★・.・:☆Opery mydlane★・.・:☆

Jimin był tak bardzo podekscytowany z powodu wczorajszej rozmowy z Yoongim, który ustalił datę ich ślubu. To było takie kochane z jego strony, a Jimin nie mógł zaprzeczyć, że z każdym kolejnym dniem czuje się bardziej zakochany w Yoongim. Czasami aż trudno mu uwierzyć w to, że on i Yoongi tak bardzo się pokochali. Mógł zgodzić się ze słowami mamy, która miała w zwyczaju wypominać mu, że od nienawiści jeden jest krok do miłości.

Zszedł na parter domu, gdzie słyszał płaczącego Hoseoka, który naprawdę go zmartwił. Szybko udał się do salonu, gdzie przed telewizorem swoje gile z nosa wypróbował Hobi.
- Co ci się stało? - zapytał ze zmartwieniem.

- Najgorsze - zapłakał.

- Ktoś umarł? - otworzył szerzej swoje oczy.

- Tak - przyłożył dłoń do swoich oczu, a Jimin naprawdę się zląkł.

- Boże kto, Hobi? - zapytał ze zmartwieniem, podchodząc do chłopaka, który spojrzał na niego swoją czerwoną twarzą. "Przerażające"- pomyślał.

- Umarł José Luis Álvarez - chwycił Jimina za jego koszulkę rozciągając ją przez jego szarpanie, przez jaki ból w sercu odczuwał.

- Przecież mówiłeś, że wolisz Alejandro - westchnął próbując go od siebie odepchnąć.

- No bo wolę, ale co to za koniec, który kończy się pogrzebem, a Alejandro i Monserrat wychodzą z kościoła pod ramię, zostając ze sobą. Liczyłem na weselszy koniec tego trójkąta miłosnego. Wszystko zepsują - powiedział z rozżaleniem.

- Ehh..nie oglądaj więcej oper mydlanych, bo dostajesz pierdolca, hyung - pokręcił zrezygnowany głową.

- Ale wiesz co? - puścił Jimina, by otrzeć swoje spocone oczy. - Moja ulubiona para jest razem w realnym świecie...rozumiesz to, że te wszystkie seksy mogły ich połączyć i puuf mamy prawdziwą miłość - pstryknął palcami.

- Wiesz, że te "seksy" są na niby, co nie? - uniósł brew.

- Sranie w banie, to jest odegrane naprawdę bez udawania - skrzyżował ręce.

- To dlaczego zawsze są pod kołdrą? Z telenoweli nie zrobią pornosa - wywrócił oczami Jimim.

- Nie słucham cię, pornos jest dla niewyżytych i potrzebujących doznań, a tutaj jest odgrywana prawdziwa miłość, nie znasz się - zatkał swoje uszy nie mogąc słuchać bezwstydnych i obrażających słów na jego telenowele.

- Dobra już nic nie mówię - westchnął ciężko pokręcając delikatnie głową. - A chciałem ci coś ważnego powiedzieć - wzruszył ramionami, a Hoseok słysząc jego słowa, od razu odsunął swoje dłonie od uszu.

- Co takiego? Powiedz mi, Jimin - rzekł z ciekawością, która wręcz zżerała go od środka. Jimin uśmiechnął się rozbawiony, by przykucnąć przy Hobim.

- Dwudziestego drugiego stycznia ja i Yoongi bierzemy ślub - szepnął mu na ucho, a rudowłosy wytrzeszczył swoje oczy.

- A zaręczyny? - zapytał patrząc na Jimina.

- Nie są potrzebne - odpowiedział od razu, a Hobi pokręcił głową, nie mogąc się z nim zgodzić. Wstał, by chwycić za rękę Jimina, zmuszając go do wstania.

- Drogi Jiminie, żeby koleś w przyszłości się starał, musi pierw się zaręczyć i poprosić mnie o twoją rękę albo ten cały wasz ślub rozpierdziele - rzekł srogo ostrzegając młodszego przed groźnym kataklizmem weselnym w jego postaci.

- Nie możesz - pokręcił żwawo głową.

- Owszem mogę. Muszę mieć pewność, że jemu zależy. Niech zniży głowę i pokłoni się ojcu twemu za rękę twoją - rzekł przemądrzale, a Jiminowi w ogóle nie podobało się to, czego oczekuje po Yoongim, Hoseok.

- Jesteś gorszy od nie jednej teściowej - mruknął krzyżując swoje ręce.

×

Taehyung otworzył leniwie swoje oczy, które oślepiało światło słoneczne przechodzące przez nocne rolety. Jęknął w poduszkę pachnącą Jungkookiem, przez co otworzysz szerzej swoje oczy, by podnieść się do siadu. Rozglądając się po pomieszczeniu poczuł się spokojniej będąc w tymczasowym pokoju Jungkooka, jednak poczuł się zawiedziony, gdy nie zastał obok siebie bruneta.
Mówił mu, że będzie przy nim, gdy się obudzi, a tak niestety nie było. Okrył się kołdrą, aż po samą szyję nie wiedząc, jak powinien się teraz czuć i co będzie go czekało dzisiejszego dnia.

Noc z Jungkookiem była dla niego spełnieniem wszystkim duszących od jakiegoś czasu pragnień, a tęsknota za brunetem pozwoliła mu ponieść się jak nigdy wcześniej. Chciał dać z siebie wszystko i czuł się, jakby zawiódł.
Słysząc kroki zbliżające się do łóżka, młodszy od razu spojrzał na bruneta, który ubrany miał na sobie biały szlafrok, a jego ciemne mokre włosy zwróciły uwagę Taehyunga, który poczuł się spokojniejszy, wiedząc, że brunet wcale go nie opuścił.
- Och..obudziłeś się już? - zapytał kładąc się obok Taehyunga, który przytaknął głową na jego pytanie. - Wyspałeś się, kochanie? - uniósł brew, a słowo "kochanie" wychodzące z ust Jungkooka było czymś naprawdę miłym dla uszu Kima, który nie przywyknął do takich czułych słów. Odwrócił się na bok, by mieć lepszy widok na starszego, który dotknął dłonią jego policzka, a Tae czując jego dotyk, nie mógł przymknąć swoich oczu, chcąc dobrze go pamiętać. 

- Tak, wyspałem się..ale ciebie nie było i myślałem, że...

- Uciekłem? - wtrącił się, a młodszy przytaknął niepewnie głową. - Mówiłem, że cię nie opuszczę i będę przy tobie, ale jak się obudziłem źle się poczułem - powiedział ze spokojem pieszcząc policzek młodszego. 

- Jesteś chory? - zapytał, patrząc na niego niepewnie, a ten jedynie zaprzeczył ruchem głowy. 

- Jestem zdrowy - odpowiedział z delikatnym uśmiechem, uspokajając zmartwionego Taehyunga.

- To dobrze - uśmiechnął się lekko. - Dzisiaj będzie jakieś nowe zadanie? - zapytał, przybliżając się do bruneta, by dotknąć swoją dłonią jego torsu.

- Coś tam Shownu napisał, sprawdzimy potem -  powiedział patrząc w oczy młodszego, by zsunąć powoli z niego kołdrę, by móc spojrzeć na ciało Taehyunga, którego dopadł przyjemny dreszcz, czując powoli zsuwającą się dłoń Jungkooka po jego nagiej sylwetce. - Poza zadaniem chciałbym z tobą gdzieś dzisiaj wyjść - oznajmił mówiąc przy malinowych ustach Taehyunga.

- Znowu karaoke? - zapytał niepewnie, a na ustach Jeona pojawił się uśmiech.

- Nie, to już było i chyba raz wystarczy - zaśmiał się pod nosem. - Od teraz jesteśmy jeszcze bardziej związani, Taehyung - powiedział patrząc w oczy chłopaka, który przyłożył swojego palca wskazujące do ust bruneta.

- Ale nikt nie może wiedzieć - dodał ze spokojem w głosie. - Tak będzie bezpieczniej - powiedział odsuwając swój palec od ust Jungkooka, który chciał naprawdę wiedzieć, dlaczego Taehyungowi bardziej niż jemu zależy na całej dyskrecji. Jednak wiedział, że zbyt szybko tego się nie dowie. Trzymając swoją dłoń na biodrze Taehyunga, przyciągnął jego ciało bliżej siebie, by czule i bez żadnego strachu pocałować jego usta, które tej nocy były tylko dla niego i pragnął, aby na zawsze cały on był przy nim, każdego dnia i nocy.  Poduszki palców Taehyunga pieściły jego żuchwę, gdy powoli odsunął od niego swoje wargi. - Kocham cię - powiedział z szerokim uśmiechem, co było dla Jungkooka naprawdę pięknym widokiem, a słysząc te dwa słowa, za każdym razem dostawał jakiegoś ataku serca.

- Ja ciebie też, słońce - ucałował go w czubek nosa. Sam nie rozumiał, dlaczego wcześniej powiedzenie sobie własnych uczuć było wręcz niemożliwe, a teraz kiedy po raz pierwszy postanowili być ze sobą szczerzy, stało się to takie łatwe i naturalne, jakby zawsze takie być miało. Pragnął życia tylko z Taehyungiem, ale ze względu na Seunlee i dziecko nie wiedział, w jaki sposób powinien go kochać. Z drugiej strony Taehyung nie chciał, aby ktokolwiek miałby o tym wiedzieć i ich uczucia pozostają zamknięte za drzwiami. Jednak sam Jungkook nie wiedział, czy poradzi sobie dłużej z ukrywaniem własnych uczuć do młodszego, kiedy będą obok niego, nie potrafił ani na chwilę odsunąć się od Kima. Jak ma w takim razie utrzymać dystans, gdy wrócą do miasteczka? 

Taehyung odsunął się od Jungkooka, by podnieść się do siadu i chwycić za leżący na ramie łóżka szlafrok, który nałożył na siebie, wstając z łóżka, a leżący na łóżku Jungkook mógł swoim wzrokiem zauważyć coś, czego wczoraj nie udało mu się dostrzec. - Skąd masz te rany na plecach? - zapytał, a stojący do niego tyłem Taehyung wręcz wytrzeszczył swoje oczy słysząc pytanie Jungkooka. Zapominając o wciąż widniejących na jego plecach ranach po karze Youngjoona nie wiedział co powinien wymyślić w całym pośpiechu.

- Em..to..uh..no sprzeczka w miasteczku i tak jakoś wyszło, że tak skończyłem - wyjaśnił mówiąc nerwowo, by zaraz niepewnie spojrzeć na leżącego w łóżku ciemnowłosego, który przyglądał się młodszemu z uwagą.

- Czemu o niczym mi nie powiedziałeś? - zapytał, unosząc brew. - Jeśli ludzie z miasteczka robią ci krzywdę, musisz mi o tym mówić. Nie chce, żeby coś ci się stało. Na pewno musiałeś cierpieć przez to - powiedział podnosząc się do siadu, czując się źle, z tym że ktoś w miasteczku zranił Taehyunga.

- Było minęło, nie musisz się tym przejmować - westchnął z ciężkością, a Jungkook pokręcił głową.

- To jest ważne, jeśli coś ci się dzieje i ktoś cię krzywdzi, musisz mi o tym mówić - powiedział patrząc na niego z powagą w oczach, a Tae spuścił swój wzrok.

- Dobrze, będę mówił - skłamał. - To się zagoi - uśmiechnął się słabo, a brunet podszedł do niego, gdzie ujął dłońmi jego policzki, przez co młodszy był zmuszony do podniesienia na niego swoich oczu.

- To się zagoi, ale powiedz mi czy twoje rany w sercu się po tym zagoiły - rzekł z troską, a te słowa spowodowały, że serce Taehyunga oszalało w lęku, jaki poczuł przez tą nagłą i nieznaną troskę. 

- M-mnie takie rzeczy nie bolą w sercu - powiedział z drżeniem w głosie.

- Przy mnie nie musisz udawać niewzruszonego, Taehyung - powiedział, a Taehyung z każdym słowem Jungkooka przypominał sobie każdy cios zadany przez Youngjoona, przez co w jego oczach zebrały się łzy. Nie mógł powiedzieć mu prawdy, że tak naprawdę te rany są z powodu miłości do niego. Wtulił się w chłopaka, nie chcąc pokazywać mu swoich łez. 

- Nie mówmy już o tym, proszę - szepnął, a Jungkook westchnął, głaszcząc go po tyle głowy. 

- Dobrze. Nie chce, żebyś się denerwował. Wykąp się, a ja przygotuje śniadanie - powiedział ze spokojem w głosie, a Taehyung odsuwając się od niego, przytaknął delikatnie głową, czując się lepiej, mogąc ominąć ten ciężki temat. Sam nie wiedział, czy robi dobrze chcąc ukrywać przed Youngjoonem związek z Jungkookiem, o którym nikt nie powinien wiedzieć. Co, jeśli zrobią jakiś błąd, za który przyjdzie im zapłacić? Jungkook odszedł w stronę wyjścia z pokoju, a Taehyung patrząc w jego stronę, czuł, że jeśli go straci, to nie będzie w stanie żyć. Wszystko postawił na tę jedną kartę z imieniem Jungkooka..

Gdy Taehyung udał się do łazienki, Jungkook zajął się przygotowaniem dla nich śniadania, jednak czując nagły ból w klatce piersiowej, opuścił nóż, czując, że za chwilę z tego bólu zwariuje. Zwijając się z bólu, upadł na podłogę, gdzie oparł się plecami o szafkę, starając się unormować oddech, który jedynie dodawał mu większego bólu. Nie rozumiał co się z nim działo i dlaczego kolejny dzień zaczął się ponownie od tego bólu. Chwycił się za głowę, która bolała go okropnie do takiego stopnia, że z jego nosa poleciała krew. Naprawdę zaczął się obawiać o to, czy nie jest poważnie chory, ale nie mógł dopuszczać do siebie takiej myśli, tym bardziej że był potrzebny Taehyungowi. 

~

Seunlee nabijała w laleczkę igły celując je prosto w serce Taehyunga, który powinien cierpieć i umierać jak najgorzej, jednak czuła się zdenerwowana, nie otrzymując żadnych rezultatów. Nie wiedziała, czy to działa i czy jej modlitwy o przekleństwo Kima podziałały, dlatego po południu postanowiła udać się do czarownicy, chcąc mieć pewność czy modlitwy podziałały. Wchodząc do lokalu, usiadła przy stoliku, gdzie siedziała miasteczkowa czarownica. 

- Powiedz mi czy modlitwy zostały wysłuchane i czy laleczka jest już z Kimem połączona - powiedziała od razu dziewczyna, stawiając laleczkę na stoliku, a kobieta wzięła ją w swoje ręce, dotykając jej delikatnie.

- Owszem jest połączona z chłopakiem - powiedziała odkładając jak najdelikatniej laleczkę na stolik, a na ustach Seunlee pojawił się uśmiech. - Cokolwiek zrobisz laleczce, to stanie się tej osobie - dodała.

- Czyli jeśli wyrwę głowę tej laleczce, to Kim zginie? - zapytała z diabelskim uśmiechem. 

- Dokładnie, ale pamiętaj, że za śmierć płaci się śmiercią - ostrzegła ją. - Pozwól, że powiem ci, co karty mają ci do przekazania - powiedziała chwytając za talię kart.

- Nie potrzebuje wróżenia, potrzebuje śmieci tego śmiecia - warknęła przez zęby szarpiąc za swoje włosy, a czując oddech na swoim karku, odwróciła napięcie głowę, nie widząc niczego. - Słyszała to pani? - zapytała, patrząc na kobietę z szeroko otwartymi oczami. 

- Zabawa czarną magią ma swoje konsekwencje, jest w tobie bardzo dużo złej aury, a to przyciąga złe moce i takimi duszami lubią się bawić - powiedziała z powagą w głosie. 

- Mam to gdzieś, lepiej powróż jak chciałaś - westchnęła ciężko. - Chce wiedzieć co mówią karty Kima - powiedziała patrząc swoimi szalonymi oczyma na karty.

- Wybierz trzy - powiedziała, a Seunlee wybrała trzy swoje karty. - A teraz pomyśl o tym chłopaku i również wybierz kolejne trzy - dodała, a Seunlee zrobiła, jak kazała, choć na myśl o Taehyungu miała same czarne scenariusze. Kobieta rozłożyła karty Seunlee, patrząc na nią z powagą w oczach. 

- I co ci mówią karty? - zapytała, patrząc na nią z rozbawieniem w oczach. 

- Że w przeszłości byłaś bardzo sprytną dziewczyną, która myślała zawsze tylko o sobie i to tobie pozostało - odpowiedziała patrząc na nią. - Twój mężczyzna czuje pod sobą twój ciężar i z pewnością będzie chciał cię zostawić dla tego chłopaka - dodała, a mina Seunlee przybrała groźnego wyrazu. 

- Wypluj te słowa! Jungkook nigdy mnie nie zostawi! - krzyknęła.

- Nie mam wpływu na to, co karty mówią, musisz się zmienić, jeśli chcesz coś jeszcze osiągnąć - powiedziała z powagą w głosie.

- Co mam zrobić, żeby mnie nie zostawiał? - zapytała z powagą w oczach.

- Musisz zabić tego drugiego - odpowiedziała jej. - Dla niego nie liczysz się już ty, tylko ten drugi - powiedziała, a Seunlee nie mogła wytrzymywać z nerwów oraz chęci zabicia Kima. - Twoje karty ostrzegają cię również przed tym, bo możesz zabić siebie chcąc zabić go - dodała.

- W ogóle tego nie pojmuje, chce go zabić, chce tego, jeśli to jest warunkiem zatrzymania przy sobie Jungkooka, to wskoczę do samego piekła - wysyczała wręcz przez zęby. 

- Pamiętaj, że nic nie jest za darmo, wykorzystaj laleczkę do swoich zamiarów - powiedziała z chytrością w oczach.

- A co mówią jego karty? - zapytała, a kobieta spojrzała w karty Taehyunga.

- Jego przeszłość jest postawiona przed złą kartą.. To znaczy, że jest smutną osobą, która nie chce pamiętać o swojej przeszłości, jednak spotkał szansę na nową prawdziwą miłość i chyba wiadomo z kim - zauważyła, a Seunlee uderzyła pięścią w stolik.

- Nie chce tego słuchać, on nie może mieć mojego męża! - krzyknęła zdenerwowana.

- Poza tym twój mąż jest dla niego idealnym partnerem, karty przywidują zaręczyny i zrozumienie między nimi - dodała.

- Przestań pieprzyć! - rozrzuciła ze stołu karty, a kobieta patrzyła na nią beznamiętnie.

- Jednak przyszłość jest dla niego niewiadoma, będąc marionetką, nie łatwo jest się pozbyć nitek, a ostatnia karta wróży śmierć - rzekła z powagą w oczach.

- Śmierć? - zapytała z zaskoczeniem, a kobieta przytaknęła głową. - To cudowna wróżba - ucieszyła się. - Mogłaś tak od razu. Lepiej, żeby twoja wróżba się spełniła albo nie..ja sama dopilnuje, aby się spełniła - rzekła z zadowoleniem. - Dopilnuje tego, aby Kim Taehyung umarł.

~

- Nie musisz mnie karmić - powiedział z westchnięciem Taehyung, który przegryzał kolejny kęs truskawki z bitą śmietaną.

- Ale ja tego chce - powiedział z uśmiechem brunet, podając mu do ust kolejną truskawkę, którą młodszy z chęcią zjadł.

- To jakie dostałem zadanie od Shownu? - zapytał z zaciekawieniem.

- Twoim dzisiejszym zadaniem jest...- przeciągnął, chwytając za telefon, gdzie odczytał listę zadań od Shownu. - Odegranie siebie nawzajem, ty masz zagrać mnie, a ja mam zagrać ciebie - powiedział przenosząc wzrok na blondyna, któremu zadanie naprawdę się spodobało.

- Podoba mi się to zadanie, zagram cię należycie - uśmiechnął się zadowolony.

- Ja postaram się ciebie również dobrze zagrać - odparł z chytrym uśmiechem Jeon, który odłożył swój telefon. 

- To zaczynajmy - zaklaskał w dłonie wstając z krzesła. - Ja chcę pierwszy - rzekł pełen pewności, a Jungkook był naprawdę zdumiony nagłą śmiałością młodszego. 

- Proszę bardzo - skrzyżował ręce i usiadł wygodniej, by mieć dobry widok na Kima, który szykował się do odegrania jego osoby.

- Eh..sam nie wiem czego chce..raz to robię, a potem żałuje, taki właśnie jestem, ale to twoja wina Taehyung - wskazał na niego swoim palcem wskazującym. - Gdybyś się nie pojawił, to bym nie musiał się w taki sposób czuć, nie zdradziłbym Seunlee...ale wiesz co? - uniósł brew, a Jungkook patrzył na niego z uwagą. - Ty byłeś tylko chwilą słabości, pięknym opakowaniem czekolady, która w środku jest zepsuta - powiedział odgrywając rolę Jungkooka, dobrze pamiętając słowa, które najbardziej go zabolały. Jungkook czuł się źle słysząc słowa wypowiedziane przez Taehyunga, które były prawdziwym obrazem, jaki pokazał przed młodszym i z pewnością żałował swoich słów.

- Przepraszam - powiedział patrząc na niego.

- Powiedziałeś, co myślałeś, Jungkook - odrzekł blondyn, siadając z powrotem na swoim miejscu. 

- Wcale tak nie myślałem, powiedziałem to tylko po to, aby się wyrzec, uczuć do ciebie - westchnął smutno.

- I musiałeś mnie takimi słowami zranić? - zapytał z niepewnością w oczach.

- Myślałem, że to będzie najlepszym rozwiązaniem na to wszystko, wybacz mi tamte słowa, Tae. Naprawdę dla mnie nie jesteś jedynie pięknym opakowaniem, jesteś poza swoją urodą złotem, który ukrywa się przed wszystkimi, nie chcąc zabrudzić choć trochę swojej idealności. Na zewnątrz jesteś piękny, a w środku jeszcze piękniejszy, ale bardzo pokrzywdzony, aby otworzyć się przed kimś - powiedział szczerze trzymając młodszego za dłoń. - Chciałbym mieć kiedyś możliwość poznania tego, co tak bardzo w sobie ukrywasz, żebym mógł zagoić wszystkie twoje rany - dodał patrząc w oczy Kima, który słuchając słów Jungkooka, czuł, jak wewnętrzny krzyk prosi o ucieczkę przed tym. 

- Nie wiem, czy kiedykolwiek odważę się przed tobą w pełni otworzyć, tym bardziej że wciąż nie jesteśmy siebie pewni - wyznał wiedząc jak sprawy się mają. 

- Będę czekał na dzień, kiedy się przede mną otworzysz - uśmiechnął się delikatnie. 

- Teraz ty graj - powiedział chcąc zejść z tego tematu. Nie sądził, że zadanie Shownu będzie po raz kolejny tak emocjonalny, a on i Jungkook będą mogli być tak ze sobą szczerzy.

- Okej..- wstał ze swojego miejsca, gdzie odchrząknął. - Jesteś naiwnym frajerem, Jungkook. Nawet nie widzisz tego, kiedy na takiego wychodzisz. Nie potrafisz odróżnić rzeczywistości i mojej gry, bo jestem dobrym aktorem i potrafię wykorzystać każdego naiwnego mężczyznę, nie patrząc w żaden sposób na czyjeś uczucia - odegrał Kima, który słysząc słowa Jungkooka spuścił swój wzrok wiedząc, że Jeon idealnie go odegrał.

- Dobrze mnie zagrałeś - powiedział po chwili, gdy Jungkook usiadł z powrotem na swoim miejscu.

- Tylko nie rozumiem, dlaczego grasz w taki sposób i ranisz swoimi słowami mnie, ale najbardziej siebie, bo wcale nie jesteś obojętny na krzywdę ludzką, jesteś jak najbardziej ludzki, a grasz osobę, która jest twoim totalnym przeciwieństwem. Dlaczego tak? - zapytał z zaciekawieniem, a Kim zaczął nerwowo bawić się swoimi palcami. 

- B-Bo ja właśnie tylko dla tego żyję...żeby ranić innych i ich krzywdzić - wyznał szczerze.

- Ale to do ciebie w ogóle nie pasuje, jesteś taki delikatny i za każdym razem, kiedy patrzę na ciebie, widzę tylko nieszczęśliwego i zagubionego chłopca - powiedział patrząc na niego z uwagą, a w oczach Taehyunga zebrały się ciężkie łzy.

- Nie mów tak! - podniósł głos zdenerwowany. - Nie jestem nieszczęśliwym i zagubionym chłopcem, tamten dzieciak umarł dawno temu i teraz nie ma słabości..nie może ich mieć - potrząsnął głową zdenerwowany, a ciężkie łzy ociekały po jego porcelanowych policzkach. Jungkook widząc zdenerwowanie Taehyunga i jego paniczne ruchy rąk, wstał ze swojego miejsca, by przytulić młodszego, który odębiał w objęciach Jungkooka.

- Nie denerwuj się, Tae..tamten Taehyung wciąż z tobą jest i walczy z tym teraźniejszym, ponieważ nie pozostawił za sobą przeszłości..ty wciąż nie potrafisz tego wymazać z pamięci i nigdy nie będziesz umieć, jeśli nie zaakceptujesz siebie takiego, jakim jesteś - powiedział ze spokojem w głosie, a Taehyung słysząc jego słowa, rozpłakał się, nie mogąc dopuścić do siebie odłamków traumatycznej przeszłości, która nawiedzała go nocami, a duchy przeszłości pozostawiały wyraźne ślady na jego dłoniach.

- J-Jungkook...ja..- zapłakał głośno, łkając.

- Csii nie musisz nic mówić, oddychaj spokojnie - wyszeptał głaskając go po plecach, a młodszy pokręcił żwawo głową wtulony w jego ciemną bluzę.

- Nie..m-musisz to wiedzieć - powiedział z ciężkością w głosie.

- Co takiego muszę wiedzieć? - zapytał, a serce Taehyunga zwolniło, mając głowie te dwa trudne i przerażające słowa, które odkrywały całą jego tożsamość oraz to do czego poczynił się w przeszłości. Strach ogarniał go każdej nocy, kiedy zamknięty w czterech ścianach słyszał ten kobiecy głos wołający go i przypominający mu o tym, co złego zrobił. Brunatna ciecz, która otaczała jego dłonie i wprawiała w osłupienie do takiego stopnia, że tracił resztki oddechu.

"Jestem mordercą"

~

Witajcie ^^

Jak minął wam weekend? Bo mi słabo, cierpiałam w mękach bolesnego brzucha i z góry przepraszam za niedodanie rozdziału do ff "Szansa" w tym tygodniu dodam dwa ^^

Zostawcie po sobie:

Głosy i Komentarze

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top