon słysząc słowa Taehyunga nie mógł zaprzeczyć, że jego maluszek naprawdę był świetnie przez niego wyszkolony, z czego był naprawdę dumny. - Świetnie, wyślę ci wszystkie dane, gdzie masz przelać swoje i Jungkooka pieniądze. Tylko mnie nie zawiedź, bo nie chcesz mnie zobaczyć naprawdę wściekłego - ostrzegł młodszego.

- Nie zawiodę cię - powiedział, by zaraz mocno zacisnąć swoje drżące wargi.

- Kogo nie zawiedziesz? - Taehyung otworzył szerzej swoje oczy, słysząc za sobą głos starszego brata, przez co odwrócił się w jego stronę napięcie, od razu rozłączając połączenie. 

- P-Przyjaciela - odpowiedział ze strachem w oczach, a Hobi zmrużył na niego swoje oczy.

- Kihyuna czy Wonho? - zapytał, unosząc brew. 

- Kihyuna - powiedział szybko.

- Rozumiem, coś się mu stało? - zapytał z łatwością łykając kłamstwo Taehyunga. 

- Nie..po prostu chciał, abym coś dla niego załatwił - powiedział młodszy z nieszczerym uśmiechem.

- No okej, mamy gości? - zapytał, widząc jakichś ludzi w salonie. 

- Tak to państwo...eh..nie znam nazwiska, ale to pani Minseo i pan Changsoo - odpowiedział starszemu, który ze zrozumieniem przytaknął głową. 

- Chętnie ich poznam - uśmiechnął się, po czym razem ze zdenerwowanym Taehyungiem wrócili do salonu, gdzie wszyscy spojrzeli na Junga i Kima. - Witam, nazywam się Jung Hoseok i jestem starszym bratem Taehyunga - przywitał ich grzecznie Hoseok. 

- Miło cię poznać - powiedziała z uśmiechem kobieta. 

- Ty jesteś Jung, a ten jest Kim, inni ojcowie? - zapytał pan Chang.

- Nie - zaśmiał się Hobi. - Taehyung jest moim przyrodnim bratem, rodzice adoptowali go, kiedy miał dziesięć lat - odpowiedział mu.

- Rozumiem, wybacz moje pytanie było dość niegrzeczne - powiedział mężczyzna, który poczuł się nadzwyczaj ciekawski w stosunku do Taehyunga.

- W ogóle, każdy zawsze się dziwi o to - zaśmiał się obejmując ramieniem Taehyunga. - Kocham mojego brother bez względu na krew - uśmiechnął się szeroko. - Państwo są przyjaciółmi Jungkooka, rozumiem? - zapytał. 

- Tak, myślę, że całej rodziny - odpowiedziała mu kobieta. 

- Moimi już jesteście, dobrze wam z oczu się patrzy. Widać, że jesteście dobrymi ludźmi - powiedział szczerze Hoseok zauważając w oczach kobiety coś naprawdę znajomego, co wręcz go uspokajało. 

- Jungkook skąd wziąłeś tak wesołego chłopaka? - zapytała z rozbawieniem Minseo, a Taehyung patrzył na nią pogardliwe, wiedząc, że kobieta naprawdę dobrze gra dobrą osobę, a Hoseok, jak i Jungkook są zwykłymi naiwniakami.

- Pojawił się nagle i wiele tutaj wniósł - odpowiedział jej Jungkook.

- Dlaczego państwa nigdy tutaj wcześniej nie widziałem? - zapytał z zaciekawieniem Hoseok, a Taehyung wiedział, że ten jak już kogoś polubi to musi wiedzieć wszystko, dlatego zdjął z siebie rękę brata i skrzyżował swoje ręce, chcąc okazać swoje niezadowolenie.

- Kiedyś mieszkaliśmy tutaj i w sumie wciąż mieszkamy, ale wyjechaliśmy po tym, co się stało, a moje zdrowie ucierpiało - wytłumaczyła kobieta.

- Ale jest pani już zdrowa? - zapytał ze zmartwieniem w oczach. 

- Tak jest już lepiej, przeszłam przez załamanie nerwowe i mój mąż uznał, że najlepszym rozwiązaniem będzie wyjazd stąd, tym bardziej mając na świadomości, jaka spotkała nas tragedia - powiedziała ze smutkiem kobieta, w której oczach zebrały się łzy, a jej mąż objął ją swoim ramieniem, nie chcąc, by więcej cierpiała. Za to Jungkook czuł, jak coś ściska go w sercu, słysząc słowa kobiety. 

- Co za tragedia was spotkała? - zapytał Hobi.

- Może lepiej o to nie pytaj, Hoseok - wtrącił się Jungkook czując, że to może być zbyt trudny temat dla pani Minseo.

- A ja myślę, wręcz przeciwnie...niech pani Minseo powie co ją i jej męża spotkało - powiedział Taehyung chcąc raczej zrobić na złość kobiecie, a Jungkook spojrzał na niego z niedowierzaniem. 

- Tae, co mówiłem ci o twojej zgryźliwości? - Hobi spojrzał na niego surowym wzrokiem. 

- No, że jest ona nie potrzeba dla dobra innych - wywrócił oczami.

- Nie, w porządku. Nie mam za złe niczego, Taehyungowi. Myślę, że minęło już sporo czasu - powiedziała uśmiechając się ze smutkiem w oczach. 

- Jest pani pewna? - zapytał Jungkook, a kobieta przytaknęła głową. Taehyung i Hoseok byli naprawdę ciekawi, co wydarzyło się w życiu tego małżeństwa, przez co czuli jakieś dziwne napięcie.

- Kilkanaście lat temu, byłam mamą - powiedziała, a Taehyung spojrzał na nią z zaskoczeniem, po czym na Jungkooka, który spuścił swoją głowę, przypominając sobie rozmowę z Jungkookiem w Busan. - M-Mój syn miał na imię Dohan i bardzo z mężem go kochaliśmy - wyznała z drżeniem w głosie, którym próbowała stłumić swój płacz. 

- Gdzie on teraz jest? - zapytał Hoseok.

- Nie żyje, prawda? - uniósł brew Taehyung, a kobieta spojrzała na niego, by zaraz przytaknąć swoją głową. 

- To była moja wina - powiedział z ciężkością Jungkook. 

- Nie, to nie była twoja wina - powiedziała patrząc na Jungkooka. - Dohan miał tylko trzy lata, był taki malutki...był dla nas najważniejszy i kochaliśmy go tak bardzo, że utrata go była dla nas największym ciosem - rzekła trzymając się w okolicy serca, które odczuwało okropny ból na wspomnienia o własnym dziecku.

- Jak to się stało, że go straciliście? Był na coś chory? - pytał Hoseok naprawdę współczując małżeństwu. 

- Nie, Dohan był bardzo zdrowy - odpowiedziała chłopakowi. - Wszystko stało się w dniu..

- W dniu moich urodzin - przerwał jej Jungkook, przez co wszyscy spojrzeli na niego. - Mój ojciec organizował wtedy moje siódme urodziny w sąsiednim miasteczku. Było dużo ludzi i jakoś ten dzień bardzo dobrze utkwił w mojej pamięci - powiedział wracając do swoich wspomnień z tamtego dnia. 

~Back Time

Pierwszy września, dzień urodzin Jungkooka. Wszyscy przyjaciele rodziny Jeonów przyjechali w tym dniu do pobliskiego miasteczka, gdzie w tradycyjnym lokalu przygotowane było wszystko na urodziny jedynego syna Jeona. Kolorowe balony i przygotowane dmuchane zamki dla dzieci zdobiły całe przyjęcie, gdzie to było najlepszą atrakcją tego przyjęcia. 

Jungkook z niecierpliwością oczekiwał swojego tortu, by zdmuchnąć świeczki i wypowiedzieć życzenie, jak co roku. Fakt, że ani jedno jego życzenie się nie spełniło, sprawiało, iż do następnych urodzin starał się bardziej, a jego ojciec zawsze mówił mu, aby jego życzenie się spełniło, musi być bardzo silne. 

Przy stole siedzieli wszyscy goście, a w tym jego przyjaciele. Seunlee i Soobin siedzieli obok Jungkooka, który niecierpliwie wystukiwał swoimi dłońmi jakiś chaotyczny rytm. 

- Czego będziesz sobie życzył, Jungkook? - zapytała siedmioletnia Seunlee patrząc z uwagą na ciemnowłosego chłopaka z dużymi oczami. 

- Nie mogę powiedzieć, bo się moje życzenie nie spełni - odpowiedział dziewczynce z powagą w oczach, a pan Jeon patrząc na powagę siedmiolatka, się zaśmiał. 

- Dobrze mówisz, Jungkook. Życzeń się nie zdradza, ale ojcu coś możesz zdradzić - powiedział chytrze pan Jeon chcąc w końcu coś wyciągnąć z Jungkooka, czego tak naprawdę pragnie. 

- Nie ma mowy - pokręcił oburzony głową. 

- Uparty chłopak - westchnął zrezygnowany.

- Ja tylko chce, żeby Jungkookowi spełniło się życzenie - powiedział sześcioletni Soobin musząc się podlizać starszemu. 

- Dzięki Soobin, chociaż ty rozumiesz jak poważna jest ta sytuacja - powiedział z zadowoleniem brunet.

- A ja się zastanawiam, dlaczego akurat moje dziecko musi być takie poważne mając siedem lat - wtrącił się pan Jeon, a Jungkook spiorunował go swoim wzrokiem. - Dobra..już się nie odzywam - uniósł w obronie swoje ręce. 

- Witamy, przepraszamy za spóźnienie, Jungkookie - powiedziała pani Minseo, która podeszła do Jungkooka mając na rękach Dohana, który widząc Jungkooka wyciągnął w jego stronę swoje rączki, mając prezent dla Jungkooka. 

- Nic się nie stało, cieszę się, że Dohan przyszedł - powiedział z uśmiechem patrząc na chłopca z dużymi ciemnymi oczami, w których można było zobaczyć radość. 

- Kuu - powiedział malec zazwyczaj nazywając tak bruneta, który przyjął jego prezent.

- Dziękuje za prezent - powiedział chwytając za mniejszą dłoń chłopca, który zaczął się wiercić w rękach matki. Pani Minseo postawiła chłopca na ziemię, gdzie od razu malec poczuł się lepiej. Chłopiec podszedł do Seunlee, chcąc ją zepchnąć z siedzenia, przez co dziewczynka spojrzała na niego ze złością w oczach. 

- To jest moje miejsce - powiedziała marszcząc swoje brwi, a mały Dohan spojrzał na nią z niezadowoleniem, by ruszyć do drugiej strony obok Jungkooka, gdzie tym razem spróbował swoich sił z Soobinem, który zatrzymał go.

- Usiądź gdzieś indziej, Dohan - powiedział w stronę trzylatka, który tupnął nóżką, po czym spojrzał w stronę mamy, szukając ją wzrokiem. Jungkook zszedł ze swojego miejsca, gdzie przykucnął przed młodszym. 

- Chcesz usiąść razem ze mną? - zapytał go. 

- Tak, Kuu my ulodziny - powiedział, a Jungkook przyzwyczajony do spędzania czasu z młodszym, jakoś go zrozumiał. 

- Mamy razem urodziny, niech będzie - uśmiechnął się, a chłopiec ucieszony przytulił starszego, by zaraz pocałować go w policzek. Jungkook bardzo lubił Dohana i był dla niego najważniejszy, czuł się za niego odpowiedzialny jak starszy hyung. Obydwoje usiedli na krześle, gdzie mały Dohan siedział na kolanach Jungkooka, patrząc to na Seunlee i Soobina z uśmiechem. Widząc jak Soobin bierze w dłonie chrupkę, postanowił mu ją zabrać z ręki i włożyć sobie do ust, co nie spodobało się Soobinowi. 

- Czy on zawsze musi wszystko zabierać, Jungkook? - zapytał z niezadowoleniem.

- Jest dużo mniejszy od nas i lubi jeść, musisz mu to wybaczyć - powiedział Jungkook obejmując trzylatka, który zajęty był spożywaniem serowego chrupka.

- Zawsze go bronisz - mruknął Soobin, a Seunlee nie mogła się nie zgodzić z chłopakiem.

- A wy jesteście dla niego niemili, od kiedy zaczął chodzić - spojrzał na dwójkę z żalem.

- To tylko dlatego, że on wszystko niszczy i nie umie się bawić - powiedziała Seunlee.

- On jeszcze tego dobrze nie rozumie - starał się usprawiedliwić młodszego.

- Kuu, pa - Dohan pokazał palcem na tort, który przyniósł pan Jeon z siedmioma zapalonymi świeczkami. 

- Chcesz ze mną zdmuchnąć świeczki? - zapytał starszy, a chłopiec żwawo pokiwał głową. - Tylko zdradzę ci życzenie, żebyśmy mieli takie samo, wtedy będzie silniejsze, okej? - spojrzał na chłopca.

- Okej! - zapiszczał radośnie, a starszy z rozbawieniem w oczach zbliżył swoje usta do małego ucha Dohana. 

- Życzenie jest takie...Dohan i Kook będą przyjaciółmi na zawsze i nie będą się kłócić - szepnął do ucha chłopca. 

- Chce meeh - udał głos zwierzęcia.

- Chcesz kozę? - zapytał przez śmiech, a chłopiec zaklaskał w dłonie. - Dobra, to chcemy to i to - powiedział w swojej głowie życzenie, a pan Jeon postawił przed chłopcami torcik, gdzie malec otworzył szerzej swoje oczy, widząc takie słodkości. 

- Woow - wydusił z siebie zachwyt, po czym obydwoje pochylili się nad świeczkami, by zdmuchnąć je po wypowiedzeniu własnych życzeń, a pan Jeon był naprawdę zaskoczony tym, że jego syn podzielił się swoim życzeniem z Dohanem. Pani Haran oczywiście siedziała ze skwaszoną miną musząc zajmować się małą Jiran. 

- Tato my idziemy pobawić się na dworzu - powiedział Jungkook w stronę ojca.

- Tylko miej oko na Dohana, on lubi uciekać - rzekła w jego stronę mama Dohana. 

- Będę na niego uważać - obiecał, po czym chwycił za małą rączkę chłopca, z którym ruszył w stronę wyjścia, razem z Seunlee i Soobinem, gdzie udali się za lokal. 

- Bawimy się w chowanego - zaproponowała Seunlee. 

- Niech będzie - zgodził się Jungkook. - Kto szuka? -zapytał, patrząc na dwójkę. 

- Może najstarszy? - zaproponował Soobin. 

- To wtedy ja - powiedział Jungkook. - Miejcie tylko oko na Dohana - dodał idąc w stronę szopy, gdzie musiał zacząć liczyć, jednak dwójka bardziej zajęła się szukaniem kryjówki niż samym Dohanem, który głośno krzyczał, widząc, dokąd schowała się dwójka, wskazując palcem w ich stronę. 

- Chowaj się, Dohan! - zawołała Seunlee ze swojej kryjówki, a mały zaczął rozglądać się na wszystkie strony, widząc, że Jungkook jeszcze liczy. Podreptał swoimi nóżkami w stronę parkingu, gdzie schował się za samochodami. 

- Szukam! - zawołał Jungkook, kończąc liczyć, po czym zaczął rozglądać się w poszukiwaniu trójki. Zauważając między drzewami Soobina, od razu zawołał w jego stronę, by zaraz ruszyć poszukiwaniu dwójki przyjaciół. Chłopak załapał Seunlee w między krzakami. - Słabe mieliście kryjówki - zaśmiał się.

- To wina Dohana, zdradził nas - powiedziała z niezadowoleniem Seunlee.

- On nie umie się bawić - pokręcił głową Soobin.

- Nie wińcie go, jak bardziej podrośnie będzie umiał się lepiej bawić - powiedział Jungkook, który szukał Dohana. - Gdzie on jest? - zapytał z niepokojem, nie mogąc nigdzie znaleźć chłopca. Słysząc krzyk i płacz Dohana, cała trójka wystraszona pobiegła w stronę odgłosu płaczu dziecka. Zatrzymując się na parkingu, cała trójka zobaczyła jakąś zamaskowana postać, która zabiera Dohana do samochodu, a serce Jungkooka się przeraziło. - Zostaw go! - krzyknął, biegnąc, ile miał sił w nogach za osobą, która spojrzała w jego stronę i szybko weszła do samochodu. Jungkook zdążył zobaczyć małą dłoń chłopca i osobę, która nie była sama w samochodzie, kierowca odjechał z piskiem opon, a chłopak starał się biec za pojazdem, gdzie przewrócił się na jezdni, widząc jedynie znikający z zasięgu jego wzroku samochód. - Nie...

~

- Gdyby nie ta zabawa w chowanego..  Dohan wciąż byłby z nami - powiedział Jungkook, a Hoseok dmuchnął w chusteczkę, którą zdążył wziąć w czasie opowieści bruneta.

- To naprawdę straszne - powiedział ze smutkiem Hobi.

- Nie wiedziałeś, że może dojść do czegoś takiego, więc nie powinieneś się za to winić, Jungkook - rzekł ze współczuciem Taehyung, któremu było naprawdę szkoda Jungkooka i tego chłopca, który nigdy nie wrócił do swojej rodziny.

- Taehyung ma rację, to nie była twoja wina - powiedział pan Chang. - Nikt nie wiedział, że do tego dojdzie, a jak wiemy od policji, ktoś zaplanował to porwanie - dodał. 

- Kiedy go znaleźli? - zapytał Hoseok.

- Nigdy go nie znaleźli ani nikt go nie widział. Szukaliśmy go wiele lat, aż w końcu policja się poddała i uznała naszego syna za nieżyjącego - odpowiedział mu mężczyzna.

- Ale jeśli nigdy nie znaleźli ciała, to może być nadzieja, że żyje - powiedział Taehyung, a pani Minseo pokręciła głową. 

- Chciałabym, żeby żył i miał szczęśliwe życie, być może nas nawet nie pamięta, bo miał tylko trzy latka - rzekła ze smutkiem w głosie.

- Pan Jeon zawsze starał się pomóc nam odnaleźć Dohana, ale w końcu i my się poddaliśmy - powiedział mężczyzna, obejmując swoją żonę, która na wspomnienia o synu pogrążała się w smutku. Taehyung patrzył na kobietę, próbując wyczytać z niej choć trochę fałszu, jednak nie mógł zaprzeczyć, że jej smutek wywierał na nim dziwne i nieznajome uczucia, jakby współczucia. Nie rozumiał, dlaczego Youngjoon mówił źle o tych ludziach, którzy naprawdę wydawali się w porządku, a wewnętrznie byli zranieni. 

- Nie ma co wspominać. Wróciliśmy do Korei i nie chcemy już więcej wyjeżdżać - powiedziała kobieta.

- Naprawdę cieszy mnie to - powiedział Jungkook ciesząc się, że starzy przyjaciele rodziny wrócili. 

- No ja muszę iść do pokoju - powiedział Hoseok wstając ze swojego miejsca, a Taehyung patrząc na jego zrozpaczoną twarz, wiedział, że ten będzie musiał się jeszcze wypłakać, ponieważ takie historie były dla niego zbyt bolesne.

- Miło było cię poznać, Hoseok - powiedziała kobieta.

- Panią również - powiedział, by zaraz ruszyć w stronę schodów, gdzie zakrył usta swoją dłonią, nie chcąc płakać przed wszystkimi.

- Mój brat jest bardzo wrażliwy na takie historie - wyjaśnił Taehyung widząc zdziwione wyrazy twarzy małżeństwa.

- Rozumiem - uśmiechnęła się lekko, uważając Hoseoka za naprawdę miłego chłopaka. - A ty jak ułożyłeś sobie życie, Jungkook? - zapytała z zaciekawieniem.

- Wziąłem ślub z Seunlee i będę niebawem ojcem - odpowiedział jej, a Taehyung spojrzał na niego, przypominając sobie o wyborze, jaki dokonał Jungkook. 

- Z Seunlee? No proszę, to mnie zaskoczyłeś - powiedziała ze zdziwieniem.

- Dlaczego? - zapytał. 

- No bo myślę, że nie była dla ciebie odpowiednia. Wiesz, jaka jest jej matka - powiedziała przypominając sobie o pani Haran. 

- Okropna katoliczka - wypalił nagle Tae.

- Dokładnie - zgodziła się z nim. - Jest tak toksyczna i zawsze każdego umoralnia - pokręciła głową, a Taehyung naprawdę rozważał w głowie słowa Youngjoona, ale nie mógł zaprzeczyć, że kobieta dostała u niego dużego plusa. 

- Wiem, jaka jest pani Haran, ale musiałem wziąć za siebie odpowiedzialność.. W pewnym momencie popełniłem błąd chcąc wyrzec się prawdziwych uczuć - powiedział zerkając na Taehyunga. - Dlatego chce się rozwieść i być z osobą, którą naprawdę kocham - dodał nie odrywając swoich oczu od tajemniczego wzroku Taehyunga. 

- Kto to jest? - zapytała z zaciekawieniem. Jungkook chciał już odpowiedzieć kobiecie, jednak wejście Seunlee do salonu sprawiło, że wszyscy spojrzeli na nią. 

- Nie wiedziałam, że mamy gości - rzekła w stronę Jungkooka, a widząc obok niego Taehyunga, jej oczy zapłonęły zazdrością. - Oczywiście, że to on będzie ważniejszy, w końcu chcesz zostawić mnie i dziecko dla tego śmiecia! - krzyknęła, a zaskoczone małżeństwo patrzyło na całą sytuację. - Niech w końcu zdechnie! 

- Nie mów takich rzeczy, a przynajmniej opanuj się przed państwem Kim - wskazał na małżeństwo, a dziewczyna spojrzała na nich ze zdumieniem. 

- Normalnie bym się przywitała, ale ostatnio słysząc to nazwisko, mam ochotę rzygać, bo jak wiecie rodzice Dohana mój mąż zdradził mnie w dniu naszego ślubu z tym o to śmieciem, który ma czelność dalej mnie atakować i zabierać co moje - powiedziała brzmiąc jak szalona.

- Nie nam oceniać uczucia Jungkooka, skoro kocha tego chłopaka - rzekł pan Changsoo, który nie chciał oceniać życia prywatnego Jungkooka. 

- To przecież jest obrzydliwe, że mój mąż patrzy na tego śmiecia! Jak może wybrać go zamiast mnie?! Zniszczyłeś Jungkooka i moją siostrę! - wykrzyczała w stronę Taehyunga, który zdenerwowany wstał na równe nogi mając już dosyć ataków Seunlee. 

- Mam już tego dosyć, cały czas mnie obrażasz i twoja matka też. Jak cię to tak boli, to idź wykrzyczeć to w kościele. Mnie to nie obchodzi i dam sobie rękę uciąć, że to ty wysłałaś do mnie Soobina - powiedział ze zdenerwowaniem w oczach. 

- Żebyś wiedział - zaśmiała mu się w twarz.

- Gdybyś nie była w tej ciąży, to bym cię za kudły wytargał za wszystkie twoje głupoty spowodowane zazdrością. To nie moja wina, że Jungkook cię nie kocha - powiedział wprost, a dziewczyna, słysząc jego słowa rzuciła się na Taehyunga,  jednak Jungkook powstrzymał ją.

- Zostaw go i się uspokój. To, co robisz, nie jest normalne! - podniósł na nią głos, tracąc powoli cierpliwość do zranionej dziewczyny, jednak fakt, że to przez niego taka była powstrzymywał go przed prawdziwym gniewem. 

- Wszystko jest jego winą, wszystko! - wykrzyczała ze łzami w oczach. - Sam był sierotą i chce skrzywdzić moje dziecko, żeby się tobą zabawić! - spojrzała na Jungkooka z żalem, a młodszy słysząc jej słowa, spuścił swoją głowę.

- To nie jest jego wina! Chodź ze mną! - Jungkook nie wytrzymał słysząc już po raz setny obwiniające słowa Seunlee na Taehyunga, który był dla niego niewinny i nic i nikt nie miał wpływu na jego uczucia, oprócz niego. Chwycił Seunlee za rękę, gdzie wyprowadził ją z salonu zostawiając Taehyunga z małżeństwem, które było nieco zaskoczone widząc Seunlee i jej nienormalne zachowanie oraz nienawiść do Kima. 

- Musisz mieć ciężko przez to, jak Seunlee i jej matka cię atakują przez uczucia do Jungkooka - powiedziała kobieta, podchodząc do chłopaka, który miał już dosyć tego wszystkiego i ciągłych ataków Seunlee. 

- Tak, mam już tego dosyć marzę o tym, żeby w końcu stąd wyjechać i więcej nie spotkać Seunlee i jej matki oraz śmiesznego Soobina - wyrzucił to z siebie na jednym tchu, czując się zaraz o wiele lepiej. 

- Wziąłeś się za osobę, która jest w dość skomplikowanej sytuacji i ułożenie tego wszystkiego nie będzie dla niego łatwe, tym bardziej znając charakter Jungkooka, który jest zbyt miły dla Seunlee i Soobina. W końcu są przyjaciółmi od dzieciństwa i są dla niego bardzo ważni - powiedział pan Chang, który podszedł do swojej żony. 

- Wiem o tym - westchnął zdając sobie dobrze sprawę z tej sytuacji. - Ale Jungkook jest ślepy, nie widząc jacy oni są nienormalni. Widzę, że będzie musiał dostać mocnego kopa, żeby w końcu to pojąć - pokręcił zrezygnowany głową. 

- Po tym, jak nasz syn został porwany, Jungkook stał się dla nich bardziej opiekuńczy i z pewnością nie jest mu łatwo widzieć tego twoimi oczami - powiedziała ze spokojem Minseo, a Taehyung spojrzał w jej oczy. 

- Tak, ale ja nie dam rady już więcej znieść. Kiedy Seunlee mnie atakuje, to zaraz mogę spodziewać się z drugiej strony ataku od Soobina i tak w kółko - wyznał szczerze, a kobieta położyła swoją dłoń na jego ramieniu, przez którą chłopak natychmiast się odsunął. Zaskoczona Minseo nie potrafiła zrozumieć tak złej reakcji na jej dotyk. - Przepraszam - szepnął wiedząc, że mógł jakoś urazić kobietę.

- W porządku. Mam nadzieję, że wszystko w końcu się ułoży - powiedziała z delikatnym uśmiechem, a Taehyung spojrzał w bok.

- To wszystko niedługo w końcu się skończy..

~

Kochani do zobaczenia w poniedziałek ^^/  Mam nadzieję, że rozdział się podobał <3

Zostawcie po sobie: 

Głosy i Komentarze


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top