★・.・:☆Obietnica pocałunku★・.・:☆

Pewne siebie spojrzenie Kima nie odstępowało zaskoczonych, jak i przerażonych oczu Jeona, które jedynie wołały o pomoc. Taehyung uznał to za naprawdę zabawne i urocze, choć i tak pragnął otrzymać swoją nagrodę, a jeśli on jej nie da, to w końcu sam ją odbierze, czyż nie? 

- Ty chyba żartujesz - powiedział robiąc krok w tył, aby trzymać od siebie chłopaka na dystans. To było teraz najlepszym rozwiązaniem. Jego serce tak bardzo waliło, jakby miało zaraz eksplodować. Pocałować te usta to tak, jakby skosztować zakazanego owocu. Bał się tego, choć równie mocno pragnął. 

- A czy wyglądam, jakbym żartował? - zapytał, unosząc brew, po czym zrobił krok w jego stronę, a Jungkook po raz kolejny cofnął się o krok w tył.

- No nie bardzo, ale wiesz, ta twoja nagroda jest bardzo nie na miejscu, Taehyung - powiedział starając się brzmieć spokojnie, jednak młodszy w ogóle nie odpuszczał, szedł w jego stronę, a on ponownie się cofał. 

- To tylko niewinny kiss - rzekł niewzruszony zbliżając się do niego na tyle blisko, że nie był w stanie uciec.

- Przestań! - podniósł głos, chwytając go mocno za rękę. - Jeśli chcesz jakieś nagrody, to poproś o coś bardziej możliwego, jak na przykład czekoladki? Cokolwiek. - rzekł twardo, a Taehyung spojrzał na mocno zaciśniętą dłoń na jego ręce, czując mocne pieczenie. Szum w jego głowie sprawił, że zacisnął mocno swoje powieki, a obraz przeszłości tak bardzo go nawiedził. Wyraźny obraz krwi i bólu. - Słuchasz mnie? - Jeon poluźnił uścisk na ręce młodszego, a widząc łzy ociekające po policzkach chłopaka, wprawiły go w osłupienie. - Co ci jest? Czemu płaczesz? - zapytał z troską. - Zrobiłem coś nie tak? - pytał, jednak Taehyung nie reagował na jego słowa, jakby był zamknięty w swoim świecie odcięty zupełnie od rzeczywistości. Potrząsnął delikatnie za jego ramiona, gdy Kim otworzył swoje oczy, Jungkook mógł zobaczyć ich bezbarwny kolor, który już nie przypominał tej głębokiej czekoladowej fantazji. - Wszystko w porządku? - zapytał, patrząc z uwagą na młodszego. 

- Tak - skinął głową, po czym czując dłoń starszego na swoim ramieniu, szybko ją odepchnął. Jungkook w ogóle nie rozumiał jego zachowania. Było tak dziwne i tajemnicze. - Wybacz. Nie powinienem był cię o taką nagrodę prosić. W końcu masz dziewczynę - powiedział, po czym delikatnie wierzchem dłoni starł łzę ze swojego prawego policzka.

- To prawda, ale zmartwiłeś mnie. Coś się stało, że zacząłeś płakać? - zapytał z troską w oczach.

- To nic takiego. Często miewam takie coś.. - odpowiedział, odwracając wzrok, by spojrzeć na Pure. 

- Rozumiem, ale to jest niepokojące. Może chcesz, pójść z tym do lekarza nie wiem, jakiegoś specjalisty? - zapytał.

- Myślisz, że lekarz poradzi coś na to? - uniósł brew. - To jest coś takiego, jak ból głowy, który mija - uśmiechnął się delikatnie. - Nie musisz się martwić - dodał.

- Martwię się o mojego ucznia - powiedział ze spokojem, a Taehyung spojrzał na niego z zaskoczeniem, w ogóle nie rozumiejąc tego chłopaka. Kim do cholery on był, że martwił się o niego? Dlaczego go nie nienawidzi? Powinien go nienawidzić tak, jak on jego. To nie miało sensu.

- To nie jest nic poważnego, ale to miłe z twojej strony - uśmiechnął się, po czym podszedł do klaczy. - Ale wiesz? - zwrócił się w jego stronę, gdy chwycił za wodze konia. - Mimo że nie powinienem, to wciąż chcę tej samej nagrody. Lubię dostawać to, na co zasługuję, a ty jesteś mi coś winien, nauczycielu. Dam ci czas na to albo sam to odbiorę - rzekł patrząc na starszego, który z uwagą na niego patrzył, w ogóle nie rozumiejąc tej zawziętości młodszego. - Zaprowadzę Pure do boksu - dodał odchodząc z koniem. Jungkook zostając samotnie, przeczesał palcami kosmyki swoich włosów, wypuszczając ze świtem powietrze. Pierwszy raz spotykał się z kimś takim jak Kim Taehyung. Sprawiał on, że jego serce wariowało na jego widok, a z drugiej strony rozsądek i jego moralność odrzucała go od niego. Czy mógłby pocałować chłopaka? Potrząsnął głową, wiedząc, iż takie myśli są złe, tym bardziej że ma Seunlee.

~

Dzisiejsza noc była trudniejsza dla Taehyunga, który próbując zasnąć, nie mógł wyrzucić z głowy obrazów przeszłości. Dręczenie się tym też nie było dobre. Wszystko przez tego chłopaka. Dlaczego musiał to zrobić? Westchnął ciężko, a słysząc swój telefon, sięgnął po niego ręką, gdy udało mu się złapać urządzenie, odebrał połączenie bez namysłu.

- Słucham..- szepnął ze zmęczeniem w głosie.

- To ja - słysząc ten głos oczy chłopaka powiększyły się, przez co podniósł się do siadu.

- Po co dzwonisz? - zapytał niepewnie.

- Wiesz po co, Taehyung - ochrypnięty głos mężczyzny działał na Taehyunga strasznie lękliwie. - Niebawem przyjadę, więc lepiej bądź grzeczny - dodał.

- Wiesz, że zawsze jestem - westchnął ciężko.

...

- Potrzebuje więcej czasu - powiedział niespokojnie, a głębokie westchnięcie mężczyzny spowodowało, że dreszcz przeszedł przez plecy Kima.

...

- A-ale ja..

- Pamiętaj o tym, kto uratował ci życie - po tych słowach się rozłączył, a Taehyung zamknął swoje oczy, próbując znaleźć w sobie więcej odwagi. Rozmowa telefoniczna dogłębnie dobiła jego nastrój. 

Jednak bezsilność wzięła górę, a on się rozpłakał. Stojący za drzwiami Jimin zmarszczył swoje czoło, w ogóle nie rozumiejąc, do czego potrzebuje czasu jego przyjaciel, który tak rzadko płakał, a jeśli już to w ukryciu nawet przed nim. Naprawdę miał mieszane uczucia co do tego.

Następnego dnia wszystko wydawało się normalne. Taehyung wydawał się, jakby nic mu nie było, jednak Jimin cały czas miał na niego oko. Bał się tego, w co wpakował się jego przyjaciel i z kim rozmawiał w nocy. Przy śniadaniu nawet Jungkook wydawał się podejrzliwy, co do brązowowłosego, u którego zauważył opuchnięte oczy po długim płaczu. Bał się, że to przez wczorajsze zajście między nimi.

Po południu obydwaj udali się do stajni po konie, gdzie wyruszyli na nich na spacer po okolicy ich ziemi. Cisza panowała między nimi, co było strasznie niezręczne. 

- Tutaj mamy staw - wskazał ręką na niewielki staw, a Taehyung spojrzał w jego stronę, przypominając sobie, że to właśnie tam spotkał Namjoon'a.

- Ładnie tu - uśmiechnął się. - Możemy się tutaj zatrzymać? - zapytał, zerkając na starszego, który się zgodził. Obaj zeszli z koni, a Taehyung podszedł do stawu, gdzie przykucnął, dotykając dłonią wody.  - Ciepła jest - spojrzał na bruneta, który przyglądał mu się z uwagą.

- Jest jeszcze pora, więc jest ciepła - odrzekł, gdy jego telefon rozbrzmiał się, spojrzał na młodszego. - Muszę odebrać. Poczekaj tutaj - powiedział w jego stronę.

- Dobrze - przytaknął głową, gdy Jeon zniknął za drzewami Taehyung spojrzał na swoje odbicie w lustrze wody. - Wyglądasz dziś źle - pokręcił głową, po czym zerknął za starszym, który plątał się między drzewami. Uśmiechnął się pewnie do siebie, wpadając na pomysł. Wstał na równe nogi, by zdjąć z siebie koszulkę, którą rzucił na trawę, a następnie zdjął swoje spodnie i obuwie, po czym powoli wszedł do stawu, gdzie się zamoczył. Woda była przyjemna, przez co poczuł się, jak w małym raju. Kochał wodę. Zanurzył się pod wodą, by zaraz wypłynąć na zewnątrz. Widząc, jak starszy wraca, postanowił ponownie zanurzyć się pod wodą tym razem tak, by jego ciało dryfowało po tafli wody. Był dobry w długim wstrzymywaniu oddechu, więc będzie zabawnie nabrać Jeona.

Gdy Jungkook wrócił nigdzie nie mógł zauważyć Taehyunga. - Taehyung - zawołał chłopaka, a widząc, jego ubrania na trawie spojrzał w kierunku wody. Ujrzawszy młodszego dryfującego na wodzie, wystraszony bez namysłu wbiegł do wody. - Taehyung! Cholera! - krzyknął, wynurzając go na powierzchnię. Widząc, że chłopak jest nieprzytomny, postanowił dłonią poklepać go po jego policzku. - Taehyung, proszę ocknij się - mówił ze zmartwieniem, po czym zbliżył swoje usta do ust Kima, który uchylił jedną powiekę. Widząc, że Jeon jest zdolny do reanimacji ustnej, wypluł wodę ze swoich ust prosto w jego twarz, przez co chłopak spojrzał na niego z zaskoczeniem. - Co to ma znaczyć?! - zapytał zdenerwowany.

- To taki żarcik - wzruszył ramionami młodszy, który zaraz po swoich słowach został oblany wodą.

- Zapłacisz mi za to! - rzekł z groźnym uśmieszkiem, by zacząć napastliwie uderzać w wodę, której strumień uderzał w prosto w twarz Taehyunga.

- P-przestań! - śmiejąc się, próbował osłonić się rękoma. Jeon zbliżył się do niego, gdzie chwycił go za rękę, a drugą dłoń umiejscowił na jego biodrze. Dystans dzielący ich był prawie niewidoczny. Ich przyspieszone klatki piersiowe uderzały o siebie, a oddechy pieściły ich usta. Mokre kosmyki włosów Kima przylegały do jego twarzy, a woda ociekała po jego nagiej skórze. Jungkook nie mógł napatrzeć się na tę piękność. Taehyung badał swoim wzrokiem twarz starszego, który patrzył na niego takim intensywnym wzrokiem, że czuł się przed nim mały. - Czy to ta chwila, gdzie otrzymuje nagrodę? - zapytał, nie odrywając od niego swojego wzroku.

- A jak myślisz? - zapytał, by zaraz przenieść swój wzrok na jego kuszące wargi. 

- No, że tak - uśmiechnął się pewnie. Gdy Jungkook zbliżył swoje usta do tych Taehyunga zatrzymał się wahając nad tym. Nie mógł być tak lekkomyślny i zrobić coś tak niemoralnego. Taehyung widząc jego zawahanie się, położył swoją dłoń na ramieniu bruneta, by zaraz swoim językiem przejechać po podbródku starszego, który zadrżał na ten czyn, wręcz pobudzając jego męskość. Przywarł do warg Kima, które z przyjemnością oddały jego pocałunek, pragnąc więcej ze strony Jeona, który subtelnie przeszedł swoim językiem po dolnej wardze młodszego, prosząc tym o dostęp. Taehyung umożliwił mu to, uchylając swoje drżące wargi, by zaraz oplątać swoje nogi w pasie Jeona, którego ręce od razu znalazły jego pośladki. Język Jeona walczył z nim o dominację, a jego dłonie mocno zakleszczały się na pośladkach młodszego, który jęknął gardłowo, przegrywając walkę ich języków. To było tak dobre, że Taehyung ledwo mógł myśleć.  Oddał się temu uczuciu przyjemności, który dawał mu Jungkook.

Kiedy starszy całował tę pokusę, czuł, jakby w swoich rękach trzymał diament, z którym trzeba się delikatnie obchodzić, pomimo swoich żądzy. Zdając sobie sprawę, że to wszystko poszło zbyt daleko, oderwał swoje wargi z ust Kima, by zaraz odsunąć go od siebie. - Starczy. Dostałeś nagrodę - powiedział bez emocji, by zaraz ruszyć w stronę wyjścia ze stawu. - Wracajmy lepiej - dodał, a Taehyung patrzył za nim zdezorientowanym wzrokiem. Wyszedł zaraz za starszym, by ubrać się w swoje ubranie. Ubranie Jungkooka było całe przemoknięte, jednak nie bardzo się tym przejmował. Był przerażony tym, do czego doszło między nim, a Kimem. 

- Jesteś cały mokry - zauważył Taehyung. - Przepraszam - szepnął pod nosem, jednak Jungkook w ogóle na niego nie spojrzał, a po prostu wsiadł na swojego konia.

- Wiem - mruknął, po czym odjechał, zostawiając Kima samego.

- Co w niego wstąpiło? - założył ręce na swoich biodrach. - Nie podobało mu się? 

Zdezorientowany Kim po dłuższym myśleniu postanowił samotnie wrócić do domu, a mając przy sobie zwierzę, było mu raźniej. Jazda konna nie szła mu jeszcze wybitnie, ale starał się jechać spokojnie. Gdy odniósł Pure do stajni, wszedł do domu, gdzie podbiegł do niego Jimin.

- Tae-ssi! Jesteś już! - zawołał radośnie.

- No jestem, a co ty tak się cieszysz, Jimin? - zapytał, patrząc na niego niezrozumiale.

- Bo ktoś do ciebie przyjechał - powiedział z entuzjazmem, a oczy Taehyunga się powiększyły.

- K-kto? - zapytał nie pewnie.

- A ja - rudowłosy chłopak podszedł do nich, przez co Kim zmarszczył nosek.

- Hoseok-hyung...


Witajcie!
Jakie wrażenia po rozdziale?
Mam nadzieję, że Pokusa wam się podoba ^^

Zostawcie po sobie:

♡Głosy i komentarze♡


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top