★・.・:☆Pierwsze spotkanie★・.・:☆
Jungkook odsunął się od Taehyunga, by móc spojrzeć w jego oczy, które wyglądały na zlęknione i przerażone. Cieszył się, że pojawił się tutaj w samą porę, zanim ten facet go skrzywdził. Nie mógł pozwolić, aby ktokolwiek skrzywdził Taehyunga, który jak najbardziej zasługiwał na spokój i bezstresowe życie. Fakt, że chłopak zgodził się z nim współpracować i przyjąć leczenie, uspokajał go. Nie mógł również zaprzeczyć, że kierowało nim coś więcej niż zwykła troska o swojego podopiecznego, jednak czy w ogóle miał prawo to rozważać i przyznawać się do własnych uczuć?
- Cieszę się, że przyjmiesz leczenie, to na pewno ci pomoże, ale proszę, nie kontaktuj się więcej z tym mężczyzną. Nikt nie ma prawa cię tak traktować - powiedział patrząc z troską na młodszego, który przytaknął głową na jego słowa.
- Nie będę, nie po tym, co chciał mi zrobić. Boję się - wyznał szczerze obejmując się swoimi ramionami, a Jungkook nie wiedział za bardzo, co powinien zrobić, aby uspokoić Taehyunga po tym, co się stało. Nieobecność domowników w domu wcale nie ułatwiała sprawy, bo tak, chociaż mógłby poprosić Hoseoka albo Jimina, aby przyszli do Taehyunga, jednak ich nie było i musiał jakoś sam sobie z tym poradzić.
- Zostanę z tobą, dobrze? - zapytał, a jasnowłosego zadowoliła propozycja Jungkooka.
- Dobrze - skinął głową. - A Seunlee nie będzie zła? - zapytał z niepewnością w oczach, a brunet podszedł do drzwi, które zamknął.
- Nic nie musi wiedzieć - powiedział uspokajając młodszego, który uśmiechnął się słabo, ciesząc się z tego, że Jungkook poświęci mu trochę swojego czasu wieczornego. Brunet podszedł do niego, gdzie postanowił podnieść chłopaka, który nieco zaskoczony, zawiesił swoje ręce na szyi Jeona, by spojrzeć w jego oczy i choćby teraz Youngjoon go zabił, to nie mógł uciec od tego szybko bijącego serca. Nienawidził siebie za wszystkie uczucia do bruneta i że teraz w głębi serca, to co robił, sprawiało mu jeszcze większy ból. Jungkook podszedł z nim do jego łóżka, gdzie ich oczy nie traciły ze sobą kontaktu wzrokowego. Kładąc młodszego na materacu, wiedział, że nie powinien w taki sposób zbliżać się do Taehyunga, jednak co miał zrobić, kiedy młodszy potrzebował kogoś teraz? Sam zajął miejsce na materacu, by spojrzeć na Kima, który niespokojnie oddychając, patrzył prosto w sufit.
- Dziękuje ci za to, że tu jesteś - powiedział po dłuższej chwili, czując jak coś silnego i bolesnego rwie go w sercu, po czym spojrzał na bruneta, który patrzył na niego z uwagą.
- Jako twój opiekun muszę troszczyć się o twój spokój - rzekł ze spokojem, by zaraz chwycić dłoń Taehyunga, który spojrzał na ich splątane dłonie, a jego wzrok utkwił na złotej obrączce zdobiącej serdeczny palec mężczyzny.
- Jesteś szczęśliwy z Seunlee po waszym ślubie? - zapytał, nie odrywając wzroku z obrączki, a Jungkook słysząc pytanie młodszego, westchnął głęboko.
- Oprócz tego, że ci dokucza i jest ostatnio strasznie zmienna, to raczej jestem szczęśliwy - odpowiedział patrząc z uwagą na spokojną twarz Taehyunga, którego piękne błyszczące jak nocne niebo oczy spojrzały w te jego.
- Myślisz, że będziesz dobrym ojcem? - zapytał go.
- Postaram się, chociaż nigdy w swoim życiu nie wyobrażałam siebie w roli ojca - westchnął ciężko. - Żeby nie było, to trochę się tego boję - uśmiechnął się słabo.
- Ty się boisz? Miałeś dobrego ojca i masz dobry przykład jak być ojcem - zauważył, a Jungkook mógł przyznać rację Taehyungowi.
- Masz rację, zawsze miałem dobry kontakt z ojcem, ale miał on również swoje wady - pokręcił głową.
- Jakie? - uniósł brew.
- Na przykład..miał słabość do kobiet - dał przykład.
- Typowy kobieciarz? To się od siebie różniliście - uśmiechnął się.
- Pod jednym względem to nie..jeśli chodzi o ciebie, to obydwoje padliśmy, czyż nie? - uniósł brew, a Taehyung słysząc jego słowa, odwrócił wzrok. - Powiesz mi, jak go poznałeś? - zapytał z zaciekawieniem.
- Poznałem go przez przypadek w jednym Seulskim klubie. Był tam z kobietami i się świetnie bawił - odpowiedział nerwowo zaciskając swoją dłoń, którą wyczuć mógł Jungkook. Wiedział, że ten temat chyba nie jest zbytnio wygodny dla Kima, więc nie wiedział, czy powinien to wszystko kontynuować, jednak czy to nie jest szansa na poznanie, choć w jakimś stopniu życia Kima? - Kiedy mnie zobaczył, chciał mnie poznać i umówił się ze mną, a z tego względu, że miałem tylko siedemnaście lat i byłem w tym klubie nielegalnie to go zignorowałem - powiedział z westchnięciem.
- Rozumiem, ale jakoś się z nim związałeś, jak? - zapytał, a Taehyung przeniósł swój wzrok na biały sufit, wracając wspomnieniami do dnia, w którym poznał pana Jeona:
Przytłaczający tum ludzi bawiących się na parkiecie wśród kieliszków i muzyki, sprawiał, że Taehyung całym sercem nienawidził tego miejsca. Jednak wiedział, że właśnie tutaj ma spotkać człowieka o imieniu Jeon Dongah, który był jego najważniejszym celem od dnia, w którym oddał swoje życie w cudze ręce. Patrząc z góry na tańczących ludzi, odsunął się od barierki, by udać się w stronę sal vipowskich. Znając dokładny pokój Jeona, wszedł do środka, gdzie mógł zobaczyć starszego mężczyznę z kobietami, które polewały mu trunku do kieliszka. Mężczyzna, widząc nowego gościa, zmierzył go wzrokiem, zauważając tak niewinną postać chłopca.
- Kim jesteś, młodzieńcze? - zapytał go, a Taehyung nabrał powietrza przez nos, chcąc dodać sobie odwagi.
- Zostałem tutaj wysłany, aby pana obsłużyć - wyjaśnił ze spokojem.
- I wysłali chłopca? - uniósł brew, a młodszy przytaknął grzecznie głową. Mężczyzna przyglądał się z uwagą chłopakowi, nie mogąc się opędzić od powiedzenia mu, jak piękny jest oraz intrygujący. - Siadaj w takim razie - wskazał na wolne siedzenie. - Nie chce, żebyś mnie obsługiwał, tylko ze mną posiedział - powiedział ze spokojem, a Taehyung ze zrozumieniem zajął wyznaczone mu miejsce, czując, jak serce nerwowo mu bije. - Ile masz lat?
- Jeśli powiem, że dwadzieścia dwa, to uwierzy pan? - zapytał, unosząc brew, a mężczyzna się zaśmiał.
- Widzę, że masz poczucie humoru. Ja w twoim wieku również lubiłem sobie dodać niż odjąć - powiedział z rozbawieniem w głosie. - Mam syna, który ma dwadzieścia jeden, a ty wyglądasz na dużo młodszego od niego - rzekł przeszywając wzrokiem ciemnowłosego chłopaka.
- No dobrze, nie da się pan oszukać. Mam siedemnaście lat - wyznał szczerze.
- I co takie dziecko jak ty tutaj robi? - zapytał, unosząc brew.
- Niektórzy nie mają wyjścia i muszę znaleźć się w takim miejscu, żeby mieć, chociaż coś do jedzenia - odpowiedział mu, a panu Jeonowi zrobiło się żal młodszego, który młodszy od jego syna żył w takich warunkach.
- A gdzie są twoi rodzice? - zapytał.
- W domu, ale to jest moja zastępcza rodzina - odpowiedział mu. - Ale oni nawet nie wiedzą, co robię i że jestem w takim miejscu i raczej to ich nie interesuje - wyznał spuszczając wzrok.
- A co z twoimi prawdziwymi rodzicami? - zapytał z zaciekawieniem.
- O nich nie chce rozmawiać, ich już nie ma i nigdy nie istnieli - rzekł bez emocjonalnie, a pan Jeon był zdumiony zachowaniem i siłą tego chłopca, który naprawdę go intrygował.
- Powiedz mi jak ci na imię dziecko? - zapytał.
- Kim Taehyung - odpowiedział mu.
- Kim Taehyung? Na pewno ciebie zapamiętam - powiedział wyciągając wizytówkę ze swojej kieszonki, którą podał młodszemu. - Podobasz mi się i zadzwoń do mnie, żeby się ze mną spotkać - rzekł z uśmiechem, a młodszy spojrzał na cyfry numeru mężczyzny, by zaraz przenieść na niego swój wzrok.
- Jeśli pan chce się ze mną umówić, to jest twoją kwestią, aby mnie gdzieś zaprosić - powiedział wstając ze swojego miejsca, a starszy patrzył z uwagą na chłopaka, który podał mu swoją kartkę z numerem. - To jest mój numer. Jeśli panu zależy, to proszę się ze mną skontaktować - uśmiechnął się przebiegle, po czym opuścił pokój vipowski, zostawiając pana Jeona, który był pod wrażeniem spotkania takiego chłopaka.
~
- Wszystkiego najlepszego z okazji twoich dziewiętnastych urodzin, Taehyung - powiedział pan Jeon wręczając Taehyungowi do ręki prezent.
- Dziękuje - szepnął patrząc ze smutkiem w oczach na prezent.
- Co się stało? - zapytał, zauważając, że z Taehyungiem jest coś nie tak.
- Nic.. Po prostu jesteś dla mnie taki dobry i zawsze pamiętasz o mnie, dlaczego? - zapytał, patrząc na niego.
- Bo mi na tobie bardzo zależy i zasługujesz na wszystko, co najlepsze, tylko musisz przestać żyć w taki sposób, Taehyung - powiedział dotykając dłonią jego policzka.
- Ty nigdy ode mnie nic nie chcesz, nic.. Każdy zawsze coś za coś chce, a ty nigdy o nic nie prosisz, nawet o to, abym z tobą sypiał. Nie umiem tego zrozumieć - powiedział patrząc na niego z niepewnością w oczach.
- Bo ja kocham cię w inny sposób, Taehyung. Chce ci pomóc uwolnić się z tego wszystkiego, żebyś mógł zacząć żyć inaczej, byś był szczęśliwy - rzekł ze szczerością w oczach.
- Potrafisz mnie uwolnić? - zapytał niepewnie.
- Tylko mi zaufaj - uśmiechnął się ciepło. - Wyjdź za mnie, a wtedy będziesz wolny, zabiorę cię do mojego domu w miasteczku, poznasz chłopaków i mojego syna - powiedział zaskakując swoimi słowami młodszego. - Wyjdziesz za mnie? - zapytał.
- T-tak - przytaknął niepewnie głową, chociaż wiedział, że nie powinien godzić się na coś takiego.
Taehyung westchnął głęboko na wspomnienia, nie chcąc dojść do samego finału z poznania Jeona, spojrzał ze strachem na Jungkooka, o którego nie wiedział, czy powinien się bać. - Jak? To wszystko jakoś samo wyszło - odpowiedział brunetowi po dłuższej chwili. - W każdym razie, twój ojciec był dla mnie dobry, ale nie potrzebnie mnie ubezwłasnowolnił - powiedział ze spokojem, a Jungkook nie za bardzo rozumiał, co było w tym złego. Dotknął swoją dłonią policzka młodszego, który wzdrygnął się przez sam jego dotyk, łapiąc z trudem oddech.
- Myślę, że twoja tajemniczość kręci wszystkich, ale nie jest ona dobra dla ciebie samego. Czasami mam wrażenie, że nie masz serca, a potem widzę zupełnie coś innego. Jesteś jak niekończąca się karuzela - powiedział szczerze, a Taehyung jakoś nie potrafił się z nim nie zgodzić. - Czego ty tak naprawdę się boisz? - zapytał patrząc z uwagą na Kima.
- Samotności - wyznał szczerze, a Jungkook patrzył z namysłem na młodszego, myśląc nad jego największym lękiem, jakim była samotność.
- Jak ktoś boi się samotności, to często musiał być sam. Tak było z tobą? - zapytał, a Taehyung zacisnął swoje usta, nie chcąc o tym rozmawiać.
- Nie pytaj mnie o więcej, bo nie chce o tym rozmawiać - powiedział z ciężkością w głosie, by zaraz zbliżyć się do bruneta, aby się do niego przytulić. Jungkook łapiąc z ciężkością oddech, zamknął go w swoich ramionach, gdy twarz Taehyunga przylegała do jego klatki piersiowej. Musiał uszanować to, że Taehyung nie chciał więcej mówić o sobie, jednak fakt, że powiedział już coś, było jakimś sukcesem, a do wszystkiego przecież idzie się małymi kroczkami. Spojrzał na odsłonięte ramię jasnowłosego, które przyciągało jego uwagę tym bardziej karmelowy odcień jego skóry. Przełknął z ciężkością ślinę, musząc uspokoić swoje niedorzeczne myśli. - Twoje serce bije jak szalone - szepnął chłopak, który zajęty był bardziej wtulaniem w niego i słuchaniem jego szalenie bijącego serca. Potrząsnął głową, musząc zachować spokój. Poprawił koszulę młodszego, aby zakryć jego ramię.
- Odpocznij sobie i nie przejmuj się takimi drobiazgami - powiedział ze spokojem w głosie.
~
Hoseok ciężko pracował z chłopakami, rozstawiając namioty, które przydadzą im się podczas nocy. Mieli spędzić tutaj dwie noce, więc taki survival dobrze im wszystkim zrobi. Było mu jednak przykro, że Taehyung nie pojechał z nimi, bo tak będzie musiał cisnąć się w namiocie z jedną dwójką i to będzie prawdopodobnie Yoongi i Jimin, ponieważ liczył na to, że Namjoonowi uda się trochę rozluźnić po przeżyciu jednej nocy z Seokjinem i pokona swoją nieśmiałość. Namjoon pomógł mu rozłożyć ostatni namiot, który był nieco większy od tego pierwszego.
- Haczyki, Joon - zawołał, a Namjoon podał mu potrzebne haczyki, które musiał wbić w odpowiednim miejscu, po czym spojrzał na Joona. - Śpisz z Jinem, wiesz o tym, co nie? - zapytał go z rozbawieniem w oczach, a oczy Joona wyszły prawie na wierzch.
- No chyba nie - pokręcił głową. - Przecież ja nie dam ra...
- Nie bądź tchórz i złap byka za rogi, czy jakoś tak - przerwał mu. - Dałeś Jinowi kwiaty, a teraz czas mu o tym powiedzieć nie sądzisz? Chyba nie zamierzasz być do czterdziestki jego tajemniczym wielbicielem? - zapytał, unosząc brew, a Joon potarł swoje spocone dłonie.
- No nie..a co jeśli on się obrazi za to, że go lubię inaczej? - zapytał niepewnie.
- Po to z Chimem wymyśliliśmy ten survival, żeby to sprawdzić i no...żebyście nie spieprzyli - wyznał z rozbawieniem w głosie, drapiąc się po karku.
- Jesteście podstępni, ale dobrze postaram się mu to wyznać - powiedział przytakując niepewnie głową.
- Odwagi przyjacielu jak nie spróbujesz nigdy się niczego nie dowiesz - wstał, by poklepać go po ramieniu, po czym spojrzał na Jina, który odłożył do dwuosobowego namiotu plecak. - Jin! - zawołał, a chłopak, słysząc wołanie Hoseoka, podszedł do niego i Namjoona. - Pójdziesz z Namjoonem po jakieś gałęzie na opał? - zapytał puszczając dyskretnie oczko Joonowi, który miał widoczne zaczerwienienia na policzkach.
- Pewnie - skinął głową. - Chodźmy Namjoon - zwrócił się do chłopaka, który nie mogąc nic z siebie wydusić, jedynie przytaknął głową i udał się z Jinem w głąb lasu. Hoseok patrząc na dwójkę, pokręcił jedynie głową, modląc się do najwyższych o odwagę dla Namjoona.
- Myślisz, że tak ich spikniesz? - zapytał nagle Yoongi siadając na pniu drzewa.
- Skąd ty? Jak? - zapytał zaskoczony.
- Wiesz..nie mamy z Jiminem przed sobą tajemnic - odpowiedział mu wzruszając ramionami. - A tak szczerze to nie spodziewałem się po Namjoonie tego, że lubi Seokjina, chociaż te jego niezdarne zachowanie mogło być już jakąś podpowiedzią - rzekł z namysłem.
- Widzę, że jesteście poważni w swoim związku, ale to dobrze - uśmiechnął się. - Chyba najważniejsze jest to, aby Namjoon w końcu się przełamał i poderwał jakoś Jina, a nie z daleka obserwował. Z daleka to ja mogę kablówkę oglądać - powiedział szczerze, a Yoongi się zaśmiał.
- Ktoś, kto jest tak nieśmiały, jak Namjoon nie da rady przez życie na takim survivalu wyznać swoich uczuć. On powinien pierw oswoić się z tym, jak przebywać z Jinem i poznać go lepiej..zaczynając od wad i wszystkich zalet - rzekł ze spokojem, a Hoseok nie mógł się z nim nie zgodzić, jednak uważał, że trudne sytuacje mogą podnieść testosteron każdego faceta.
- Yoongi trzeba być dobrej myśli - powiedział Jimin, który podszedł do niego, by zaraz usiąść na kolanach Mina i czule musnąć jego usta.
- Jesteś zbyt niewinny na realny punkt widzenia - powiedział patrząc z uśmiechem na Chima.
- Zakochani - wywrócił oczami Hoseok. - Może by mi pomogli wnieść swoje plecaki do namiotu..- zasugerował, a dwójka spojrzała na niego.
- Już się robi - powiedział Jimin wstając na baczność.
- Świetnie, potem przy ognisku możemy opowiedzieć sobie historie miłosne, żeby nakręcić nasze Namjiny - Hoseok zaklaskał z zadowoleniem w dłonie.
- Ja znam tylko z mang yaoi - wyznał szczerze Jimin.
- Może być, najważniejsze, żeby były to gejowskie historie miłosne - powiedział z radością Jung, który był nastawiony na sukces Namjinowy.
- Serio...myślę, że to jemu się przyda kogoś znaleźć - szepnął Yoongi w stronę Jimina, który zaśmiał się cicho, nie mogąc się nie zgodzić ze swoim chłopakiem.
Jin zbierał z ziemi napotkane gałęzie, tak samo było z Namjoonem, który bardziej przejmował się swoim kołatającym sercem, gdy tylko zerkał w stronę tego idealnego. - Namjoon mogę cię o coś zapytać? - zapytał Jin, który spojrzał w jego stronę, a Joon szybko opuścił wzrok.
- O co? - zapytał ze zdenerwowaniem w głosie.
- Czy ja robię coś nie tak, że zawsze jesteś taki zdenerwowany? - zapytał niepewnie, a Joon przełknął z ciężkością ślinę.
- N-nie ty nic nie robisz - pokręcił nerwowo głową, a Jin podszedł do niego, przez co chłopak zaczął czuć się jeszcze bardziej zdenerwowanym.
- To dlaczego taki jesteś? - zapytał wprost. - Przy innych normalnie się zachowujesz, a przy mnie jesteś nerwowy. Mam wrażenie, że mnie nie lubisz - wyznał szczerze.
- Nie! To nic z tych rzeczy ja cię lubię..i to bardzo - powiedział zaprzeczając słowom Jina.
- To dlaczego tak jest? - uniósł brew.
- B-bo ja jestem tchórzem, a ty jesteś taki przystojny i nie umiem inaczej się zachować - wyznał trzymając mocno ściśnięte dłonie, a swoimi słowami zaskoczył Seokjina.
- Czekaj..to znaczy, że ci się podobam? - zapytał, a Namjoon niepewnie przytaknął głową. - A te kwiaty były od ciebie? - dopytał.
- Tak - wyznał, a Jin zaczął już teraz wszystko pojmować.
- Idę już zanieść te gałęzie, myślę, że tyle powinno starczyć - powiedział wymijając poprzednią rozmowę okrężną drogę, by zaraz udać się drogą powrotną, a załamany Namjoon patrzył za odchodzącym chłopakiem, czując, że to nie w taki sposób powinien mu powiedzieć o jego zainteresowaniu.
- Spieprzyłem to..
~
Seunlee weszła do domu, gdzie widząca ją pracownica od razu do niej podeszła, aby pomóc jej zdjąć płaszcz. - Jak się moja pani czuje? - zapytała.
- Dobrze, byłam u mojej matki, której musiałam wszystko powiedzieć - powiedziała pokręcając głową. - Nie mogę znieść tego, że ten głupi dzieciak kręci się wokół mojego męża. Dobrze, że znalazł sobie tego śmiecia z kasą - mruknęła nieprzyjemnie.
- Muszę pani coś ważnego powiedzieć, o tym, co się tutaj stało - powiedziała zbliżając się do dziewczyny, która była naprawdę ciekawa co do powiedzenia ma jej pracownica. - Ten człowiek został wyrzucony przez pana Jungkooka, po tym, jak chciał skrzywdzić tego beznadziejnego chłopaczka - opowiedziała jej, a Seunlee nie mogła wręcz w to wszystko uwierzyć.
- Wyrzucił go? Jak mógł?! - podniosła głos zdenerwowana. - Mógł go nawet zabić, nikt i tak by nie zapłakał - prychnęła.
- Uważam jak pani - przytaknęła kobieta. - Ale najgorsze jest to, że pan został w pokoju tego chłopaka i do tej pory nie wyszedł - powiedziała, a Seunlee słysząc jej słowa, straciła prawie grunt pod nogami.
- Zabije ich - warknęła ostro, po czym ruszyła od razu po schodach na piętro domu, gdzie bez żadnego pukania weszła do pokoju Taehyunga. Widząc swojego męża śpiącego przy Kimie, który wtulony był w niego, poczuła się zdradzona i wściekła, a ten widok wręcz ją dobijał. Podeszła do bruneta, gdzie nim szarpnęła. - Jungkook! Co ty tutaj do cholery robisz?! - krzyknęła, nie mogąc patrzeć na to. Brunet, słysząc krzyk swojej żony, otworzył oczy i spojrzał od razu na twardo śpiącego Taehyunga, który mimo krzyków Seunlee się nie obudził.
- Nie krzycz - powiedział w jej stronę, by delikatnie odsunąć chłopaka od siebie, po czym podniósł się z jego łóżka, by spojrzeć na swoją żonę.
- Co to do cholery ma znaczyć?! - wykrzyczała, uderzając piąstkami w jego klatkę piersiową, a Jeon chwycił jej dłonie, zatrzymując ją.
- Nie krzycz i chodźmy porozmawiać do nas. Nie budźmy, Taehyunga - powiedział ze spokojem, a dziewczyna pokręciła głową z niedowierzaniem.
- Jak możesz troszczyć się o tego nic niewartego bachora! - krzyknęła nie chcąc pozwolić Kimowi spać, kiedy właśnie ich przyłapała.
- Zamknij się w końcu i chodźmy stąd - warknął zdenerwowany wyprowadzając dziewczynę z pokoju chłopaka, gdzie zaprowadził ją do ich wspólnej sypialni. - Nie możesz się tak denerwować, przecież nic złego nie robiłem. Jestem jego opiekunem i chciałem przy nim zostać po tym, co stało się z tym cholernym facetem - powiedział zatrzymując się na środku pokoju, a dziewczyna pokręciła załamana głową.
- Tobie jest to na rękę, że już go tutaj nie ma, czyż nie? - zapytała z żalem.
- O co ci chodzi? - spojrzał na nią zdezorientowany.
- O to, że chyba ci zależy na nim bardziej, niż na mnie i naszym dziecku - zapłakała rozżalona, a Jungkook pokręcił głową.
- Nie mów tak, zależy mi na was - podszedł do niej, by ją przytulić. - Ale ty jesteś strasznie nerwowa i cały czas tylko się ze mną kłócisz i atakujesz mnie za każdym razem, gdy tylko znajdę się w pobliżu Taehyunga. Nie chce się przez to wszystko dusić - powiedział z westchnięciem, a dziewczyna odsunęła się od niego, by spojrzeć w oczy chłopaka.
- Chcesz mi powiedzieć, że cię ograniczam? - zapytała, a brunet przytaknął głową na jej słowa.
- Nie jestem przyzwyczajony do takiego czegoś. Wcześniej, kiedy byliśmy jedynie parę, nie byłaś taka, a ja nie czułem się każdego dnia jak pod ostrzałem, a teraz nawet przeszkadza ci to, że chce iść pracować. Obawiasz się czegoś, Seunlee? - zapytał, unosząc brew.
- Obawiam się tylko tego chłopaka, bo on jest zły. Dlatego żądam, abyś się go pozbył raz na zawsze - powiedziała stanowczo.
- Mam już tego dosyć. Nie potrafisz zrozumieć tego, że Taehyung jest pod moją opieką i muszę mieć go na oku, a ty nalegasz na takie coś - westchnął ciężko podchodząc do drzwi.
- Dokąd idziesz? - zapytała, patrząc na niego ze zdenerwowaniem.
- Idę do Soobina. Nie chce siedzieć w tym domu, bo chyba zwariuje i nawet nie próbuj wchodzić do pokoju Taehyunga - ostrzegł ją, by zaraz opuścić pokój i zamknąć za sobą drzwi. Seunlee nie mogła uwierzyć, że teraz idzie jeszcze do Soobina po prostu nie mogła uwierzyć, że Jungkook ją tak krzywdzi i ich dziecko.
- Pożałujesz! - krzyknęła, zrzucając kołdrę z łóżka na podłogę, by upaść na kolana i rozpłakać się z całej bezsilności. Jungkook słysząc za drzwiami dziewczynę, westchnął głęboko, mając powoli dosyć całej tej sytuacji, która zaczęła go już poważnie drażnić, a poczucie uwięzienia w tym wszystkim sprawiało, że tracił chęć do czegokolwiek. Spojrzał w kierunku drzwi od pokoju Taehyunga mając jedynie w głowie tylko jego. Wiedział, że nie powinien chcieć pragnąć go, ale wiedział również, że strach Seunlee nie był jedynie jej wyobraźnią, być może nie pilnował się zbyt dobrze, gdy patrzył w stronę młodszego. To, co było między nimi, było nadal świeże i trudne do odrzucenia, ale wiedział, że nie może przy tym zostawać ani być egoistą. Nie chciał więcej ranić Taehyunga, tym bardziej że był jego podopiecznym i musiał dać temu po prostu odejść.
~
Witajcie kochani ^^
Z następnym rozdziałem wracam w poniedziałek! ^^ Jakie wrażenia?
Zostawcie po sobie:
Głosy i Komentarze
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top