★・.・:☆Podejrzenia★・.・:☆
- O-obiecuje...ale mimo wszystko czuje, że w ten sposób próbujesz uciec ode mnie, ponieważ nie czujesz tego samego przy Seunlee. Przyjdzie czas i zrozumiesz, że tylko mnie potrzebujesz - powiedział patrząc na starszego ze smutkiem w oczach. Czuł się okropnie po słowach Jungkooka, jednak nie mógł zatrzymać bruneta, który był pewien tego, co chce zrobić, a pragnął uwolnić się od niego.
- Denerwuje mnie twoja pewność siebie. Nie potrzebuje cię. Być może jest tak, że to właśnie ty mnie potrzebujesz - odrzekł zaskakując swoimi słowami młodszego, by zaraz opuścić stajnie. Czy to mogła być prawda? Że to on potrzebuje Jungkooka?
- Nienawidzę siebie - zacisnął mocno swoje dłonie, a pełen żalu i gniewu wzrok patrzył tępo w jeden nic nieznaczący punkt. Nienawidził siebie za to, że zaczął potrzebować drugiej osoby. To była prawda.. Była, on potrzebował Jungkooka i tylko dlatego pragnął go zatrzymać. Nienawiść i chęć zemsty doprowadziły go do totalnego nieładu w jego uczuciach. Nigdy nikogo nie potrzebował, więc dlaczego teraz to się zmieniło?
Wiedział teraz tylko jedno. Nie mógł więcej narażać się Jungkookowi i pójść do kliniki. Teraz dzięki ich romansowi udało mu się tego uniknąć. Nie chciał wracać ponownie do tego miejsca, ponieważ tylko tam czuł się słaby. Wolność była dla niego priorytetem i nie uśmiechała mu się w ogóle wizja zamknięcia w takim miejscu po raz drugi.
Jungkook spał z Seunlee, dlaczego ta wiadomość musiała tak dotknąć jego serce? Nie chciał jej go oddawać w taki sposób, pragnął jej go odebrać, więc co poszło nie tak? Seunlee wygrała z nim tę bitwę, jednak wojnę wygra on. Jeśli Jungkook pragnie od niego uciec, to pozwoli mu na to, nie próbując go nawet zatrzymywać. W końcu i tak to był tylko układ, a brunet nie powinien być jakąś częścią niego, ponieważ on nie mógłby mu dać jednej ważnej rzeczy, którą może dać mu Seunlee. Miłości.
Brunet udał się prosto do swojego gabinetu, gdzie usiadł na fotelu i odpiął guzik swojej koszuli. Czuł się sfrustrowany, a rozmowa z młodszym była dla niego z jednej strony zdjęciem ciężaru, jaki dźwigał, jednak z drugiej strony odczuwał głęboki smutek, mimo wszystko jest opiekunem Taehyunga i niedługo będzie musiał mu to powiedzieć. Wiedział, że zrobił błąd, biorąc za niego odpowiedzialność tym bardziej, teraz kiedy między nim, a Seunlee zrobiło się tak źle. Chciał chronić Taehyunga, ale Seunlee również. Nie wiedział jak pogodzić tę dwójkę ze sobą. Pukanie do drzwi spowodowało, że oderwał się od swoich myśli. - Proszę - zawołał, a do pomieszczenia wszedł Hoseok.
- Mogę zająć ci chwilkę? - zapytał sympatycznie.
- Oczywiście, siadaj - wskazał na wolny fotel, a Jung zajął miejsce. - O co chodzi, Hoseok? - zapytał, patrząc na chłopaka z uwagą.
- Będę z tobą szczery, Jungkook. Chce porozmawiać z tobą o Taehyungu - powiedział bardzo poważnie jak na szaloną osobowość Hoseoka.
- No dobrze, jeśli jest to dla ciebie bardzo ważne, to porozmawiajmy o nim - rzekł opierając się plecami o fotel. Nie bardzo chciał rozmawiać o młodszym tym bardziej teraz po ich rozmowie.
- Proszę cię, abyś nie wysyłał mojego brata do kliniki. Już raz przez to przeszliśmy i nie chce więcej przez to przechodzić, a na pewno on - rzekł wprost, a brunet uniósł brew, nie bardzo rozumiejąc, co konkretnego ma na myśli rudowłosy. - Pozwól, że ci to wszystko wyjaśnię, a ty spróbuj zrozumieć sytuację Taehyunga - dodał patrząc na chłopaka. - Ale zanim to zrobię, ty odpowiedz mi na jedno bardzo ważne pytanie..
- Jakie? - zapytał.
- Jesteś nowym opiekunem prawnym Taehyunga, prawda? - zapytał, a Jungkook otworzył szerzej swoje oczy, nie spodziewając się takiego pytania. - Rozmawiałem z jego kuratorem, bo ten jak zwykle nie odbiera od niego i ma na wszystko wywalone, nie chce słyszeć o tym i próbuje unikać tej sytuacji - dodał z wyjaśnieniem. - A skoro byłeś taki pewny, że możesz wysłać go do kliniki, to pomyślałem, że ty możesz być nowym opiekunem Taehyunga - powiedział z westchnięciem.
- To prawda. Jestem opiekunem Taehyunga - odpowiedział wprost na jego pytanie, a Jung pokręcił głową najwidoczniej niezadowolony tą odpowiedzią.
- Tym bardziej jako jego opiekun spójrz na jego dobro, a nie na oskarżenia twojej dziewczyny - spojrzał z desperacją w oczy bruneta.
- Nie rozumiem, o co ci chodzi, to przecież jest dla jego dobra - powiedział nie rozumiejąc zachowania Hoseoka.
- Rozumiem, że to pan Jeon powierzył ci opiekę nad moim braciszkiem...kiedy to zrobił Taehyung naprawdę się wściekł i przez to wszystko doszło do tego, że już nigdy się nie spotkali - westchnął ciężko.
- O czym ty mówisz? - zapytał.
- O tym, że Taehyung dowiedziawszy się o ubezwłasnowolnieniu, uciekł - odpowiedział, a Jungkook uniósł w zdumieniu brwi. - Twój ojciec był dla niego taki dobry, zawsze go odwiedzał, od kiedy skończył siedemnaście lat. Z początku sam byłem sceptyczny do ich związku, ale Taehyung uparł się i nie miałem wyjścia jak ich zaakceptować. Pan Jeon bardzo kochał Taehyunga i chciał dla niego zrobić wszystko, jednak kiedy Taehyung dowiedział się o tym, że go ubezwłasnowolnił, uciekł, a panu Jeonowi nigdy nie udało się go znaleźć, ponieważ zmarł - westchnął smutno.
- Tak, mój ojciec chorował na serce - powiedział cicho. - Gdzie przez ten czas ukrywał się Taehyung? - zapytał zaciekawiony.
- Tego nie wiem, pojawił się nagle, jak gdyby nic. Kiedy dowiedział się o śmierci twojego ojca był bardzo smutny - odpowiedział szczerze.
- Rozumiem - westchnął z namysłem brunet.
- Ale przyszedłem tutaj porozmawiać o tej klinice..Taehyung już był zamknięty w klinice i nie chce, żeby to się znowu powtórzyło - powiedział patrząc z powagą w oczy bruneta.
- Był? - zapytał zaskoczony.
- Tak - skinął głową. - To było, kiedy miał szesnaście lat.. Moi rodzice zamknęli go w klinice, po tym, jak dostał ataku przez to, że moja mama zamknęła go za wagarowanie w szkole w piwnicy. Osobiście uważam, że to było niepotrzebne, jednak moi rodzice nigdy nie lubili Taehyunga i byli dla niego bardziej surowi niż dla mnie - westchnął ciężko. - Kiedy moja mama tam weszła, on siedział tam, nagle coś w niego wstąpiło i zaatakował ją - opowiedział, a Jungkook patrzył na niego z zaskoczeniem.
- Zaatakował ją za to, że go zamknęła? - zapytał.
- Tak, moja mama często była dla nie wręcz okrutna i karała go z byle powodu, od kiedy u nas się znalazł - odpowiedział mu. - Po tym mój ojciec postanowił wysłać go do kliniki, gdzie został zamknięty i nikt nawet nie mógł go odwiedzić - dodał ze smutkiem w głosie.
- Jak stamtąd wyszedł, jak się czuł? - zapytał z zaciekawieniem.
- Źle? Tragicznie? To wszystko bardzo źle się skończyło - pokręcał głową na tamte wspomnienia. - Taehyung podciął sobie żyły czymś, co znalazł w tym szpitalu. Jakimś cudem udało mu się uciec i coś ostrego znaleźć, ale złapali go i z powrotem zamknęli w jego pokoju, jednak ci lekarze nie zauważyli, że coś przemycił. Potem go znaleźli ledwo żywego i pojechał do szpitala. Na szczęście udało się go uratować. Dlatego nie chce, żeby to się znowu stało, po prostu nie mogę ci na to pozwolić, Jungkook. Zrób to, chociaż dla mnie, moje serce nie zniesie tego, jeśli znowu sobie coś zrobi - powiedział patrząc ze łzami w oczach na Jeona, który był w szoku po historii Hoseoka. Przypomniały mu się nawet słowa Taehyunga, który powiedział, że zabije się, jeśli wyśle go do kliniki. Ta historia była wręcz przerażająca dla niego.
- Myślałem, że nie stać go na takie coś - powiedział pod nosem. - Taehyung po tym, jak wyszedł ze szpitala, jak się czuł? Co zrobili twoi rodzice? - dopytywał z zaciekawieniem.
- Nie mieli wyjścia, jak zatrzymać go w domu. Nie chcieli mieć na sumieniu jego życia. Jednak mimo wszystko nie mogę pozwolić na to, żebyś ty dopuścił znowu do takiej sytuacji. Twój ojciec tego, by nie chciał. On chciał dla Taehyunga jak najlepiej, żeby zaczął być normalnym chłopakiem i wyszedł ze swojej przeszłości. Ja również tego pragnę. Chce, żeby uśmiechał się i był szczęśliwy bez tych lęków. Bo z pewnością wiesz, że ma ataki paniki - powiedział patrząc na Jeona, który przytaknął głową.
- Tak wiem, ja również chce dla niego dobrze. Nie wyśle go do żadnej kliniki, już z nim o tym rozmawiałem i jest na pewno spokojniejszy - zapewnił go, a Hoseokowi ulżyło. - Cieszę się, że powiedziałeś mi trochę o Taehyungu.
- Wybacz, że nie mogę ci powiedzieć więcej, ale są rzeczy, o których nawet mi nie powie, jak na przykład jego przeszłość, zanim zjawił się w moim domu - westchnął ciężko.
- Nie wiesz, skąd wzięły się te ataki paniki? - zapytał z nadzieją w oczach.
- Nie mam pojęcia. Jak zjawił się u nas w domu, to nic nie mówił. Był cichy i zlękniony - odpowiedział zgodnie z prawdą. - Te ataki zaczęły się tak nagle i nie wiedzieliśmy co robić. Moi rodzice mieli w dupie to, aby mu pomóc, a z jakiegoś powodu go u nas trzymali. Taehyung bardziej się otworzył, kiedy poznał w szkole Jimina. To był jego pierwszy przyjaciel i jednocześnie starszy od niego o rok hyung. Trzymał się blisko niego i zawsze za Jiminem łaził, jakby nie chciał opuszczać jedynej osoby, którą lubi. Uznałem to za urocze - uśmiechnął się na wspomnienia.
- Rozumiem - przytaknął głową z namysłem. - Jimin wie o jego atakach? - zapytał, a Hoseok przytaknął głową.
- Sytuacje stresowe doprowadzają do ataków. Zamknięcie go i uniemożliwienie mu wyjścia doprowadza do silniejszych ataków - wyjaśnił. - Dlatego nie rozumiem, dlaczego zaatakował twoją dziewczynę. Nie był w zamknięciu może, jedynie mógł poczuć stres, jednak stało się coś jasne po wczorajszej wizycie lekarza - rzekł z powagą w oczach.
- Co takiego? - zapytał.
- W jego lekach były narkotyki i dlatego Taehyung się tak zachowywał, był pobudzony i miał omamy. W jego stanie psychicznym to było wręcz niebezpieczne dla jego życia. Doktor wziął jego leki i chce zbadać, co to był za narkotyk. Dopiero dzisiaj lepiej się czuje, przez dwa tygodnie nie mógł dojść do siebie, ponieważ regularnie brał leki. On zazwyczaj bierze po dwie tabletki naraz, wiesz, jaka to musiała być dla niego dawka? - zapytał z przerażeniem w oczach, a Jungkook był zaskoczony, słysząc po raz pierwszy o tym.
- Jak to możliwe, że w jego lekach były narkotyki?! - zapytał ze zdenerwowaniem.
- Nie mamy pojęcia. Ktoś z pewnością podmienił leki - westchnął ciężko. - Dlatego tym bardziej nie wiń za Seunlee mojego braciszka, on nie był sobą i nie zrobiłby krzywdy bezbronnej osobie - powiedział patrząc na chłopaka.
- A ja go tak osądziłem - złapał się za głowę.
- Wyjaśnisz mu, że nie wiedziałeś o tym i na pewno się dogadacie - powiedział ze spokojem.
- Nie - pokręcił głową. - Nie mów mu o tym, że wiem o tej całej sytuacji. Obydwoje wszystko sobie wyjaśniliśmy i niech tak pozostanie - westchnął ciężko, a Hoseok patrzył na niego z zaskoczeniem.
- Dlaczego? Naprawdę chcesz, aby między wami tak było? - zapytał.
- To jest już mój problem. Nie będę dla Taehyunga zły o to, co się stało, ale chce zachować dystans między nami, zrozum to - rzekł czując się źle ze samym sobą, a Hoseok patrzył na niego podejrzliwie.
- Łączyło coś was więcej, niż przyjaźń? - uniósł brew, a brunet spojrzał na niego z zaskoczeniem.
- Nie, nic z tych rzeczy - zaprzeczył od razu, jednak Hoseok nie był przekonany co do jego wypowiedzi, ale wolał nie naciskać na chłopaka.
- No okej..cieszę się, że jednak go nigdzie nie wyślesz - uśmiechnął się wstając ze swojego miejsca. - Zostawię cię samego - dodał.
- Dziękuje za rozmowę, Hoseok. Dzięki tobie, chociaż coś wiem - uśmiechnął się słabo w jego stronę.
- Nie ma sprawy - po tych słowach chłopak opuścił jego gabinet, zostawiając Jeona samego w gabinecie. Chłopak położył głowę na biurku, ciężko oddychając. Był sfrustrowany tą wiadomością z narkotykami, a przeszłość Taehyunga wciąż była dla niego jedną wielką zagadką. Pragnął zapomnieć o młodszym i uczuciach do niego, a jedynie skupić się na swoim związku z Seunlee, przy okazji pomagając Taehyungowi wyzdrowieć.
~
Następnego dnia Taehyung szukał wszędzie Jimina, którego pragnął wyciągnąć na miasto, gdzie spotkać miał się Seokjinem, jednak potrzebował do tego towarzystwa swojego przyjaciela. Westchnął ciężko, zatrzymując się na korytarzu. Był praktycznie we wszystkich pokojach. Namjoona, Hoseoka, Jungkooka i nawet samego Jimina, pomijając pokój Yoongiego, do którego nie chciał za bardzo wchodzić, jednak nie miał innego wyjścia, jak się tam udać. Wszedł po cichu do pokoju Mina, gdzie usłyszał wyraźnie głos Jimina, co go naprawdę zaskoczyło. Akurat najmniej spodziewał się go tutaj spotkać.
- Okej, powtórzymy to jeszcze raz - przemówił przemądrzale Jimin. - Nie wolno...
- Pić - odrzekł Min ze spokojem w głosie.
- Nie wolno...
- Bić
- Nie wolno..
- Atakować bezbronnych osób
- Nie wolno...
- Wtrącać się do spraw, które mnie nie tyczą
- Nie wolno...
- Używać um..broni
- Nie wolno...
- Być agresywnym
- Nie wolno...
- Za dużo tego - jęknął Min.
- Odpowiadaj! - podniósł na niego głos.
- Za co te tortury.. -westchnął ciężko.
- Nie wolno...
- Oceniać ludzi, zanim się ich nie pozna - odpowiedział.
- Brawo! Jestem z ciebie dumny - zaklaskał w dłonie Jimin, a stojący w progu drzwi Taehyung nie mógł uwierzyć na własne oczy, jak i uszy, co jego przyjaciel robi z Yoongim. - Jeśli będziesz stosował się do tego, to przestaniesz pić i nie będziesz zagrożony ośrodkiem dla uzależnionych - powiedział z zadowoleniem blondyn.
- Nie wiem, co mnie ruszyło, żeby godzić się na twoją pomoc - prychnął krzyżując ręce.
- Bo mnie wczoraj baaaaaardzo wkurzyłeś - powiedział krzyżując ręce.
- Dobra, już więcej ciebie nie chce tutaj widzieć - odwrócił głowę w bok.
- Zimny drań - prychnął.
- Jimin? - odezwał się Kim, a Jimin od razu spojrzał w kierunku przyjaciela.
- O! Tae! - uśmiechnął się, szeroko wstając z krzesła, by podejść do przyjaciela.
- Pójdziesz ze mną na miasto? - zapytał.
- Pewnie - odpowiedział, po czym spojrzał w kierunku patrzącego na nich Yoongiego. - Żegnaj pijaku - pomachał mu.
- Nara głupia pijawko - prychnął pod nosem, a Jimin razem z Taehyungiem opuścili jego pokój, gdzie udali się korytarzem do schodów.
- Co ty w ogóle z nim robisz? - zapytał z zaciekawieniem.
- Naprawiam gnojka. Dowiedziałem się od Namjoona, że on i Jungkook chcą go wysłać na leczenie i od razu pobiegłem powiedzieć o tym Minowi. Żebyś widział jego zaskoczenie. Był tak zdesperowany, że poprosił mnie o rady, jak przestać pić - zaśmiał się pod nosem.
- No nieźle - zaśmiał się.
- Uwierz mi, że pomogę mu wyjść z tego - rzekł z pewnością w głosie.
- Dlaczego chcesz to robić? On na nic nie zasługuje - spojrzał na przyjaciela.
- Myślę, że zamiast go niszczyć do końca, to lepiej jest mu pomóc. Nie umiem być taki jak ty.. Wybacz - westchnął cicho.
- Rób, co chcesz, to jest twoja decyzja, Jimin - wzruszył ramionami. - Tylko potem nie płacz, że nie mogłeś nic zrobić, żeby mu pomóc - dodał niewzruszony, po czym oboje zeszli na parter. Jimin westchnął ciężko po słowach przyjaciela, mając nadzieje, że nie będzie miał on racji i naprawdę uda mu się pomóc Yoongiemu, który swoją drogą nie chce jego pomocy. Obydwoje udali się na miasto, gdzie droga przeszła im w kilkanaście minut. Udali się prosto do kawiarni, gdzie czekał już na nich Seokjin.
- Jak dobrze was widzieć - powiedział na powitanie Jin. - Taehyung, wyglądasz już lepiej - dodał patrząc na młodszego, po czym cała trójka usiadła przy stole. - Po twoim wczorajszym telefonie sprawdziłem, gdzie można byłoby kupić tutaj narkotyki - rzekł patrząc z powagą na Kima, który poprosił go o to, aby dowiedział się czegoś na ten temat.
- I coś znalazłeś ? - zapytał z zaciekawieniem.
- Powiedzmy, że w naszym miasteczku nie ma za bardzo dostępu do takich środków, ale na czarnym rynku kupi się coś takiego - odpowiedział. - Nie wiem, kto ci to dosypał, ale to musi być twój wróg. Lepiej miej szeroko otwarte oczy - dodał z powagą w głosie.
- Teraz jestem czujniejszy, Seokjin - odparł z pewnością w głosie.
- Taehyung ma sugestię, kto mógł mu tego dosypać - wtrącił się Jimin.
- Kto? - dopytał Jin.
- Seunlee - odpowiedział Taehyung, a Jin spojrzał na niego z zaskoczeniem. - Tylko ona mnie tutaj tak nienawidzi - powiedział krzyżując ręce.
- Nie masz pewności, Tae. Yoongi też ciebie nienawidzi i chciał ci zrobić krzywdę - powiedział z namysłem Jimin.
- To mam dwóch podejrzanych. Seunlee albo Yoongi - westchnął ciężko. - Chce wiedzieć, kto mi to zrobił. Zemszczę się na tej osobie z podwójną siłą tak, aby bardziej zabolało niż mnie - powiedział z mrokiem w oczach.
- Przerażasz mnie - wydął dolną wargę Jimin, który bał się tego spojrzenia przyjaciela.
- Seunlee jest zazdrośnicą, ale nie posunęłaby się do takiej rzeczy - powiedział z namysłem Seokjin. - Jaką karę zamierzasz wydać osobie winnej? - zapytał, patrząc na młodszego Kima.
- Najgorszą z najgorszych - mruknął chłodno, a Jimin spojrzał na niego z lękiem w oczach i sięgnął po chusteczkę.
- Spociłem się - otarł swoje czoło.
- Rozumiem, ale mam nadzieje, że nie tak okrutną, aby kogoś zabijać - spojrzał podejrzliwe na Taehyunga.
- Nie - pokręcił głową, po czym Taehyung dostrzegł idącą z książkami Jiran. - Jiran! - zawołał dziewczynę, która słysząc swoje imię spojrzała w kierunku Taehyunga widząc go, uśmiechnęła się szczerze i podeszła do ich stolika.
- Taehyung-oppa - przywitała go. - Dobrze cię widzieć - uśmiechnęła się. - Myślałam, że się odezwiesz do mnie i się spotkamy, a ty nic - wydała dolną wargę.
- Przepraszam, miałem wypadek.. z twoją siostrą - powiedział na swoje wytłumaczenie.
- Słyszałam. Myślałam jednak, że moja siostra wyolbrzymia - wywróciła oczami, by zaraz dosiąść się do trójki. - Witaj Seokjin-oppa, Jimin-oppa - przywitała ich przy okazji.
- Hej - odparli równo.
- Ktoś podmienił mi leki i zamienił je na narkotyk - powiedział wprost, a Jiran otworzyła szerzej swoje oczy. - I podejrzewam twoją siostrę - dodał.
- Niemożliwe, moja siostra, choć ma pierdolca na Jungkooka, to nie zrobiłaby czegoś takiego - powiedziała nie mogąc uwierzyć w to, aby jej siostra mogła być zdolna do czegoś takiego. - Za bardzo z moją matką czcią kościół, by poczynić się do czegoś takiego - wywróciła oczami.
- A z zazdrości mogłaby to zrobić? - zapytał z zaciekawieniem Jin.
- Sama nie wiem - podrapała się po głowie. - Nigdy nie zrobiła czegoś oprócz bójek z dziewczynami i z tobą Tae-oppa - spojrzała na Kima przepraszająco. - Tak mi wstyd za moją matkę i siostrę. To, co ci zrobiły na urodzinach proboszcza było okropne - uderzyła się książką w czoło, a Jin i Jimin patrzyli na nią z zaskoczeniem, Taehyung zatrzymał ją, chcąc oszczędzić dziewczynie siniaka na czole.
- Nie rób tak, bo sobie krzywdę zrobisz - zaśmiał się. Taehyung lubił charakter Jiran, która zawsze była szczera do bólu i to bardzo dokładnie. - Nie jestem na ciebie zły o to, tylko na twoją matkę i siostrę, więc się nie bij tą książką - powiedział ze spokojem.
- Ale jest mi tak głupio, że się na ciebie tak uwzięły. Nic mi nie mówią o swoich planach, a potem dowiaduje się wszystkiego i czuje taki wstyd - westchnęła ciężko.
- Nie jesteś niczemu winna - ujął jej dłoń. - Mam jedynie do ciebie prośbę, Jiran - spojrzał w jej oczy z powagą.
- Dla ciebie wszystko zrobię, oppa - rzekła dumnie osiemnastolatka.
- Dowiedz się, czy twoja siostra miała coś wspólnego z tymi narkotykami - odniósł się do dziewczyny z największą prośbą.
- Dowiem się, a jeśli miała coś z tym wspólnego, to przysięgam na wszystkie świętości i naszą przyjaźń, że pomogę ci się na niej zemścić! - rzekła z pewnością w głosie, a Taehyung uśmiechnął się zadowolony, mogąc liczyć na przyjaciółkę. - Może uda mi się jeszcze wszystkiego dowiedzieć do przyjęcia u was w domu - powiedziała z uśmiechem.
- O jakim ty przyjęciu mówisz? - zapytał zaskoczony Taehyung.
- No przyjęciu, który wyprawia Jungkook - odpowiedziała wprost. - Nie wiedzieliście o niczym? - zapytała z zaskoczeniem, a cała trójka pokiwała głowami.
- Jungkook nic nie mówił - powiedział ze zmieszaniem Jimin.
- Ma się odbyć za dwa dni - powiedziała patrząc na całą trójkę. - Jungkook i Seunlee mają ogłosić swoje zaręczyny - dodała.
- Co?!
~
Witajcie kochani^^
To był ostatni rozdział w tym tygodniu :( Mam nadzieję, że wam się podobał ^^ W następnej części podam wam ważne informacje ^^
Zostawcie po sobie:
Głosy i Komentarze
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top