★・.・:☆Opiekun★・.・:☆

Jungkook nie mógł uwierzyć w to, co przeczytał. Nie mógł również uwierzyć, o co prosi go w swoim ostatnim liście jego zmarły ojciec. Dlaczego miałby być opiekunem Taehyunga? Z jakiej racji ma się podjąć czegoś takiego? Przetarł dłońmi swoją twarz, chcąc się jakoś otrząsnąć po przeczytanym liście. Ciężko było mu zrozumieć intencje ojca, któremu tak bardzo zależało na Kimie. Nawet wobec niego nie był taki, a przecież był jego synem. Dla miłostki był naprawdę zdolny do tego wszystkiego? 

Patrzył na list w swoich dłoniach, które drżały z tych wszystkich emocji.

Jungkook,

Wiem, że robię źle, zostawiając cię z tym wszystkim, ale jeśli czytasz ten list, to znaczy, że już mnie nie ma z tobą i chłopakami. Wybacz mi to wszystko, ale to, co zrobiłem, było w dobrej wierze. Wierzę również, że wypełnisz moją prośbę.

Byłem świadomy mojej choroby i że nie wiele mi zostało. Prawdopodobnie wiesz już o istnieniu Taehyunga, mojego małżonka. Zrozum mnie. Wszystko, co zrobiłem, było dla jego dobra. Prawdopodobnie ze wszystkimi tajemnicami, pójdę do grobu, ale ten jeden sekret muszę ci wyjawić, ponieważ nie chce cię bez ostrzeżenia zaskoczyć. Niebawem kuratorium i tak, by cię znalazło, a sam Taehyung nie wyjawi ci tego i będzie unikał tej sytuacji na wszystkie możliwe sposoby.

W dniu ukończenia dziewiętnastu lat Taehyunga wziąłem go za swojego małżonka i ubezwłasnowolniłem dla jego dobra. Wiedząc o mojej chorobie, pomyślałem o tym, abyś ty przejął rolę jego opiekuna do czasu, aż będzie w stanie się usamodzielnić, a jego problemy się skończą. Oczywiście mam świadomość tego, że to nie jest łatwą drogą dla niego. Wykorzystałem cię i zdobyłem twój podpis, jako opiekuna przyjmującego moją rolę po mojej śmierci. Teraz wszystko jest zależne od twojej decyzji. Nie musisz się godzić na bycie jego opiekunem, jednak bardzo bym chciał, abyś ty nim był. Jesteś moim dzieckiem i wiem, że tylko ty możesz pełnić tę funkcję. Ludzie wokół niego są źli i musisz na nich uważać. Chroń go, Jungkook. On nie zdaje sobie sprawy, kto jest dobry, a kto zły i nie widzi ludzi, którzy chcą go tylko skrzywdzić. Wiedziałem, że dla majątku, który mu pozostawię, znajdą się ludzie, którzy będą chcieli go wykorzystać. Dlatego proszę cię o opiekę nad nim i przypilnowanie, aby był leczony. 

Jeśli podejmiesz się tego, to skontaktuj się z mecenasem, on wszystko poprowadzi i zdobędziesz natychmiast prawa do opieki nad Taehyungiem. Proszę cię, abyś to sobie przemyślał i podjął właściwą decyzję. Przepraszam za zostawienie cię z tym wszystkim, ale tylko tobie ufam, bo jesteś moim synem.

Twój tata.

Jungkook nie wiedział już, co o tym myśleć. Dlaczego jego ojciec oczekiwał czegoś takiego po nim? Dla dobra Taehyunga ma się nim zająć, ale nie może.. być może przez własne żywione uczucia do niego. Jak mógł pełnić funkcję jego opiekuna, kiedy w rzeczywistości ledwo powstrzymuje się przed pocałowaniem go? To było frustrujące, a on sam miał żal do ojca. Jak mógł go zostawić z czymś takim? Czy wziął pod uwagę jego uczucia? 

Z drugiej strony ciekawiło go, dlaczego jego ojciec ubezwłasnowolnił Taehyunga? Na co takiego chorował Taehyung, że nie był w stanie poradzić sobie sam? Westchnął ciężko, nie wiedząc, co z tym wszystkim zrobić. Wstał ze swojego miejsca, gdzie schował list do szafki i udał się do wyjścia z gabinetu. Być może nieco pobladł na twarzy przez te wszystkie informacje, ale musiał teraz znaleźć Taehyunga i dowiedzieć się od niego czegokolwiek. Widząc pracownice sprzątającą w salonie, postanowił się od niej dowiedzieć, czy Taehyung może wrócił, jednak ta odpowiedziała, że nie widziała, aby ktokolwiek wracał do domu.

Nie miał pojęcia, gdzie Kim mógł uciec, ale pomyślał tylko o jednym miejscu, w którym mógłby być. Dzisiaj chciał pojeździć konno, więc liczył, że znajdzie go w stajni. Udał się tam, a widząc siedzącego przy boksach Taehyunga poczuł coś w rodzaju ulgi. Podszedł do młodszego, który wbite miał spojrzenie w ziemię, jakby nad czymś intensywnie myślał.

- Więc tutaj uciekłeś - zaczął Jungkook, który usiadł obok niego, a Taehyung nawet na niego nie spojrzał.

- Nie chce z tobą i z nikim innym rozmawiać - rzekł nadzwyczaj spokojnie, a to było takie nowe dla Jungkooka, który widział jedynie w Kimie pyskacza.

- Robi się późno i zmarzniesz, jeśli tutaj zostaniesz - powiedział ze spokojem brunet, który przyglądał się spokojnemu profilowi młodszego. 

- Nie udawaj, że się troszczysz i tak wiem, że przyszedłeś tutaj tylko po to, by się dowiedzieć o całej sytuacji z Jiran - mruknął przysuwając do siebie kolana, gdzie oparł swój podbródek.

- Dobrze, nie będę tego ukrywał. Naprawdę to mnie ciekawi - przyznał, a na ustach Taehyunga pojawił się delikatny uśmiech. - Naprawdę mnie intrygujesz, Taehyung. Jesteś tajemniczą osobą, która tak nagle się tutaj pojawiła. Dziwi mnie tylko twój wiek i możliwość bycia w jednym liceum z Jiran o rok wyżej - powiedział ze spokojem, a Taehyung skierował swoją twarz w jego stronę. Jungkook poczuł dziwne ukłucie w klatce piersiowej, widząc przepełnione smutkiem oczy młodszego.

- Okłamałem cię i twoich kuzynów również - wyznał. - Naprawdę nie mam dwadzieścia jeden lat...w grudniu skończę dwadzieścia - dodał, a Jungkook patrzył na niego z zaskoczeniem. 

- Czyli gdybyśmy wierzyli w twoje kłamstwa, miałbyś w grudniu dwudzieste drugie urodziny? - uniósł brew, a młodszy pokiwał głową. - Dlaczego kłamałeś ze swoim wiekiem? - zapytał, nie rozumiejąc.

- Żebyście nie mieli mnie za gówniarza? - odpowiedział pytaniem na pytanie, a Jeon pokręcił głową.

- Nie musisz kłamać ze swoim wiekiem, żeby zdobyć uznanie. Jesteś jeszcze dziewiętnastolatkiem i tak, jakby jesteś już pełnoletni, czyż nie? - uniósł brew.

- Niby tak, ale to i tak nie daje żadnego szacunku - westchnął cicho.

- Przestań unosić się dumą i bądź sobą. Nie zakładaj żelaznej maski, żeby nie zostać ocenionym przez pryzmat swojego wieku. Jak dla mnie to jesteś mądry, jak na dziewiętnastolatka - uśmiechnął się, by zaraz poczochrać go po jego ciemnych kosmykach.

- Nic nie rozumiesz - pokręcił głową, żeby zaraz się wyprostować. - Ale nawet nie myśl sobie, że będę nazywał cię hyungiem - zmrużył na niego swoje oczy.

- I tak się do mnie nie zwracałeś - zaśmiał się pod nosem.

- Powiesz swoim kuzynom? - zapytał niepewnie.

- O twoim wieku? - uniósł brew, a Taehyung skinął głową. - Myślę, że sam powinieneś im to powiedzieć - odpowiedział.

- Nie chce tego robić - mruknął pod nosem.

- Jimin i Hoseok wiedzą o tym? - zapytał dla pewności.

- Tak wiedzą. Jimin nie chciał, żebym was okłamywał, a Hoseok nawet nie wie, że was okłamałem - odpowiedział szczerze.

- Myślę, że nie powinieneś tego ukrywać. Moi kuzyni nienawidzą kłamstwa i będzie ci ciężej się z nimi dogadać.  Namjoon akurat jest wyrozumiały i nawet bardzo cię polubił, ale Yoongi? Z nim będzie ci ciężej - zauważył patrząc z uwagą na młodszego, który zmarszczył brwi.

- Nie obchodzi mnie ten dupek - powiedział oschle, a Jungkook zaśmiał się pod nosem.

- Jeśli chcesz mieć spokój w domu, to spróbuj się dogadać z Yoongim - zaproponował mu, a Taehyung jedynie okazywał swoje oburzenie na ten pomysł.

- Ty jesteś chyba nienormalny, on jest jak żmija, a nawet gorzej. A zresztą ty też mnie nie lubisz.. Więc, dlaczego teraz jesteś dla mnie taki miły? - zapytał, patrząc na niego podejrzliwie.

- Bo, kiedy taka piękność jest smutna, wypada przyjść i ją pocieszyć, czyż nie? - uniósł chytrze brew, a policzki Taehyunga dziwnie zapiekły na jego słowa. Nie chcąc okazywać, przed nim zawstydzenia odwrócił głowę w drugą stronę, mamrocząc coś niewyraźnego pod nosem. Jungkook uśmiechnął się i objął go swoimi ramionami, przez co młodszy cały zesztywniał. Wyczuwając jego ciepły nos na swojej szyi i gorący oddech poczuł, jak dreszcze przeszły przez jego ciało. - Czasem tak bardzo cię nienawidzę, ale nie mogę cię z tego powodu winić, jednak to mnie bardzo frustruje. To są w końcu moje uczucia i nie wiem, dlaczego akurat ty musisz na nie tak wpływać - szepnął, a serce młodszego zabiło szybciej, przez co jego oddech stał się trudniejszy. Czy to nie on powinien tak mówić?

W tej pozycji siedzieli tak przez dłuższy czas, nie mówiąc żadnych słów. Jungkook próbował zrozumieć samego siebie, wciąż nie wiedząc, jaką podjąć decyzję, a Taehyung o dziwo czuł, że mija wieczność. Uczucie oparcia i bliskości drugiej osoby było dla niego czymś naprawdę miłym. Nie powinien tego lubić i tak bardzo pragnąć, ale tylko tą chwilą mógł się cieszyć, prawda? 

Po czasie Jungkook przekonał Taehyunga do powrotu do domu, gdzie odprowadził go do jego pokoju. Wiedział, że będzie musiał z nim porozmawiać o tej całej sytuacji z opieką nad nim, ale nie był pewien, jak może na to wszystko zareagować młodszy. Skoro ukrywał coś takiego, czyli może w ogóle tego nie chcieć, a z drugiej strony kto inny się nim zajmie do czasu jego pełnego powrotu do zdrowia? Jego ojciec chciał go, ponieważ mu ufał, czy powinien naprawdę zostać jego opiekunem? Obawiał się tego, a z drugiej strony serce podpowiadało, że powinien to zrobić dla jego dobra.

- Przepraszam cię za zachowanie matki Seunlee. Ona jest.. no, jakby to ująć - podrapał się po karku, kiedy stał w środku pokoju Kima.

- Starą homofobiczną zdzirą? - zapytał, odwracając się do niego napięcie, a Jungkook patrzył na niego z zaskoczeniem. Ten chłopak umiał się bronić i był mądry, więc dlaczego jego ojciec ubezwłasnowolnił go? Jungkook mimo wszystko przytaknął głową. - To nie twoja wina. Spotkałem się z takimi babskami nie raz i potrafię się bronić - powiedział z delikatnym uśmiechem. - Chociaż żadna jeszcze nie wylała na mnie wody święconej - zaśmiał się.

- Tak...wszystkich tym zaskoczyła - pokręcił głową. - Dobrze, zostawię cię już. Wykąp się i przyjdź na kolację, jeśli będziesz głodny - uśmiechnął się do niego.

- Dobrze - przytaknął głową, a Jeon opuścił jego pokój. Taehyungowi wciąż było ciężko zrozumieć tę nagłą zmianę Jungkooka do jego osoby. Jeszcze nie dawno robił wszystko, aby sprzedał mu swoją część majątku i zniknął z jego życia, a teraz? To było cholernie podejrzane.

Jungkook zszedł na parter domu, gdzie udał się prosto do swojego gabinetu. Usiadł przy biurku, włączając laptopa, a sam wyciągnął swoją komórkę, wybierając numer do mecenasa. Po kilku sygnałach mężczyzna odebrał telefon. 

- Witam mecenasie. Dzwonię w sprawie tego listu - powiedział od razu włączając przeglądarkę, gdzie wpisał "Daddy Kink" i zaczął czytać kilka informacji na ten temat. I faktycznie Taehyung miał rację, że to się trochę różni od tego, co mu mówił. Poczuł się nawet trochę głupio, kiedy mówił mu takie głupoty.

- Tak sądziłem, że się odezwiesz w tej sprawie. Kurator dzisiaj się do mnie odezwał i chce wiedzieć, czy przejmujesz opiekę nad Taehyungiem - powiedział, a Jungkook musiał oderwać wzrok od ekranu, nie mogąc się przez to skupić na tym, co mówi mecenas.

- Jeśli ja nie przyjmę nad nim opieki, to kto inny to zrobi? - zapytał.

- Z tego względu, że jego matka nie żyje, a jedynie ma rodziców zastępczych, których pan Jeon nie chciał uwzględniać, to jedynie oni będą mogli pełnić tę funkcję. Jako że pan Jeon był jego małżonkiem i ciebie uwzględnił, jako opiekuna po nim, to jesteś najbardziej brany pod uwagę przez sąd - odpowiedział.

- Czyli mój ojciec nie chciał jego rodziny zastępczej jako jego opiekunów? - zapytał z namysłem, a brunet wpisał w przeglądarkę "Daddy Kink gay" i wszedł na jedną stronę, gdzie pokazał mu się filmik przedstawiający, jak wygląda Daddy Kink. Widząc to, prawie zachłysnął się powietrzem.

- Tak...czy wszystko w porządku, Jungkook? - zapytał niepewnie mężczyzna.

- Uhh... tak, tak - westchnął ciężko i odpiął guziki w swojej koszuli, czując, że zrobiło mu się zbyt gorąco, jak na jeden dziwny filmik, który jakoś poruszył jego członka. Wyłączył tę stronę, nie mogąc więcej pozwolić sobie na obejrzenie czegoś takiego. Co się zobaczyło, to się nie od zobaczy, prawda? 

- To, jaka jest twoja decyzja w tej sprawie? - zapytał, a Jungkook starał się przemyśleć tę decyzję na spokojnie. To w końcu było ważne, a on nie powinien podejmować takich decyzji w chwili, kiedy czuje się naprawdę podniecony, wyobrażając sobie, jak byłoby posiadać takiego chłopca we własnym łóżku. Potrząsnął głową, nie mogąc sobie na coś tak okropnego pozwolić. To było niemoralne i miał już dziewczynę, a młodszy był już jego ojca. Dzięki tej myśli potrafił wrócić do siebie. Gdy miał już odpowiedzieć, drzwi od gabinetu otworzyły się, a do środka wszedł świeżo wykąpany brązowowłosy, którego kosmyki włosów były mokre. 

Miał na sobie luźną koszulkę, która idealnie na nim leżała i obcisłe spodnie, które tak perfekcyjnie rzeźbiły jego kształty. Jungkook przyłożył do swoich ust dłoń i odwrócił się na fotelu obrotowym tyłem do młodszego, nie chcąc na niego patrzeć. Jeśli zgodzi się na bycie jego opiekunem, jak poradzi sobie z żądzą, która budzi się przy młodszym? 

- Jungkook, jesteś na mnie zły? - usłyszał pytanie młodszego, przez co zacisnął swoją dłoń w piąstkę.

- Jungkook, jesteś tam? - odezwał się po drugiej stronie mecenas.

- Tak - odpowiedział mężczyźnie, jednak stojący przed biurkiem Taehyung zrozumiał, że straszy, odpowiedział to jemu, przez co naprawdę się podirytował i postanowił dać starszemu nauczkę. Jungkook nie wiedział, jak ma kontynuować rozmowę z mecenasem, kiedy w gabinecie jest Taehyung. Odwrócił się przodem do chłopaka, jednak jego już nie było. To nieco go uspokoiło, jednak nie słyszał, aby wychodził. Kiedy chciał już coś powiedzieć mecenasowi, to poczuł na swoich udach dłonie młodszego, przez co spojrzał w dół. Widząc pod biurkiem Taehyunga zrobiło mu się gorąco, tym bardziej, kiedy patrzył na niego swoimi dużymi i niewinnymi oczami. Jungkook zrozumiał intencje Taehyunga, który prosił go o jego uwagę.

- Nie możesz mnie cały czas odrzucać, tatu...- Jungkook zatkał mu usta swoją dłonią, przez co młodszy patrzył na niego ze zdenerwowaniem w oczach.

- Zgadzam się - tylko to powiedział, zanim się rozłączył, po czym odłożył swój telefon na biurko, a zaraz został ugryziony przez młodszego w rękę. - Co ty robisz?! - zapytał zdenerwowany, odsuwając się od biurka, gdzie wstał na równe nogi. Taehyung na czworaka wyszedł spod biurka, gdzie spojrzał z dołu na starszego z dzikością w oczach. 

- Jesteś na mnie zły, a nic ci nie zrobiłem, więc dałem ci nauczkę - odpowiedział pewnie, a Jungkook uniósł brew ku górze.

- Rozmawiałem przez telefon. Powinieneś poczekać aż skończę - rzekł surowym tonem, by zaraz przyklęknąć przed młodszym i ująć jego podbródek. - A z tego, co wiem, to nie maluszek karze, a tatuś - uśmiechnął się pewnie, a Taehyunga oczy okazywały jedynie zaskoczenie. - I co ja mam z tobą zrobić, kiedy byłeś takim niedobrym chłopcem? - zapytał, unosząc brew, a Taehyung w ogóle nie spodziewał się po nim takich słów. Tym bardziej w świadomości tego, co robi, przez co zakłopotany odwrócił wzrok. - Och! I jeszcze odwraca wzrok - dodał. - Jak myślisz, co powinienem zrobić? - zapytał z namysłem.

- Ukarać? - zapytał niepewnie młodszy, który czuł, jak naprawdę robi mu się gorąco z przepływu emocji, a na ustach Jungkooka pojawił się uśmiech. Niespodziewanie dotknął swoimi wargami tych, które należały do młodszego. Delikatne dotknięcie trwało bardzo krótko, przez co młodszy nawet nie zdążył zareagować. Jeon przyciągnął młodszego do siebie, gdzie przełożył jego ciało przez swoje kolano, mając idealny dostęp do pośladków młodszego, który cholernie pragnął być ukaranym przez Jungkooka.

- Przeszkadzanie w rozmowie, chęć zemsty na mnie i odwracanie wzroku. To trzy klapsy się należą, hm - rzekł pewnym tonem sam nie wiedział, co nim kierowało, ale chciał sprawdzić samego siebie. Przeszedł powoli swoją dłonią po półkuli młodszego, którą pragnął dotykać. Taehyung czując dotyk starszego, zagryzł swoją wargę, oczekując na swoją karę. Poczuł jedno uderzenie, po którym przeszły go ciarki. Był mocny, ale pobudzał go. Musiał przyznać, że Jungkook miał siłę w rękach i jego kara była bolesna dla jego pośladków. Zaraz poczuł kolejne uderzenie, przez co zacisnął mocniej swoje powieki, a o dziwo Jungkookowi podobało się uczucie władzy nad małą nieposkromioną bestią. Ostatnie uderzenie w jego jędrne pośladki spowodowało, że młodszy zaskomlał boleśnie, a Jungkook spojrzał na niego pełen obawy, ale wiedział, iż znowu sprawi, że Taehyung go wyśmieje. Zdjął ze swojego kolana ciało młodszego, który siedząc na kolanach, opadł pupą na podłogę. 

- Bolało - spojrzał na niego z grymasem. 

- Przecież chciałeś być przeze mnie ukarany - rzekł patrząc na niego z uwagą. - Chyba powinieneś coś powiedzieć, prawda? - uniósł brew, a młodszy przytaknął głową.

- Przepraszam, tatusiu - powiedział spuszczając wzrok, a zadowolony Jungkook podniósł jego podbródek.

- Grzeczny chłopiec. To był pierwszy raz z tatusiem i ostatni.

~

Witajcie ^^ 

Jak się podobało? Widzimy się w poniedziałek kochani i dziękuje za wasze głosy i komentarze dla Pokusy :*

Zostawcie po sobie:

Głosy i Komentarze

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top