★・.・:☆Powrót pokusy★・.・:☆
Namjoon nie wiedział jak mógł opisać szczęście, które go spotkało. Spędzał wspólnie ten słoneczny sierpniowy dzień razem ze swoim ukochanym, który każdego dnia go uszczęśliwia. Nigdy nie sądził, że Kim Seokjin będzie razem z nim i będą mieszkać wspólnie, a co najważniejsze - będą razem szczęśliwi. Sekret, który tak bardzo skrywał za swoimi drzwiami Jin, był naprawdę wielką niespodzianką dla Namjoona, który nie widział w tym wszystkim niczego złego, tym bardziej że mógł stać się ojcem dla tej małej kruszynki.
- Tato! - zawołała dziewczynka, podbiegając do niego. - To dla ciebie - podała mu kwiatka, którego udało się jej zerwać na łące, a Jin spojrzał na dwójkę z uśmiechem na ustach.
- Dziękuje, to piękny prezent - powiedział z zadowoleniem Namjoon, przyjmując prezent od dziewczynki.
- Jaejin zaraz będziemy musieli wracać do domu - powiedział w jej stronę Seokjin.
- Dobrze tato, ale daj mi jeszcze pięć minut - powiedziała dziewczynka, szybko od nich odbiegając.
- Daj jej się jeszcze pobawić, wiesz jak lubi bawić się na dworze - rzekł Namjoon, który objął Jina, przyciągając do siebie.
- A ty za bardzo ją rozpieszczasz - zauważył podnosząc na niego wzrok.
- Bo chcę być fajnym tatą, a nie krwiopijcą - zaśmiał się, a Jin pokręcił rozbawiony głową. - Jak na pięciolatkę jest bardzo mądra, pewnie po tobie - powiedział z uśmiechem.
- Nie podlizuj się - mruknął pod nosem, po czym musnął w usta Joona, będąc mu naprawdę wdzięcznym za to, że przyjął go ze świadomością o posiadaniu dziecka, które tak długo przed nim ukrywał. Cieszył się z tego, że Namjoon przyjął Jaejin i traktuje ją jak własne dziecko. Był naprawdę szczęśliwy, mając ich dwoje przy sobie.
- Ale przyznaj, że nasza dziewczynka woli bardziej mnie - zaśmiał się pod nosem, a Jin uniósł zdumiony brew ku górze.
- Skąd taka pewność? - zapytał.
- No bo ja na więcej jej pozwalam, niżeli ty - puścił mu oczko.
- Zobaczymy.. - zmrużył na niego swoje oczy. - Jaejin podejdź tutaj - zawołał w stronę dziewczynki, która podbiegła do niego. - Powiedz nam, kogo z nas bardziej wolisz? - zapytał, a dziewczynka uchyliła swoje usta, patrząc to na jednego to na drugiego z zawahaniem w oczach.
- Em..- spojrzała na swoje paluszki zawstydzona. - Wujka Jungkooka - uśmiechnęła się nieśmiało pod nosem, a dwójce opadła szczęka.
- Dlaczego go? - zapytał z zaskoczeniem Namjoon.
- Bo..no..jest miły i nosi mnie na barana, a jego włosy ładnie pachną - powiedziała zataczając kółeczko swoją stópką na ziemi.
- No ładnie - roześmiał się Jin, widząc zaskoczenie na twarzy Namjoona. - Teraz to tata będzie o ciebie zazdrosny - powiedział z rozbawieniem w oczach.
- Będę musiał zabrać Jungkookowi szampon z domu - spojrzał na Jina z rozbawieniem.
- Ale wujka Jimina i Yoongi też kocham - powiedziała wydając dolną wargę. - A wujaszka Hoseoka kocham najbardziej na świecie - uśmiechnęła się wesoło.
- A wujka Jungkooka? - uniósł brew.
- Wujek Jungkook jest moim mężem - odpowiedziała Namjoonowi.
- Nie akceptuję tego - powiedział pokręcając głową.
- Mówisz jak zły wujek Soobin - westchnęła spuszczając głowę.
- Mówił ci tak? - zapytał z zaskoczeniem Jin.
- Coś podobnego, a przez niego rzadko chodzimy do wujka Jungkooka - przytuliła się do Namjoona zasmucona.
- Wiesz, że wujek jest smutny - rzekł przytulając dziewczynkę, która wtuliła się w jego szyję.
- Bo nie może zapomnieć o wujku Taehyungu - szepnęła. - Niech przyjdzie i naprawi smutek wujka, chce go poznać - powiedziała ze smutkiem w głosie.
- Kiedyś na pewno go poznasz - powiedział Jin z delikatnym uśmiechem. - Idź się jeszcze pobaw - dodał wesoło, a dziewczynka żwawo pokiwała głową i pobiegła kontynuować swoją zabawę. - Jungkook organizuje swoje urodziny i chętnie bym poszedł, gdyby nie było tam Soobina, nie mówiąc już o Seunlee i jej matce, które zostały zaproszone. Nie chce, żeby przy mojej córce mówiła przykrości dotyczące naszego związku - westchnął spuszczając wzrok.
- Pani Haran nie ma nic do powiedzenia, od kiedy Jiran zniknęła, zamknęła się i jest zajęta Seunlee, której udało się wyjść z choroby. Jungkook rozwiódł się z nią, ale mimo wszystko zaprosił. Jednak nie pozwolę na to, żeby choć jedno przykre słowo wyszło z ust tej paskudnej kobiety - powiedział ujmując podbródek chłopaka.
- No dobrze, zaufam ci - uśmiechnął się słabo. - A Jimin i Yoongi przyjdą? - zapytał.
- No jak widziałem się z Yoongim u Jungkooka, to mówił, że przyjdą - odpowiedział mu.
- Hoseok pójdzie z nami. Wiesz, że on nie przegapi żadnej imprezy - zaśmiał się zauważając na ich współmieszkańca.
~
Jimin szalał w kuchni, próbując zapanować nad całym syfem, który sam spowodował swoją niezdarnością. Spojrzał na rozlany blat i wylewającą się z garnka pianę, a łzy bezradności same opuszczały jego oczy, nie wspominając o zadymie. Słysząc kaszel swojego męża, spojrzał w jego stronę wystraszony.
- Jimin co ty zrobiłeś? - zapytał, próbując się nie udusić przez dym spalenizny. Podszedł do okna, które otworzył i spojrzał w stronę bezradnego Jimina.
- Chciałem zrobić dla ciebie śniadanie, a nie wyszło - rzucił szmatkę na podłogę, czując się bardziej żałośnie niż wcześniej.
- Od tego mamy gosposię - zauważył.
- Ale ja chciałem sam dla ciebie coś zrobić z dobrego serca i miłości - wytłumaczył chwytając się za głowę, a Yoongi pokręcił rozbawiony głową, by podejść do Jimina, którego podniósł, zabierając go do salonu. - Co robisz?! Postaw mnie Yoongi! - zawołał, a chłopak położył go na kanapie, gdzie wszedł między jego nogi.
- Nie musisz dla mnie gotować, sam twój widok jest najpiękniejszą rzeczą, jaką widzę każdego ranka po przebudzeniu - powiedział patrząc w jego oczy, a Chim zarumienił się, słysząc jego słowa.
- Naprawdę? - zapytał, a jego stopki nieśmiało się poruszyły.
- Naprawdę, kochanie. To, że nie wychodzi ci w kuchni, nie znaczy, że jesteś do niczego. Jesteś moim aniołkiem - wyszeptał w jego usta, a Jimin oplótł ręce wokół szyi Yoongiego, musząc go czule pocałować.
- Kocham cię, Yoongi. Jak już to ty gotuj - powiedział z uśmiechem, gdy oderwał się od jego ust.
- Okej, ale teraz jestem głodny i chce spróbować czegoś słodkiego - szepnął mu do ucha, gdzie zaraz Jimin poczuł język Yoongiego wodzący po jego wrażliwej szyi, przez co dostał przyjemnych dreszczy.
- Grasz bardzo nie fair - uśmiechnął się, wgryzając się w swoją dolną wargę, a Yoongi z chytrym uśmieszkiem otarł się swoim zwodem w spodniach o Jimina.
- Jimin dzwoniłeś i jestem, gdzie się pali?! - zapytał zaspany Hoseok, który wbiegł, przerywając dwójce tak intymną sytuację, przez co Yoongi uderzył się w otwartej dłoni w czoło. - Uh..oh..ja no nie wiedziałem - powiedział zawstydzony rudowłosy, widząc dwójkę w takiej sytuacji. - Nie wiedziałem, że wejdę w trakcie nagrywania filmu dla dorosłych, proszę o wybaczenie - skłonił się nisko, a Jimin wybuchł niekontrolowanym śmiechem, podnosząc się do siadu.
- Nic się nie stało, Hobi - powiedział Jimin.
- Owszem stało - westchnął Yoongi wstając z kanapy, by odejść w stronę łazienki.
- Wybacz, przeze mnie będziesz musiał na ręcznym załatwiać sprawę - zawołał Hoseok skruszony.
- Daruj sobie - zmrużył oczy, by zaraz zamknąć się w łazience, a Jimin i Hobi zakryli swoje usta, próbując powstrzymać się przed śmiechem.
- To, co się w końcu paliło? - zapytał.
- Już nic, tylko naleśniki mi się zwęgliły - westchnął pokręcając żałośnie głową.
- Oj Chim - poczochrał go po jego blond włosach. - Nie możesz mnie wzywać z byle powodu, bo kiedyś Yoongi naprawdę mnie tutaj nie wpuści - powiedział pokręcając głową, zważając na to, że nie był to pierwszy raz, kiedy Jimin podnosił czerwony alarm, a on biegł przez pół miasteczka, tylko po to, aby mu pomóc.
- No wiem, przepraszam - szepnął skruszony. - Będziesz jutro na przyjęciu Jungkooka? - zapytał zaciekawiony.
- Oczywiście, że będę. Słyszałem, że będzie Soobin i Seunlee oraz wielka pani Haran, więc nie odpuszczę sobie tej imprezy - powiedział wesoło.
- Ja tam wolałbym ich nie spotykać - odwrócił wzrok. - Wszyscy źle mówią w miasteczku o Taehyungu i nie mogę znieść ich widoku - mruknął krzyżując swoje ręce.
- Nie przejmuj się nimi. Mnie również to się nie podoba, ale będę dumny z mojego brother i w jego imieniu będę go bronił - rzekł z pewnością w głosie, a na ustach Jimina pojawił się delikatny uśmiech.
- Ja też będę - powiedział z pewnością w głosie.
~
Taehyung ciężko zmagając się z obrazem pokoju, który był jedynym ujawniającym się fragmentem z jego dzieciństwa, usilnie próbował zobaczyć coś więcej, jednak wszystko kończyło się zawsze na tym samym fragmencie, stopach mamy i jego odbiciu w lustrze. Spocony, ciężko oddychając, otworzył swoje oczy. - Nie dam rady - pokręcił głową.
- Przez tyle miesięcy z tym walczymy, Taehyung. Problem nie tkwi w hipnozie, a w tobie - rzekł jego psychiatra.
- Problem we mnie, dlaczego? - zapytał, w ogóle tego nie rozumiejąc.
- Chodzi o to, że to ty podświadomie nie chcesz tego zobaczyć, a usilnie próbujesz jak najwięcej z siebie wyciągnąć - odpowiedział mu ze spokojem. - Jeśli masz coś zobaczyć, musisz się otworzyć na prawdę, której podświadomie nie chcesz ujrzeć - dodał, a młodszy zmarszczył swoje brwi, czując się na siebie złym.
- Spróbujmy jeszcze raz - poprosił.
- Nie przemęczaj się za bardzo, Taehyung- powiedział, pokręcając głową.
- Nalegam, chcę jeszcze raz spróbować - rzekł z pewnością w oczach, a mężczyzna westchnął, nie mogąc nic poradzić na upartość chłopaka.
- Niech ci będzie - powiedział, po czym przygotował chłopaka ponownie do hipnozy. Taehyung rozluźniając się, próbował skupić się na tym, co widzi. Krótki obraz przed jego oczami przeleciał jak niewyraźny film. Drzewo, a on porusza się na czymś, przez co czuje się, jakby latał. Znajome uczucie ogarnęło jego ciało i ponownie znalazł się w pokoiku, gdzie widzi stopy swojej mamy. "Jestem tutaj" - mówi kobiecy głos, a stopy kobiety zbliżają się do niego, a jego oczy patrzą w lustro, gdzie widzi małego siebie. Jednak, zamiast skupiać się na sobie, skupia się na odbiciu w lustrze, zauważając dziecięcą książeczkę, którą dobrze poznawał. Otworzył oczy, ciężko oddychając. - Zobaczyłeś coś? - zapytał, a na ustach Taehyunga pojawił się uśmiech.
- Tak - przytaknął głową. - Byłem na dworze i chyba się huśtałem, a potem znowu byłem w tym pokoju i zobaczyłem siebie, ale też książkę, którą mam dotąd. To było już coś. Może następnym razem uda mi się więcej zobaczyć - powiedział czując, że jest coraz bliżej poznania prawdy, dlaczego zaczęły się jego lęki.
- Zobaczymy, jak będzie za miesiąc. Słuchaj, możesz sam się na to otworzyć tak jak teraz. Gdy jesteś gotowy na przyjęcie prawdy, otworzą się również twoje wspomnienia. Hipnoza jedynie pobudzi twoje wspomnienia i może to być dla ciebie wielkim szokiem, dlatego lepiej zaprzestać na niej cały czas polegać, Taehyung - powiedział z powagą mężczyzna.
- Ale ja nie chce, chce wiedzieć więcej - powiedział zdeterminowany.
- Rozumiem cały twój zapał, ale lepiej trochę zwolnij. Przyda ci się dłuższa przerwa od tego - położył swoją dłoń na ramieniu chłopaka. - Od kiedy spotkałem cię kilka miesięcy temu, zmieniłeś się i dojrzałeś na moich oczach. Twoje lęki nie są już dla ciebie słabością, a traktujesz je jako część siebie i akceptujesz to. Stałeś się silniejszy, Taehyung. Rozkwitłeś - rzekł szczerze mężczyzna, a Taehyung słysząc jego słowa, sam nie zauważył tego, kiedy przestał miewać napady paniki.
- To dzięki państwu Kim i panu - powiedział z delikatnym uśmiechem.
- Rozkwitaj dalej, bo wciąż twoje pąki nie rozkwitły do końca, a wiem, że jeśli zaakceptujesz swoją przeszłość i wybaczysz swoje błędy, będziesz w pełni szczęśliwy - powiedział z uśmiechem. - Widzimy się za miesiąc - wstał ze swojego miejsca.
- Dziękuje panu za tę wizytę - pokłonił się przed starszym, musząc okazać mu szacunek. Odprowadził mężczyznę do wyjścia, gdzie pożegnał go. Jego psychiatra był jego drugą pomocą, która pomogła mu wyjść z jego problemów. Teraz wiedział, jak powinien żyć, co pragnął robić. Widział swoją przyszłość w zupełnie innych barwach i chyba posiadał marzenie, a było nim być prawdziwym Kim Taehyungiem.
Udał się do salonu, gdzie siedziało małżeństwo. Podszedł do nich, gdzie usiadł na wolnym fotelu. Państwo Kim widząc go, od razu obdarzyli go szczerym uśmiechem. - I jak wizyta? - zapytał Changsoo.
- Dobrze, choć mamy przerwać hipnozę - westchnął nieco tym faktem niezadowolony.
- Po co męczyć głowę hipnozami, kiedy sam możesz sobie wszystko przypomnieć - powiedział mądrze Changsoo.
- Gdyby to było takie łatwe, nie mam tak otwartej głowy, jak pan - powiedział z westchnięciem.
- Nie pan, a? - uniósł brew, a Taehyungowi ciężko zrobiło się, mając wymówić to słowo, które niegdyś często powiadał, jednak w innym znaczeniu.
- Tato - poprawił się, a na ustach Changsoo pojawił się szczery uśmiech.
- Od kiedy tak? - zapytała z rozbawieniem Minseo.
- Od kiedy został moim przyszłym zastępcą. Normalnie syn odziedzicza coś takiego, ale znając naszą sytuację i fakt, że pokochałem Taehyunga jak syna zmusiłem go do tego - odpowiedział swojej żonie.
- Wcale tego nie chce, nigdy nie wiadomo czy...- przerwał, wiedząc, że mówi za dużo.
- Czy Dohan wróci? - zapytała kobieta, a Taehyung przytaknął niepewnie głową. - Tym się nie martw, Taehyung. Mój mąż naprawdę cię polubił. Przez kilka miesięcy ciężko razem pracowaliście, więc z pewnością będziecie mieć razem same sukcesy - powiedziała z uśmiechem.
- Od przyszłego miesiąca zaczniesz pracować w kancelarii i nabierzesz doświadczenia - powiedział z dumą Changsoo. - Słyszałem, że jutro jedziecie z Minseo na przyjęcie urodzinowe Jungkooka, uważaj na nią synu - rzekł w stronę młodszego.
- Będę - rzekł pewnie.
- Raczej ja powinnam na niego uważać, w końcu będzie musiał zmierzyć się ze wszystkimi - rzekła z powagą kobieta, a Taehyung nie mógł się z nią nie zgodzić. Prawda była taka, że obawiał się jutrzejszego przyjęcia i nie wiedział, jak zostanie odebrany przez wszystkich gości, jednak nie mógł się już ukrywać. Nawet jeśli wyjdzie gdzieś Youngjoon, on nigdy więcej przed nim nie uklęknie i nie będzie jego zabawką. Dowiadując się o swoich prawach i jak wygląda życie, nigdy więcej nie pozwoli sobie być poniżonym. To był czas, kiedy trzeba było unieść się dumą.
- Poradzicie sobie, niestety ja nie mogę z wami jechać, mam ważne spotkanie w kancelarii - powiedział ze spokojem mężczyzna. - Pokaż im, czego się nauczyłeś, Taehyung - rzekł z pewnością w oczach.
- Spokojnie, nie zawiodę cię - uśmiechnął się ciepło.
~
Pierwszy września to był dzień urodzin Jungkooka. Taehyung spojrzał na swoje odbicie w lustrze, aby sprawdzić, czy wygląda odpowiednio. Nie, żeby coś, ale ubrał się na czarno, chcąc okazać swój żałobny nastrój, idąc tam. Jungkook nienawidził go, więc najlepszą opcją była taka kombinacja ubioru.
- W co ty się ubrałeś? - zapytała Minseo wchodząc mu do pokoju.
- Ciociu, prywatność.. - spuścił głowę załamany, wiedząc, że ta kobieta nie wie, co to jest i zawsze miesza się w kwestii jego ubioru.
- Nie pójdę z osobą, która wygląda jakby szła na pogrzeb - pokręciła głową, po czym zabrała się za przeglądanie jego rzeczy. - Kupiłam ci ostatnio taką ładną koszulę.. - rzekła z namysłem, szukając jej, a Taehyung nie mógł się jej sprzeciwić. - O jest! - zwołała, podając mu białą koszulę do rąk. - Reszta może zostać, tylko zmień tę koszulę - uśmiechnęła się ciepło.
- Dobrze - powiedział grzecznie.
- Będę czekała na ciebie na dole - powiedziała wychodząc z jego pokoju, a Taehyung zdjął czarną koszulę, ubierając na siebie tą, którą dostał w prezencie od Minseo. Nie potrafił sprzeciwić się kobiecie i to wiedzieli wszyscy w tym domu, wliczając w to pracowników. Westchnął ciężko, obawiając się wyjścia na przyjęcie, w końcu po tylu miesiącach zobaczy Jungkooka...Nie wiedział, jak zareaguje, gdy go zobaczy, ale już teraz jego serce szalało na tę myśl.
Większość gości pojawiła się w pobliskim miasteczku, gdzie odbywało się urządzane przez Jungkooka przyjęcie urodzinowe. Sam brunet nie wiedział, dlaczego wyprawia przyjęcie w tym dniu i w tym samym miejscu, gdy miał siedem lat. Jednak chciał pozbyć się demonów przeszłości, a tym wszystkim pomagał mu Soobin, który sam zaproponował mu to, aby wyprawił przyjęcie w tym miejscu. Gdy jego kuzynowie wyprowadzili się z domu i rozpoczęli własne życia, czuł się samotny w tym dużym domu, gdzie skazany był praktycznie na samego siebie. Miał jedynie Soobina, który codziennie go odwiedzał i pomagał mu w pracy. Jego kuzynowie również często przyjeżdżali do pracy, jednak to nie było to samo co kiedyś, gdy liczyli tylko na siebie. Hoseok wyprowadził się do Jina, gdzie mieszka razem z Namjoonem i małą Jaejin.
Rozejrzał się po pomieszczeniu, sprawdzając, czy wszystko jest na swoim miejscu. Widząc Soobina witającego gości, podszedł do niego. - Czy wszyscy już są? - zapytał go.
- Prawie wszyscy, nie wiem, czy Minseo przyjedzie, to dla niej traumatyczne miejsce - zauważył chłopak.
- Wiem, dziękuje ci za twoją pomoc, Soobinie - uśmiechnął się ciepło.
- Wiesz, że na mnie zawsze możesz liczyć, Jungkookie - musnął go w policzek, a brunet odsunął się od niego, wiedząc, że takie zachowanie nie jest na miejscu, a przynajmniej tutaj. Nie mógł zaprzeczyć, że w jakiś sposób przyzwyczaił się do obecności Soobina w jego życiu, dzięki któremu w końcu uwolnił się od starych ran. Jednak nie łączyło go nic więcej niż tylko przyjaźń z chłopakiem, który był o tym w pełni uświadomiony.
- Witaj, Jungkook - przywitała się z nim Seunlee, która wracając do zdrowia po trudnych operacjach, musiała chodzić z chustą na głowie.
- Cieszę się, że wpadłaś - rzekł w jej stronę brunet, który już kilka miesięcy temu otrzymał dobrowolnie rozwód od Seunlee, która nie próbowała z nim walczyć.
- Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin - uśmiechnęła się, a zaraz do niej podeszła pani Haran, która spojrzała niemile na bruneta.
- Dziękuje, Seunlee - podziękował jej, a dziewczyna razem ze swoją matką odeszła.
- Wszystkiego najlepszego kuzynie! - zawołał Namjoon, który przytulił na powitanie Jungkooka.
- Sto lat wujku - zawołała dziewczynka.
- Dziękuję, księżniczko - uśmiechnął się wesoło widząc dziewczynkę.
- Jimin i Yoongi, też już przyjechali - powiedział Jin zauważając dwójkę idącą w ich stronę.
- Moje mordki - powiedział radośnie Hoseok podbiegając do nich, gdzie przytulił ich.
- Hoseok widzieliśmy się wczoraj - westchnął Min, nie wiedząc co poradzić na entuzjazm Hoseoka.
- Najlepsze życzenia, Jungkook - powiedział Jimin.
- No jesteś już stary - zaśmiał się Min.
- Jaki miły - pokręcił głową rozbawiony.
- A twój kochaś też musiał tutaj być? - zapytał Min, unosząc brew.
- Mówisz o Soobinie? - zapytał.
- A no o kim innym miałbym mówić - pokręcił głową.
- Nie jest moim kochasiem, Yoongi - westchnął ciężko. - Skoro już jesteście to usiądźmy do stołu - powiedział, a Yoongi nie rozumiał, co się stało z jego kuzynem przez te wszystkie miesiące. Wszyscy goście usiedli do stołu, a jedynie tylko dwa miejsca były wolne, co oznaczało, że tylko państwo Kim nie zaszczycili Jungkooka swoją obecnością, czego nie miał im za złe. Jungkook rozejrzał się po gościach, czując, że w tym wszystkim nie ma tej samej magii co kiedyś, gdy był jeszcze dzieckiem. Nie było jego ojca, a on nie miał już siedmiu lat, a miał już dwadzieścia cztery. Przyjęcie nie było zorganizowane tylko dla dzieci, a było to wszystko urządzone kameralnie. Wszyscy goście wstali, gdy musieli zaśpiewać solenizantowi, przed którym stał tort, a jedynie co mu pozostało to zdmuchnąć świeczki, nie posiadając żadnego życzenia.
Chociaż w głowie chodziły mu pewne słowa. " W końcu cię odnaleźć" - to było jego coroczne życzenie i chyba nadal chciał na nim polegać. Zdmuchując świeczki, Jungkook podniósł wzrok na spóźnione osoby, które zatrzymały się w progu wejścia na salę, a brunet nie widział czy ma omamy, czy też nie, ale jego oczy widział Taehyunga. Pokręcił głową, czując ciężkość na sercu, widząc chłopaka, a cisnące się w jego oczach łzy próbował usilnie powstrzymać. Goście widząc wzrok Jungkooka, spojrzeli w kierunku, gdzie patrzył, a wszyscy, widząc Kim Taehyunga w obecności pani Kim Minseo nie ukrywali swojego zaskoczenia. Sam Soobin nie mógł uwierzyć, że widzi Kima po tak długim czasie.
Taehyung widząc spojrzenia wszystkich, chciał się wycofać, jednak czując ciepłą dłoń kobiety, wiedział, że teraz nie może tego zrobić. W tym całym zamieszaniu odnalazł te oczy, których tak długo nie widział. Jednak widząc w nich ten sam żal, czuł się okropnie, pragnąc uciec z tego miejsca jak najszybciej.
- Bądź dumny, przyszedłeś ze mną i nie bój się - szepnęła w jego stronę pani Minseo, po czym oboje ruszyli w stronę gości, którzy patrzyli na nich dziwnymi spojrzeniami, jednak Taehyung widząc radosny wzrok Jimina i swojego przyrodniego brata, który wyglądał, jakby zobaczył ducha, poczuł, że może zmierzyć się z tym wszystkim. Minseo i Taehyung zatrzymali się przed Jungkookiem, który patrzył na młodszego nie do odgadnięcia spojrzeniem. - Jungkook wybacz nam za spóźnienie. Mam nadzieję, że nam wybaczysz - powiedziała grzecznie kobieta.
- Co to ma znaczyć? - zapytał wprost. - Dlaczego on tu jest?
- Wiesz, od jakiegoś czasu z mężem mamy syna, więc pozwól, że ci go przedstawię - rzekła niewzruszona, a brunet w ogóle nie rozumiał tego żartu z ich strony.
- Nie trzeba - rzekł Taehyung, który spojrzał w oczy Jungkooka. - My się znamy - uśmiechnął się, a Jungkook zacisnął swoje dłonie, co zauważył Namjoon.
- Siadajcie - powiedział w ich stronę Joon, nie chcąc, aby stało się coś niepotrzebnego.
- Tak, siadajcie i bawcie się dobrze - powiedział brunet, starając się być dla nich w tej chwili uprzejmy, choć w ogóle nie rozumiał, dlaczego pani Minseo mu to zrobiła i po przyprowadziła na to przyjęcie Taehyunga. Blondyn usiadł na wolnym miejscu obok Soobina i jego rodziców, którzy jak reszta patrzyli na niego jak na intruza. Młodszy rozejrzał się wzrokiem po gościach, zauważając panią Haran i Seunlee, która o dziwo nie patrzyła na niego takim samym wzrokiem jak jej matka. Również widział, że jego brat pali się wewnętrznie, chcąc z nim jak najszybciej porozmawiać tak samo, jak reszta, która nie odwróciła się od niego po tym, co zrobił.
- Po chuj tu wróciłeś? - zapytał szeptem Soobin, który miał ochotę zadźgać nożem siedzącego obok niego chłopaka.
- Wyrażaj się trochę, Soobin. Taki chłopak z tak dobrej rodziny, a nie zna manier - pokręcił delikatnie głową, zbywając go. Soobin spojrzał na niego z niedowierzaniem.
- To, że jesteś przebrany za bogatego dzieciaka, nie oznacza, że kwalifikujesz się do naszej rangi - wycedził w jego stronę.
- Ty masz wyjątkową rangę, a poza tym nie masz żadnych wartości, które mogły uzyskać jakiekolwiek poszanowanie wśród twoich sfer. Przyznaj sam przed sobą, że nie masz lepszych argumentów do zniżenia mojej wartości - uśmiechnął się w jego stronę.
- Zaraz zedrę z ciebie ten uśmieszkiem, kiedy dowiesz się, że od kiedy zniknąłeś byłem pocieszeniem dla Jungkooka i dzięki tobie staliśmy się sobie bliżsi - powiedział z chytrym uśmiechem, a młodszy mimo swojego wewnętrznego bólu po usłyszeniu jego słów, nie mógł pozwolić na to, aby ten wyprowadził go z równowagi.
- W takim razie powodzenia wam życzę - powiedział niewzruszony. Jungkook patrzył tępym wzrokiem na blondyna, nie rozumiejąc w ogóle, po co tutaj wrócił, jednak nie mógł siedzieć z założonymi rękoma. Wstał ze swojego miejsca, gdzie podszedł do Taehyunga.
- Porozmawiajmy - rzekł w jego stronę, a Taehyung podniósł na niego wzrok. - Na zewnątrz - dodał wychodząc jako pierwszy, a młodszy zwilżył językiem swoje usta, czując, że za chwilę jego serce eksploduje. Widział jak Soobin posyła mu swoje nienawistne spojrzenie, jednak nie czekając ani chwili dłużej, odszedł od stołu, by ruszyć w stronę wyjścia lokalu. Zatrzymał się przed drzwiami, gdy nagle zakręciło mu się w głowie, czując, dziwne uczucie przechodząc przez to miejsce. Opuścił lokal, gdzie przed wyjściem czekał na niego Jungkook. Młodszy spojrzał pustym wzrokiem na parking, w którym stały samochody. Brunet nagle chwycił go za rękę i pociągnął w stronę tyłów lokalu, gdzie była pusta przestrzeń. Zatrzymali się za lokalem, a Jeon spojrzał na niego ze zdenerwowaniem w oczach. - Dlaczego się tutaj pojawiasz po tym, co zrobiłeś?! - zapytał z żalem w oczach.
- Myślę, że tłumaczenie ci tego nie ma sensu. Przyszedłem na twoje urodziny, czy nie powinieneś potraktować mnie dobrze, jako twojego gościa? - zapytał, unosząc brew.
- To prawda, powinienem - odpowiedział. - Ale nie jesteś tutaj mile widziany - rzekł z gniewem w głosie, a młodszy zaśmiał się pod nosem, by skrzyżować swoje ręce.
- Dlaczego nie jesteś taki wobec Soobina i Seunlee? Oni też byli źli i też nie powinni być tu mile widziani - zauważył.
- Bo..- zaciął się, by przyłożyć swoją pięść do ust, musząc nad sobą zapanować. - Oni to nie ty, ty mnie zdradziłeś z wujkiem i okłamywałeś przez cały czas - powiedział z żalem w oczach. - Dlaczego z nim się tutaj nie pojawiłeś? - uniósł brew.
- W ogóle nie wiesz, co musiałem przez te miesiące przeżyć, Jungkook, ale wróciłem, bo chciałem się z tym zmierzyć. Mam już dosyć chowania się przed wszystkimi. Wiem, że każdy ma mnie za złego człowieka, ale nie jestem zły - rzekł ze zdenerwowaniem w głosie.
- Bo ci uwierzę, przestałem wierzyć w każde twoje słowo w dniu, kiedy was razem zobaczyłem, więc odejdź stąd i nie wracaj! - podniósł na niego głos.
- Jeśli tego nie zrobię, to co mi zrobisz? - zapytał, unosząc brew.
- Nic ci nie mogę zrobić, ale miej choć trochę godności - odpowiedział mu, a ta rozmowa raniła wewnętrznie Taehyunga, który spuścił swoją głowę, musząc znaleźć w sobie choć trochę siły. -Po co zbliżyłeś się do pani Minseo, chcesz i ją oszukać? - zapytał, a młodszy pokręcił głową. - Bo mi się wydaje, że ty tylko pojawiasz się, żeby wszystko niszczyć, Taehyung. Nie wykorzystuj ich sytuacji związanej z Dohanem. To, że jesteście w tym samym wieku i urodziliście się tego samego dnia, nie oznacza, że im go zastąpisz. Nie jesteś Dohanem - powiedział solidnie docierając do chłopaka, który miał dosyć tej rozmowy.
- Nie mów tak, nigdy bym tego nie zrobił. Wcale nie zamierzam być dla nich ich zaginionym synem. Jestem im tylko wdzięczny za pomoc, którą mi udzielili. Nie będziesz mnie oceniał! - podniósł zdenerwowany głos, chcąc odejść, jednak chłopak chwycił go za ramię, przez co zdenerwowany odepchnął jego rękę, po czym ruszył w inną stronę. Zatrzymał się napięcie, rozglądając nerwowo wzrokiem po tym miejscu, które wydawało mu się jakieś znajome. Odwrócił się, jednak nie było już Jungkooka, który odszedł po rozmowie z nim.
Złapał się za swoją bolącą głowę, a obraz przed jego oczami sprawiał, że widział już to miejsce, które wydawało mu się znajome. Widząc małego chłopca, niepewnie ruszył krokami za jego śladami, czując duszności przez niekontrolowanie spływające z jego oczu łzy. Wyszedł na parking, czując się jak w jakimś amoku ponownego przeżycia tej sytuacji. Patrzył na tego chłopca, który chowa się za czerwonym samochodem. Przyłożył do swoich ust dłoń, nie rozumiejąc w ogóle, dlaczego to wszystko widzi i tak mocno przeżywa. Ruszył w stronę zaparkowanych samochodów, gdzie schował się w tym samym miejscu, co chłopiec. Usiadł na ziemi, przysuwając do siebie do kolana, po czym schował swoją twarz w dłoniach, gdzie bez jakiejkolwiek przyczyny się rozpłakał.
- Dlaczego płaczesz? - słysząc pytanie, podniósł swoje zapłakane oczy na bruneta.
- Nie wróciłeś do gości? - zapytał, odwracając głowę w przeciwną stronę.
- Chciałem, ale widząc, jak dziwnie się zachowujesz i się tutaj chowasz, musiałem zobaczyć czy wszystko jest w porządku - odpowiedział z westchnięciem. - Wstań i chodź do środka - wyciągnął w jego stronę dłoń.
- Obejdzie się, wrócę do domu Minseo, żeby cię bardziej nie denerwować - otarł rękawem swoje mokre od płaczu oczy.
- Mówisz poważnie? - uniósł brew. - To raczej nie w twoim stylu. Normalnie lubisz robić po złości - powiedział zważając na wcześniejsze zachowanie chłopaka.
- Ludzie się zmieniają. Nie chce przeszkadzać ci w dniu twoich urodzin, poza tym masz tutaj Soobina - powiedział podnosząc się z ziemi.
- To prawda. On, chociaż cały czas nie gra jak ty - uśmiechnął się niemiło.
- To jesteś ślepy - westchnął, po czym jego wzrok zatrzymał się na szyi chłopaka, widząc złoty łańcuszek i przyczepiony do niego złoty kluczyk. - S-Skąd to masz? - zapytał zaskoczony, chłopak nie rozumiejąc go, zmarszczył brwi.
- O co ci chodzi? - zapytał, a młodszy pokręcił głową, musząc wyminąć chłopaka, przez którego ponownie poczuł się źle. - Jesteś dziwniejszy niż wcześniej. Dalej nie odpowiedziałeś mi, dlaczego nie ma z tobą wujka - powiedział idąc za nim wzrokiem, jednak widząc, jak chłopak traci przytomność, szybko go złapał. Dotknął dłonią jego czoła, wyczuwając podwyższoną temperaturę. Nie powinien się nim przejmować, nie powinien... - Po co wróciłeś, Taehyung..
~
Dodatkowy rozdział dodany ^^ Trochę późno, ale no musiałam go napisać ^^
Spodziewaliście się takiej tajemnicy Jina? ^^
Teraz już naprawdę do poniedziałku kochani! ^^
Zostawcie po sobie:
Głosy i Komentarze
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top