★・.・:☆Plany i nowy kolega★・.・:☆
Nie na wiele zdały się próby pozbycia się Kima z domu Jeonów. Jak na złość chłopak był trudnym dla nich przeciwnikiem. Minęło kilka dni od przyjazdu Taehyunga i jego kolegi Parka Jimina. Jungkook przez ten czas próbował dodzwonić się do mecenasa jego ojca, który akurat teraz miał inne zlecenia i obiecał pojawić się w przyszłym tygodniu w ich miasteczku. Brunet i jego kuzynowie musieli przeboleć obecność obcych, co wiązało się z tym, że każdy z trójki próbował ignorować ich obecność tak, jakby w ogóle nie istnieli. Według Jungkooka było to niegrzecznym zachowaniem, jednak tutaj chodziło o honor jego zmarłego ojca.
Nie mógł być obojętny w tej sprawie. Tym bardziej, kiedy młodzieniec pragnął posiadać połowę dóbr jego ojca. Szalał tajfun w jego sercu, przez co był przez ostatnie dni bardzo milczący. Yoongi z Namjoonem martwili się o niego, gdyż zachowanie Jungkooka nie było do niego podobne. Obawiali się, że to przez przyjazd dwójki i oświadczenie młodego Kima o tym, iż jest jego ojczymem, bardzo wpłynęła na zachowanie ich kuzyna. Z każdym dniem rodziła się w ich sercach nienawiść do chłopaka, którego traktowali jak wroga.
Po całej ocenie sytuacji Taehyung nie wrócił do rozmowy z kuzynostwem, którzy okazali mu swoją niechęć do niego, tym bardziej po jego ostatniej propozycji. Przez czas, kiedy trójka chłopców zajęta była całymi dniami pracą, to on razem z Jiminem zdążyli się zadomowić w nowym domu. Dzisiejszego dnia pragnął również poznać okolice miasteczka i dowiedzieć się nieco więcej na temat mieszkańców tego domu od ludzi z wioski. Mimo wszystko musiał poznać ich słabości, żeby łatwiej było mu pozbyć się tych chłopaków, którzy swoją drogą traktowali go, jakby w ogóle nie istniał.
Przygotował się do wyjścia, gdzie na parterze domu czekał na niego Jimin. Podszedł do niego z zadowoleniem wymalowanym na twarzy, mimo że nie znał okolicy i jego przyjaciel również musieli poradzić sobie sami w mieście. Nie było ono duże jak w dużych miastach, a spotkanie tutaj jakiś markowych sklepów liczyło się z cudem. Akurat ten fakt jakoś nie cieszył Jimina, który uwielbiał chodzić po sklepach. Za to Taehyungowi również to się nie uśmiechało, ale dla dobra sprawy warto przecierpieć katusze i zdobyć więcej, prawda?
- Gotowy? - zapytał z uśmiechem Jimin nie mogąc się doczekać poznania okolicy.
- Gotowy - odpowiedział mu przytakując głową, po czym oboje opuścili dom Jeonów. Przed domem było bardzo ładnie. Kwiaty i krzewy zasadzone w poszczególnych miejscach sprawiły, że dom wyglądał estetycznie, a długie przejście do wioski było pokryte ziemną drogą i miało się wrażenie, że przechodzisz przez niekończący się ogród. To nie były klimaty dwójki chłopców, którzy wychowali się w świecie świateł, ulic i mnóstwa galerii handlowych. To była zupełnie inna bajka. Jednak nie mogli narzekać. Zmienienie okolicy było dla nich czymś nowym, czymś gdzie mogli odpocząć od duszącego miasta i spotkać się z matką naturą.
- Przeszła ci już złość na tych ponuraków? - zapytał Jimin, kiedy weszli na mały rynek, gdzie mogli znaleźć kilka sklepów z ubraniami i innymi rzeczami oraz jedną kawiarnię. Taehyung spojrzał na blondyna i odgarnął ze swojego czoła kosmyk pojedynczego włosa.
- Powiedzmy.. - odpowiedział, a jego wzrok przeszedł na małą kawiarenkę, przy jakimś barze, gdzie siedziało kilku pijących mężczyzn. - Napijmy się kawy i porozmawiajmy o tym - powiedział zerkając na Jimina, który żwawo pokiwał głową. Obydwaj podeszli do kawiarenki, gdzie zamówili sobie dwie kawy. Dużego wyboru nie mieli, jednak Jimin cieszył się ze swojej latte.
Usiedli na zewnątrz, gdzie po piętnastu minutach podano im kawy. Taehyung mógł zauważyć, że większość przechodnich patrzy na niego i Jimina jak na obcych, co nieco go bawiło. W małych miastach każdy zna każdego, to było pewne.
- Więc powiedz mi, co masz na myśli przez "powiedzmy" ? - zacytował ostatnie słowo Jimin wracając do poprzedniej odpowiedzi przyjaciela.
- To znaczy, że mi przeszło, ale nie zapomniałem - powiedział ze spokojem, po czym napił się kawy.
- Dalej chcesz się na nich mścić? - zapytał, unosząc brew, a na ustach Taehyunga pojawił się chytry uśmiech.
- Czy to nie jest oczywiste, Jimin? - zapytał z rozbawieniem, a chłopak pokręcił zrezygnowany głową.
- Po co ci to? Ty nie jesteś taki, dlaczego tak bardzo chcesz nienawidzić, Tae? - zapytał z bezradnością w spojrzeniu, a Kim zmarszczył swoje brwi, słysząc niewygodne pytanie przyjaciela.
- Ile już się znamy, Jimin? - zapytał nagle.
- No już spory czas - odpowiedział mu nie za bardzo rozumiejąc, po co akurat o to go pyta, jednak Taehyung miał w tym swój cel.
- Właśnie. Byliśmy dzieciakami, a życie nas zmienia. Ja też się zmieniłem i ty też się zmieniłeś, Jimin. Życie nie jest bajką i nie ma w nim żadnej litości, bo zawsze będzie ktoś, kto będzie chciał cię skrzywdzić. Jeśli rodzisz się dobry i wierzysz w dobre intencje ludzi, potem zrozumiesz, jak bardzo ślepy na tę prawdę byłeś i w takim momencie przybierzesz swoją prawdziwą twarz - rzekł nieczule, a Jimin patrzył z niezrozumieniem na przyjaciela. Czasami zastanawiał się, skąd w Taehyungu biorą się takie negatywne myśli.
- Dobra ja już nic nie mówię, bo cokolwiek powiem ty i tak do siebie tego nie bierzesz. Naprawdę musisz popracować nad słuchaniem innych - pokręcił głową i napił się swojej ukochanej latte, która w tym mieście naprawdę smakowała obłędnie.
- Słucham tylko siebie. To droga do sukcesu - powiedział niewzruszony.
- To jak zamierzasz pozbyć się tej trójki? - zapytał z zaciekawieniem Park.
- Myślałem nad tym przez ostatnie dni i myślę, że muszę uderzyć tam, gdzie zaboli ich najbardziej. Jednak do tego potrzebuje wiedzy o ich osobistych uczuciach - rzekł ze spokojem patrząc na przyjaciela, który z uwagą go słuchał. - Musisz mi pomóc, Jimin - chwycił ze spokojem jego dłoń, a oczy Jimina otworzyły się szerzej.
- Niby jak mam ci pomóc? - zapytał zaskoczony.
- Jest ich trzech, a mi będzie trudniej ich w trójkę ogarnąć. Musisz mi pomóc, chociaż z jednym - powiedział patrząc w oczy Parka.
- Ale ja się boję - powiedział z niepewnością w swoim głosie. - Którym z nich miałbym się zająć? - zapytał, a Taehyung chwilę główkował nad tym.
- A którego ty byś chciał? Namjoona czy Yoongiego? - zapytał, unosząc brew.
- Żadnego z nich. Obydwoje mnie przerażają. Kiedy idę przez korytarz, czuje jak wbijają we mnie sztylety - zadrżał na samą myśl o tej dwójce. - Za to Jungkook wydaje się spokojny i go się tak nie boję - uśmiechnął się na myśl o przystojnym brunecie.
- Lecisz na niego? - zapytał kpiąco Taehyung.
- No może jestem zauroczony, ale nie musisz mnie z tego powodu wyśmiewać - burknął krzyżując ręce, a na jego policzkach pojawił się uroczy rumieniec, przez co Taehyung zachichotał na ten widok.
- Przepraszam, twoje uczucia są na pierwszym miejscu. Jak chcesz możesz zająć się Jungkookiem i znaleźć jakieś informacje, które ułatwią mi pozbycie się go z domu - rzekł ze spokojem.
- Nie zrobię mu tego, prędzej serce mi pęknie - pokręcił głowę Jimin.
- No masz mi pomóc, czego ty się boisz? Ja chce się ich pozbyć, a ty patrzysz na tego idiotę - wywrócił oczami podirytowany. - Nie przyjechaliśmy tutaj, żebyś się zakochiwał w synu Jeona - pokręcił głową.
- No, ale nie spodziewałem się, że on jest taki...taki słodki - zapiszczał słodko, a Taehyung musiał powstrzymać się od zwrócenia całej kawy, przez to śmieszne zauroczenie Jimina.
- Proszę cię.. - złapał się za głowę. - To ja się zajmę synem Jeona, a ty wybierz jednego z tej dwójki, bo inaczej moje plany pójdą na marne - westchnął ciężko patrząc na rozmarzonego Jimina.
- Zgoda. Mimo że to tylko zauroczenie, to nie chce mieć wroga w Jungkooku. Wybiorę jednego z nich - skinął głową na zgodę, po czym zaczął długo myśleć nad tym, którego z dwójki wybierze. - Dobra, to ja wezmę na siebie Yoongiego - zdecydował po dłuższym czasie.
- Dobra, tylko uważaj na niego i nie daj się złapać, Jimin - rzekł ostrzegając go palcem wskazującym. Jimin przytaknął głową, rozumiejąc ostrzeżenia przyjaciela, mimo że nie chciał mieć problemów z żadnym z nich, jakoś nie myślał nad tymi konsekwencjami.
Siedząc dobrą godzinę przed kawiarenką, ktoś do nich podszedł, a mianowicie młody i przystojny chłopak, którego nie mogli zignorować dwaj chłopcy. Taehyung patrzył na niego dociekliwie, pragnąc wiedzieć, czego on może od nich chcieć. Również był przygotowany na, jakikolwiek atak z jego strony.
- Wy jesteście tymi chłopakami, co przyjechali do domu Jeonów, prawda? - zapytał wyższy od nich ciemnowłosy chłopak z dużymi ponętnymi wargami.
- Tak, a co? - zapytał Kim.
- Ładną masz cerę, jak na wieśniaka - zauważył Jimin, który zawstydził się przez swoje słowa, a nieznajomy zaśmiał się pod nosem.
- Dziękuje. To miał być komplement, jak rozumiem? - zapytał zaciekawiony.
- Oczywiście - pisnął zawstydzony Park, a Taehyung nie rozumiał, jak jego przyjaciel, za każdym razem nie umie powstrzymać się przed tym, co na ślinę mu przyjdzie, choć to był u niego duży plus. Jimin zawsze był szczery i otwarty na przyjaźnie w porównaniu do niego. Starszy chłopak uśmiechnął się sympatycznie, a nawet zgorzkniały Taehyung poczuł się rozluźniony w jego towarzystwie.
- Podszedłem do was, bo widziałem was, jak przyjechaliście. Byłem w ten dzień obecny na przyjęciu. Zresztą Jeon i jego kuzynowie są bardzo znani w miasteczku - powiedział patrząc na nich z uprzejmością. - Słyszałem, że nie za bardzo was do siebie przyjęli. Podobno ty jesteś wdowcem po panu Jeonie - spojrzał na Taehyunga, który skinął głową. - Wszyscy o tym mówią. Nikt nie spodziewał się, że pan Jeon był homoseksualistą - pokręcił głową.
- Powiedzmy, że to jest już moją sprawą i Jeona - uśmiechnął się na wysilenie Kim. - Ludzie niech sobie gadają. Jednak, dla Jungkooka i jego kuzynów ma wielkie znaczenie, co ludzie o nich mówią - zakpił brązowowłosy.
- No oczywiście, że ma. Tutaj liczy się też opinia ludzi i to jak się tutaj żyje. Ja nie jestem z tych ludzi. Wolę patrzeć na swoje życie, niż innych - rzekł ze spokojem Jin.
- To, po co do nas zagadałeś? - uniósł z zaciekawieniem brew Kim.
- Chciałem was poznać i zaprzyjaźnić się - uśmiechnął się ciepło. - Jesteście tutaj tylko zdani na siebie, więc chętnie pokażę wam okolice naszego miasta - dodał patrząc to na jedno, to na drugiego. Taehyung zmierzył go nieufnym spojrzeniem, jednak przystał na zaakceptowanie nowego.
- Bardzo chętnie się z tobą zaprzyjaźnimy - podał dłoń chłopakowi, który z przyjemnością uścisnął dłoń Kima. - Kim Taehyung - przedstawił mu się.
- Kim Seokjin - również się przedstawił.
- Park Jimin - uśmiechnął się szeroko Jimin. I tak skończyło się na tym, że Seokjin stał się ich nowym kolegą, który oprowadził ich po miasteczku. Taehyung, mimo że był nieufny do niego, jakoś go zaakceptował. Seokjin wydawał się jednym z normalniejszych ludzi, w tym mieście. Chodząc po mieście Jimin postanowił pójść do sklepu, aby kupić dla nich napoje, gdzie dwójka przystanęła, czekając na niego. Taehyung korzystając z sytuacji postanowił się dowiedzieć czegoś od Jina.
- Jaki jest Jeon Jungkook? - zapytał go, a Seokjin spojrzał na Kima z namysłem, by zaraz oderwać od niego wzrok, po czym uniósł głowę, wpatrując się w błękitne niebo.
- Jakby tu coś o nim powiedzieć..- westchnął z namysłem. - Jungkook jest bardzo dobrą osobą - spojrzał w oczy Kima, które patrzyły na niego z zaciekawieniem.
- Dobrą osobą? To jakieś krótkie stwierdzenie jego całokształtu? - uniósł brew.
- To prawda - zaśmiał się. - Nie miałem zbyt wiele okazji, by pobyć sam na sam z Jungkookiem, ale powiem ci, że jak spędzasz z nim czas jest ci po prostu dobrze - powiedział, a Kim zmarszczył brwi.
- Po prostu dobrze? Nie wiem dlaczego, ale myślę, że coś kręciliście ze sobą, bo mam tylko dwuznaczne rozumienie, co do tego stwierdzenia - zaśmiał się Kim, a Seokjin wytrzeszczył swoje oczy.
- Nie, nie, nie ! - zaprzeczył, pokręcając głową. - Mówiłem tylko o tym, jak się w jego towarzystwie czujesz. Po prostu masz wrażenie, że możesz mu w pełni zaufać. Jungkook jest spokojnym chłopakiem i bardzo pracowitym, a poza tym jest zajęty przez Seunlee. Oczywiście wiele dziewczyn chciała ubiegać się o jego względy, ale on wybrał Seunlee, którą znał od dziecka - powiedział ze spokojem Jin.
- Czyli ma dziewczynę? - uniósł brew ze zdumieniem, a nikły uśmiech zakwitł na jego twarzy.
- Nie poznałeś jej jeszcze? - zapytał zaskoczony. - Często u nich bywa - dodał, a Taehyung pokręcił głową.
- Nie. Jeszcze nie miałem okazji jej poznać - uśmiechnął się czując, że ta wiadomość bardzo mu się przyda. Gdy Jimin do nich wrócił, zwiedzili jeszcze kilka miejsc, po czym po południu wrócili do domu Jeonów, gdzie wchodząc do środka natrafili na Yoongiego i Namjoona kłócących się ze sobą.
- Jeśli nie przestaniesz, to powiem Jungkookowi! - krzyknął Namjoon, a widząc Jimina i Taehyunga zmarszczył brwi. - Jeszcze ich tutaj brakowało, a było miło, kiedy zniknęliście - mruknął niemile, po czym wyminął ich, wychodząc z domu.
- Jaki uprzejmy - wysilił się na uśmiech Kim, a widząc pijanego Yoongiego o godzinie piętnastej chciało mu się śmiać.
- Dwie dziwki przyszły się śmiać? - zapytał kompletnie wstawiony Min.
- Idź spać i daj nam spokój - rzekł niemile Tae, który patrzył na niego z wyższością, a to nie spodobało się Yoongiemu, który rzucił się na Taehyunga. Kim upadł na podłogę, gdzie nad nim zawisł pijany Min. Jimin krzyknął wystraszony, nie spodziewając się takiego obrotu sprawy. - Złaź ze mnie pijaku! - krzyknął, próbując wydostać się z uścisku Mina, który dusił go swoimi udami. Dotknął jego policzka i nachylił się nad jego twarzą.
- Wkurwia mnie twoja wyższość, bo jakby nie patrząc, zyskałeś wszystko, tylko swoim dupskiem - chwycił go mocno za podbródek, gdy ten chciał się wyrwać.
- Odpierz się, to co jak zdobywam jest moją sprawą - warknął przez zaciśnięte zęby.
- Taka dziwka jak ty, mogłaby mnie zadowolić na jedną noc. Potraktuje cię jak szmatę - uśmiechnął się przebiegle.
- Puszczaj go! - krzyknął Jimin szarpiąc za koszulkę Yoongiego. Chłopak odepchnął od siebie Jimina, który wystraszony wybiegł z domu, próbując znaleźć jakąś pomoc. Widząc idącego w stronę domu Jungkooka podbiegł do niego wystraszony. - Jungkook, proszę pomóż Taehyungowi - powiedział z przerażeniem w głosie, a brunet spojrzał na niego z zaskoczeniem.
- Co się stało? - zapytał.
- Yoongi go zaatakował - odpowiedział szybko, a brunet, słysząc jego słowa, szybko pobiegł do domu, gdzie widząc Yoongiego nad młodszym poczuł jakieś dziwne ukłucie w sercu. Widział, że Taehyung nie radzi sobie z Minem, który uwięził go w swoim uścisku.
- Mogą być z ciebie korzyści - zaśmiał się pijany Yoongi, a Jeon podszedł do niego, gdzie odciągnął Mina od Taehyunga, który nie czując ciężaru chłopaka, podniósł się z podłogi, a do niego podbiegł Jimin.
Zdenerwowany Jungkook popchnął Yoongiego i przywarł go do ściany, a widząc pijane oczy kuzyna, czuł, jak krew w nim wrze. - Co ty chciałeś zrobić?! - krzyknął zdenerwowany.
- Zasłużył sobie - burknął Yoongi, a Jungkook powstrzymywał się przed uderzeniem kuzyna.
- Jesteś pijany. Znowu piłeś, ale nie możesz atakować bezbronnych osób, Yoongi. Nie pochwalam czegoś takiego. Bo uznam cię za tchórza - rzekł groźnie. - Idź do siebie - odsunął się od niego, by zaraz Yoongi odszedł w stronę swojego pokoju. Jungkook odwrócił się w stronę brązowowłosego, który miał łzy w oczach, a jego przyjaciel czuwał nad nim. - Przepraszam za niego. Osobiście przypilnuje, żeby cię przeprosił za ten napad. Normalnie nie zrobiłby tego - rzekł Jeon w stronę chłopaka.
- Rozumiem, jednak przyda mu się pójść na AA - pokręcił głową, po czym stawiał małe kroczki w jego stronę. Znowu to uczucie bezwłady, za każdym razem otaczało go, gdy on się zbliża, to się ponownie dzieje. To zaczynało już go przerażać, a za którymś razem nawet podniecać. Nie potrafił wyjaśnić swoich żądzy. Jednak, kiedy nie zbliżał się do chłopaka, nie czuł tego. Jimin odszedł od nich, udając się na piętro domu, przez co obydwoje zostali sami, a tego Jungkook nie chciał. - Chciałbym ci podziękować, za uratowanie mnie, Jungkook - zatrzymał się przed nim, kiedy plecy Jeona dotknęły ściany, poczuł się, jak w zamkniętym labiryncie, gdy tylko jego oczy zatraciły się w czekoladowym odcieniu oczu młodszego.
- Nie ma za co, każdy postąpiłby jak ja - powiedział chcąc brzmieć, jak najbardziej naturalnie. Dlaczego tak serce mu łomotało, przez tego chłopaka? Nie chciał tego, a to działo się tak samoistnie.
- Nie każdy - jego niewinne dłonie powędrowały do jego klatki piersiowej, a on z trudem powstrzymywał swój niespokojny oddech. Tak nie powinno być. To było zbyt niemoralne, żeby przez jego głowę przechodziły myśli, w jaki sposób dotykał tej piękności. Czuł się taki bezbronny przy jego dotyku. Gdy usta chłopaka zatrzymały się tuż przy jego uchu, w tym samym czasie zamknął swoje oczy, wsłuchując się w jego oddech. - Chciałbym, żebyś zawsze był taki dobry dla swojego tatusia - powiedział do jego ucha, a to jedno słowo tak szybko wszystko zmieniło, że szybko odepchnął od siebie młodszego, by spojrzeć na niego ze zdenerwowaniem w oczach.
- Nawet o tym nie myśl. Nie jesteś dla mnie żadnym tatusiem, a jedynie kochankiem mojego ojca, który naprawdę postradał zmysły przed swoją śmiercią - rzekł oschle, a Kim uśmiechnął się lekko.
- Czyli nie masz takich bujnych fantazji jak twój ojciec? Och..myślałem, że może z tobą będzie zabawniej.. - rzucił, udając urażonego, po czym ruszył w stronę schodów. - Wielka szkoda, słodziaku - zerknął na jego zaczerwienioną twarz od złości, by udać się na piętro. Jungkook uderzył pięścią w ścianę, przez co przeszył go ból, który był w jakimś stopniu ukojeniem dla jego gniewu.
Miał ochotę uciszyć i ukarać tego chłopaka oraz pozbyć się go z jego domu, a zarazem sprawiał on, że w jakiś sposób go pragnął. Tylko że to było niewłaściwe, a on posiadł już kogoś, kogo kochał. Nie mógł zejść ze swojej ścieżki przez oślepienie kimś takim jak Kim Taehyung...
Wierzył, że to wszystko szybko minie, a ten cały ślub ojca jest tylko i wyłącznie jakimś śmiesznym żartem.
■
Witajcie kochani^^
Jak wam się podoba Pokusa?
Trochę nad rozdziałem siedziałam i błędów nie sprawdziłam, więc z góry przepraszam 🙇♀️
Zostawcie po sobie:
♡Głosy i Komentarze♡
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top