★・.・:☆Ojciec i Syn★・.・:☆

Jasnowłosy patrzył swoimi zasmuconymi oczami na postawiony przed nim talerz. Nie było pomyłki, Donhan był ich synem, a on nie potrzebnie uwierzył w coś niemożliwego. Dlaczego to wszystko musiało tak bardzo boleć? Bolało tak samo, jak w dniu śmierci jego mamy. Changsoo spojrzał na pełny talerz Taehyunga, a widząc podłamanego chłopaka ze spuszczoną głową, sam nie wiedział, co takiego mu dolega.

- Dlaczego niczego nie jesz? - zapytał go, będąc nieco zmartwiony zachowaniem Taehyunga, który od wczorajszego dnia w ogóle się nie zmienił.

- Nie jestem głodny - odpowiedział mu nawet na niego nie patrząc.

- Zachowujesz się naprawdę dziwnie, Taehyung. Jeśli coś cię dręczy, proszę powiedz mi o tym - rzekł mężczyzna w jego stronę, a jasnowłosy podniósł na niego swoje oczy. 

- Myślę, że pan tutaj w niczym mi nie pomoże - westchnął, po czym wstał ze swojego miejsca, a zaciekawiony wzrok Minseo i Donhana przeszedł na Taehyunga, który odszedł w stronę drzwi od ogrodu, gdzie zamknął za sobą drzwi. 

- Taehyungowi coś dolega i dowiem się co - powiedział Changsoo w stronę Minseo.

- Martwi mnie jego zachowanie nawet na noc nie wrócił - rzekła pokręcając delikatnie swoją głową.

- To wiek, w którym ma się wiele mieszanych uczuć i nie wiesz co ze sobą zrobić. Rozumiem go, bo mam podobnie - wtrącił się Donhan, który uśmiechnął się na wysilenie. 

- Skoro tak mówisz.. - szepnęła kobieta, odwracając wzrok z namysłem, jednak jedyną osobą, która podchodziła do wszystkiego sceptycznie był Changsoo, który jako jedyny wciąż nie posiadał żadnego zdania na temat powrotu ich syna. 

Taehyung usiadł na huśtawce przy wysokim drzewie, gdzie rozbujał się, mając wiele mieszanych uczuć. Potrzebował tutaj Jungkooka, bo tylko on potrafił sprawić, że wszystko mniej bolało. To w jego ramionach czuł się najlepiej i posiadał ciepło, którego tak długo szukał. Westchnął cicho, by zamknąć swoje oczy i dać się ponieść jedynie tej krótkiej chwili, gdzie ciepła bryza muskała delikatnie jego skórę, a jasne kosmyki ulatywały wraz z każdym uniesieniem w przód i tył. Z jednej strony dziwiły go jego wizje i wiedza, którą posiadał tym bardziej, kiedy Jungkook był święcie przekonany, że jest on Dohanem, jednak test nie mógł się mylić. To właśnie z niego wszystko staje się jaśniejsze i ma się pewność co do zgodności krwi. Sam nie wiedział, co teraz powinien począć. Jungkook chciał, aby zdobył próbki potrzebne do badań, ale czy to teraz już nie było zbędne? 

Zatrzymał się i spojrzał na dom, w którym pomieszczenia na parterze i drugim piętrze były oświetlone. Musiał porozmawiać z Jungkookiem i zapytać się go co powinien teraz zrobić. Wstał z huśtawki, a słysząc łamanie gałęzi za żywopłotem, odwrócił się napięcie, by wytężyć swój wzrok. Serce zabiło mu szybciej przez krótką chwilę, jednak nie zauważając niczego prócz ciszy i szelestu liści, postanowił udać się z powrotem do domu. 

Nie rozmawiał więcej z państwem Kim, a raczej starał się ich unikać, niżeli wdawać się w jakąś dyskusję tym bardziej, kiedy pan Changsoo za każdym razem zaczynał go wypytywać o jego dziwne zachowanie. Wszedł do swojego pokoju, gdzie zamknął za sobą drzwi i podszedł do szafki, by chwycić za telefon. Wybrał numer do Jungkooka, wiedząc, że po takim czasie powinien być już w domu. 

- Słucham? - usłyszał jedną z pracownic Jungkooka. 

- Witam, tutaj Taehyung, czy mógłbym prosić Jungkooka do telefonu? - zapytał, siadając na łóżku, musząc jak najszybciej porozmawiać z Jungkookiem o swoich obawach. 

- Proszę wybaczyć, ale pan Jungkook jeszcze nie wrócił do domu, od kiedy pojechaliście - powiedziała kobieta, a młodszy zmarszczył swoje brwi. 

- Nie wrócił jeszcze? - zapytał nieco zmieszany, gdyż dobrze wiedział, że Jungkook miał wrócić do domu po tym, jak go odwoził. - To dość dziwne, bo miał wrócić do domu - powiedział czując jakieś obawy o bruneta.

- Jeśli wróci dam panu znać - rzekła grzecznie, a Taehyung pożegnał się i rozłączył. 

- Dziwne..- szepnął, odkładając telefon na szafkę, po czym rozłożył się na materacu, wbijając wzrok w sufit. Może i trochę przesadzał ze swoim zmartwieniem o chłopaka, ale sam fakt, że było już dość późno, a Jungkooka wciąż nie było w domu, naprawdę go martwiło. 

~

Nieprzyjemny metaliczny posmak w jego ustach oraz susza, jaką odczuwał, była pierwszą rzeczą, jaką odczuł. Otwierając swoje oczy, nie mógł dostrzec żadnego światła, a jedynie ciemność. Mając zawiązaną na swoich oczach opaskę, poczuł się naprawdę niespokojnie, a chłód, który odczuwał na swojej skórze, świadczył o tym, że nie posiada również na sobie koszulki. Zwilżył językiem suche usta, próbując podnieść się na równe nogi, które odmawiały mu posłuszeństwa, a uniesione nad głową ręce, jedynie sprawiały mu niezmierny ból. Szarpnął nimi, a słysząc metalowy dźwięk jakby łańcucha, zacisnął swoje zęby. Skute dłonie w ogóle nie umożliwiały mu zdjęcia, chociażby tej cholernej opaski i sam nie wiedział, gdzie w tej chwili jest. 

Zaczął panikować. 

- Jest tu ktoś?! - krzyknął zdenerwowany, nie mogąc niczego wyczuć, tym bardziej czyjeś obecności. - Taehyung! - zacisnął swoje wargi, nie mogąc uwierzyć, że to wszystko dzieje się naprawdę. Chciał wierzyć, że to tylko jakiś koszmar i zaraz obudzi się, mając przy sobie drobnego blondyna, jednak im dłużej próbował to sobie wmawiać, tym bardziej zaczynała uderzać w niego rzeczywistość. Słysząc otwieranie drzwi, jego głowa ruszyła w stronę dźwięku. - Kim jesteś?! Czego ode mnie chcesz?! - zapytał ze zdenerwowaniem, szarpiąc nerwowo swoimi skutymi dłońmi, gdy kroki stawały się coraz wyraźniejsze. Nie uzyskał żadnej odpowiedzi, jednak poczuł czyjąś dłoń na swoim torsie, która zaczęła sunąć się, aż do jego szyi, przez co odchylił swoją głowę w tył, próbując się jakoś odsunąć, co nie przynosiło żadnego efektu. Dłoń nieznajomej osoby powoli zsunęła z jego oczu opaskę, a brunet, widząc, jak przez mgłę czekał, aż obraz przed jego oczami się wyostrzy. Widząc zadowolony wyraz twarzy Soobina i jego głupi uśmiech, zmarszczył swoje brwi i zacisnął zęby. - Ty.. - wysyczał przez zęby. 

- Oj Jungkookie, nie bądź taki zaskoczony ostrzegałem cię - powiedział z rozbawieniem w oczach, by dotknąć dłonią jego policzka.

- Nie dotykaj mnie - warknął próbując odsunąć swoją twarz od jego dłoni, a jego nogi ledwo utrzymywały się na stojąco.

- Nie zabronisz mi tego. Teraz jesteś pod moją wolą i mogę zrobić z tobą co mi się żywnie podoba - powiedział z zadowoleniem.

- Nie bądź śmieszny, Soobin. Nie zmusisz mnie do niczego, a to, co teraz wyczyniasz, jest obmacywaniem, uwolnij mnie - powiedział starając się być spokojnym i jakoś dotrzeć do Soobina, który słysząc jego słowa, zmarszczył swoje brwi i spoliczkował Jungkooka. 

- Mam cię uwolnić, żebyś mógł wrócić do tego śmiecia?! - krzyknął zdenerwowany, a ciemnowłosy wypchnął językiem swój policzek, czując cholerny ból po uderzeniu. 

- Słuchaj..za porwanie się siedzi, lepiej się ogarnij, zanim będziesz miał poważne kłopoty. Chociaż nie wiem, czy ci to kiedykolwiek wybaczę - rzekł ze zdenerwowaniem w oczach, a Soobin wbił swoje pazury w jego pierś, przez co ten syknął z bólu. 

- Nie wybaczysz? To ty musisz mnie przepraszać za zdradę, za odrzucenie mnie i wybranie tego lalusia z ładną buźką ! - krzyknął z żalem. 

- Kurwa wypuść mnie! Muszę wrócić do Taehyunga! - krzyknął, tracąc już resztki cierpliwości do niego. - Nigdy nie dawałem ci złudzeń, byliśmy jedynie przyjaciółmi z dzieciństwa - rzekł ze zdenerwowaniem. 

- A on niby nie jest? - uniósł brew, odchodząc od niego, gdzie usiadł na krześle. - Też był twoim przyjacielem z dzieciństwa, czyż nie? Tak jak ja! - krzyknął, marszcząc swoje brwi, a Jungkook patrzył na niego z niedowierzaniem w oczach. - Co? Myślałeś, że nie wiem o Taehyungu? O tym, że jest tym głupim bachorem? - zapytał kpiąco, a brunet zacisnął mocno swoją szczękę. - Wiedziałem o tym w dniu, kiedy po raz pierwszy go zobaczyłem, a było to jakieś trzy lata temu..podczas imprezy, w której uczestniczył twój ojciec, wtedy już wiedziałem, że jest on Dohanem - powiedział z rozbawieniem w głosie.

- Skąd to wiedziałeś?! - zapytał ze zdenerwowaniem w głosie. - Nie mówiłeś, że go znasz, kiedy was sobie przedstawiałem - powiedział w ogóle tego nie rozumiejąc. 

- Kiedy ma się wtyki, to się więcej wie. Szczerze nie wiedziałem, że to on jest tym chłopakiem, którym się opiekujesz i byłem naprawdę zdziwiony, że jest nim Dohan. Cóż za zbieg okoliczności. Widać, że twój ojciec dobrze to sobie wszystko zaplanował - pokręcił głową rozbawiony. 

- Czyli mój ojciec o tym wiedział? Wiedział, że Taehyung jest Dohanem? - zapytał.

- Oczywiście, że wiedział - skrzyżował swoje ręce. - A dlaczego nie żyje? Tylko z tego powodu. Dlatego nie rozumiem, po co wciąż za nim latasz, wiedząc, że to przez niego twój ojciec nie żyje - pokręcił swoją głową.

- To nie jego wina. On sam nawet nie ma świadomości o swoim pochodzeniu, ale już wie, że może być Dohanem - rzekł z pewnością w głosie. 

- Tym gorzej dla niego - wzruszył ramionami. 

- Dlaczego? - zapytał z niepewnością w oczach. 

- Sam się przekonasz wkrótce - uśmiechnął się zadowolony. - Podoba ci się tutaj? - zapytał. 

- Co to za miejsce? - zapytał z gniewem. 

- Jesteśmy w mojej norze. Szykowałem się od dawna na taką ewentualność, kiedy jak głupiec pobiegniesz do niego - wywrócił oczami, po czym do pomieszczenia weszli jacyś mężczyźni. - To dzięki nim udało mi się ciebie uprowadzić. Naprawdę są świetni w tym, co robią, najlepsi zabójcy, nigdy nie pudłują - zaśmiał się pod nosem, a Jungkook nie mógł uwierzyć w to, jaki naprawdę był Soobin. - Zajmą się teraz tobą, pewnie jesteś spragniony. Wrócę i mam nadzieję, że będziesz już błagał o mnie - uśmiechnął się pewnie.

- Twoje niedoczekanie - mruknął zdenerwowany, po czym Soobin opuścił podziemne pomieszczenie zostawiając Jungkooka z obcymi ludźmi, którzy uwolnili jego ręce, a one bezwładnie opuściły się w dół. Bolały go cholernie mięśnie, ale nie mógł dłużej tutaj zabawić i pozwolić na to, aby Soobin robił, co mu się żywnie podoba. Zbierając się w sobie, uderzył wysokiego mężczyznę, który upadł na podłogę, a on zaraz usiadł na nim okrakiem, chcąc dobić go swoimi pięściami, jednak został schwytany przez drugiego mężczyznę, który odciągnął go od tego drugiego. Leżący wstał, gdzie otarł swoje zakrwawione usta. 

- Ty kurwa śmieciu, pożałujesz - warknął ostro, gdzie zaraz zaczął uderzać Jungkooka po żebrach, trzymany przez jego wspólnika, nie mógł się nawet obronić. Przyjmował każdy cios, ledwo mogąc utrzymać się na nogach. Osłabienie przez brak wody, wcale nie ułatwiało mu sprawy. - Jeszcze się trzyma - zakpił widząc, jak Jungkook próbuje utrzymać się na nogach, gdy jego kolega go puścił.  Widząc kpiące spojrzenie bruneta, zdenerwowany uderzył go nogą w głowę, przez co ten bezwładnie upadł na ziemię. - Nienawidzę takich - splunął na leżącego chłopaka, który tylko myślał o Taehyungu i jego bezpieczeństwie. 

Taehyung zerwał się do siadu, po przeżyciu niepokojącego snu. Przyłożył do swojego czoła dłoń, ciężko oddychając. Niepokój, który ogarnął jego ciało, było wręcz przerażające. Spojrzał kątem oka na leżący telefon, który przez całą noc ani razu nie zadzwonił, chcąc sięgnąć po urządzenie, zatrzymał go dobijający się dźwięk dzwonka do drzwi. Zszedł z łóżka, gdzie przebrał się w czyste ubranie, po czym opuścił pokój, musząc dowiedzieć się, kto tak się dobija do drzwi. Schodząc po schodach mógł zauważyć stojącą przy drzwiach Minseo oraz Jimina i Yoongiego. 

- Chcemy porozmawiać z Taehyungiem - powiedział Min, patrząc z powagą na kobietę, która spojrzała w kierunku schodów, widząc młodszego. 

- Chodź, Taehyung. Twoi przyjaciele chcą z tobą rozmawiać - powiedziała kobieta w jego stronę, a nieco zmieszany blondyn zszedł po schodach i podszedł do zdenerwowanej dwójki. 

- Tae-ssi, dobrze, że nic ci nie jest - powiedział Jimin, który od razu go przytulił, a zmieszana Minseo nie rozumiała, o co tutaj chodzi. 

- Co się dzieje, Jimin? Dlaczego jesteście tacy zdenerwowani? - zapytał Taehyung, który odsunął się od Jimina. 

- Baliśmy się, że tobie też coś jest, ale na szczęście byłeś tutaj. Widziałeś się wczoraj z Jungkookiem? - zapytał z powagą Yoongi. 

- Tak, wczoraj wieczorem przywiózł mnie tutaj - odpowiedział mu czując się naprawdę zdenerwowanym o Jungkooka. - Coś się stało Jungkookowi? - zapytał ze strachem w oczach, a Jimin i Yoongi pokiwali twierdząco swoimi głowami. Taehyung poczuł, jakby coś ostrego wbiło się prosto w jego serce, zdenerwowany podszedł do Yoongiego, którego chwycił za materiał koszulki. - Co mu jest? - zapytał ze łzami w oczach. 

- Nie mam pojęcia - westchnął spuszczając głowę, czując się naprawdę bezradnie w tej sytuacji. - Jechaliśmy z Jiminem do Jungkooka, a w drodze znaleźliśmy jego samochód. Nie było go w nim, a opony były przebite, więc postanowiliśmy pojechać do jego domu, a tam dowiedzieliśmy się, że nie wrócił do domu. Nie wiemy, gdzie teraz może być - opowiedział w skrócie całe zdarzenie, które napotkali po drodze, a Taehyung pokręcił bezradnie swoją głową, nie mogąc dopuścić do siebie myśli, że Jungkookowi może grozić niebezpieczeństwo i obawiał się, że może to być tylko i wyłącznie z jego winy. 

- Wezwaliście policję? - zapytała ze zmartwieniem Minseo.

- Tak, szukają go - odpowiedział jej Jimin. - Musieliśmy sprawdzić, czy Taehyung jest bezpieczny - rzekł starając się być spokojnym, choć zaistniała sytuacja wcale nikomu tego nie ułatwiała, a Jimin czuł się naprawdę zdenerwowany. 

- Musimy go szukać - powiedział załamany blondyn, który pragnął przeszukać każde miejsce, tylko po to, aby go odnaleźć. 

- Policja pytała, czy Jungkook widział się z kimś podejrzanym, wiesz coś może o tym? - zapytał go Yoongi.

- Nie - pokręcił głową. - Jungkook cały czas był ze mną i z nikim innym się nie widział - powiedział szczerze. 

- No dobrze, obawiamy się, że ktoś mógł go porwać. Policja pojechała do pani Haran i Seunlee, możemy mieć obawy, że one mogły coś głupiego wymyślić - rzekł Min, a Taehyung spojrzał na niego swoimi zapłakanymi oczami. 

- Lepiej niech sprawdzą Soobina, on też jest podejrzany - rzekł z pewnością w oczach. 

- Go również podaliśmy jako podejrzanego - uspokoił go Jimin. - Nie denerwuj się, Tae. Policja na pewno go znajdzie - powiedział ze spokojem chłopak, który położył swoją dłoń na ramieniu młodszego, jednak ten odepchnął ją w zdenerwowaniu. 

- Jak mam się nie denerwować, hm?! Jungkooka nie ma, nikt nie wie, gdzie on jest, a podejrzani z pewnością z tego się jakoś wywiną, znając oczywiście życie, bo jak zwykle wszystko wychodzi im na sucho. Pieprzyć to! - krzyknął zdenerwowany, nie mogąc siedzieć bezczynnie i czekać, aż policja znajdzie Jungkooka, kiedy w rzeczywistości jak naiwni nie sprawdzą dobrze Seunlee czy Soobina. 

- Taehyung rozumiemy twoje zdenerwowanie, ale złość w niczym teraz nie pomoże, a sam nie możesz go szukać, bo utrudnisz pracę policji - wtrąciła się Minseo, która naprawdę martwiła się o Jungkooka, tym bardziej wiedząc, jak ważny był dla niej i jej rodziny. - Musimy czekać na jakiekolwiek wieści i modlić się o to, aby go znaleźli - dodała ze spokojem, a Taehyung spojrzał na nią z bezsilnością.

- Gdyby mi to się stało, on też by mnie szukał, jak mam mu nie pomóc? - zapytał z ciężkością w głosie, a sama kobieta nie wiedziała co powiedzieć, aby przekonać Taehyunga do zostania w domu. 

- Posłuchaj pani Minseo. Tutaj jesteś bezpieczny, a jak wiemy Youngjoon wciąż cię szuka, być może teraz mu zależy na tym, abyś sam wpadł w jego ręce. Ogarnij się i nie popełniaj błędu - rzekł surowo Yoongi, który miał nadzieje, że młodszy, chociaż go posłucha. - Policji również podaliśmy tego śmiecia, ale nie mogą go namierzyć. Prawdopodobnie nie ma go w miasteczku, ale lepiej nie ryzykować - dodał. 

- Jeśli to on go porwał i coś mu zrobi, nie wybaczę sobie - chwycił się nerwowo za głowę. 

- Uspokój się, Tae - szepnął Chim. 

- My jedziemy na komisariat, a ty zostań w domu, niech pani ma na niego oko - rzekł Yoongi zwracając się Minseo, która przytaknęła pewnie swoją głową. - Damy ci znać, jeśli coś będziemy wiedzieć - dodał, chcąc jakoś uspokoić Taehyunga, który w ogóle nie mógł się uspokoić. Yoongi z Jiminem opuścił dom państwa Kim zostawiając blondyna samego z Minseo, która zamknęła drzwi i spojrzała ze współczuciem na młodszego. 

- Taehyungie, będzie dobrze - podeszła do niego, gdzie mocno go przytuliła. Teraz na własnej skórze mogła przekonać się, jak bardzo ważną osobą jest Jungkook dla młodszego. To była tak silna więź, jak ta, co kiedyś posiadł jej syn z Jungkookiem, choć teraz praktycznie była ona niewidoczna. 

- Co się dzieje, mamo? - zapytał Donhan, który podszedł do dwójki.

- Jungkook został prawdopodobnie porwany - odpowiedziała mu odsuwając się od zrozpaczonego Taehyunga.

- Jak mi przykro, to musi być dla ciebie wielki cios, Taehyung - rzekł ze współczuciem chłopak, który chciał położyć swoją dłoń na jego ramieniu, jednak blondyn od razu ją odtrącił, co zdziwiło Minseo. 

- Nie udawaj, jakoś nie potrzebuje twojego zakłamanego współczucia. Pewnie się cieszysz - rzekł chłodno w jego stronę. 

- Taehyung, dlaczego tak do niego mówisz? Przecież on nie chciał dla ciebie źle - rzekła Minseo patrząc z zaskoczeniem na blondyna. 

- Naprawdę panią lubię i szanuję, ale nie twojego syna, nie lubię go - mruknął niemiło, patrząc na chłopaka z gniewem w oczach. - I nie wierzę, aby było mu przykro. Ja również dużo grałem w życiu, żeby poznać kłamstwo - zmrużył swoje oczy, po czym odszedł, zostawiając dwójkę samych. 

Zdenerwowany wszedł do ogrodu, gdzie potrzebował teraz świeżego powietrza, czy czegokolwiek co mogło go uspokoić. Tak bardzo bał się o Jungkooka, że nawet nie potrafił okazać swojej obojętności do Donhana. Za bardzo martwił się o to, co dzieje się z jego Jungkookiem, pragnął go zobaczyć, a najlepiej cofnąć czas i nie pozwolić, aby doszło do tego. 

Wszedł po drabince na drzewo, gdzie pomimo swojego lęku wysokości wdrapał się do domku, w którym mógł pobyć sam. Spojrzał na zawieszony rysunek Jungkooka i uśmiechnął się smutno, mając łzy w oczach. Zdjął rysunek i wziął go w swoje dłonie, gdzie odwrócił kartkę na drugą stronę. "Stacja 0130 - Należy do Jungkooka i Dohana" było to, był ten napis jak we śnie i nie było to nic mylnego, to musiały być ich wspomnienia. Zdjął również rysunek przedstawiający rodziców i małego chłopaka, po czym odwrócił kartkę, będąc ciekawym, co tam zostało zapisane. Otworzył szerzej swoje oczy, przechodząc palcami po zapisanych słowach, a ciężkie łzy opuściły jego oczy. 

- Ja już swoje zapisałem, a ty co chcesz zapisać na swoim rysunku? - zapytał go chłopiec, a ten jedynie zagryzł się na brązowej kredce. 

- Nie..bin - zacmokał krótko, a ciemnowłosy chłopak zmrużył swoje oczy, próbując zrozumieć, co to w ogóle znaczyło. 

- Co to jest "bin"? - zapytał, patrząc na małego. 

- Sioo - uśmiechnął się.

- Ahh, chodzi ci o Soobina ? - zaśmiał się i podrapał po karku. - Czyli mam zapisać na twojej kartce "Nie, Soobin"? - zapytał. 

- Nie - pokręcił główką.

- To, co chcesz, abym zapisał? - zapytał, będąc naprawdę bezsilnym w zmienności młodszego. 

- Ty siam - wskazał na niego palcem. Jungkook westchnął, pokręcają głową. 

- Dobrze sam coś zapiszę, ale za karę nie powiem ci co - uśmiechnął się zadowolony zapisując słowa na kartce. - Jak nauczysz się czytać, to sam sprawdzisz - powiedział kończąc zapisywać słowa, po czym roześmiał się, widząc widoczny grymas na twarzy małego chłopca. - Jesteś słodki - szepnął pod nosem okładając kredkę do pojemnika. Jednak małemu nie spodobała się nie wiedza o tym, co napisał dla niego Jungkook, przez co w domku na drzewie rozbrzmiał się płacz dziecka.

- Kuu..zły - zapłakał, a starszy zatkał palcami swoje uszy. 

- Kuu, będzie zły, jeśli nie przestaniesz płakać - powiedział w jego stronę, a ten zamilkł. - Jeśli nauczysz się czytać, będziesz odczuwał zadowolenie, mogąc przeczytać, to co ci napisałem, a uwierz, bo warto, Do - poczochrał go po ciemnych włosach. 

"Jeśli Dohan to czyta, znaczy, że umie już czytać. Kuu bardzo cię kocha i ty kochaj go, ale nie płacz już tak głośno. Hyung. " - Taehyung czytając te słowa, sam nie wiedział, co powinien czuć. Pamiętał tamtą chwilę i Jungkooka, był Dohanem.

- Taehyung możesz stamtąd zejść? - usłyszał wołanie pana Changsoo, przez co otarł szybko swoje oczy i udał się do wyjścia z domku. Zszedł powoli po drabince, gdzie będąc na ziemi, podszedł do pana Changsoo, który czekał na niego. 

- O co chodzi? - zapytał ze spokojem. 

- Wiem, co stało się Jungkookowi. Chce, żebyś wiedział, że możesz na mnie liczyć - rzekł z troską.

- Dziękuje, to miłe z pana strony, ale póki Jungkook nie wróci cały i zdrowy do domu, nic mnie nie uspokoi - powiedział z ciężkim westchnięciem, a mężczyzna rozumiał go i wiedział, że najbardziej Taehyungowi zależy na Jeonie. 

- Wiem - przytaknął swoją głową, po czym wyciągnął w stronę chłopaka białą kopertę. 

- Co to jest? - zapytał ze zmieszaniem w oczach. 

- Muszę ci się, do czego przyznać - westchnął mężczyzna. - Zanim pojawił się Donhan zrobiłem bez twojej wiedzy test dna i dzisiaj przyszedł wynik, ale nie odważyłem się go otworzyć tym bardziej bez twojej wiedzy, dlatego chcę, żebyś sam go zobaczył - rzekł szczerze mężczyzna, a Taehyung był naprawdę zaskoczony, tym co zrobił Changsoo. 

- Ty..myślałeś, że mogę być twoim synem? - zapytał z niepewnością w oczach. 

- Ja wiem, że pojawił się Dohan i test dna się zgadza, ale...myślę, że własne dziecko ojciec potrafi rozpoznać - rzekł ze łzami w oczach, a to był naprawdę niecodzienny widok tym bardziej u pana Changsoo. Pojedyncza łza spływała powoli po policzku Taehyunga, który czuł duszność w klatce piersiowej, nie spodziewając się po mężczyźnie takich słów. - Nawet jeśli się mylę i nie jesteś powiązany z moją krwią, to nic nie zmieni, Taehyung. Dla mnie ty jesteś moim synem. Nie jestem osobą, która okazuje zewnętrznie uczucia, ale przez te kilka miesięcy pokochałem cię jak syna i dla mnie nim jesteś i nie przestaniesz być, bo to honor mieć cię za syna - powiedział z ciężkością w głosie, jednak był on przepełniony uczuciem i miłością do niego, co wyczuć mógł Taehyung, który nigdy nie znał uczucia posiadania ojca tym bardziej takiego ojca, który nie patrzy, skąd jest i jaką krew w sobie niesie, a kocha go za to, jaki naprawdę był. Pan Changsoo przez te wszystkie miesiące był jego nauczycielem, przyjacielem i ojcem. Był wszystkim, czego wcześniej nie posiadał, a on dał mu to wszystko w zaledwie kilka miesięcy. 

- T-To naprawdę miłe z pana strony..nikt wcześniej mnie nie kochał jak syna, tym bardziej że byliśmy dla siebie obcy, a sam nie dałem dobrego popisu manier i obrażałem cię - powiedział ze smutkiem w głosie, a Changsoo pokiwał lekko swoją głową.

- Obydwoje, mamy silne charaktery, co dało się wyczuć przez te wszystkie miesiące, ale w końcu staliśmy się jak ojciec i syn - rzekł ze spokojem w głosie, a młodszy nie mógł powstrzymać swoich łez, gdy mężczyzna wręczył mu do rąk kopertę. 

- Dlaczego chcesz, żebym się zawiódł? - zapytał z bezsilnością w głosie, naprawdę obawiając się otworzyć tę kopertę. 

- Nie chce tego, jednak myślę, że to ty powinieneś ją otworzyć, nie ja - odpowiedział mu. - Pamiętaj, że dla mnie jesteś moim synem, nawet jeśli wynik jest negatywny - dodał, a Taehyung spojrzał na kopertę, po czym ciężko przełknął ślinę i otworzył ją, czując, jak jego serce zwalnia z każdą sekundą. Wyciągnął złożony list i spojrzał niepewnym wzrokiem na mężczyznę. 

Rozwinął kartkę, po czym jego wzrok śledził każde zapisane słowo, zatrzymując go na kolumnie z pewnością wyniku. Zamknął swoje oczy, które były wilgotne przez uciekające łzy. 

- Jaki jest wynik? - zapytał nieco zmartwiony reakcją Taehyunga, który słysząc jego pytanie, spojrzał w jego oczy.

- Jest 99,9 procent zgodności na to, że jestem twoim synem.

~   

Witajcie kochani ^^

Jakie wrażenia? Spodziewaliście się takiej samowolki ze strony Changsoo oraz tego, że Soobina stać na takie szaleństwo? ^^

Widzimy się jutro! ^^

Zostawcie po sobie: 

Głosy i Komentarze

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top