★・.・:☆Pierwsze pragnienie★・.・:☆
Taehyung nie mógł zmrużyć w nocy oka, a to wszystko za sprawą słów Jungkooka. Po ukaraniu go powiedział mu, że to ostatni raz, a przecież nic takiego się między nimi nie wydarzyło. Wiedział, że wciąż problem tkwi w Seunlee. On nie zostawi jej tak z dnia na dzień. To raczej nie było obecnie możliwe. Zanim się jej pozbędzie, wiedział, że będzie musiał owinąć Jeona wokół palca. To zadanie nie było, jednak takie łatwe jak myślał na początku. Może i Jungkook ma do niego słabość, to niestety trzyma się twardo i utrzymuje dystans między nimi.
Chłopak uśmiechnął się mimowolnie. Podobał mu się coraz bardziej i z pewnością Jungkook nadawał się na bycie jego daddy, ale jak długo zamierza się temu przeciwstawiać? Taehyung wiedział, że za dużo o tym myśli, ale nie mógł wyrzucić sobie tego tak po prostu z głowy. Otrzymał czas i to dzięki niemu może jeszcze coś zdziałać. Nie może zawieść.
Następnego dnia wszystko wydawało się zupełnie normalne. Jungkook zachowywał się, jakby nigdy nic się nie wydarzyło. Tak jak powiedział, to musiał być pierwszy i ostatni raz z nim. Taehyunga to frustrowało, dlaczego tylko on go tak odrzucał? Zawsze każdy go pragnął i czegoś od niego oczekiwał, dlaczego teraz jest inaczej? W co do cholery gra z nim Jungkook? Czego on się tak boi? Westchnął cicho, gdy wszyscy siedzieli przy stole na obiedzie.
- Wyglądasz słabo. Źle się czujesz, Tae? - zapytał Hoseok wyrywając z rozmyślenia najmłodszego.
- Dobrze się czuje - odpowiedział chcąc uniknąć zatroskanej przemowy Hoseoka na temat porządnego snu. Jakoś nie miał na to najmniejszej ochoty.
- Ale z ciebie zatroskany braciszek. Posiadasz jakieś specjalne przywileje za swoją dobroć? - zapytał z chytrym uśmieszkiem Yoongi, a Jiminowi mina zrzedła, słysząc to nie na miejscu pytanie.
- Co to ma znaczyć? - zapytał Hoseok marszcząc brwi.
- Że taka dziwka nie tylko na jednym kończy. Wujek nie żyje, więc może bawić się z przyrodnim braciszkiem - odpowiedział z pewnością w głosie. Jungkook spojrzał z zaskoczeniem na Yoongiego nie rozumiejąc dlaczego, aż tak bardzo zależy mu na prowokowaniu Hoseoka.
- Ty choler.. -
- Hoseok! - Hoseok uderzył pięścią w stół, mając ochotę przywalić mu w twarz, jednak głos Taehyunga go powstrzymał. - Nie zwracaj na niego uwagi niech sobie gada jak lubi - dodał ze spokojem wracając do posiłku, a Jungkook przyglądał się młodszemu z uwagą. Yoongi i on cały czas go atakowali, a on jeszcze ani razu nie obraził się za te wszystkie obelgi. Mogło być tak, że wolał ich olewać albo faktycznie się z tym wszystkim zgadzał.
- Nie można mu cały czas pobłażać. Alkoholik ma jazdy i atakuje bezpodstawnie bezbronne osoby - powiedział ze zdenerwowaniem w oczach Jimin, który zaraz swój wzrok przeniósł na Yoongiego.
- Nie nazywaj mnie tak.. Pieprzony mały geju - burknął zdenerwowany.
- I vice versa palancie - skrzyżował ręce.
- Yoongi, przestań atakować Jimina i resztę. On ma trochę racji. Masz problem z alkoholem - wtrącił się Jungkook, który widział, że Min chce po raz kolejny zaatakować jakimś niesmacznym komentarzem Jimina. Za to Taehyung patrzył z gniewem na Jeona.
- Czy zawsze musisz go bronić, kuzynie?! - zapytał ze zdenerwowaniem wskazując na Jimina. - Bo jeszcze pomyślę, że ciebie opętała jego zaraza - warknął wstając od stołu.
- Przestań pluć jadem. Jungkook jest miły dla Jimina, bo mają dobre relacje, a ty ze wszystkimi się tylko kłócisz - westchnął ciężko Namjoon, który miał już powoli dosyć tych ciągłych kłótni przy stole z Yoongim w roli głównej.
- Ciebie też opętali, Nam. To żałosne, że wy dwaj niczego nie widzicie - pokręcił głową, by zaraz odejść od stołu. Jungkook pokręcił głową, nie mając pojęcia, co zrobić ze złym nastawieniem Yoongiego już się bał, co powie, kiedy dowie się o tym, że zostanie prawnym opiekunem Taehyunga. Spojrzał w kierunku, gdzie siedział Taehyung, jednak jego już przy stole nie było.
- Gdzie Taehyung? - zapytał, patrząc na trójkę przy stole.
- Wstał zaraz za Yoongim i poszedł na górę - odpowiedział Jimin.
- Wydaje mi się, że był zły. Może słowa Yoongiego go dotknęły - westchnął Hoseok. - W końcu zarzucanie mi i jemu czegoś takiego było naprawdę niesmaczne. Tym bardziej że jestem jego bratem. Może i przyrodnim, ale w sercu czuje się jak prawdziwy - powiedział z dumą.
- Nie przejmuj się Yoongim. Jeszcze wypluje te słowa i będzie was przepraszał - powiedział w jego stronę Namjoon.
- Nie zależy mi na tym, Nam. Wiesz, tutaj chodzi o to, jak ma to dalej wyglądać. On codziennie rani swoimi słowami Taehyunga i mojego Jiminka. Mnie może obrażać, ale od nich wara - powiedział z pewnością w oczach.
- Taehyung jest silny i nie daje się mu, a Jimin ma ciebie do ratunku - powiedział Jungkook kierując swoje słowa w stronę Hoseoka.
- I ciebie, Jungkook - uśmiechnął się Jimin będąc wdzięcznym Jungkookowi za jego obronę przy Minie.
- Nie ma sprawy - uśmiechnął się.
- To prawda, że Tae jest silny i potrafi się bronić przed takimi komentarzami. Odkąd pamiętam, nigdy nie poprosił mnie o pomoc. Już jako dziesięciolatek zawsze sam gdzieś znikał i potrafił sobie radzić, ale czy tak naprawdę jest silny? Tego nie wiem - westchnął cicho Hoseok, a Jungkook słuchał z uwagą jego słów.
- Właściwie, jak to się stało, że Taehyung trafił do twojej rodziny ? - zapytał z zaciekawieniem Jungkook.
- Długa historia. Sam nie wiele o tym wiem. Byłem dzieciakiem, kiedy on do nas przyszedł. Wtedy miał dziesięć lat, kiedy po raz pierwszy pojawił się w naszym domu. Moi rodzice dali mu dach nad głową, ale nie darzyli go jakoś żadnym wsparciem. Było mi trudno z nim rozmawiać, bo on nie mówił. Moja mama mówiła, że jest chory i nie powinienem z nim rozmawiać, ale ja nigdy nie słuchałem i zawsze do niego mówiłem - powiedział z delikatnym uśmiechem wspominając sobie tamte chwile.
- Ale, dlaczego on nie mówił? - zapytał z zaskoczeniem Namjoon.
- Po prostu zamknął się w sobie. Długo nie mówił, kiedyś w końcu zaczął mi odpowiadać gestami, a potem dopiero słowami. Nigdy nie był za bardzo towarzyski, ale ten dzisiejszy Taehyung wciąż jest tamtym dzieciakiem, tylko bardziej świadomym, jaka jest rzeczywistość - odpowiedział ze spokojem, a Jungkook zastanawiał się nad słowami Hoseoka. Być może właśnie to jest powodem tego, dlaczego jego ojciec przejął nad nim opiekę.
- Ciekawe, co mu się takiego stało. Dzieci są najbardziej pamiętliwe, a jak nie mówił, to musiał być w jakimś głębokim szoku - powiedział Namjoon, który spojrzał ze smutkiem na swój pusty talerz.
- Nie ma co tego wspominać - zaśmiał się Hoseok. - Najważniejsze, że umie się bronić i jakoś sobie radzi - uśmiechnął się drapiąc nerwowo po karku, a Jungkook patrzył z uwagą na Hoseoka widząc, że ukrywa coś jeszcze przed nimi. To samo było z Jiminem.
~
Jungkook spędził całe popołudnie przy koniach, które potrzebowały porządnego wyszczotkowania. Razem z pracownikami zajął się pracą, jednak jego myśli wciąż były przy Kimie, który był dla niego taką zagadką i pokusą, z której ciężko było mu rezygnować. Pragnął go, ale nie mógł posiadać dla własnego dobra i Seunlee.
Zmęczony i przepocony podszedł do studni, gdzie zamoczył swoje włosy, które zaczesał do tyłu, by zaraz pozbyć się swojej koszulki i wrócić do dalszej pracy. Nie mógł zawracać sobie głowy Taehyungiem, Seunlee i własnymi pragnieniami. Wolał skupić się na pracy i może wyjdzie na jakiegoś pracoholika, to lubił przebywać bardziej przy koniach, niż w domu.
- Robisz sobie chociaż trochę przerwy? - pytanie w jego stronę spowodowało, że spojrzał w kierunku głosu Kima, który stał przed płotem, patrząc na niego z uwagą.
- Rzadko - odpowiedział idąc w stronę chłopaka. Taehyung nie mógł oderwać wzroku od ciała starszego, który wyglądał tak gorąco, że miał ochotę przykleić się do jego ciała i całować jego klatę. Jednak musiał opędzić się od tych niestosownych myśli. - Dlaczego tak uciekłeś od stołu? - zapytał, zatrzymując się przed ogrodzeniem, które jako jedyne ich dzieło od siebie.
- Nie miałem ochoty tam siedzieć, tym bardziej, kiedy ty tam byłeś - odpowiedział wprost, a Jungkook uniósł brew.
- Przeszkadza ci moja obecność. Jeśli chcesz, mogę jadać osobno, żeby było ci wygodniej - rzekł ze spokojem.
- To nie tak - pokręcił głową. - Po prostu dzisiaj poczułem się bardziej zirytowany, niż zwykle - dodał.
- Niby dlaczego? - uniósł brew.
- Powiedzmy, że denerwuje mnie to, jak bronisz Jimina. Lubisz go? - zapytał z niepewnością w oczach.
- Oczywiście, że go lubię - odpowiedział, a Taehyung słysząc jego odpowiedź, odwrócił głowę w bok.
- Nienawidzę tego - szepnął.
- Czego? - zapytał, nie rozumiejąc młodszego.
- Że go lubisz i bronisz, a mnie cały czas odrzucasz - odpowiedział patrząc prosto w jego oczy. Brunet patrzył na niego z zaskoczeniem. Nie spodziewał się usłyszeć czegoś takiego, tym bardziej, jeśli chodziło tu o jego przyjaciela Jimina.
- Zazdrosny jesteś, ale nie masz powodu - powiedział ze spokojem. - Mnie i Jimina łączy, tylko koleżeństwo. Tak samo jest z tobą - dodał z pewnością w głosie.
- Koleżeństwo? - uniósł brew, by zbliżyć zaraz swoją twarz do tej Jeona. - Czy kolega całuje kolegę i nazywa go grzecznym chłopcem, czy karze go klapsami? - zapytał, patrząc w jego oczy, a Jungkookowi zrobiło się gorąco i to nie bez powodu. Te przenikliwe oczy młodszego powodowały, że czuł się jak pod ostrzałem.
- No nie.. Tak koledzy nie robią - podrapał się po karku.
- No to nie mów, że jesteśmy dla siebie, jak koledzy, bo jesteśmy dla siebie czymś więcej, tylko ty się przed tym głupio bronisz - powiedział z chytrym uśmieszkiem. Jungkook westchnął ciężko nie mając sił na wykłócanie się o racje z Kimem, ponieważ wiedział, że to on ją miał, tylko nie umiał tego wprost przyznać.
- Przyznaje, jesteś dla mnie czymś zupełnie innym.. Czymś nowym i zakazanym. Jesteś pokusą, przed którą ciężko jest mi się bronić, ale nie chce niczego zaczynać, bo boję się, że nie będę potrafił przestać - przyznał patrząc młodszemu głęboko w oczy. Ten jedynie uśmiechnął się na jego słowa, ponieważ czuł podobnie jak on, tylko że nie bał się tego zaczynać. - Mam dziewczynę. Kocham Seunlee i nie zaprzeczam, że ty pociągasz mnie w taki sposób, że głupieje, ale nie mogę się temu oddać, a przynajmniej dla mojego związku i długoletniej wierności i zaufaniu - dodał, jednak po tych słowach z ust Taehyunga zniknął uśmiech.
- Cały czas martwisz się swoją dziewczyną, jakby tylko na niej świat się kończył. Nie każę ci ze mną być. Chce, żebyś był tylko moim tatusiem. Jest korzyść dla mnie i dla ciebie - powiedział z pewnością w głosie, a Jungkook uniósł swoją brew ku górze.
- Proponujesz układ bez zobowiązań? - zapytał nieco rozbawiony.
- Powiedzmy - wzruszył ramionami.
- Takie rzeczy nie są w moim stylu, to wszystko i tak jest zdradą, a ja nie jestem taki - rzekł pewnie. - Idź lepiej do domu - pokręcił głową, by zaraz się odwrócić, jednak dłoń Taehyunga chwytająca jego rękę spowodowała, że spojrzał na młodszego z niezrozumieniem.
- Chociaż to przemyśl. Myślisz, że długo wytrzymasz, uciekając przed pragnieniem które mamy? - uniósł brew.
- Myślę, że jestem wystarczająco wytrwały. Poza tym nie dotknę osoby, która kiedyś była z moim ojcem - odpowiedział wprost.
- Była, to czas przeszły - poprawił go. - Przemyśl to. No albo twoja dziewczyna naprawdę jest warta czekania. Chociaż i tak uważam, że nie jest, ponieważ już dawno byś ją zdobył - rzekł patrząc w jego oczy z pewnością. Jungkook zmarszczył swoje brwi, by zaraz przeskoczyć zagrodę dzielącą go i Taehyunga.
- Chodź ze mną - powiedział chwytając za jego dłoń, po czym pociągnął młodszego w stronę stajni, gdzie zamknął za nimi wejście i zatrzymał się, przekierowując swoje spojrzenie na młodszego. - Nie chce, żeby pracownicy słyszeli naszą rozmowę, ale nie wytrzymam z tobą. Nie mów do mnie, jakbyś mnie znał, bo mnie nie znasz - rzekł ze zdenerwowaniem w oczach.
- To prawda. Nie znam cię, ale przez ten czas potrafiłem cię wyczytać. Gdyby tak nie było, to nie złościłbyś się jak teraz. Zgaduje, że trafiłem w samo sedno, czyż nie? - uniósł brew, a Jungkook robił pewne kroki w jego stronę, przez co pewność Taehyunga nieco spadła, a on sam zaczął się cofać, gdzie zderzył się plecami z drewnem.
- Chce ci uświadomić, że niektórzy na tym świecie są cierpliwi i czekają na ten moment. Ja szanuję Seunlee i jej decyzję. Nie muszę jej zdobywać - rzekł zatrzymując się tuż przed Kimem.
- To, dlaczego nie chcesz tego zrobić? - zapytał, patrząc z zaciekawieniem w jego oczy.
- Bo nie mam na to ochoty - odpowiedział, a ta odpowiedź dała Taehyungowi trochę do myślenia. - Jestem z Seunlee już jakiś czas i nigdy nie czułem czegoś takiego, co czuje przy tobie - ujął jego podbródek. - To jest śmieszne, bo tak być nie powinno, czyż nie? - zaśmiał się pod nosem. - Czuje się, jakby los poddał mnie próbie - spuścił głowę nie mając siły do tego, co się z nim działo. Taehyung ujął swoimi dłońmi twarz starszego, który czując jego ciepło, uniósł swoją twarz, by spojrzeć na niego.
- Przestań się tym zadręczać. Jeśli chcesz wiedzieć, dlaczego tak jest, to pozwól mi to wyjaśnić - rzekł ze spokojem, by zbliżyć swoje usta do tych bruneta. - Dzieje się to tak, tylko dlatego, że po raz pierwszy pragniesz i boisz się tego, bo to jest inne, a ludzie tego nie zrozumieją. Jednak oni nie muszą tego wiedzieć, po prostu zdobądź to, czego ty pragniesz, nie myśląc o nikim innym. - dodał, patrząc w jego oczy. - A czego pragniesz, Jungkook? - zapytał.
- Ciebie - westchnął chwytając za jego dłonie, które zdjął ze swojej twarzy. - Ale nie chce robić źle. Mam własne plany, ale pozwól, że przemyślę to sobie - dodał, by zaraz odejść, zostawiając Taehyunga samego.
- Ja odmowy nie przyjmuję, tatusiu.
■
Witajcie ^^
Mam nadzieję, że czekaliście i rozdział wam się podoba ^^ Jutro pojawi się kolejny 💜
Zostawcie po sobie:
♡Głosy i Komentarze♡
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top